Nastolatko weź pigułkę - czyli sprawa dla prokuratury!

Oglądałem poranny TVN, w niewinnym programie śniadaniowym rozmawiano o tym, że 50% nastolatek, które zaszły w ciążę stosowało antykoncepcję. Niestety nie było mowy o tym, że może to świadczyć o nieskuteczności tak zachwalanych metod, jak też o tym, że igrając z ogniem można się poparzyć i na seks 15-latka ma jeszcze dużo czasu, bo to nie o to chodzi w życiu, ani o tym jak rozmawiać z nastolatkiem (wychowanie niekiedy trzeba by było zacząć od rodziców, ale to inna sprawa). Na tym jednak nie koniec i czuję się zmuszony, by zareagować.
W programie pojawiła się pani doktor ginekolog - uwaga! LEKARZ - i mówiła, że prawo zabrania przepisywania 15-letnim dziewczynom hormonalnej antykoncepcji bez zgody rodzica, ale... jako lekarz "przejęty troską" łamie to prawo ("porusza się na granicy prawa" - jak zostało powiedziane) i takie substancje PRZEPISUJE czyniąc domniemanie, że rodzice także chcieliby dla swojego dziecka tego, by nie zaszło w ciążę w tak młodym wieku.
Lekarz który publicznie przyznaje się do takiego postępowania w moim mniemaniu nie powinien więcej wykonywać tego zawodu, ponieważ podawanie hormonów w tym wieku jest WBREW rozsądkowi i absolutnie wbrew przysiędze Hiokratesa!
Jedno wiem po porannym oglądaniu TVN: każdy kto jakimś dziwnym trafem znajdzie u swojej 15-letniej córki tabletki antykoncepcyjne powinien natychmiast pójść do prokuratury i zgłosić możliwość popełnienia przestępstwa przez lekarza, który ten specyfik przepisał.