Dlaczego Komorowski z teściem muszą mieć alibi na 13 maja 1981 r. ?

Obrazek użytkownika Poloniae
Kraj

Publié le mai 15, 2011 par www.rafzen.wordpress.com
Każdy zamach terrorystyczny nigdy nie jest dziełem przypadku. Można wziąć benzynę, oblać się nią i podpalić, a następnie kogoś złapać, aby się z nim spalić. To tylko pozostaje w sferze science fiction dla użytkowników gier komputerowych a podejrzewam, że i oni by nie kupili takiego kitu. Zamach terrorystyczny przygotowuje sztab ludzi. Zaczynając od informatorów, a kończąc na wykonawcy lub wykonawcach. Każdy ma określona rolę do spełnienia, którymi kieruje zazwyczaj osoba mogąca bardzo szybko i prawidłowo rozumować, aby skutecznie przeprowadzić zamach terrorystyczny. W większości przypadków wykonawca jest pogodzony ze śmiercią i w tym jest jego siła skuteczności. Najczęściej są to osoby przekonane o słuszności wybranej decyzji, oddając swe życie w imię fanatyzmu religijnego lub politycznego. Tutaj zakończę, ponieważ w zabijaniu Jana Pawła II nie chodziło o fanatyków religijnych lub politycznych. To był pospolity kontrakt komercyjny. Nie wyszedł zamach, a zamachowiec Ali Agca milczy więc żyje do tej pory, w przeciwieństwie do Zirajewskiego lub innych wykonawców tego typu umów.
Były wysoki funkcjonariusz amerykańskiego wywiadu John Koehler
powołując się na ustalenia jezuity Roberta Grahama, który przez ponad
50 lat w Watykanie gromadził dane na temat
duchownych-szpiegów w rozmowie z włoskim dziennikiem "La Stampa " oświadczył: " Dla Moskwy pracowali w większości polscy księża a niektórzy polscy księża, szpiedzy Moskwy, byli swego rodzaju informatorami, wykorzystanymi w celu przeprowadzenia zamachu na Jan Pawła II ".
Dlaczego Prymas Polski milczy w tej sprawie ?
Należy zauważyć że: " Wszystkie nazwiska odkrytych agentów były wśród 25 tysięcy osobistych dokumentów, które po śmierci Grahama w 1997 roku, który zmarł w wieku 84 lat zostały zapakowane do 200 skrzyń i ukryte w Watykanie na osobistą prośbę papieża "; twierdzi amerykański doradca Ronalda Reagana. "Nie było żadnych procesów ani aresztowań, a w wielu przypadkach szpiedzy ci wciąż mieszkają spokojnie w miejscach swego pochodzenia w Polsce ". Zaraz po zamachu Narodowej Agencji Ochrony (NSA) udało się powiązać zamach na Jana Pawła II z wzmożoną w marcu i kwietniu korespondencją kablową między ambasadą bułgarską w Rzymie, a kwaterą główną Drżawnej Sigurnosti w Sofii. Zadaniem NSA jest przechwytywanie otwartych i kodowanych transmisji radiowych, rozmów telefonicznych oraz teleksów zarówno sprzymierzeńców, jak i wrogów na całym świecie. Działalność ta nosi
nazwę SIGINT (skrót od Signal Intelligence – Wywiad Sygnałowy). Siedziba główna NSA mieści się w Fort Meade w stanie Maryland, w bezpośrednim sąsiedztwie Waszyngtonu.
Po nagranie z rozmów Prezydenta śp. L. Kaczyńskiego, ze swym bratem odsyłam zainteresowanych do źródła pozyskiwania informacji.
6 września 1979 r., Sekretariat KC KPZR, zagrożony przez słowa Papieża zakończonej papieskiej pielgrzymki do Polski, kierownictwo partii przekazało zainteresowanym agendom, przede wszystkim KGB, uchwałę z 13 listopada 1979 r. zobowiązującą do określonych działań. Sekretariat KC KPZR rozkazał podjęcie « kampanii dezinformacji i zniesławiania » Papieża Polaka oraz przygotowanie innych, kroków. Dokument zawierał także wskazówki, jak przeciwdziałać politycznym skutkom papieskich wystąpień. Te inne kroki to eliminacja fizyczna Jana Pawła II. Dokument został podpisany aż przez dziewięciu czołowych funkcjonariuszy KPZR z Susłowem na czele. Z powodu agonalnego stanu zdrowia brakowało tylko podpisu Breżniewa. Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", obszernie omówił 5.11.1999 r. treść owej instrukcji zwracając uwagę, że pod sformułowaniem "dalsze akcje" kryje się fizyczna likwidacja Papieża. Wielu dziennikarzy oraz autorzy książek często mylą się, pisząc o "instrukcji Andropowa z 13 listopada 1979 r.", ponieważ tę datę nosi także wyjściowy dokument Sekretariatu KC KPZR. To w oparciu w/w dokument szef KGB, wydał w tym samym dniu instrukcję resortu, w której przekazał swym zagranicznym rezydentom w tym w Polsce i Watykanie instrukcję, jak "ustawić" się wobec papieża-Polaka.
13 maja 1981 roku o godzinie 17.19 na Placu św. Piotra w Rzymie Ojciec Święty został postrzelony przez 23-letniego Mehmeta Ali Agcę, który strzelał trzy razy. Za trzecim razem pistolet odmówił posłuszeństwa, co było także cudem i przyczyniło się częściowo do ocalenia życia Ojcu Świętemu. Ranne zostały także
dwie turystki stojące tuż obok papieża. Zamachowiec został ujęty na miejscu zbrodni dzięki bohaterskiej postawie siostry Letizii. Stojąc w pobliżu młoda franciszkanka z włoskiego Bergamo rzuciła się ona na Agcę i uniemożliwiła mu ucieczkę. Strzelców jednak było więcej. Ekspertyza balistyczna, a przede wszystkim ślady po kulach na papamobile wskazują jednoznacznie, że strzałów było więcej i zostały oddane z różnych kierunków. I to właśnie pocisk który trafił papieża w palec i lewe przedramię po rekonstrukcji techniczno-balistycznych, analizując tor pocisków dowiodła ponad wszelką wątpliwość, że zamachowców było co najmniej dwóch. Mocodawcy zaplanowali, że gdyby zamach nie powiódł się w środę, 13 maja, będą próbować aż do skutku. Najbliższą datę wyznaczyli na 17 maja. Strzał miał być oddany z broni snajperskiej, gdy Papież będzie pozdrawiał wiernych w czasie modlitwy „Anioł Pański” albo gdy będzie jechał na wizytację. W tej całej logistyce sprawstwa pomocniczego pojawia się Turowski, agent który dostarcza precyzyjne informacje. Posiadając dwie kwatery jedną w nowicjacie na peryferiach Rzymu w pobliżu lotniska Ciampino, a drugą w Międzynarodowym Kolegium Jezuickim przy Piazza del Gesu 45 żonglując swą obecnością w dowolny sposób. Na szpiega Turowskiego zwerbował i wytypował do komunistycznego wywiadu w 1972 roku Jan Jakowiec. Oficer SB, który służył w Armii Czerwonej i pracował jako rezydent wywiadu o kryptonimie Aztek w Hiszpanii i krajach Ameryki Łacińskiej. Obecnie jak podała Rzeczpospolita ma 88 lat i teraz mieszka niedaleko
Słupska. Pamięta swój szlak bojowy, walki i mordowanie partyzantki patriotycznej w Polsce. W końcu był kolegą teścia Komorowskiego, więc musi żyć teraz jak najdłużej, aby opowiadać wszem i wobec, jak bohatersko narażali się razem na śmierć, mordując „Polskich bandytów”. Wszystkim wiadomo, że w komunistycznym wywiadzie mogli służyć najwierniejsi z wiernych, pochodzący z rodzin komunistów i członków PZPR. Turowski ten warunek spełniał ponieważ, jego ojciec był przedwojennym komunistą. Te komunistyczne rodziny egzystują do dziś na takich samych zasadach mordownia jak wtedy. Jednym z oficerów prowadzących agenta Turowskiego był Edmund Laskus. Był on bardzo doświadczonym agentem wywiadu z praktyką m.in. w Szwajcarii, Izraelu i Libii i to on w wydziale XIV odpowiadał za Watykan, w tym za Turowskiego. W 1975 roku, Turowski znalazł się pod kuratelą Sylwestra Flaka, który już przed wojną także należał do Komunistycznej Partii Polski jak jego ojciec. Był nie mniej doświadczony od Laskusa, działając w Korei, Anglii, Szkocji i Szwecji. Został zdemaskowany dopiero w 1988 roku przez Szwedów. Kontynuował karierę w polskiej dyplomacji również po upadku komunizmu pełniąc m.in. funkcję konsula w Belgradzie. Pierwsze znane meldunki od Turowskiego pochodzą ze stycznia 1980 roku. Jego meldunki dla komunistów w Polsce posiadają niesamowitą wręcz liczbę cennych informacji wywiadowczych. Są wśród nich szczegółowe informacje dotyczące Apostolatu Rosyjskiego łącznie z relacjami z poufnych narad na temat działalności jezuitów na terenie bloku wschodniego. Sporządził też szczegółowe charakterystyki i analizy biskupów ze szczególnym uwzględnieniem ich szans na awans w kraju lub w Watykanie. Z meldunków wynika, że niewielu jest hierarchów, o których Turowski nie gromadził wiedzy. W meldunkach pojawiają się nazwiska wielu wpływowych Polaków w Watykanie, od których czerpał informacje. Są również nazwiska księży; Józefa Kowalczyka, Stanisława Dziwisza, Józefa Michalika czy wielu innych, którzy dziś pełnią ważne funkcje w polskim episkopacie. W informacjach przekazywanych przez Turowskiego do centrali są też cenne dokumenty związane z ochroną papieską. Dotyczą relacji z przygotowań do rozmów i ich przebiegu Jana Pawła II z Johnem Carterem i jego doradcą ds. bezpieczeństwa Zbigniewiem Brzezińskim, prezydentem Francji Valérym Giscardem d'Estaing i wieloma innymi przywódcami państw i rządów. Turowski oprócz pracy wywiadowczej w Watykanie werbował księży do współpracy. Był to o. Stanisław Szłowieniec w aktach bezpieki występujący jako agent o pseudonimie Russo. To on przekazał SB m.in. stenogram rozmowy papieża Jana Pawła II z Michaiłem Gorbaczowem oraz sercanin o. Adam Włoch zarejestrowany jako agent o pseudonimie Białys.
To jest właśnie kolega, towarzysz Komorowskiego.
Wraz z jego teściem reprezentują to samo środowisko agentów, morderców oraz przedwojennych komunistów. A skoro Komorowski pomagał mu w karierze politycznej człowieka zamieszanego w dwa zamachy, to aby się uwiarygodnić, niech poda wiarygodne alibi wraz z teściem na 13 maja 1981.
Oczywiście do publicznej wiadomości, w końcu jest osobą publiczną.
Od takich ustaleń w sprawach terroryzmu zaczyna się przesłuchanie.

Brak głosów

Komentarze

są tak niepojęte, że człowiek wręcz może podejrzewać o agenturalność nie tylko samego Turowskiego (co pewne), ale nawet jeszcze wyżej, czyli Dziwisza, a skoro obecni agenci spokojnie sobie mieszkają w Polsce, chociaż wiedzę o nich miał JP II, to czy nawet najwyższa instancja brała udział w przemilczaniu i kryciu? Czy więc rzeczywiście w wątku NWO również papieże grają swoje role? Ciarki człowieka przechodzą po plecach. Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Petrus

#158803

Rafzen Turowski byłby nikim bez Komorowskiego, jego teścia i niektórych duchownych. Temat tak newralgiczny, że utajniono moje wpisy na salon24. Całe szczęście że niepoprawni mnie tolerują, ale nie wiem na jak długo.
Pozdrawiam i proszę czekać na nastepne odcinki.
Było:
Czy Komorowski.....
Dlaczego Komorowski....
i będą następne pytania.

Rafał Gawroński

Vote up!
0
Vote down!
0

Gawronski Rafzen

Uwaga! Zawarte treści są zakazane dla wszelkich patriotów z okrągłego stołu.

#158883