KOŚCIÓŁ RATUJĄCY ŻYDÓW
KOŚCIÓŁ RATUJACY ŻYDÓW
Osiemdziesiąt lat po wojnie, wielu zdaje się nie pamiętać, że cała Polska, wszyscy
jej obywatele poddani byli okupacyjnemu terrorowi. Pewnie dlatego pojawia się
pytanie, czy Kościół dostatecznie pomagał prześladowanym przez Niemców
Żydom. Warto więc przypominać, jaka była skala represji wobec samego Kościoła
i jaka – pomimo tego – była skala pomocy Kościoła dla Żydów.
P rzy okazji historycznych badań i dyskusji nad Holocaustem pojawia się
często pytanie o zaangażowanie Kościoła w akcję pomocy polskim Żydom.
Po roku 1989 ukazało się wiele cennych publikacji analizujących chociażby
udział zakonnic w ratowaniu żydowskich dzieci. Nieco wcześniej na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim, głównie pod kierunkiem ks. prof. Zygmunta Zielińskiego,
przeprowadzono badania nad tą tematyką, podobnie pod kierunkiem ks. prof. Fran-
ciszka Stopniaka na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie.
w tej materii zostały przebadane przy okazji procesów beatyfikacyjnych 108 męczen-
ników z okresu II Wojny Światowej. Wreszcie w ostatnich latach przeprowadzono
projekty badawcze m.in. Priests for Jews (Księża dla Żydów), którym kierował ks.
Paweł Rytel-Andrianik, wykładowca Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża
w Rzymie, obecnie rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski. W ramach
realizacji tego przedsięwzięcia przeprowadzono szeroką kwerendę w archiwach
w Polsce, USA, Izraelu, Wielkiej Brytanii, w krajach Europy Środkowo-Wschodniej
i w Niemczech. Wyniki badań przyniosły nie tylko potwierdzenie dotychczasowych
ustaleń o pomocy księży eksterminowanym Żydom, ale udokumentowały bardzo
wiele nowych przypadków dotychczas nieznanych historykom.
WAŻNE STATYSTYKI
Wobec pojawiających się tez, że zbyt mało księży angażowało się w okresie okupacji
w pomoc udzielaną Żydom, niezwykle ważne w dyskusji na ten temat są statystyki,
niestety, często pomijane albo w ogóle nie brane pod uwagę przez lansujących takie
teorie. Warto przypomnieć, że w 1939 r. na terenie Rzeczypospolitej pracowało nieco
ponad 10 tys. księży diecezjalnych. Z tej liczby śmierć poniosło ok. 20 proc., czyli co
piąty ksiądz. W niektórych diecezjach, których tereny zostały włączone bezpośrednio
do III Rzeszy Niemieckiej, został zamordowany niemal co drugi ksiądz, a duszpasterska działalność Kościoła została praktycznie zlikwidowana. Podobnie było z zakonnikami.
W 1939 r. w Polsce zakony męskie liczyły ponad 7,5 tys. członków (kapłani, klerycy,
bracia zakonni). Z tej liczby zostało zamordowanych 370. Ponadto podczas II Wojny
Światowej ok. 4 tys. księży i zakonników oraz 11 tys. sióstr zakonnych było
więzionych w niemieckich obozach, ci zaś, którzy zostali na wolności, byli represjonowani.
Do liczby ofiar doliczyć należy duchowieństwo i zakonników, którzy ponieśli śmierć
z rąk Sowietów i zsyłani byli do łagrów. W efekcie tych wszystkich form represji,
według badań salezjanów ks. Jana Wosia SDB i ks. Wiktora Jacewicza SDB, prawie
50 proc. księży zostało wyeliminowanych z pracy duszpasterskiej. Tym samym nie
mieli możliwości nie tylko sprawowania funkcji kapłańskich, ale również udzielania
prześladowanym pomocy duszpasterskiej.
Dopiero po przedstawieniu tych faktów należałoby oceniać skalę zaangażo-
wania duchowieństwa w pomoc Żydom. Jeśli weźmiemy pod uwagę powyższe
statystyki i dodamy wyniki wspomnianych na wstępie badań, okaże się, że skala
zaangażowania polskiego duchowieństwa w akcję pomocową prześladowanym
Żydom była imponująca i nijak ma się do tez głoszonych chociażby przez
Jana Tomasza Grossa, który w swoich publikacjach stara się systematycznie fałszować obraz stosunku Kościoła katolickiego w Polsce do Żydów w czasie wojny.
Jak zaangażowanie polskich księży w pomoc Żydom przedstawia się w licz-
bach? Ksiądz Franciszek Stopniak w ciągu swoich wieloletnich badań nad tym
zagadnieniem ustalił, że w akcji pomocy Żydom brało udział 769 księży (w tym
17 biskupów), zakonnic i zakonników w 389 miejscowościach w Polsce. Natomiast
dr Ewa Kurek ustaliła, że polskie zakonnice uratowały ok. 1,5 tys. żydowskich
dzieci, a w akcję tę było zaangażowanych ponad 200 domów zakonnych. Badania
przeprowadzone w ramach projektu „Księża ratujący Żydów”, mówią o niemal
1000 kapłanów zaangażowanych w różnego rodzaju pomoc obywatelom polskim
żydowskiego pochodzenia w czasie okupacji niemieckiej. Z tej liczby
hitlerowcy zamordowali 150 księży. W 30 przypadkach jednoznacznie udowodniono,
że śmierć nastąpiła na skutek kary za ratowanie Żydów. W innych przypadkach
akcja pomocowa mogła być jednym z pretekstów, z powodu których ponieśli
oni śmierć, włączali się bowiem w działalność konspiracyjną w ramach Polskie-
go Państwa Podziemnego, znajdowali się na listach inteligencji przeznaczonej
do eksterminacji, aresztowano ich w wyniku ulicznych łapanek lub rozstrzelano
w publicznych egzekucjach.
Wielu księży diecezjalnych angażowało się w pomoc Żydom za wiedzą
i aprobatą przełożonych. Podczas badań ustalono, że na 20 biskupów rzymskokatolickich, którzy po wrześniu 1939 r. pozostali w swoich diecezjach, 16 było w sposób pośredni lub bezpośredni zaangażowanych w taką pomoc – wśród nich m.in. ordynariusze Krakowa, Lwowa (łaciński i greckokatolicki), Lublina, Sandomierza i Przemyśla.
Biskupi zezwalali na wystawianie fałszywych dokumentów kościelnych, w tym
metryk chrztu, apelowali o udzielanie pomocy potrzebującym, czynnie się w nią
włączali. Arcybiskup Bolesław Twardowski przechowywał w swojej siedzibie we
Lwowie żydowską rodzinę. Arcybiskupowi krakowskiemu Adamowi Sapiesze
zawdzięczamy to, że Pius XII w 1942 r. w orędziu na Boże Narodzenie nazwał
oprawcami tych, którzy zdecydowali się na mordowanie ludzi tylko ze względu
na ich rasę, narodowość i wyznanie. Papież tymi słowami jednoznacznie potępił
Holocaust oraz niemieckich oprawców.
GDY KLASZTOR ZNACZYŁ ŻYCIE
Wspomniana już dr Ewa Kurek w 1992 r. opublikowała książkę "Gdy klasztor znaczył życie", w której przedstawiła wyniki swoich wieloletnich badań nad zagadnieniem pomocy udzielanej żydowskim dzieciom przez zakonnice. Wiele z historii zaangażowania
sióstr w tę akcję jest niezwykle wzruszających. Przynosiło także wymierne efekty. Samo tylko Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, kierowane przez
Matyldę Getter, przyjęło co najmniej 500 żydowskich dzieci. Siostry zakonne decydowały się na pomoc Żydom zupełnie dobrowolnie i z wielkim zaangażowaniem, nie patrząc na grożącą im z tego powodu śmierć. Nazaretanki w Warszawie wspólnie podjęły decyzję o przystąpieniu do ratowania żydowskich dzieci. Podczas jednej z konferencji przełożona odczytała Ewangelię św. Jana 15, 13–17, w której znajdziemy słowa: „(...) nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie oddaje za przyjaciół swoich”. Spytała następnie siostry, czy decydują się narażać życie, ratując żydowskie dzieci. Reakcja sióstr była jednoznaczna. Tak wspomina ten moment jedna z zakonnic: „Cisza. Nikt nie drgnie. Żadnego westchnienia. Jesteśmy gotowe. Dzieci żydowskich nie oddamy. Raczej zginiemy. Wszystkie. Cisza przejmująca – nie patrzymy na siebie. Siostra siedzi z przymkniętymi oczami. Ręce złożone na Ewangelii, pewno się modli. Wstajemy. Nawet nie modlimy się wspólnie jak zwykle. Idziemy do kaplicy.
Jest nam lekko, radośnie, choć bardzo poważnie. Jesteśmy gotowe”.
Podobnie było w klasztorach męskich. Przyjrzyjmy się w tym względzie
salezjanom, którzy w czasie okupacji starali się prowadzić pracę wśród dzieci i młodzieży.
Księża Jan Cybulski SDB i Stanisław Janik SDB, jako zaprzysiężeni żołnierze
Armii Krajowej i wykładowcy na tajnych kompletach, pomagali ukrywać żydowskich
chłopców w salezjańskim zakładzie przy ul. Lipowej w Warszawie. Salezjanie, według
relacji ks. Janika, mieli w tym względzie współpracować m.in. z Januszem Korczakiem.
Ponadto sam ks. Janik pośredniczył w wyrabianiu Żydom fałszywych dokumentów.
Chłopców po krótkim pobycie w zakładzie salezjańskim z przyczyn bezpieczeństwa
przekazywano dalej, zazwyczaj poza Warszawę. Dzieci żydowskie były też
przechowywane w innych salezjańskich sierocińcach. Znamy nazwiska trzech chłopców ukrywanych w Częstochowie (A. Filipowskiego i braci Krakowian). W Głoskowie-Zielonym
ks. Adam Skałbania SDB ukrywał żydowskich chłopców, którzy pod zmienionymi nazwiskami szczęśliwie doczekali końca wojny. Natomiast przy bazylice na warszawskiej Pradze w pomoc zaangażowany był ks. Michał Kubacki SDB. W dokumentach archiwalnych zachowały się dwa świadectwa o ocalonych przez niego ludziach. Przez kilka dni ukrywał w parafii ośmioletnią dziewczynkę, o imieniu Zosia, dla której
znalazł rodzinę. Drugi przypadek to Halina Aszkenazy-Engelhard, która uciekła z transportu do obozu koncentracyjnego na Majdanku. Ksiądz Kubacki udzielił jej schronienia i wystawił fałszywą metrykę chrztu, a następnie zatrudnił w parafialnym Caritas. Księdzu Kubackiemu pomagał ks. Jan Stanek SDB oraz świeccy pracownicy parafii. W salezjańskiej bazylice Żydzi byli ukrywani również w kwietniu i maju 1943 r. podczas likwidacji getta w Warszawie.
Piękne karty z dziejów tego typu działalności odnajdujemy na Podlasiu. Sa-
lezjanie ks. Wacław Dorabiała SDB i ks. Julian Zawadzki SDB wraz z siostrami
szarytkami ukrywali dzieci żydowskie w prowadzonych przez siebie placówkach
w Supraślu. Według najnowszych ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej sio-
stry i księża udzielili długotrwałej pomocy ośmiu osobom, a doraźnej – około
dwudziestu. Najwięcej dzieci żydowskich przebywało w salezjańskim sierocińcu
w pierwszych latach okupacji, nawet mimo utworzenia białostockiego getta i na-
kazu przewiezienia tam dzieci z ochronki. Kiedy dzieci ostatecznie wywieziono
do getta, ci, którym udało się uciec, przychodzili regularnie do zakładu, by się
dożywiać. Znany jest przypadek chłopca nazwiskiem Joska Nadelhaft, który przez
rok po wywózce dzieci z Supraśla wieczorami podchodził pod okna salezjańskiej
placówki, gdzie na parapet wystawiano mu pożywienie. Był bardzo wystraszony,
a przez to i ostrożny. Pomimo zaproszeń, nigdy nie wszedł do środka. Ostatni raz
przyszedł po rybę w Wigilię w roku 19422.
W Supraślu ratowano nie tylko dzieci, ale i dorosłych. W salezjańskim domu
w okresie likwidacji białostockiego getta schronienie znalazła rodzina lekarza
Brenmullera oraz Dioniza Lewińska z synem. Przed wojną była ona nauczycielką
języka polskiego w gimnazjum żydowskim w Warszawie. Została zatrudniona
w zakładzie wychowawczym jako praczka i szczęśliwie dotrwała do końca wojny.
Po wojnie Dioniza wyjechała do Izraela. Jej syn zginął w wypadku w Bydgoszczy
potrącony przez samochód.
RATUJĄCY ŻYDÓW WYNIESIENI NA OŁTARZE
Niektórzy spośród ratujących Żydów zostali wyniesieni na ołtarze. Wciąż oskar-
żany przez środowiska lewicowe o antysemityzm św. Maksymilian Kolbe przyjął
na teren Niepokalanowa ok. 1,5 tys. Żydów, co było bezpośrednim powodem jego
aresztowania, a potem męczeńskiej śmierci w KL Auschwitz. Na ołtarze został
wyniesiony również ks. Michał Sopoćko, znany orędownik Bożego Miłosierdzia
i spowiednik św. Faustyny Kowalskiej. Podczas wojny przyczynił się do uratowa-
nia ponad 100 Żydów z getta w Wilnie, dostarczając wykonane własnoręcznie
metryki chrztu. W 2001 r. został beatyfikowany grekokatolicki proboszcz z Prze-
myślan koło Lwowa o. Emilian Kowcz. Opowiadał się za pokojowym
współistnieniem Polaków, Ukraińców i Żydów. Podczas okupacji niemieckiej w najróżniejszy sposób próbował uchronić swoich żydowskich sąsiadów od niechybnej śmierci.
Z narażeniem życia nie wahał się katechizować i ochrzcić tych, którzy go o to
prosili. W grudniu 1942 r. został aresztowany i osadzony w niemieckim obozie
zagłady na Majdanku. Zapisał się świadectwem heroicznej posługi wśród współwięźniów, także narodowości żydowskiej. Dzielił się swoimi racjami żywnościowymi, dla
każdego znajdował dobre słowo. Nazywano go „proboszczem
Majdanka”. Zmarł w szpitalu obozowym w lutym 1944 r.
W gronie 108 męczenników znajduje się kilku błogosławionych, którzy ratowali podczas okupacji Żydów.
Zmartwychwstanka s. Alicja Kotowska nie mogąc pomóc żydowskim dzieciom wyprowadzanym przez hitlerowców na rozstrzelanie, wzięła je na ręce i pierwsza wsiadła z nimi do samochodu. Towarzyszyła im w ostatniej drodze. Nie mogła uratować ani życia swojego ani tych dzieci,
ale ofiarowała im gest miłości. Została z nimi za- mordowana w Piaśnicy koło Wejherowa w listopadzie 1939 r.3 Siostra Ewa Noiszewska była dyrektorką
szkoły prowadzonej przez niepokalanki w Słonimiu, a jednocześnie lekarzem. W czasie okupacji posługiwała w szpitalu i tam ratowała Żydów, za co została
aresztowana i rozstrzelana przez Niemców 19 grudnia 1942 r. Razem z nią poniosła śmierć s. Marta Wołowska, przełożona klasztoru w Słonimiu, także zaan-
gażowana w akcję pomocową. Dominikanka s. Julia Rodzińska została aresztowana przez Gestapo w lipcu 1943 r. i trafiła do obozu zagłady Stutthof. W czasie epidemii tyfusu dobrowolnie zgłosiła się do opieki nad umierającymi żydowskimi więźniarkami. W wyniku zarażenia się chorobą zmarła 20 lutego 1945 r. Siostra Klemensa Staszewska, przełożona domu zakonnego w Rokicinach Podhalańskich, za chronienie w klasztorze żydowskich dziewczynek i uciekinierów została aresztowana i ostatecznie trafiła do KL Auschwitz, gdzie zmarła 27 lipca 1943 r.
Wśród tych męczenników widzimy również dwóch kapłanów diecezjalnych.
Rektor seminarium duchownego w Kielcach ks. Józef Pawłowski został
aresztowany 10 lutego 1941 r. za działalność duszpasterską, zwłaszcza za organizowanie
pomocy dla Żydów. Z KL Auschwitz trafił do KL Dachau, gdzie został stracony
przez powieszenie 9 stycznia 1942 r. Inny błogosławiony, ks. Michał Piaszczyński
był profesorem seminarium duchownego w Łomży. Jeszcze przed wojną należał
do promotorów dialogu religijnego z judaizmem. Jako jeden z pierwszych używał
w stosunku do Żydów terminu „starsi bracia w wierze”. Aresztowany
7 kwietnia 1940 r., był przetrzymywany w więzieniu w Suwałkach, potem przebywał
w obozach koncentracyjnych w Działdowie i w KL Sachsenhausen, gdzie zmarł
18 grudnia 1940 r. Podczas obozowej niedoli wyręczał słabszych więźniów, także
narodowości żydowskiej, w ciężkich pracach. Kiedy podzielił się swoją porcją
chleba z żydowskim adwokatem z Warszawy o nazwisku Kott, usłyszał od niego:
Jak kropla wody w oceanie.
„Wy katolicy wierzycie, że w waszych kościołach w chlebie jest żywy Chrystus; ja
wierzę, że w tym chlebie jest żywy Chrystus, który ci kazał podzielić się ze mną”
Heroiczne świadectwo miłości bliźniego pozostawiła po sobie rodzina Józefa
i Wiktorii Ulmów ze wsi Markowa. W swoim domu od 1942 r. ukrywali ośmioro
Żydów. Niemcy wtargnęli do ich domostwa 24 marca 1944 r., rozstrzelali Żydów,
w tym małą dziewczynkę, a później całą rodzinę Ulmów – rodziców i sześcioro,
a właściwie siedmioro ich dzieci, bo Wiktoria była w dziewiątym miesiącu stanu
błogosławionego. Obecnie toczy się proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów. Jeśli
zostaną wyniesieni na ołtarze, dojdzie do precedensu w historii procesów kano-
nizacyjnych – męczennikiem zostanie nienarodzone dziecko.
ZJEDNOCZENI W POSŁUDZE RATOWANIA ŻYDÓW
W liście apostolskim Tertio millennio adveniente św.Jan Paweł II podkreślił, że w XX w.
„świadectwo dawane Chrystusowi aż do przelania krwi, stało się wspólnym
dziedzictwem zarówno katolików, jak prawosławnych, anglikanów i protestantów”.
I dodał: „Chyba najbardziej przekonujący jest ten ekumenizm świętych, męczenników.
Communio sanctorum mówi głośniej aniżeli podziały”. W omawianym przez nas
kontekście warto także zauważyć, że czas męczeństwa jednoczył również
chrześcijan w heroicznym świadectwie miłości do bliźnich, także narodowości żydowskiej.
Przykładem takiej postawy jest prawosławny archimandryta Grzegorz
Peradze. Był z pochodzenia Gruzinem. Przed wojną wykładał teologię prawosławną
i historię Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego na Uniwersytecie Warszawskim.
Po wybuchu wojny pozostał w Polsce i zaangażował się w pomoc prześladowanym,
także osobom narodowości żydowskiej. W dniu 5 maja 1942 r. został aresztowany
przez Gestapo i uwięziony na Pawiaku, natomiast w listopadzie został
przetransportowany do KL Auschwitz. Tam poniósł śmierć 6 grudnia 1942 r.
Grzegorz został kanonizowany przez Gruziński Kościół Prawosławny 19 września
1995 r. i jest czczony również w Polskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej.
Wśród duchowieństwa innych wyznań w pomoc Żydom był zaangażowany
m.in. ks. Feliks Teodor Gloeh z Kościoła luterańskiego. Pełnił funkcję naczelnego
kapelana ewangelickiego Wojska Polskiego. Był też nauczycielem religii w war-
szawskim Gimnazjum im. Mikołaja Reja. Podczas niemieckiej okupacji działał
w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. W ramach swojego
zaangażowania dostarczył Armii Krajowej ponad 160 ostemplowanych świadectw chrztu
w Kościele Ewangelicko-Augsburskim, które posłużyły do uratowania Żydów
z gett na Mazowszu i Podlasiu. Natomiast siostra Natalia Makryna Siuta ze
Starokatolickiego Kościoła Mariawitów podczas okupacji opiekowała się kaplicą
w Jędrzejowie Nowym k. Mińska Mazowieckiego. Przechowywała tam ukrywa-
jących się Żydów. W czasie niemieckiej obławy we wsi Rososz zdołała schować
pod swoim habitem żydowskie dziecko i ocalić mu życie. To oczywiście tylko
wybrane przykłady bohaterstwa chrześcijan innych wyznań.
Polacy, w sytuacji prześladowań, terroru i ciągłego zagrożenia życia, na tyle na ile
mogli, podejmowali walkę o ratowanie Żydów. W wielu przypadkach wynika-
ło to z ich głębokiej wiary. Takie świadectwo pozostawiło wielu duchownych
i świeckich, którzy ryzykowali nie tylko życiem, ale także losem bliskich oraz
powierzonych sobie wiernych. Chrześcijańska postawa miłości bliźniego naszych
rodaków została doceniona nie tylko przez Kościół poprzez wyniesienie na ołtarze
ich przedstawicieli. Dzisiaj Polacy są najliczniej reprezentowani wśród
odznaczonych medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, przyznawanym tym, którzy
ratowali Żydów w czasie Holocaustu. W tym gronie odnajdziemy 21 księży oraz
40 sióstr zakonnych.
Warto o świadectwie Kościoła w tych trudnych czasach nie
tylko pamiętać, ale i mówić o nim prawdę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 167 odsłon