Idea odkrzyżowania Polski
Z wielką konsternacją oglądam usilne starania polskiej lewicy (zwłaszcza Joanny Senyszyn), która za wszelką cenę (przynajmniej raz do roku) stara się odkrzyżować Polskę. Zresztą nie jest to tylko polska bolączka, np. w Włoszech też znalazły się osoby, którym zaczęły przeszkadzać krzyże w szkołach. Potem pewnie będą chcieli zabrać się za inne miejsca publiczne i tylko patrzeć, jak krzyże znikną tam też z kościołów, wszak to również są miejsca publiczne.
Zapewne i w innych krajach europejskich takie akcje są przeprowadzane, z tym jednak że opór jest tam słabszy, jako że w porównaniu z Polską czy Włochami nie są to już aż tak religijne społeczeństwa. Skoro więc nie ma oporu, nie ma też zainteresowania mediów i odpowiedniego do tego zainteresowania rozgłosu. W Polsce, która pomału zaczyna być wypłukiwana z wszelkich ideałów, politycy którym marnie dzieje się w umysłach, zaczynają sobie wyznaczać zastępcze cele do osiągnięcia.
Dlatego też w dobie, gdy trzeba koncyliacyjnie walczyć z kryzysem i z całą masą innych zagrożeń (także licznymi patologiami), senyszynowa lewica martwi się np. o Biedronia i tę jego część ciała, w której plecy tracą swą szlachetną nazwę. Problemem dla nich jest to, do czego ona powinna służyć i czy czasem nie da się jakimś cudem uczynić z niej ośrodka rozrodczego. To by wiele wtedy ułatwiło i rozwiązało problem adopcji dla par homoseksualnych. No cóż mogę napisać, medycyna zna różne cuda, na głupotę jednak nikt jeszcze lekarstwa nie wymyślił.
Kolejnym zagrożeniem dla senyszynowej lewicy jest krzyż, obiekt kultu, który przez całe wieki dawał Polakom wiarę, nadzieję, zachęcał do wzniosłych celów i poświęceń. Z jego pomocą roznieśliśmy Krzyżaków pod Grunwaldem i komunę pod Stocznią Gdańską. Teraz lewica, wbrew historii i woli Polaków, czuje się w obowiązku zamienić krzyż na Biedronia a co najmniej na sierp z młotem. Całe szczęście, że Senyszyn nie żyła w czasach biblijnych, gdy Pan Jezus oddał życie za nasze zbawienie (także zbawienie pani Senyszyn). Już widzę w wyobraźni dantejskie ceny na Golgocie, jak wpada manifestacja SLD z Senyszynową na czele, protestująca by nie wieszać na krzyżach, proponując w zamian np. utopienie. Senyszyn – bohaterka Ewangelii.
Krzyż jest oznaką męki. Także tej męki, jaką my musimy znosić tolerując w polskim państwie osoby pokroju posłanki Senyszyn. Takie osoby, mając marne pojęcie o wierze, jej podstawach i jej przebiegu, nie wiedzą tylko jednego. Mianowicie, że im bardziej oni zwalczają ten krzyż, to ten krzyż jest mocniejszy. Im jego mniej na ścianach miejsc publicznych, tym więcej go w naszych sercach. I tylko Bogu trzeba dziękować, że żyjemy w Polsce – kraju, w którym krzyży jest znacznie więcej, niż obdarzonych obsesją członków lewackiej hałastry.
Poza tym, jeśli już chcemy być wrażliwi na zawartość miejsc publicznych, to na miejscu lewicy i pani Senyszyn proponowałbym się najpierw zająć wszędobylskimi napisami na ścianach o tym, co w co Policji oraz z jakiego kraju jest Widzew i kim jest Legia. Potem ewentualnie możecie realizować swoje antykrzyżowe obsesje, eliminując z życia publicznego także krzyżówki, skrzyżowania, krzyżaków oraz zamek Krzyżtopór. A Pani Senyszyn krzyż na drogę.
Piotr Cybulski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 954 odsłony
Komentarze
Piotr,oni to nazywają zawłaszczaniem przestrzeni publicznej
3 Grudnia, 2009 - 21:01
Przed chwilą w tvp info, sierakowski i jakiś prof.od historii religii usiłowali wmówić, że np młodzież niewierząca w szkołach gdzie wiszą krzyże nie czuje się gospodarzami a jeno intruzami.
Prof. Wolniewicz sprowadził tych przeciwników krzyża w miejscu publicznym do kategorii lewactwa!
pzdr
antysalon