Logika Platformerska

Tak wiele kosztowało marszałkinię Kopacz przyznanie się do odrębnego zdania w sprawie ludobójstwa na Wołyniu, tak strasznie lawirowała, aż wreszcie Komisja Kultury wysokiego sejmu wybawiła ją od kłopotu... i zmieniła rekomendację.

Czego to dowodzi? Autocenzura Platformy w sprawie tak ważnej dla Polski, wikłanie się w gry językowe dla znalezienia łagodniejszej nazwy - bo odpowiadająca faktom i słownikowi niby psuje relacje między Polską a Ukrainą - jest zachowaniem żałosnym. Jeśli budować dobre relacje - to tylko na prawdzie. Śmiem przypuszczać że według tej samej logiki sama myśl, iż w Smoleński mogło dojść do zamachu mogło być (gdyby przez myśl komukolwiek z PO przeszło) się równie niecenzuralne.

Czy Polski rząd boi się powiedzieć czegoś niemiłego komukolwiek, (oczywiście poza swoimi obywatelami, których można nawet potraktować z buta)? No tak, polski rząd boi się, bo podstawą logiki platformerskiej (logiki urzędniczyny na dorobku) jest zasada, by trzymać się stołka za wszelką cenę. Nie podejmować decyzji, które mogą komuś się nie spodobać, najlepiej odpowiadać okrągłymi zdaniami, z których nic nie wynika. O jakiejkolwiek przyzwoitości już dawno nie ma mowy.

Bo o czym mówimy: publiczny kłamca jest marszałkiem sejmu, partyjniacki buc marszałkiem dużego województwa, a reszta - nie używając za dużych słów - bufoni, dyletanci, kłamcy i złodzieje... itd, itp...