Tusk: musimy was okraść; Polacy: Tusk na Prezydenta
Konstatacja, że Donald Tusk jest zakładnikiem własnego wizerunku medialnego wydaje się być tak banalna i oczywista, że nie wymagająca zbędnych komentarzy. Efektem tego jest nie tylko brak rządzenia, ale też brak odwagi w przeprowadzeniu Polski przez trudny czas kryzysu. Do tej pory rząd nie podjął żadnych realnych działań w tym wymiarze i nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała ulec w najbliższym czasie zmianie. Co gorsza, ostatni tydzień przyniósł zatrważające pomysły na „łatanie” dziury budżetowej, a oprócz tego jeszcze jedną wiadomość: wyborem Polaków AD2010 na chwilę obecną jest w dalszym ciągu obecny Prezes Rady Ministrów.
light POpulizm w wersji Tuska
Donald Tusk znalazł sposób na komunikowanie się z Polakami i odmawianie mu tego sukcesu jest niedorzeczne i niesprawiedliwe. Pokazał przy tym, że populista może zaskarbić sobie nie tylko wielką przychylność tłumów, ale również – co dotąd niespotykane – mediów i europejskich salonów. Odszedł przy tym od populizmu w jego skrajnej wersji. Otóż Donald Tusk wydaje się, że sięgnął do metod znanych już nam od czasów Gajusza Juliusza Cezara: mówienia swoim rodakom tego, co chcą usłyszeć. Tak jeden, jak i drugi nie zrobił zgoła nic, aby poprawić życie mieszkańcom – odpowiednio Republiki Rzymskiej i Rzeczypospolitej Polskiej – ale potrafili skonstruować właściwą opowieść. Co więcej, Tusk odkrył, że mając po swojej stronie media, związki zawodowe nie są w stanie mu w żaden sposób zaszkodzić, a zaufanie Polaków do nich dawno przeminęło. Wie też, że warto ładnie się uśmiechać i mówić koncyliacyjne rzeczy o zgodzie. I wreszcie najważniejsze, pokazanie skuteczności na arenie międzynarodowej. Cóż z tego, że jest ona bardzo mierna, skoro tę relatywną prawdę zna ledwie odsetek społeczeństwa? Doprowadzenie do wyboru Jerzego Buzka na szefa Europarlamentu wygląda w oczach Polaków jako gigantyczny sukces dyplomacji, a porażka Sikorskiego do fotela szefa NATO jest przecież efektem złośliwości i nieudacznictwa Lecha Kaczyńskiego.
Tuskowi wolno wszystko
Donald Tusk i członkowie jego Gabinetu mogą opowiadać największe kuriozum, a i tak nie spotyka ich za to kara od mediów. Cóż bowiem nie ujdzie premierowi „na sucho”, skoro zamach na niezależność NBP spotkał się z krytyką jedynie na łamach Rzeczpospolitej?Oczekiwanie, że bank centralny znajdzie 14 mld złotych – z zysku, którego pewnie miał nie będzie – jest przecież tym samym, co życzenie Leppera sprzed 3 laty, który chciał ruszać rezerwę rewaluacyjną i uzyskać dzięki temu 16 mld złotych. Różnice są jednak dwie: ówczesny premier Kaczyński wyperswadował ten pomysł z głowy swojego zastępcy, a media gremialnie przystąpiły do miotania gromów na cały rząd, zresztą całkiem zasłużenie. Oczywiście można zakładać, że nie ma powodów do oburzenia, wszak jak dotąd zapowiedzi Tuska kończyły się na… zapowiedziach. Tak było z in vitro, eutanazją, kastracją pedofilów, obniżkami podatków, wprowadzeniem euro… Czy jednak możemy być zupełnie spokojni, skoro jeden z najbardziej wpływowych ludzi w rządzie, Sławomir Nowak – choć jego pozycja jako szefa Gabinetu Politycznego nie jest teoretycznie wysoka – bredzi o pomyśle szefa swojego rządu, że to zabieg jedynie księgowy?
Co się stało z „Pełną Odpowiedzialnością”?
Donald Tusk pokazał jednak swoje prawdziwe oblicze. Tak bardzo zależy mu na wymarzonym fotelu prezydenckim, że woli zaprzeczyć chyba już ostatniemu hasłu, które było niezmienne w jego ustach w całej karierze politycznej, tj. – dokonując pewnego uproszczenia – niskie podatki, więcej wolności gospodarczej. Oczywiście i jak dotąd niewiele z tego wynikało, bo jak widzimy po blisko dwóch latach rządów żadnych uproszczeń podatkowych się nie doczekaliśmy. Ale hasło Tuska na dziś jest zatrważające: macie zbyt wiele i muszę wam zabrać. Cóż za ironia losu, że „liberalny” Gabinet Tuska zamierza okraść Polaków z tego, co dał Polakom „populistyczny i socjalistyczny” rząd Jarosława Kaczyńskiego. Nie tylko ma nastąpić odejście od spłaszczenia stawek podatkowych do dwóch i powrót na trzeci poziom 40% - chociaż tutaj sprawa nie jest do końca jasna: część polityków PO proponuje 50% - ale również zwiększeniu ulec ma obniżona przez PiS składka rentowa. Jeżeli to jest recepta na obecną sytuację, to zwyczajnie ręce opadają.
Tusk jednak rozumie, że nie może być sam. Swój manewr chce więc przekuć w kolejny sukces, który ma polegać na ponadpartyjnej zgodzie podwyższania podatków. Tym razem mamy usłyszeć o odpowiedzialności klasy politycznej: Tusk z Lechem Kaczyńskim doszli do porozumienia. Tu jednak może go spotkać rozczarowanie: Prezydent najwyraźniej nie zamierza przykładać ręki do podwyżek podatków i nawet jeżeli czyni to z politycznego wyrachowania możemy być mu wdzięczni.
W tym miejscu można postawić pytanie, gdzie wyparowała „Pełna Odpowiedzialność”, hasło, którym przekonywał nas do siebie obecny premier jeszcze w kampanii sprzed czterech laty. Czy nie warto wreszcie – to pytanie w szczególności do reprezentantów IV władzy – dać sobie spokój z obrzydzaniem Polakom Kaczyńskich i mniej biernie przypatrywać się niebezpiecznym poczynaniom Tuska i jego ekipy?
sen o Krakowskim Przedmieściu
Na rok przed wyborami stwierdzenie, że wszystko już jest jasne i Tusk będzie następnym Prezydentem Polski, wydaje się być przedwczesne. Dzisiaj największą siłą lidera Platformy pozostaje niechęć wielkiej części społeczeństwa do braci Kaczyńskich, którzy są zarazem twarzami największej partii opozycyjnej. Wejście do gry Olechowskiego może jednak wiele zmienić i namieszać w wyścigu do prezydentury. Przede wszystkim przekreśla szanse Tuska na zwycięstwo w I turze, ale pozostały rok do elekcji może też mocno nadwyrężyć pozycję premiera.
I jeszcze jedno. Cezar i Tusk podobnie tworzą swoje obozy – biorąc każdego, kto się chce przyłączyć, choćby czynił to z najbardziej cynicznych pobudek. Okazać się może, że podobnie jak Cezarowi śmiertelne ciosy nie zostaną wyprowadzone przez przeciwników politycznych, ale swoich – wydawałoby się – najbardziej lojalnych zwolenników. Czy przyjaciel trzymany w cieniu, ale mający swoje wielkie ambicje nie zechce zawiązać wielkiego spisku? Czy faktycznie nie ma w otoczeniu Tuska kogoś na miarę Decymusa Juniusza Brutusa – przekonanego o własnej sile i pozycji, niespecjalnie znanego i lubianego przez tłumy, u którego Cezar jako jedyną wadę wskazywał nadmierną brutalność…?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2401 odsłon
Komentarze
Wszystko ma swój kres, także Tusk.
12 Lipca, 2009 - 16:59
Kiedyś Napoleon postanowił podwyższyć podatki i był ciekaw, co na to Lud:
- Lud klnie...
- Podwyższyć!
Po miesiącu:
- Co na to obywatele?
- Kurwią!
- Podwyższyć!
Po miesiącu!
- No, i co tam ludzie?
- Śmieją się...
- Merde! Obniżyć!
U nas nie będzie obniżki, tylko kom w dupę.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: Wszystko ma swój kres, także Tusk.
12 Lipca, 2009 - 17:22
Coś z tym śmiechem jest, bo gdy klną, kurwią to jest jeszcze pół biedy, gdy zaczynają się śmiać ze swego losu, to znaczy, że za chwilę będą stawiać barykady na ulicach.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
śmiech, to reakcja...
12 Lipca, 2009 - 17:29
... na bezradność. Ja się śmieję od początku Tuskizmu.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Przyjda wybory i młodziez znowu zapewni przyszłość
12 Lipca, 2009 - 20:02
sobie i rodzicom, eeech
radek
na szczęście nie cała młodzież ma potuskane w głowie.
12 Lipca, 2009 - 20:55
Inna rzecz, ze to raczej reakcja antypisowska. Przyjdzie Olechowski i pogodzi niedoszły POPiS! Potem zaczniemy od nowa. Może tym razem na cztery lata? :):):)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: Tusk: musimy was okraść; Polacy: Tusk na Prezydenta
12 Lipca, 2009 - 23:04
Cezar powinien miec opinie niposzlakowana.A to agent.trzeci taki ?
pat
Mówią że kryzys przechodzi...
13 Lipca, 2009 - 09:11
Byłem w ten weekend u kolegi, który działa w branży budowlanej. Obawia się że jesienią zaczną upadać małe i średnie przedsiębiorstwa budowlane. W tej chwili trochę odetchnęły lato itp.