Gorszego gówna już nie będzie.
PZPN zatwierdził nową formułę rozgrywek Ekstraklasy na sezon 2013/14. Tylko pytanie czy to zmiana na lepsze czy gorsze? Uważam, że Ekstraklasa wdepnęła w tak wielkie i głębokie gówno, że nic gorszego już się nie trafi na drodze do normalności. Aczkolwiek nie jest to najlepsze wyjście jakie mogła zaproponować Ekstraklasa S.A. oraz PZPN.
Otóż Ekstraklasa na zewnątrz wygląda fajnie. Oprawa telewizyjna, ładne stadiony, ogromne pieniądze. I właśnie te ogromne pieniądze są największym problemem! Przepłacani zawodnicy oraz trenerzy i sprowadzanie „ogórków z Uzbekistanu” oraz „zaciągi truskawkowe”. Otóż „zaciąg truskawkowy” tyczy się Legii Warszawy i kosztował on klub ten 3 mln euro, a „truskawki” sprowadzone okazały się zwykłą zgnilizną.
No i teraz nasuwa się pytanie czy owa reforma sprawi, że Ekstraklasa wygrzebie się z bagna przepłacanych zawodników oraz „ogórków z Uzbekistanu”. Po pierwsze warto w OGROMNYM skrócie powiedzieć co zakłada ta reforma. Otóż sezon zostanie podzielony na rudne zasadniczą (30 kolejek) oraz finałową (7 kolejek), która zostanie podzielona na dwie grupy (spadkową i mistrzowską). Po 30 kolejkach punkty drużyn zostaną podzielone przez dwa i zaokrąglone wzwyż, czyli przykładowo Wisła Kraków po rundzie zasadniczej będzie znajdować się na pozycji lidera z 31 punktami na koncie i do rundy finałowej będzie przystępować z 16 punktami na koncie.
Głównym założeniem tej reformy jest większa ilość meczy, zwiększenie frekwencji na trybunach oraz zwiększenie rywalizacji. Oczywiście zwiększenie ilości meczy jest dobre, bo już nie będzie wytłumaczenia po kolejnych przegranych eliminacjach do Ligi Mistrzów, że przystąpiliśmy do tych rozgrywek bez ogrania. Tym razem nasi kopacze będą już po 3 kolejkach Ekstraklasy, gdy będą przystępować do decydującej fazy eliminacji do LM. Tym samy urlopy piłkarzy Ekstraklasy nie będą takie długie (obecnie sięgają one ok. 2 miesięcy!!!), piłkarze nie będą wracać z wakacji z 5 kg nadwagą i skórą zjaraną jak po dwóch dniach w solarium. I to popieram w stu procentach, bo za tak marną grę to nie należy im się nawet dzień urlopu! Przy zmianie systemu rozgrywek będą mieli dwa tygodnie urlopy czyli tyle ile mają piłkarze w najlepszych ligach Europy. Jeśli chcemy tym ligom dorównać to od tego właśnie powinniśmy zacząć – więcej profesjonalizmu dla naszych pseudoprofesjonalistów.
Jednak co do zwiększenia rywalizacji oraz frekwencji to mam bardzo duże obawy. Chociaż co do rywalizacji to jeszcze można ten pomysł obronić, bo nie będzie tak, że drużyny „spadkowe” po uzbieraniu jakiejś tam ilości punktów już w 15 kolejce stwierdzą, że utrzymanie już mają i nie ma już o co grać. Tak to jest teraz. Reforma spowoduje, że o mistrza tak jak i o utrzymanie będzie się grało do ostatniej kolejki rundy finałowej. Pan Biszof i Wandzel broniąc swojego autorskiego pomysłu mówią, że kibice zasługują żeby w sezonie było więcej meczy typu Lech – Legia. Wszystko fajnie, z tym się zgadzam tylko, że przy nowej reformie obie drużyny przy dobrych wiatrach spotkają się tylko w jednym spotkaniu więcej niż jest teraz. Mało ambitnie… Myślę, że ludzie z chęcią będą przychodzić na mecze z grupy mistrzowskiej. Ale co z grupą spadkową? Nie wierzę w to, że na mecz Podbeskidzie – Bełchatów przyjdzie komplet. W Polsce jest to po prostu niemożliwe, a kolejne mecze dla tych słabszych finansowo drużyn będą generować kolejne straty, których i tak już mają co nie miara.
I tu właśnie pojawia się problem pieniędzy. Czy polskie zespoły, które i tak już są w beznadziejnej kondycji finansowej podołają kolejnym wydatkom jakie zagwarantuje im reforma. Może lepiej byłoby zacząć od zmniejszenia wydatków na płace zawodników i trenerów? Bo to jest główna choroba polskiej piłki. W Polsce kluby ze swoich przychodów 81 % przeznaczają na płace!!! UEFA to określiła stanem krytycznym! Jesteśmy na tym samym poziomie co Białoruś i Litwa. Żenada… W niemieckiej Bundeslidze, która obecnie jest wzorem dla wszystkich lig w Europie, na płace wydaje się 52 % przychodów. Jeszcze dużo nam brakuje do najlepszych i uważam, że od tego powinniśmy zacząć! Piłkarze grający w Ekstraklasie są przepłacani i widać tego efekty na boisku gdy się ogląda tą żenadę, którą niektórzy nazywają meczem. Piłkarzom ewidentnie brak ambicji, co spowodowane jest im ogromnymi zarobkami.
Gdzie taki system rozgrywek jeszcze jest? W Belgii oraz na Cyprze. O innych ligach nie wspominam, żeby nie urazić inteligencji czytelnika, bo tylko te ligi uważam za poważne na arenie europejskiej(przecież nie będę wspominał o lidze San Marino). Tam się to sprawdza. Uważam, że u nas lepsze byłoby zmniejszenie Ekstraklasy do 12 zespołów, jak zrobiono w Szkocji. Wtedy meczów najlepszych drużyn byłoby aż cztery. Czyli przykładowo Legia z Lechem spotykałyby się w sezonie aż cztery razy! Ale w Polsce jest to niemożliwe ze względu na chory kraj oraz władzę sponsoringu. Nie zgadzam się z pomysłem Romana Kołtonia o powiększeniu ligi do 18 zespołów. Wtedy znowu trzeba by było zmniejszyć próg licencyjny, a i tak jest on na niskim poziomie co wcale nie powoduje, że kluby nie mają problemów z otrzymaniem licencji. Teraz przewodniczącym komisji licencyjnej będzie pan Sachs, który zajmował się raportem o zadłużeniu Ekstraklasy, które wynosi bagatela 645 mln euro!!! I ciągle rośnie więc myślę, że z panem Sachsem na czele komisja licencyjna będzie przyznawała licencje klubom na zdrowych zasadach, a nie jak to było za czasów „czerwonych ryji”.
Warto wspomnieć, że na początku XX wieku też wprowadzono podobną reformę i bardzo szybko się z niej wycofano. Jak będzie teraz? Jestem nastawiony do tego pomysłu sceptycznie, ale trzymam kciuki i uważam, że polska piłka jest w tak złym stanie, że nic gorszego jej się nie stanie a każda zmiana może jej przynieść albo pozostanie w tej chorej sytuacji albo uleczenie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2294 odsłony