Ks. abp. Głódź - oczernić, nagłośnić i zniszczyć.

Obrazek użytkownika Recenzent JM
Kraj

Powołać się przy tym na źródła dobrze poinformowane, których nie można ujawnić, bo przecież wiadomo - etyka dziennikarska.

Wystarczy rzucić potwarz - a potem mechanizm zniszczenia napędza się już sam.
U nas w kraju, inaczej niż w większości tzw. cywilizowanych państw, nie zajmują się tym „dziennikarze” bulwarówek, czy brukowców. U nas jest to dziedzina podniesiona na wyższy poziom - zarezerwowana raczej dla tzw. tygodników kształtowania opinii publicznej, czy mainstreamowej prasy codziennej. To aktualnie tam kieruje się duże środki, by zatrudniać publicystów rozumiejących najlepiej, na czym w dzisiejszej Polsce polega „misja” dziennikarza – takich speców od manipulacji, mącenia i czarnej roboty, gotowych się zaprzedać za kilka „srebrników”.
Oni wiedzą, że na każdego można znaleźć jakiegoś „haka”, a jeśli nie można znaleźć, to zawsze da się go wymyślić.
Najprościej sprokurować donos, a potem napisać, że ktoś doniósł i opisać, o jak strasznych rzeczach poinformował. Źródła oczywiście nie można ujawnić, ale powszechne oburzenie jest mile widziane. I można cytować – i trzeba się powoływać.
Jak jest zapotrzebowanie, to i znajdzie się „towar”. Widać – zapotrzebowanie było.

Myślę, że taka akcja „na zlecenie” miała miejsce ostatnio na łamach tygodnika „Wprost”. Oto próbka tekstu ze strony „Wprost.pl - z artykułu „Poważne zarzuty wobec abp. Głodzia. „Pił, wyzywał, poniżał.””:
„Ale, jak ten arcybiskup nie zachowuje się jak duchowny katolicki tylko jak okrutny władca, to musimy o tym zacząć mówić - mówi Magdalenie Rigamonti ksiądz I. W Gdańsku powstaje czarna lista abp. Sławoja Leszka Głodzia. Ma być wysłana do Watykanu.”

To mówi ksiądz I. A z kolei ksiądz II odsyła publicystkę do księdza III, który wszystko ponoć ma spisane i się boi, bo ludzie arcybiskupa rozmawiali już z jego przyjaciółmi.
I może jeszcze taki fragment tego samego artykułu:
„...Wszyscy nasi rozmówcy - urzędnicy, księża, nawet członkowie ich rodzin i przyjaciele nie chcą wypowiadać się pod nazwiskiem. Boją się, że zostaną rozpoznani”

Po prostu doskonały materiał na „kościelny” thriller. Tajemnicza „czarna lista”, kościelna mafia, konspirujący księża – bojący się zdemaskowania, powszechny strach przed ujawnieniem, okrutny tyran i w tle Watykan. Może zresztą publicystka już taką demaskatorską książkę pisze, bo widać, że ma i inwencję, i wyobraźnię, i właściwie ukształtowany warsztat.
Aż ziąb mi przeszedł po kościach, kiedy sobie pomyślałem, co mógłby im ten „okrutny władca” zrobić, gdyby się dowiedział, kto to jest ksiądz I, ksiądz II, ksiądz III, itd. Może nawet pościągał by im kominiarki?
Przepraszam, za ten sarkazm, ale takie intryganctwo rozkłada człowieka na łopatki. Bo, co niby ważnego i prawdziwego o abp. Głodziu, mogliby powiedzieć członkowie rodzin księży, czy urzędników, albo ich przyjaciele? Jeśli „Wprost” ma rzeczywiście jakieś prawdziwe materiały kompromitujące arcybiskupa, to proszę - karty na stół. Są wyższe instytucje kościelne, jest i prokuratura.
Tak powinno wyglądać dziennikarstwo „śledcze”. Działanie „Wprost” w sprawie abp. Głodzia przekonuje mnie, że „Wprost” to nie jest żaden tygodnik kształtowania opinii publicznej, ale zwykła „gadzinówka”.

Czy abp. Leszek Głódź nadużywa alkoholu, wyzywa, poniża? Nie wiem. Jednak nie zdarzyło się chyba, by jakiś reporter „uchwycił” go w sytuacji nieprzystającej do piastowanej przez niego godności arcybiskupiej. Telewizja by to przecież pokazała.

W obronie abp. Głodzia wystąpili proboszczowie jego diecezji. Od razu też odpowiedziała atakiem z flanki „GW” pisząc artykuł o „grzechach” obrońców abp. Głodzia.
Chrystus powiedział - „Kto jest bez grzechu – niech pierwszy rzuci kamień.”
Jak widać jest taka gazeta - „święta”, bez grzechu i bez grzechu poczęta. Podniosła kamień i rzuciła z rozmachem. Nie ważne, czy trafiła.
I tak, wypisane na piasku grzechy, ostrzeżenia, które zignorowała – myślę - staną się jej zgubą.

Na portalu „dziennik.pl” znalazłem ciekawy artykuł - zatytułowany:
„Gronkiewicz-Waltz broni abp. Głodzia. „Trzeba spytać Kwaśniewskiego””.
Pani Prezydent Warszawy zapytana o księdza arcybiskupa, „broni” go mówiąc, że trzeba spytać Kwaśniewskiego. Dziennik.pl przytacza tą głupią wypowiedź – w kontekście jego obrony.
Czy nie dało się znaleźć jakiejś – jeszcze bardziej niedorzecznej wypowiedzi?

W jeszcze innym artykule na „dziennik.pl” znalazłem i takie słowa;
„O arcybiskupie zrobiło się głośno, kiedy wyszło na jaw, że powstaje czarna lista jego przewinień. Jak dowiedział się „Wprost” jest mi. n. o pijackich biesiadach i poniżaniu podwładnych.”
No cóż - ogary poszły w las i polowanie trwa. W prorządowych i lewackich mediach nikt już o dowody nawet nie zapyta.
Teraz, bez żadnego ryzyka można się wprost powoływać na „Wprost” i na „GW”.

W Kościele trwa aktualnie Wielki Tydzień, ale droga krzyżowa człowieka trwa nieprzerwanie.
Za umęczonym Chrystusem wędruje spory tłum ludzi - cichych, pokornych, zagubionych, niedoskonałych. Wielu z nas i wielu takich jak my - ludzi upadających, ale ciągle szukających prawdy, dobra i sprawiedliwości.
Podąża też z nami tą drogą - tak sobie myślę - abp. Głódź.
I rozlegają się pomruki wielu stojących obok - obserwujących z niesmakiem ten nasz pochód.
I podjudzani przez „oficerów politycznych” nieprawych sił nacisku - krzyczą: - „ukrzyżuj go!”.
Przeciwko komu ta nienawiść? Kogo chcą zniszczyć?
Czy chodzi im o Chrystusa, czy o abp. Głodzia?
A może chodzi o każdego z nas?

Brak głosów