Anna Hareńczyk Przygody misia Tufiego cz. 11
Dni stawały się coraz krótsze, noce coraz zimniejsze... Często padał deszcz, a wraz z nim wiał zimny wiatr, który na każdym kroku przypominał misiowi, że zima już tuż, tuż. Tufi jednak wytrwale kontynuował swoje poszukiwania. Pewnego dnia zawędrował do domu pełnego butów. Był to dom szewca Byrbesa. Mieszkał samotnie w starym domu przy drodze, a zrobione przez niego buty wystawione były na specjalnych stojakach umieszczonych zaraz przy drzwiach. Tufi był zmęczony, postanowił więc wejść do domu szewca. Może tutaj znajdzie Almę, albo kogoś kto będzie wiedział gdzie jej szukać?
Wchodząc do domu poczuł dziwny zapach. Był bardzo wyraźny i nawet podobał mu się. Był to zapach skóry, kleju i czegoś jeszcze. Rozejrzał się ciekawie dokoła. Ile tu butów? Aż chwycił się za głowę.
- Ojej - powiedział głośno - ale dużo różnych butów. Ciekawy jestem po co komu tyle butów ?
- Jak to po co ? - odezwał się ktoś niedaleko misia - Przecież buty są bardzo potrzebne wszystkim ludziom i nie tylko...
Tufi spojrzał szybko w stronę, z której dochodził głos. Zobaczył szczura, ale nie jakiegoś zwykłego szczura. Ten ubrany był w czerwoną kamizelkę w kratkę, nosił czarne spodenki, a na nogach miał przepiękne buty. Siedział przed jakąś dziurą oparty o ścianę i paląc fajkę przyglądał się przybyłemu.
- Nazywam się Tufi – miś ukłonił się najbardziej wytwornie jak potrafił.
- Co Cię tutaj sprowadza Tufi? - spytał szczurek wypuszczając przy okazji kłęby dymu.
- Szukam swojej przyjaciółki Almy. Może wiesz gdzie ona jest ?
- Nie znam, ani nie słyszałem o żadnej Almie, a żyję już trochę na tym świecie. Tyle, że jestem już bardzo stary i raczej nie wychodzę na ze-wnątrz. Nazywam się Lalilu i pochodzę z dalekiego kraju, którego nazwa jest bardzo trudna do wymówienia. Wędrowałem dość dużo po świecie w poszukiwaniu przygód. Od kilku lat mieszkam w domu tego jakże uprzejmego szewca Byrbesa, który pozwala mi w spokoju tutaj żyć. Nie wchodzimy sobie w drogę. Gdy on pracuje ja nie wychodzę z mojej norki, a kiedy on wychodzi wtedy pozwalam sobie na spacery po domu. Jest bardzo uprzejmy, gdyż zostawia mi zwykle śniadanie na stole, które z rozkoszą pałaszuję. Tak... Ale o Twojej Almie nie słyszałem...
- Czy pozwolisz mi chociaż chwilkę odpocząć? - zapytał Tufi - jestem trochę zmęczony, posiedzę chwilkę , ogrzeję się trochę, a potem pójdę szukać dalej ...
- Oczywiście, zapraszam. Za chwilę przyjdzie Byrbes i będzie chciał w spokoju pracować. Lepiej nie narzucać mu się zbytnio. Chodź dalej, tutaj mam taki mały kącik, w którym lubię siadać i rozmyślać, bądź czytać ciekawą lekturę.
I gościnny Lalilu zaprowadził misia w głąb mieszkania w stronę ciemnozielonej kotary, za którą znajdował się ów kącik, o którym wspomniał szczurek. Był to bardzo przytulny kącik: było w nim wszystko co trzeba, aby przyjemnie spędzić czas na rozmyślaniach, czy na czytaniu ciekawej lektury. Na środku stał mały bujany fotel, a obok niego leżał równo ułożony koc. Fotel był zbyt mały, aby zmieścić naszego bohatera, koc natomiast okazał się być bardzo wygodnym miejscem dla misia. Usiedli więc: każdy był zadowolony- szczurek w bujanym fotelu, Tufi na miękkim kocu. Lalilu był ciekaw przygód pluszowego misia. Wzruszyła go opowieść o bohaterskiej Almie, tak bardzo, że chciał koniecznie jakoś mu pomóc.
- Ty tu teraz sobie posiedź i odpocznij, a ja wrócę do ciebie w odpowiednim czasie. Za chwilę i tak zrobi się ciemno, bo noc już bli-ska, więc na pewno dzisiaj nigdzie nie pójdziesz. Śpij smacznie, dobra-noc...
- Dziękuję ci bardzo. Chyba masz rację, jeżeli mogę to tu zostanę. Dobranoc Lalilu...
Szczurek uśmiechnął się tylko tajemniczo i zniknął za kotarą. W głowie zaświtał mu pewien pomysł, musiał tylko...
A nasz mały, dzielny miś wtulił się w ciepły koc i prawie natychmiast zasnął. We śnie uśmiechał się radośnie... Może śniła mu się Alma?
Rano obudziło go radosne „ wstawaj, wstawaj, dzień dobry!”. Był tak zaspany, że nie wiedział początkowo gdzie jest. Ale widok radośnie uśmiechającego się szczurka szybko przypomniał mu gdzie się znajduje.
- Dzień dobry Lalilu- już bardziej przytomnie przywitał wchodzącego gospodarza. Jesteś bardzo zadowolony, dlaczego?
- Mam dla Ciebie mały prezent- to mówiąc szczurek wyciągnął przed siebie parę butów.
- To dla Ciebie... Pomyślałem sobie, że tyle chodzisz, a teraz tak często pada deszcz, że Twoje łapki szybko są mokre. Jeżeli się przeziębisz i rozchorujesz to nie będziesz mógł szukać Almy. Oprócz tego znalazłem stary kożuszek, który na ciebie będzie w sam raz i popatrz- szalik, żeby chronił twoją szyję przed wiatrem. Podobają ci się?
Ale pytanie było zbyteczne. Tufi rzucił się z radością na szyję szczurkowi.
- Bardzo ci dziękuję, teraz na pewno nie będzie mi zimno. Skąd wziąłeś te wszystkie rzeczy?
- Buty zrobiłem sam - nie bez dumy powiedział Lalilu - tyle lat podpatrywałem Byrbesa, że w końcu się nauczyłem jak się je robi... A kożuszek i szalik znalazłem wśród starych rzeczy, które należały do jakiegoś małego dziecka. Trochę poskracałem i ...gotowe!
- Jesteś niesamowity, naprawdę. I bardzo Ci dziękuję... Nie wiem jak Ci się odwdzięczę.
- A jeżeli już o tym wspomniałeś...Mam prośbę - jak już znajdziesz Almę, przyjdźcie tu do mnie w odwiedziny. Chciałbym ją poznać, no i miło będzie mi Cię znowu gościć, bo naprawdę bardzo Cię polubiłem.
- Oczywiście, że przyjdziemy - powiedział Misiu i zaczął przygotowywać się do dalszej wędrówki. Starannie złożył koc, na którym spał, usiadł na nim i ubrał nowe, piękne buty, a następnie ubrał kożuszek. Lalilu troskliwie owinął mu szyję szalikiem i.... pożegnali się bardzo serdecznie. Obaj wiedzieli, że jeszcze się zobaczą, jak tylko Tufi odnajdzie Almę. Pytanie które zadawał sobie każdy z nich brzmiało nie czy się spotkają, tylko kiedy się spotkają....
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 775 odsłon