Katastrofa w województwie śląskim.
Czy po końcu świata w 2012 r. można się było spodziewać jeszcze czegoś gorszego? Rozum i serce mówią - że nie. Ale żyjemy przecież w rzeczywistości tworzonej od pięciu lat przez PO, a w tej rzeczywistości rozum i serce nie mają nic do gadania.
No i stało się.
Marszałkiem województwa śląskiego został zasłużony człowiek Platformy - Mirosław Sekuła, przewodniczący sławetnej komisji sejmowej powołanej do sprawy afery hazardowej w poprzedniej kadencji sejmu. Komisję pamiętam głównie z tego, że jej przewodniczący, aby uniemożliwić członkom komisji dalsze zadawanie świadkowi (Chlebowskiemu) niewygodnych dla PO pytań, ogłosił przerwę i w czasie przerwy, gdy członków komisji nie było jeszcze na Sali, zakończył przesłuchanie, pytając puste krzesła – czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania do świadka.
Chyba nikt inny w Platformie nie potrafi tak, jak on poświęcić się dla obrony, wydawałoby się, z góry przegranej sprawy - dobrego imienia swojej partii.
Pomyślcie, czy to nie jest poświęcenie godne nagrody? Moim zdaniem przewodniczący Sekuła to taki „święty”, oczywiście na miarę naszych, platformerskich czasów. Bo kto inny w dzisiejszych czasach potrafiłby tak (pisząc bardziej poetycko):
Nisko, aż do ziemi przed partią się skłonić
i swą własną piersią jej tyłek osłonić.
OK. Zgadzam się z Wami, że tutaj być miała,
Zamiast słowa „piersią”, użyta inna część ciała.
A wracając do prozy życia – tak się zgiąć i nadstawić, to naprawdę nie jest łatwe, zwłaszcza dla człowieka przecież już niemłodego. Niejeden po takim „wygibasie” już by się nie wyprostował, przynajmniej na tyle, by móc spojrzeć porządnym ludziom w oczy.
Dlatego, widząc to bezgraniczne oddanie, władze partii odwdzięczyć się musiały. Pojawił się najpierw makiaweliczny pomysł ze startem w wyborach na prezydenta Zabrza.
Gdyby się udało – Sekuła byłby odpowiednio nagrodzony i przez dłuższy czas nie trzeba by było w Warszawie na niego patrzeć. Jednak coś się nie udało. Kandydat Sekuła „poległ” - uzyskując tylko ok. 13% głosów.
No cóż – Sekuła chciał, Platforma chciała, a mieszkańcy Zabrza pokazali im gest Kozakiewicza.
Nie wiem, czemu - ale lubię ich.
Z wymyślonej nagrody wyszły nici, trzeba było wymyślić coś innego. Jak wiecie – przygarnął go na przechowanie w ministerstwie finansów inny mistrz „zamiatania pod dywan”. Może chodziło o to, by się czymś zajął i nie naprzykrzał ważnym osobom, ale z drugiej strony dla Vincenta to też miało swoją wartość. Bo, jak na to nie patrzeć, to zawsze pociecha, kiedy jest pod ręką ktoś gorszy od szefa. I nie tak ładny.
A teraz – stanowisko marszałka województwa śląskiego. Trudno będzie zdać ten kolejny już w życiu egzamin. To jest rzeczywiście ogromne wyzwanie.
Dla całego Śląska i wszystkich jego mieszkańców.
Taki wstyd i nie każdy może tak od razu się wyprowadzić w inny region kraju. Zresztą to byłoby i tak niepewne. Bo, jak się zastanowić, to w rozdzielniku są jeszcze inne, bardziej skompromitowane i budzące wstyd nazwiska. A wszyscy zasłużeni, godni nagrody i do ukrycia z dala od Warszawy. Nie ma żadnej pewności gdzie i jaką posadą ci weterani zostaną nagrodzeni. Przecież, jak wiemy, nawet przeprowadzka do Hiszpanii dobrego samopoczucia człowiekowi nie gwarantuje, bo stanowisko ambasadora też może być nagrodą. I nie jest to żadne pocieszenie, że Platforma odwdzięcza się nie tylko swoim członkom.
Wg mediów (wpolityce.pl) marszałek Sekuła za największy obecny problem regionu uznał "wizerunek województwa". Powiedział:
„Za główny problem uważam to, że przeznaczając bardzo duże środki na promocję województwa, jednak ponieśliśmy tu porażkę. Problem z Kolejami Śląskimi, problem ze Stadionem Śląskim - powiem wręcz, bo mam tu również perspektywę warszawską - jest przedmiotem kpin z nas”.
PO nadal przy władzy: zapaść na kolei, w lotnictwie, w służbie zdrowia, w gospodarce, finansach, w polityce zagranicznej – wszędzie zapaść.
Czy nowy marszałek to nie jest kolejne nieszczęście wykreowane przez Platformę?
Marszałek przyjeżdża na Śląsk i przywozi ze sobą „perspektywę warszawską”, przez co od razu dostrzega sedno problemu. Oczywiście, nie brak organizacji, logiki w rządzeniu, gospodarności, bezrobocie, kryzys, ogólny bałagan - na kolei, na budowie stadionu Śląskiego itp. Zdaniem marszałka problem tkwi w niewłaściwej promocji województwa. W wizerunku.
Ach ta warszawska perspektywa. Namalujmy fabrykę samochodów i zniknie problem Fiata w Tychach. Zróbmy makiety domów i po problemie z bezdomnymi.
A wydano na promocje „bardzo duże środki”. To pewnie powinny już wszędzie wisieć nowoczesne składy pociągów na reklamowych banerach, a może i zdjęcia nowoczesnego Stadionu Śląskiego. Aż żal.
I pomyśleć tylko. Jak nisko musieliśmy upaść, by to właśnie Mirosław Sekuła zwracał nam uwagę, że nasze problemy są przedmiotem kpin.
To ciekawa wypowiedź, bo mnie się wydawało, że stan naszego województwa i nasze problemy wynikają głównie z działań naszych władz. Przypomnę tylko, że województwem od dłuższego już czasu rządzi ta sama Platforma i PSL, z przypiętym do kożuszka kotylionem w postaci RAŚ.
To w Warszawie z nas kpią? Z naszych problemów, a nie z naszych władz? Ciekawa ta warszawska perspektywa.
A teraz jeszcze naszą reputację i wizerunek będzie ratował „rozmawiający z pustymi krzesłami”.
Działania marszałka i jego twarz mają poprawić nasz wizerunek. Totalna katastrofa!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1723 odsłony
Komentarze
Myślałem, że się jednak na to nie odważą
23 Stycznia, 2013 - 22:20
ale cóż, platformersy są bez gańby, a ludzi mają w rzyci.
oszołom z Ciemnogrodu
oszołom z Ciemnogrodu
Re: Katastrofa w województwie śląskim.
23 Stycznia, 2013 - 23:50
Tępy platformerski funkcjonariusz... To tylko podjudza - kto bardziej bezczelny, ten pnie się po stołkach (Kopacz, Sekuła... czas na Niesiołowskiego!)