Anna Hareńczyk Przygody misia Tufiego cz. 4

Obrazek użytkownika tomeks
Kultura

Kilka dni po pikniku, Tufi został wezwany do dostojnego Kalisasy. Dom Kalisasy stał na wzgórzu, niedaleko szkoły. Był dość duży i jako jedyny dom w Przytulce był okrągły. Wokół domu rosły kolorowe kwiaty, które kwitły przez cały rok. Za domem płynął strumyk, który wpadał do pobliskiego jeziora. Tufi stanął przed drzwiami i zapukał trzy razy. Po chwili drzwi otworzył Kalisasa i zaprosił misia do środka. Tufi rozejrzał się ciekawie dookoła. Wypatrywał czarodziejskiego lustra - w końcu zauważył jakieś lustro wiszące na ścianie niedaleko fotelika, który wyglądał na bardzo stary.
- Zaprosiłem Cię dzisiaj, dlatego , że w moim lustrze pojawiła się rodzina, która chce zaprosić do siebie misia pluszowego. W tej rodzinie jest troje dzieci - dwóch starszych chłopców i jedna mała dziewczynka. To właśnie mała dziewczynka bardzo pragnie mieć misia pluszowego. Myślę, że będzie Ci u niej dobrze, bo dba o swoje zabawki. Pytanie tylko, czy jesteś już gotowy opuścić Przytulkę? Czy jesteś gotowy zamieszkać u ludzi?
- Ależ to moje największe marzenie!- wykrzyknął Tufi.
- Cieszę się bardzo- powiedział Kalisasa- w takim razie biegnij do domu
pożegnać się z Mamą i Tatą. Jutro o tej samej porze przyjdź do mnie, a wtedy przeniosę Cię do domu ludzi.
- Dobrze, dobrze i dziękuję, dziękuję bardzo- powiedział wzruszony Tufi.
Ukłonił się na „do widzenia” i pobiegł powiedzieć swojej Mamie nowinę. Zastał Mamę w kuchni, gdzie jak zwykle przygotowywała posiłek. Wpadł jak burza i od progu krzyczał:
- Mamo, Mamo idę do ludzi!
Mama wytarła łapki i smutno spojrzała na Tufiego.
- Tak, tak, już czas. Spodziewałam się tego, gdy tylko Kalisasa poprosił Cię do siebie.
- Nie smuć się Mamo - powiedział Tufi widząc smutną minę Mamy - przecież jestem już duży i kiedyś wrócę do Przytulki.
- Wiem, synu, ale i tak mi trochę smutno.
Każda Mama jest taka sama - czy to ludzka, czy to pluszowa: smutno jej kiedy ma się rozstać się swoim dzieckiem. Ale Mama była bardzo mądra i wiedziała, że to jest marzenie Tufiego, że tylko wtedy będzie szczęśliwy, kiedy trafi do dziecka. Ona też kiedyś była w rodzinie ludzi i pamiętała jak było przyjemnie. Powróciła kiedy dzieci wyrosły i przestały zajmować się zabawkami. Takie jest życie misiów pluszowych - przychodzą do ludzi i odchodzą kiedy czują, że są niepotrzebne. Tufi pobiegł do swoich kolegów, aby podzielić się wiadomością. Przy okazji żegnał się ze wszystkimi. Nie zapomniał też o swoim profesorze Dziamdziarze. Pobiegł do jego domu i dziękował mu za wszystko. Wzruszony profesor udzielił jeszcze kilka rad naszemu misiowi. Żal mu było rozstawać się z tak zdolnym uczniem, którego szczerze polubił, no ale wiedział tak jak i Mama misia, że taka jest kolej losu.

Gdy Tufi pożegnał się ze wszystkimi i przyszedł do domu, zastał już tam swojego Tatę, a na deser ulubiony tort poziomkowy. Był to przemiły dzień, który Tufi zawsze wspominał z małą łezką w oku. Bo przecież nie wiedział, kiedy wróci do Przytulki. W nocy nie potrafił spać. Przewracał się z boku na bok i próbował wyobrazić sobie nowy świat, do którego wkrótce miał przybyć. Wreszcie nad ranem usnął. Śniła mu się rodzina ludzi i dziewczynka, która na niego czekała.

Rano wstał, zjadł wspólnie z Mamą i Tatą smaczne śniadanko i zaczął się powoli żegnać. Tata uścisnął mu łapę i klepnął w plecy:
- Trzymaj się synu i bądź szczęśliwy. Pamiętaj, że jak ci będzie źle, zawsze możesz do nas wrócić.
- Dobrze Tato- odpowiedział wzruszony Tufi.
- Bądź szczęśliwy i kochaj dzieci - powiedziała Mama. Była zbyt wzruszona, by mówić coś jeszcze, więc przytuliła go tylko do siebie.
- Bądźcie zdrowi i nie smućcie się- powiedział Tufi na pożegnanie i wyszedł z domu.

Po drodze spotkał wielu swoich kolegów, który życzyli mu szczęścia. Droga do domu Kalisasy upłynęła mu bardzo szybko. Kiedy stanął przed drzwiami domu trochę zmarkotniał - żegnał przecież miejsce, w którym się urodził i mieszkał. Ale zaraz przypomniał sobie dziewczynkę, która na niego czeka i natychmiast zapukał do drzwi. Kiedy Kalisasa zaprosił go do środka, Tufi zaczął zastanawiać się w jaki sposób znajdzie się w domu ludzi. Zapytał o to :
- Dostojny Kalisaso, w jaki sposób znajdę się w domu ludzi?
- Zaraz zobaczysz. Za chwilę siądziesz w tym starym fotelu i zobaczysz
w czarodziejskim lustrze rodzinę, z którą zamieszkasz.
Tufi usiadł wygodnie w starym fotelu i spojrzał w lustro. Zobaczył ludzką rodzinę przy stole. Jedli śniadanie. Kalisasa zaczął mówić:
- Ten największy człowiek, to tata. Obok siedzi mama. Ci najgłośniejsi ludzie to Krzysiu i Piotruś. Trochę rozrabiają, ale nie są groźni. A ta mała istotka, która siedzi obok mamy to Zuza. I to właśnie ona czeka na Ciebie.
Tufi patrzył w lustro jak urzeczony. Bardzo podobała mu się rodzina, do której miał już wkrótce przybyć.
- Dzisiaj są urodziny Zuzy. Dlatego zjawisz się u niej dziś wieczorem. Przygotuję teraz stanulki, które przeniosą Cię do ludzi, a Ty posiedź przed lustrem i przypatrz się nowej rodzinie.
Kalisasa poszedł po stanulki. Były to złote kuleczki, które przechowywał w specjalnym pojemniku w piwnicy. Zjedzenie takiej kuleczki umożliwia przejście do ludzkiej rodziny. Misiu, który zje stanulki zasypia i podczas snu przenosi się do nowego świata - świata ludzi. Kiedy Kalisasa wrócił z piwnicy, Tufi był już gotów na przejście do nowej rodziny.
- Życzę Ci powodzenia w nowym świecie. Gdybyś chciał wrócić musisz wymówić następujące słowa:
„ Dziś nadeszła więc ta chwila: czy to mały, czy to duży,
wrócić pragnie do Przytulki, bo dość ma już swej podróży”.
Tufi powtórzył magiczne słowa dwa razy i oznajmił, że jest gotów. Kalisasa podał mu trzy stanulki i sok poziomkowy w kubeczku. Misiu wziął pierwszą stanulkę i popił sokiem. Nic specjalnego się nie stało. Wziął drugą stanulkę,
a potem trzecią. Wypił do końca sok i poczuł ogromne znużenie. Nagle stał się bardzo senny, więc ułożył się wygodnie w fotelu i zasnął.

Brak głosów