Naciski

Obrazek użytkownika Psuj

<p>Sprawa eksperta komisji ds. nacisków, byłego pracownika SB Jerzego Stachowicza, znana jest dość powszechnie. Co prawda niechętnie uwypukla się te jej aspekty, które kompromitują Andrzeja Czumę w roli przewodniczącego komisji, jednak nawet najzagorzalszym zwolennikom PO trudno twierdzić, że ich partia odniosła w sprowokowanym przez Widackiego starciu świetne zwycięstwo. </p><p>Dzisiaj miał miejsce bardzo ciekawy i bardzo znamienny epizod, potwierdzający pojawiające się tu i ówdzie tezy o nieprzewidzianych prawem powiązaniach rządu i służb specjalnych. Oto posłowie PiS zasiadający w komisji poprosili o wyjaśnienia w sprawie Stachowicza. Kandydaturę tego eksperta zgłaszał Jan Widacki, szerzej znany jako adwokat ludzi lewicy i powiązanego z nią biznesu (Kulczyk); posłowie PiS mają solidne podstawy (wypowiedzi samego Widackiego) by sądzić, iż kandydaturę rekomendowała ABW. Niestety, na wyjaśnienie sprawy nie zgodził się przewodniczący Czuma. Decyzję swoją uzasadnił faktem, iż Stachowicz zrezygnował, więc sprawa jest zamknięta.</p><p>Decyzja Andrzeja Czumy jest absolutnym kuriozum.<strong> Kwestia, czy ABW wpływa na posłów komisji ds. nacisków na specsłużby jest kluczowa dla pracy komisji. </strong>O czym świadczy fakt, że PO- podejrzewająca PiS o nielegalne wpływy na służby- nie chce dopuścić do wyjaśnienia podejrzeń o takie same powiązania sprzymierzonych posłów obecnej kadencji? <strong>Spójrzmy, z jaką sytuacją być może mamy do czynienia: komisja powiązana co najmniej personalnie z służbami bada, czy polityczni przeciwnicy aktualnego rządu pozaprawnie wpływali na służby- jest to wydawanie sądu we własnej sprawie i </strong><strong>ewidentny przykład totalitarnych skłonności rządu</strong>. To, że rekomendowany przez ABW ekspert zrezygnował, nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Sprawa musi być wyjaśniona, bo jeśli komisja faktycznie ma powiązania z ABW, przekreśla to sens jej istnienia.</p><p>Są dwa możliwe powody podjęcia przez Andrzeja Czumę decyzji o zamieceniu sprawy Stachowicza pod dywan. Albo przewodniczący rzeczywiście zupełnie nie nadaje się na piastowane przez siebie stanowisko, nie orientuje się w materii, którą komisja ma się zajmować i jest, mówiąc delikatnie, niezbyt bystry- albo niechęć do rozjaśnienia sprawy ma inne podłoże, opierając się na pozaprawnych działaniach na linii rząd-służby (i wtedy na stanowisko przewodniczącego komisji nie nadaje się żaden z posłów koalicji; w każdym razie, nadmienię na marginesie, wniosek o odwołanie Czumy jest w pełni uzasadniony).</p>Jeśli prawdziwa jest pierwsza możliwość, wypada tylko współczuć Platformie poziomu prezentowanego przez jej posłów. Druga możliwość (w świetle ostatnich wydarzeń wokół pracowników komisji weryfikacyjnej bardziej prawdopodobna)- lewe powiązania rząd-służby jest bardzo niepokojąca; nawet <strong>bardziej niż sama rekomendacja</strong> (powiązania Widackiego z różnymi prominentnymi postaciami III RP wszak zobowiązują) <strong>niepokojąca jest reakcja posła Czumy. </strong>Problem bowiem sprowadza się wtedy do pytania, dlaczego Platforma nie chce wyjaśnienia tej sp

Brak głosów