Kłamstwo ma króciutkie kopytka
Niedzielny poranek. Wreszcie można odpocząć po tygodniu pracy. Do pracy wstaję wcześnie i siadam z kubkiem kawy przed magicznym okienkiem telewizora. Skaczę po kanałach ( TVN, Polsat też są obecne) i często gęsto słucham jak to źle dzieje się na Węgrzech. Protesty, bieda, Orban sadysta niczym transylwański Hrabia Dracula pożera noworodki, ludzie głodują, zamordyzm, cenzura, ogólnie Korea Północna to przy tym kraj posiadający róg obfitości a Kaczyński Jarosław to wariat, który chce tej samej drogi ku nicości dla Najjaśniejszej Rzczypospolitej i jej obywateli.
Niedzielny poranek. Oglądam wiadomości sportowe na Orange Sport. Na żywo. Prowadzący na żywo to pani której nie znam (nawet nie wynotowałem na początku jak się nazywa) oraz Pan Zarzeczny. Kiepskie dowcipy przeplatają interesujące mnie sportowe fakty. Kolejna część programu.
Przegląd prasy prowadzi...Michał Listkiewicz! Na Węgrzech aferka korupcyjna z zakładami sportowymi w tle. Michał Listkiewicz stwierdza, iż był ostatnio na Węgrzech i wg Niego kraj Madziarów...kwitnie, atmosfera jest bardzo dobra a Viktor Orban, to wspaniały polityk i niezły piłkarz. Paweł Zarzeczny podpisuje się pod tą opinią rękoma i nogami po czym przechodzą do kolejnych newsów prasowych.
Kilka razy przewijałem ten materiał w tv aby się upewnić czy nie mam zwidów. Paweł Zarzeczny na słowa Listkiewicza o tym, iż był na Węgrzech i wg Listkiewicza kraj odżywa stwierdził- "Ja nawet widziałem, że kraj ( Wegry- przyp autora) ma najmniejsze zadłużenie ze wszystkich krajów w Europie co jest imponujące", na co Michał Listkiewicz odpowiedział " U nas się śmieją z Niego ( Wiktora Orbana -przyp aut)oczywiście ale jest to bardzo wybitny polityk i wspaniały piłkarz też".
Gdyby nie fakt, iż Orange Sport nie jest najczęściej oglądanym kanałem TV cała trójeczka zapewne trafiła by pod pręgierz tzw dziennikarzy od X. Bonieckiego aż na Blumsztajnie kończąc. W przeciwieństwie do Polski, Węgry nie podążają ku Mittleeuropie wraz z trzema innymi państwami Eurokołchozu.
Czasami warto oglądać TV, tylko dlaczego prawda może się pojawić jedynie okazyjnie?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3087 odsłon
Komentarze
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika AdamDee nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Matrix miał awarię...12 Grudnia, 2011 - 01:43
gdzieś kabel wypadł albo chwilowy zanik napięcia...
Cóż, zdarza się, przy tak skomplikowanych mechanizmach, awaryjność nawet na poziomie promila doprowadza do chwilowego odsłonięcia rzeczywistości.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika Roland von Bagr... nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Kłamstwo ma króciutkie kopytka15 Marca, 2012 - 08:28
Witam Serdecznie!
Uchwycił Pan diabła za rogi! Gratuluję! Viktor Orbán próbuje zrobić porządek z "dziennikarzami", dlatego właśnie narodził się kodeks o mediach, który europejscy czerwoni naziści tak zaciekle atakują, kłamliwie twierdząc "brak wolności słowa"! Bo dla nich możliwość bezkarnego kłamania, zniesławiania przeciwników jest "wolnością prasową"! Za komuny etatowym dziennikarzem (sporadyczne wyjątki były!!!) w całym demoludzkim burdelu mogła zostać osoba, którą wyznaczyły organa partyjne po bardzo wnikliwym badaniu nie tylko jego życiorysu, ale i przodków! Dziennikarz musiał podporządkować się woli najróżniejszych Urbanów! W PRL istniał Urząd d/s Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, który przyczepiał się do każdego słowa dziennikarza, który nie był "nasz towarzysz"! Na Węgrzech mimo braku tego urzędu, kontrola była jeszcze surowsza i dziennikarz o wiele szybciej mógł trafić na czarną listę. Sztuką było więc pisanie między linijkami czy przechytrzenie "towarzyszy"! Z okazji jednej z rocznic PRL, zrobiłem okazyjną grafikę, w której wewnątrz granic PRL był biały sierp i młot na czerwonym tle! Węgrzy nie połapali się i opublikowali moją grafikę w kilkudziesięciu gazetach zakładowych. A te docierały do tłumów, bo w przerwie śniadaniowej czytali je wszystcy! A Ambasada PRL szalała, bo tam połapali się, że jest to wykpienie okupacji sowieckiej! Na Węgrzech za komuny aż 90% dziennikarzy było albo/i esbekiem, czy propagandzistą partyjnym. Czasami z wykształceniem zaledwie kilku klas szkoły powszechnej. I ci z czasem stali się redaktorami naczelnymi, głupimi jak podeszwa buta! W PRL było trochę łagodniej, ale de facto to samo! Wierność okupantowi i reżymowi była nade wszystko! PAP aż się roił od esbeków! To samo Polskie Radio i TVP! I cóż, że padła komuna?! Ci panowie i panie pozostali na swoich stanowiskach! Co więcej: przemycili do redakcji swoich nielepszych bachorów! A wiemy doskonale: "niedaleko pada jabłko od jabłoni"!!! W Polsce do dzisiaj o Węgrzech pisze się przeważnie to, co podszeptuje Ambasada na Chopina! A MSZ w każdym jednym demoludzie był agendą bezpieki i esbecy do dzisiaj tam grasują!
Szczęść Boże!
redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów
Szczęść Boże!
redaktor Roland von Bagratuni Budapeszt - zweryfikowany inwalida wojenny 1956, opozycjonista - wróg czerwonych nazistów