Żynici i diabeł

Obrazek użytkownika Spitfire
Blog

Nie od dziś wiadomo, że kto z diabłem podpisuje cyrografy ten nędznie na tym wychodzi. Nawet znając wiele karcianych sztuczek nie zasiada się do karcianego stołu z szulerem, bowiem porażka jest pewna. Szuler nigdy nie rozprawia się ze swoimi przeciwnikami zbyt szybko, czeka, czeka i obserwuje, czeka i zachęca, czeka na to, aż przeciwnikom wzrośnie apetyt, niektórych wykorzystuje, wabi ich, w końcu przeciwnicy przestają już myśleć racjonalnie i pragną tylko odegrać się za wszelką cenę. To dla szulera sygnał i dopiero wtedy zaczyna on wydobywać z gry wszystko to co tylko jest możliwe. Na stole lądują klucze od mieszkań, samochodów, karty kredytowe et cetera. Oczywiście na początku nikt nie chciałby grać o takie stawki, lecz znaczenie ma zawsze dana chwila, a nie jakieś tam wcześniejsze myśli. Ofiary szulera często nawet po porażce nie są świadome tego jakże okrutnej manipulacji uległy. Wydawałoby się, że wszyscy o tym wiedzą, jednak czy aby na pewno?

Można by powiedzieć, że bardzo szeroko rozumiana polityka galaktyczna też jest takim jakby karcianym stołem, przy którym siedzą rozmaici gracze. Jest wśród nich taki jeden szuler, który dzięki umiejętności tworzenia pozorów zdecydowanie góruje nad całą resztą, a gdyby zajrzeć pod stół to okaże się, że ma on ogon i kopyta. Ten szuler znany jest także jako czerwony brat. W galaktyce do wielkiej gry razem z szulerem zasiedli Żynici, którzy póki co są święcie przekonani, że udało im się zawrzeć z nim trwałe porozumienie i dla własnych korzyści mogą grać wspólnie przeciwko temu co on wskaże. Myślą oni dokładnie tak jak życzy sobie tego szuler, łudzą się, że taka gra potrwa wiecznie i zyskają na niej wiele, być może myślą sobie nawet, że gdyby co, to pokonają szulera. Gra jednak później ułoży się inaczej, albowiem nie może być dwóch zwycięzców, mafia nie może mieć dwóch bossów, Związek Radziecki nie miał dwóch partii, a jedno i drugie to nie jedność, zaś rachunek jest prosty - liczba zapewnia zwycięstwo szulerowi. Prędzej czy później nastanie taki moment, w którym dotychczasowi sojusznicy szulera zaczną być postrzegani jako przeszkoda, zaś ich kapitał jako łatwy kąsek, który należałoby rozdzielić, a nie daj Bóg jeśliby gdzieś jakieś bunty ludu nastały, które wymagałyby wskazania winnego. Wtedy starym zwyczajem szuler obudzi to co było dotychczas uśpione, to czemu sprytnie nie pozwolono umrzeć, i jakby tego było mało to z łańcucha zostanie spuszczona nadciągająca powolnym krokiem rozwścieczona bestia ze wschodu.

Już dziś można zaobserwować, że na planecie wielkiej rewolucji czerwony brat dla własnych korzyści dokonał złowróżbnego podziału na dwie części - filożynicką i promudecharską. Oczywistym jest, że ze względu na liczby wygrać musi ta druga opcja. Na razie ta pierwsza istnieje tylko dlatego, bo szulerowi potrzebne są wpływy Żynitów, które tu i tam dobrze służą rozgrywce. Jeszcze nie nastał odpowiedni czas, w grze liczy się timing, jednakże czas ten nastanie, ponieważ zbliżają się czasy zwycięstwa szulera i rządów Wielkiej Federacji. Sześćdziesięciu ośmiu proroków swego czasu odkryło nam karty i pokazało prawdziwe oblicze przyodziewającego najróżniejsze maski szulera. Teraz szuler powiada, że się zmienił, jednak czy można ufać diabłu? Kiedyś powiadano podobnie, a być może nawet tak myślano, teraz tu i tam też tak się myśli, lecz słowa i myśli to żadna gwarancja, bo zawsze można je zmienić. Znaki na niebie i ziemi, które nieliczni czytać potrafią cichym głosem mówią o przyszłości, złej przyszłości. Prawdziwe gwarancje ma się tylko od dobra, ono bowiem nie zdradza nigdy. Niech ten krótki felieton prostym szyfrem napisany będzie swoistą przestrogą, ażeby nikt w galaktyce nie powiedział później, że nigdzie nie ostrzegano przed tragedią.

Brak głosów