"Ostatni pociąg do domu" - o Chinach i nie tylko
Film ten obejrzałam zupełnie przypadkowo. Przedwczoraj /25.04/ włączyłam o 15:00 kanał Planete+, by zobaczyć program o fotografii podwodnej. I rzeczywiście, po ekranie zaczęły wkrótce pływać przepiękne kolorowe rybki i barwne ślimaki morskie. Poszłam później do kuchni, a gdy po powrocie rzuciłam okiem na telewizor, zobaczyłam ogromny tłum Chińczyków szturmujący dworzec kolejowy. Był to początek chińsko-kanadyjskiego dokumentu "Ostatni pociąg do domu" /Last Train Home/ w reżyserii Li Xin Fena. Opowiada on o losach 130 milionowej rzeszy chińskich robotników pracujących o tysiące kilometrów od swoich rodzin i mogących zobaczyć się z nimi tylko z okazji chińskiego Nowego Roku. W tym świątecznym okresie dochodzi do istnej "wędrówki ludów", największej ponoć na naszej planecie.
Obraz tych przemieszczających się /głównie pociągami/ mas ludzkich zafascynował mnie. Nie mogłam oczu oderwać od ekranu. Film ten jest dostępny w sieci /TUTAJ/ i każdy może sprawdzić, iż robi on wrażenie. Pokazano w nim los jednej z rodzin chińskich z Syczuanu, w której rodzice zostawili dwoje dzieci pod opieką babci, polecili je łasce Buddy i pojechali do odległego o 2000 kilometrów Kantonu, by pracować w fabryce odzieży. Towarzyszymy im w wyjeździe na święta Nowego Roku i widzimy skutki takiej sytuacji dla życia rodzinnego. Naprawdę warto to zobaczyć.
Gdy oglądałam ten film, przypomniałam sobie, że w maju 2008 w Towarzystwie Eksploracyjnym w Warszawie miałam okazję obejrzeć pokaz slajdów i wysłuchać relacji pani Małgorzaty Manieckiej z jej dwuletniej pracy w Chinach, jako nauczycielki niemieckiego w szkole i college'u. Pracowała ona w mieście Babu w prowincji Guangxi. Z jej relacji wynikało, że poziom życia w tej okolicy przypominał początek lat 60-tych w Polsce. Takie samo wrażenie odniosłam przedwczoraj. Ukazany obraz życia w Chinach z lat 2007 i 2008 do złudzenie przypominał Polskę sprzed 50-ciu lat. Nie mieliśmy tylko wtedy telefonów komórkowych.
Moja następna refleksja była bardziej ponura. Uświadomiłam sobie, że obecnie w Polsce mamy nieco podobną sytuację, jak w Chinach. Tam ci "wędrowni robotnicy" stanowią ponad 10% ludności kraju, zaś u nas 2 miliony ludzi, czyli ponad 5% Polaków wyjechało za chlebem na Zachód. Często czyta się o "eurosierotach", których oboje rodzice są w Anglii, Hiszpanii, czy Niemczech, a nimi zajmuje się babcia, ewentualnie ktoś z dalszej rodziny lub nawet przypadkowe osoby. Nasi migranci nie koczują na dworcach kolejowych, lecz podróżują samolotami czy autokarami, ale istota rzeczy jest taka sama.
Pod pewnym względem u nas jest nawet gorzej: chińscy "wędrowni robotnicy" wciąż pracują dla Chin. Ich wysiłki powiększają potęgę tego kraju. Nasi zarobkowi emigranci trudzą się dla krajów Zachodu, a nie dla Polski.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2140 odsłon
Komentarze
Elig
27 Kwietnia, 2012 - 22:49
Ten film ogladalem duzo wczesniej,ale jak Pani go zaoferowala,zobaczylem jeszcze raz w skrocie:)
Istotnie,ten film powinien zrobic duze wrazenie na kazdym kto sie tylko interesuje taka tematyka.Po emisji tego filmu w Polsce,wiele osob zobaczylo zycie na prowincji w Chinach.Rzeczywiscie,ma Pani racje,to sa lata +/-60-te w Polsce.Podobnej tresci ogladalem,tez b.dobry,ale musze poszperac i znalezc.
Pzdr.
someone
@someone
28 Kwietnia, 2012 - 00:48
elig: Tak samo dużo prawdy można było zobaczyć podczas pokazu slajdów i prelekcji pani Manieckiej.
elig
Zobaczyłam i...trudno mi się "rozstać" z bohaterami
27 Kwietnia, 2012 - 23:16
Niełatwo jest zrozumieć Azjatów, a Chińczyków w szczególności.
Jak wypowiadał się ostatnio jeden z ich dyplomatów w studio telewizyjnym, Chińczycy swoją uprzejmością przykrywają prawdziwe emocje. Nie jest łatwo poznać myśli takiej zawoalowanej uniżoną grzecznością osoby.
Film odsłonił prawdę, zerwał woal z twarzy i pokazał, że emocje są wszędzie jednakowe.
Zbuntowana chińska nastolatka, niczym nie różni się w okazywaniu agresji, od swoich rówieśników z Europy.
Wcale nie jest grzeczniejsza od mojej gimnazjalistki, a już to "pyskowanie"...:)
Ciekawa jest scena w pociągu 0.56 min. kiedy to jeden ze współpasażerów porównuje rozdysponowywanie zarobionych pieniędzy przez Chińczyków i obcokrajowców.
Nie wiem tylko, czy miał na myśli emigrację w jego kraju, bo wiadomo, że jest liczna: Koreańczycy, Wietnamczycy i sporo innej, czy sięgał na Zachód, bo od tego tematu rozpoczął swój komentarz.
Ogólnie, film warto zobaczyć, zwłaszcza, że chyba przyjdzie nam dzielić się polskim chlebem z kolejną nacją, która zdominuje "Region".
Kiedy wczoraj słuchałam przemówienia chińskiego Premiera do zgromadzonych szefów " regionu", ani razu nie usłyszałam słowa - Polska: "kraje regionu","wizyta tu, w regionie", ten "region".
Przypomniała mi się mapka, którą ktoś tu, u nas na Niepoprawnych zaprezentował w swoim blogu.Europa na niej była podzielona na Regiony - państw nie zaznaczono, tylko nazwy miast.
Tusek w nawiązaniu do wizyty, mówi o Polsce, jako "przyczółku" dla Chińczyków...jeszcze inaczej.
Była już Japonia, Irlandia,Hiszpania, a teraz w planach "chiński przyczółek".
Re: Zobaczyłam i...trudno mi się "rozstać" z bohaterami
28 Kwietnia, 2012 - 00:03
I pomyslec,ze Chiny to biedny kraj?nie dla kazdego.Chiny dla Korei Polnocnej to zachod.Tam sie czas zatrzymal w latach 50-tych. i trwa tak do dzisiaj.Z racji zainteresowan,gladam wiele roznych filmow dokumentalnych.Kiedys ogladalem o Korei,gdzie widzialem jak ludzie jedza myszy gotowane.Samochodow prywatnych nie ma,komorek tel. nie ma,internet?...zapomniec trzeba.Porownujac to wszystko,mozemy powiedziec,ze zyjemy w luxusie i szczesciu :)
Pzdr.
someone
@matka trzech córek
28 Kwietnia, 2012 - 00:59
elig: Tak, te wystąpienia chińskiego premiera i Tuska zdołały zaniepokoić zarówno blogera Coryllusa tu:
http://niezalezna.pl/27497-premier-chin-w-polsce-i-co-z-tego-wynika
a także Andrzeja Talagę z "Rz" tu:
http://www.rp.pl/artykul/866111-Ostroznie-z-chinskim-smokiem.html
elig
my doczekaliśmy innych przemian
28 Kwietnia, 2012 - 00:23
młodzi do domu się śpieszą tylko gdy mają coś do zyskania, palcem nie kiwną by zmienić byt swych przodków
@szarotka
28 Kwietnia, 2012 - 01:02
elig: Nie jest tak źle. Emigranci zarobkowi przesyłają co najmniej kilkanaście miliardów euro rocznie do Polski.
elig
chiny
28 Kwietnia, 2012 - 06:22
off topic.
pociagi maja pierwsza klasa, nawet w drugiej klasie. kible czyste. rozklad jazdy przestrzegany co do minuty.
chinczycy nie sa bydlem, ale sa zupelnie niekompatybilni z nami (a my z nimi) - i to nie jest wina komunizmu.
a sciema premiera z chinskim przyczolkiem to drugi atak kataru.
pozdrawiam
@n0str0m0
28 Kwietnia, 2012 - 12:16
elig: "Drugi atak kataru" - świetnie powiedziane!
elig