Chrońmy dzieci przed wszawicą!

Donald Tusk jakiś czas temu zapowiedział, że zamierza "uwolnić (sic!) internet od przestępczości związanej z pornografią dziecięcą, pedofilią, handlem narkotykami i twardym hazardem". Donald Tusk twierdzi, że w jego działaniach "nie ma ograniczenia wolności internautów". Słowa Donalda Tuska brzmią pięknie i prezentują się tak jakby nie kryło się za nimi nic złego. Nie są jednak prawdą. W ramach "uwalnianie internetu od przestępczości" Donald Tusk i Platforma Obywatelska mają zamiar wprowadzić ustawę, która będzie umożliwiała inwigilację internautów i blokowanie stron internetowych.

Mówi się, że służby (Urząd Skarbowy, ABW, Policja) mają zyskać możliwość zaglądania na prywatne e-maile internautów bez zgodny sądu. Służby również mają mieć możliwość wglądu do historii odwiedzanych stron internetowych, która będzie archiwizowana u dostawców internetu. Bodajże już dzisiaj dzięki PO Urząd Skarbowy ma możliwość podsłuchiwania telefonicznych rozmów Polaków bez zgody sądu, traktując wszystkich jak potencjalnych przestępców. Poseł PO Krzysztof Brejza opowiadał się za zablokowaniem dostępu do dającej anonimowość sieci TOR, argumentując, że korzystają z niej pedofile.

Pedofilia to zboczenie seksualne, które nie dotyczy nawet 1% społeczeństwa. Ba! Można nawet powiedzieć, że pedofilia nie dotyczy 1‰ społeczeństwa. To zjawisko tak naprawdę dotyczy marginesu. Niedorzecznością jest więc ograniczanie wolności wszystkim internautom w imię walki z garstką pedofilów. Powstanie takiej ustawy, którą proponuje Tusk i PO, w linii prostej prowadzi do możliwości powstania nadużyć. Jaką bowiem internauta ma mieć gwarancję, że nie zostanie zinwigilowany pod pretekstem walki z pedofilią, a w rzeczywistości na przykład za krytykę osoby Donalda Tuska na forum? Ponadto ta ustawa daje możliwość inwigilacji opozycji i zbierania na nią haków.

Posługując się identyczną logiką co Donald Tusk i Platforma Obywatelska, którzy mówią o potrzebie stosowania takich środków w walce z pedofilią, postuluję za ustawowym zobowiązaniem losowo wybranych polityków Platformy do wzięcia udziału w codziennych badaniach kontrolnych na obecność wszy. Wsza to wyjątkowo paskudny pasożyt, który może przeskakiwać z jednych ludzi na drugich. To zjawisko rzadkie, ale nie wiem czy aby przypadkiem któryś z polityków PO nie cierpi na wszawicę, więc - w imię walki z wszą! - postuluję za codziennymi badaniami. Przecież do sejmu czasem z wycieczkami zaglądają dzieci i bardzo źle byłoby gdyby któreś dziecko zaraziło się wszami od jakiegoś polityka PO, który teoretycznie może być nosicielem wszy. Jako obywatel, póki co jeszcze demokratycznego kraju, mogę się za czymś opowiadać, więc się opowiadam. Chrońmy dzieci przed wszawicą! Badajmy co cztery dni Donalda Tuska!