Anna Hareńczyk Przygody misia Tufiego cz. 3

Obrazek użytkownika tomeks
Kultura

Nadchodziła wiosna. Tak przynajmniej mówił profesor Dziamdziara. Obiecał, że będą mogli iść na spacer do ludzkiego lasu. W czasie zimy mieszkańcy Przytulki nie wychodzą do ludzkiego lasu. Mieszkają w jaskiniach ukrytych pod ziemią. Mają tam jezioro, wokół którego wybudowane są ich domki. Jest nawet las- tak, tak, ale nie taki duży jak nasz. Domki są zbudowane z drewna, tak jak i szkoła, która stoi w pobliżu wielkiej polany. Powiecie, jak to możliwe, że w jaskiniach pod ziemią rośnie prawdziwy las, jest zielona polana? To już tajemnica misiów pluszowych. Dość, że ten świat bardzo przypomina nasz ludzki. Ale misie miały iść na wycieczkę do prawdziwego lasu. Z okazji nadejścia wiosny do szkoły przyszedł dostojny Kalisasa i wygłosił krótką mowę:
- Kochane misiaczki- powiedział – już za parę dni skończycie szkołę. Uczyłyście się pilnie i jestem bardzo zadowolony z Waszych wyników. Już pora, abyście zdecydowały co chcecie dalej robić. Proszę, abyście się zastanowiły i napisały - każdy z was osobno co by chciał. Niektórzy będą chcieli iść do dzieci, niektórzy pozostaną w Przytulce i będą tu pomagać. Wasze karteczki zbiorę po spacerze, na który pójdziecie z okazji rozpoczęcia wiosny i zakończenia szkoły.
Ostatni tydzień szkoły minął Tufiemu bardzo szybko. Jeszcze w tym dniu, w którym do szkoły przyszedł dostojny Kalisasa, napisał co by chciał robić. Ty już wiesz, prawda? Tufi pragnął, by jakieś dziecko go pokochało, chciał poznać świat ludzi, o którym już tyle słyszał. Nadszedł wreszcie dzień, na który wszyscy czekali z niecierpliwością. W tym dniu, w którym misie kończyły szkołę nikt nie pracował. Było to święto misiów. Po długiej zimie wszyscy mieszkańcy udawali się na spacer do lasu. Na przedzie szedł dostojny Kalisasa, w towarzystwie profesora Dziamdziary, za nimi uczniowie, a potem wszyscy mieszkańcy Przytulki. W łapkach mieszkańców można było zobaczyć kosze pełne smakołyków oraz koce, zamierzano bowiem, tak jak dawna tradycja głosi, urządzić wspaniały piknik. Dla Tufiego droga strasznie się dłużyła. Był tak ciekawy jak wygląda prawdziwy las, że gdyby mógł pobiegłby, ile sił miał w nóżkach. Na razie musiał jednak iść powoli tak jak wszyscy. Wreszcie labirynt korytarzy się skończył. Dostojny Kalisasa zatrzymał się przed wielkimi drzwiami przypominającymi korę drzewa i mamrocząc pod nosem magiczne słowa, sypiąc zielono-niebieskawy magiczny proszek otworzył je. Wszyscy stali w milczeniu rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca, które wpadły przez otwarte drzwi. Słychać było śpiew ptaków i szum drzew, które wiatr łagodnie kołysał.
- Zapraszam wszystkich na tradycyjny, wiosenny piknik- powiedział do zgromadzonych Kalisasa i ruszył przodem, a za nim wszyscy zebrani.
Tufi był bardzo szczęśliwy - wprawdzie nie spotkał żadnego dziecka, ale i tak był już bliżej celu, niż kilka dni temu. Las bardzo mu się podobał, chociaż drzewa były bardzo wysokie jak na takiego niedużego misia pluszowego. Doszli do polany, gdzie wszyscy rozłożyli koce i usiedli. Rozpoczął się piknik, a tym samym skończyła się szkoła. Profesor Dziamdziara podziękował wszystkim swoim uczniom, a dla najlepszych miał prezent.
- Kochane moje misiaczki. Wszystkie ogromnie pracowałyście- powiedział Dziamdziara- ale wśród Was jest jeden misiu, który wart jest wyróżnienia. Pomagał swoim kolegom i koleżankom w nauce, uczył się nie tylko tego co było w szkole, ale sam pożyczał inne książki, aby wiedzieć więcej. Dla niego mam prezent... Tufi podejdź do mnie, proszę.
Zdumiony takim wyróżnieniem Tufi podszedł do profesora Dziamdziary.
- A oto nagroda- powiedział profesor Dziamdziara wręczając Tufiemu ogromny tort poziomkowy.
- Dziękuję bardzo, ale sam nie dam rady go zjeść. Zapraszam wszystkich do spróbowania mojej nagrody! - zawołał uradowany Tufi.
Wziął nożyk i każdemu misiowi, który podszedł do niego nakładał smaczne kawałki słodkiego tortu. Wszyscy jedli i wesoło rozmawiali. Kiedy skończyli jeść dostojny Kalisasa poprosił, aby misie przynosiły mu kartki, o które prosił wcześniej. Kiedy kartki zostały zebrane rozpoczęły się różne zabawy, które trwały aż do wieczora. Gdy zrobiło się ciemno, zapalono lampiony, które każdy mieszkaniec przyniósł ze sobą, a na środku polany rozpalono ognisko. Siedząc tak przy ognisku i słuchając piosenek, które misie zaczęły nucić znużony Tufi zasnął. Spał tak mocno, że nawet nie wiedział w jaki sposób znalazł się w swoim łóżeczku. Dla małego, pluszowego misia był to dzień pełen wrażeń, był to dzień, w którym po raz pierwszy zobaczył las ludzi, dzień w którym skończył szkołę i zaczął odkrywać nowy nieznany świat.

Brak głosów