Kłopoty prokuratury w sprawie Komisji Majątkowej

Obrazek użytkownika tosz
Kraj

Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że nie ma powodów, aby główny oskarżony w tzw. sprawie Komisji Majątkowej w dalszym ciągu miał zakaz wyjazdów zagranicę, i zwrócił Markowi Piotrowskiemu paszport.

Dotarłem do uzasadnienia decyzji sądu. Stanowisko sądu w tej sprawie przekazane przez sędzię Beatę Górszczyk, rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie jest bardzo ciekawe: „Wydział III Karny postanowił uchylić wobec oskarżonego Marka P. środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu zastosowany postanowieniem Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Gliwicach oraz zmienić miejsce wykonywania środka zapobiegawczego w postaci dozoru policji zastosowanego postanowieniem Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Gliwicach na Komendę Powiatową w Bielsku Białej, dwa razy w miesiącu.

W uzasadnieniu swojego postanowienia Sąd podał, iż nadal stosowany jest środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego w kwocie 1.000.0000 złotych, którego rozmiar jest dostosowany do wagi zarzutów, a jego wymiar, nie może w żadnej mierze zostać uznany za iluzoryczny i winien stymulować każdego rozsądnie wnioskującego podsądnego do przestrzegania obowiązków procesowych i nieutrudniania toku postępowania.

Natomiast wykonywany dotychczas środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania Kraju połączony z zatrzymaniem paszportu, z wyłączeniem Republiki Czeskiej, daje podstawę do przyjęcia, iż skoro oskarżony Marek P. korzystając z możliwości przekraczania granicy, realizuje swoje obowiązki procesowe, stawiając się każdorazowo na orzeczony dozór Policji oraz na posiedzenie Sądu, jego zamiarem nie jest utrudnianie postępowania poprzez ucieczkę, a wniosek obrońcy realnie zmierza do umożliwienia oskarżonemu wykonywania pracy zawodowej.
W ocenie Sądu, kumulatywne zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego oraz dozoru Policji, w pełni zapewnia właściwy tok postępowania, bez nadmiernej uciążliwości dla oskarżonego.”

Prokuratura będzie odwoływać się od tej decyzji. Sąd Okręgowy w Krakowie, jak widać nie zamierza uwiarygadniać walącego się aktu oskarżenia autorstwa dwóch gliwickich prokuratorów. Jakby tego było mało, to byli członkowie Komisji Majątkowej, którzy są oskarżeni w tym procesie, złożyli wniosek o umorzenie zarzutów, które ciążą nad nimi od długiego czasu.

To kolejna porażka śledczych z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach (pierwszą było uchylenie aresztu Marka Piotrowskiego), którzy od kilku lat tropili rzekomą korupcję w Komisji Majątkowej.

Rzekomą, bo przyznało to nawet CBA w swoim raporcie, który „wyciekł” do Gazety Wyborczej kilka miesięcy temu: „Nawet jeżeli uda się udowodnić szkodę w wyniku decyzji Komisji, jej członkom zarzutów postawić się nie da. Powód? Nie podlegają odpowiedzialności takiej jak urzędnicy państwowi. „Komisje regulacyjne [oprócz zwracającej majątki Kościoła katolickiego jest ich jeszcze cztery] mają specyficzny status. Nie są organem administracji państwowej, samorządowej ani innym organem do załatwiania spraw z dziedziny administracji. Niepaństwowy charakter komisji powoduje, że jej członkowie nie są funkcjonariuszami publicznymi w rozumieniu przepisów kodeksu karnego. Wyłącza to możliwość ścigania ich za przestępstwa urzędnicze, takie jak przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków lub działanie na szkodę określonych podmiotów”.

Zapewne okaże się, że członkowie Komisji Majątkowej rzeczywiście nie są funkcjonariuszami publicznymi, czyli nie ma mowy o korupcji… Może się zatem okazać, że na ławie oskarżonych w krakowskim sądzie, będzie siedział samotnie M. Piotrowski, ale też z bezprzedmiotowym zarzutem, bo kogo niby skorumpował?

Kto jest kim?

Marek Piotrowski, to główny oskarżony w „aferze Komisji Majątkowej”, która przyznawała katolickim parafiom odszkodowania za zagrabiony przez komunistów majątek. W 1989 roku powołano Komisję Majątkową, która nie rekompensowała tego, co zabrano. Komisja, choć początkowo miała pracować około roku, działała od 1989 do 2011 roku. W ostatnich latach stała się obiektem oskarżeń o nadużycia, korupcję, obwiniano także Kościół za niedostatki prawne związane z funkcjonowaniem Komisji. W sprawie, którą służby specjalne – najpierw ABW, a potem CBA – zajmują się od 2008 roku, pojawia się coraz więcej znaków zapytania.

Świadkiem, który swymi zeznaniami obciążył Piotrowskiego, jest jego były wspólnik w biznesach - Dariusz M. Świadek idealny, bo skonfliktowany z Piotrowskim. M. zeznał w CBA, że prawnik swoje sukcesy w odzyskiwaniu kościelnego mienia zawdzięczał łapówkom, jakie płacił członkom komisji majątkowej. Skruszony M. zeznał, jak Piotrowski oszukiwał kościelne instytucje i unikał płacenia podatków. Na podstawie jego zeznań CBA we wrześniu 2010 r. zatrzymało Marka Piotrowskiego. Trafił do aresztu na 9 miesięcy. Wyszedł po wpłaceniu 1 mln zł kaucji.

W grudniu ubiegłego roku był gotowy akt oskarżenia. Na ławie oskarżonych oprócz Piotrowskiego zasiądzie jeszcze 8 innych osób. Piotrowski jest oskarżony m.in. o korumpowanie członka komisji (kwotą 20 tysięcy złotych!) i działanie na szkodę podmiotów kościelnych, które starały się o zwrot majątku zagarniętego w PRL.

Przecieki sterowane

Sprawę trochę znam, i zapewniam że nie wygląda tak, jak próbowali przedstawić to „śledczy” z Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej czy TVN. Nie do końca wiarygodne są fakty przedstawione przez „skruszonych” świadków, którzy liczą na nadzwyczajne złagodzenie kary. Także działalność służb specjalnych zaangażowanych w śledztwo przypomina balansowanie na krawędzi – chociażby inwigilacja biskupa Libery i innych duchownych (tzw. bilingowanie), próby zdobycia dostępu do poczty elektronicznej Konferencji Episkopatu Polski (!) czy kurii w Katowicach.

Piotrowski, prawnik który w latach 70. ubiegłego wieku wyjechał z Polski do Austrii i Niemiec, reprezentował przed komisją stronę kościelną. Wbrew temu, co do tej pory napisano o Marku Piotrowskim nie był „zwykłym” funkcjonariuszem SB w stopniu sierżanta. Wiadomo, że po kilku latach służby odszedł z SB, ale nie z resortu MSW. Udało mi się ustalić, że trafił do tajnego Wydziału XIV w Departamencie I (wywiad), i jako „nielegał” wyjechał właśnie do Austrii i Niemiec.

W kilku wątkach „afery” prokuratura nie stawiała nawet zarzutów i sprawę umarza. Na 2800 rozstrzygnięć, jakie zapadły w Komisji Majątkowej, CBA zgłosiło 28 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa, z czego prokuratura od razu odrzuciła 17. Zarzuty dotyczą dwóch spraw, do sądu trafiła jedna. Termin rozpoczęcia procesu w Krakowie jest bliżej nie znany.

Brak głosów