Odmienność Żydów? IV/IV

Obrazek użytkownika Krzysztof J. Wojtas
Blog

Czy utrzymywana odrębność wynikała z wybrania przez Boga, czy też był to efekt świadomej manipulacji „uczonych w Piśmie”? A może Żydzi stali się narzędziem w ręku Opatrzności? I jaką rolę pełnią teraz? – nad tym też należy się zastanowić.

Nie jest już przedmiotem zdziwienia moje przekonanie, że „naród wybrany” otrzymał swe wybraństwo nie dzięki interwencji Boga, a raczej manipulacji kapłanów wykorzystujących zaszłości historyczne i mentalność plemion żydowskich.

W zasadzie taki też jest przekaz biblijny – różni czas „wyboru”. Biblia została tak napisana, że powstaje przekonanie wybrania Izraelitów przez Boga za pośrednictwem Mojżesza. Wcześniejsze historie mają tylko wskazać drogę do tego prowadzącą.

Niniejsze sugestie wskazują, że ten wybór miał miejsce znacznie później, być może w czasach machabejskich, gdzie legendy i mity zostały wplecione w narrację, a postać Mojżesza uzyskała specjalny status. Ostatecznej korekty tekstu Biblii dokonano już pod koniec I w. po urodzeniu Chrystusa, wykorzystując po temu odwołanie do świętości jedynie tekstów napisanych po hebrajsku. (Języku już wtedy martwym, a zatem łatwym w manipulacji zmian dokonywanych przez kapłanów – znających ten język, jako rytualny).

Czym zatem jest Biblia? Zapisem historii narodzin narodu wybranego, czy też zapisem Depozytu Wiary, której strażnikami zostali Żydzi – być może wbrew własnej woli?

Zachowanie grupy Mojżesza przy wyjściu z Egiptu było brutalne. Zostało odebrane także przez współczesnych jako przekraczające nawet ówczesne normy. Narracja kapłańska czyni to zdarzenie naturalnym dla „wybranych”, a przez to uprawnionych do pozaetycznych zachowań.

Tego typu idee nie są własnością jedynie Żydów. Podobne podejście przypisywane jest bogom, których nie można oceniać według kryteriów ludzkiej moralności. Tożsame wyjaśnienia i uzasadnienia są stosowane względem „świętych” manicheizmu (to późniejsza religia, ale bazująca na podobnych ideach), można je dostrzec także w tekście i komentarzach Bhadgawadgity i, co ciekawe, w ideologii hitlerowskiej.

Stanowisko to stanowi składnik ideologii bazujących na teoriach darwinizmu społecznego.

Jest podstawą hinduskiej kastowości, a także zauważalne w myśli Arystotelesa. Nie jest też obce chrześcijaństwu; Chrystus wypowiada kwestię, że „najwięksi (duchowo?) z was, będą najmniejszymi w królestwie niebieskim”. Tyle, że przy nierówności „duchowej” nie są tym „większym” przypisywane specjalne prawa. Przeciwnie, „kto chce być większy od braci swoich winien być ich sługą”. (Ta idea jest zaznaczona we wszystkich Ewangeliach - Łk 22.24/30, Mk 10.35 i 10.43/45, czy Mt 20.26/28). To zasadnicza różnica.

(Przyznam szczerze, że przeżywałem fascynacje judaizmem, hinduizmem, czy teozofią; czynnikiem, który zadecydował o moim „nawróceniu” na katolicyzm były właśnie te słowa. Nie śmierć Chrystusa na krzyżu, ale właśnie konieczność służenia innym dla wspólnego rozwoju. W moim rozumieniu jest to najwyższy przejaw wolności prowadzący do miłości. To także zasadniczy składnik tego, co określamy polskością.).

Tak rozumiany zapis biblijny wskazuje na coraz bardziej skonkretyzowaną ideę – przypisaniu Żydom specjalnych praw jako oskarżycieli-kontrolerów zachowań ludzi w ich przestrzeganiu Prawa Bożego. Ten kierunek staje się coraz bardziej kierunkiem nie tylko kontrolerów, ale kusicieli testujących ludzkie zachowania, sceptycznych względem boskiego planu obdarzającego ludzi wolną wolą. Czyli spełnianie roli szatana.

Niezależnie od tej nici przekazu jest też zauważalny drugi nurt. Nurt Przekazu dotyczącego wszystkich ludzi. Przekazu, że Bóg wszystkich kocha i dalej obdarza ich wolną wolą w nadziei nieskrępowanego wyboru dobra, a nie zła. Jest to zasadniczy nurt Biblii i do niego odwołują się chrześcijańskie interpretacje.
Niekiedy można odnieść wrażenie, że „przebija się” mimo woli redagujących Pismo. Daje się go oddzielić jako kierowany do wszystkich, bo przecież idea szatana jest tylko wtedy zrozumiała, gdy istnieją ci, których można kusić. I o tym trzeba pamiętać czytając Biblię.

Właśnie w tym kontekście pojawia się wskazanie, że pojawi się człowiek, który wskaże kierunek i sposoby działania realizujący Boże zamierzenia. To nawiązanie do Zbawiciela. Także mało widoczne – wymagające czytania „miedzy wierszami”. Ale jednoznaczne.

W sumie można powiedzieć, że w Biblii występują różne warstwy znaczeniowe. Ta wierzchnia warstwa, dla czytelnika ufnego w świętość tekstu, jest zwodnicza. Prowadzi do sprzecznych wniosków. Jest zaś świetnym wytłumaczeniem postaw żydowskich. Dopiero po wgłębieniu się w tekst znaleźć można istotny Przekaz – Depozyt Wiary. Jego objaśnieniem jest Ewangelia. Jednak, aby dostrzec te zależności konieczne jest odrzucenie podstawowego przekłamania, czyli wmówienia czytającym, że święty jest nie Przekaz, a samo Pismo.

Czy Żydzi są strażnikami Przekazu?

Tak, bo dzięki nim Przekaz został rozpowszechniony.
Nie, bo cała idea judaizmu rabinicznego jest nastawiona na jego deprecjację.
Tyle, że właśnie to przeciwstawianie się Przekazowi jest jednocześnie jego największym uwiarygodnieniem. Jeśli się coś zwalcza, i to tak zaciekle, to to „coś” istnieje. Walka z cieniem, na tym poziomie odniesień, byłaby czyś absurdalnym, a rola Żydów teologicznie śmieszna. Poprzednio określiłem to jako „boski chichot”.

Czy z racji przypisanych sobie praw i przypadłości (znamię Kaina, znamię Jakuba) są (stali się) wyróżnieni? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Jeśli ktoś swym zachowaniem, zasadami itd. dąży do wyróżniania się, nawet będąc taki sam jak wszyscy, to czy z czasem nie jest postrzegany jako odmieniec? Tylko, czy rzeczywiście staje się odmieńcem? To dwie różne kwestie.

Jeśli przyjąć za prawdziwe sugestie dotyczące znamienia – sytuacja staje się dziwna. Znak przekazany potomkom Jakuba, a tu tymczasem ostatnio pojawiła się książka żydowskiego historyka wskazująca, że askenazyjczycy to raczej potomkowie Chazarów. Sefardyjczyków zaś w Izraelu napromieniowano na początku lat 50-tych XX w, aby usunąć ich ze społeczności izraelskiej. Kto zatem nosi znamię?

Z kolei pojawiła się też informacja o jakiejś anomalii genetycznej występującej u Żydów. Fakt, czy świadomie puszczona plotka? Jak pogodzić obie te informacje?

W moim przekonaniu Żydzi nie różnią się od innych ludzi. Ale to ich wyborem jest odnaleźć swe miejsce wśród rodziny narodów.
Chrystus wskazał tę drogę.

Wnioski końcowe:

Mamy ostatnio do czynienia z upadkiem religijności, jako wyznacznika zasad moralnych, w społeczeństwach, gdzie istotną rolę odgrywało chrześcijaństwo. Pojawił się relatywizm. I chyba nie dziwi to w sytuacji, gdy np. UE odwołuje się do rzekomo judeochrześcijańskich korzeni Europy. Czy można pogodzić żydowską mściwość z chrześcijańskim miłosierdziem? Czy można wiarę w skłonność do wyboru dobra traktować równorzędnie z przekonaniem o kierowanie się instynktami aspołecznymi?

Sądzę, że te antynomie są także przyczyną braku nawet możliwości dialogu między judaizmem, a chrześcijaństwem.

Czy jest możliwość przełomu?

Jedyną możliwością wydaje się „powrót do korzeni” – wyłonienie z treści Biblii Depozytu Wiary i poszukanie w Nim wspólnych pierwiastków obu religii. Cała reszta zapisów biblijnych winna być pomijana. Nie odrzucona, bo jest tam wiele elementów kulturowych, ale pomijana w rozważaniach religijnych.

Brak głosów