Kontakt Informacyjny „Cappino”.
Komisja Historyczna Metropolii Warszawskiej w całym swym majestacie orzekła, iż abp. Józef Kowalczyk, zarejestrowany w 1982r. przez SB jako kontakt operacyjny „Cappino” nie był świadomym agentem.
Nagłaśniające sprawę medialne jadłodajnie podnosiły zwłaszcza fakt, że od 1963r. był inwigilowany przez esbecję, zaś w 1990r. materiały z jego teczki zostały zniszczone z powodu „nieprzydatności operacyjnej”.
Czyli, w domyśle – kolejna ofiara wścieklizny obłąkanych lustratorów dla których, jak powszechnie wiadomo, nie ma większej radochy, niż wytarzać niewinnego człowieka w smole i pierzu, następnie zaś przegnać go na oczach krwiożerczej tłuszczy pod batogami.
A ja, cholera, tocząc pianę z pyska i wodząc wokół przekrwionym spojrzeniem, wciąż mam wątpliwości.
Po pierwsze, to że księdza Kowalczyka inwigilowano, to norma a nie wyjątek – teczki zakładano wszystkim księżom. Ponadto, donosiciel nie był dla służb kimś nietykalnym – stosowano inwigilację wielopoziomową i zapętlającą się – kapuś, mógł być jednocześnie rozpracowywany.
Po drugie, materiały zniszczono w 1990r., czyli w okresie, gdy esbecja na gwałt zwijała oficjalne żagle, przechodząc do bardziej zgodnych z duchem czasu form aktywności. Poza tym, z tego co mi wiadomo, materiały pozyskane od KI „Cappino” dotyczyły okresu watykańskiego, zaś Abp. Józef Kowalczyk od 1989r. był już nuncjuszem apostolskim w Polsce. Czyli, najprawdopodobniej, informacje, których udzielał po prostu się zdezaktualizowały. Nie znaczy to jednak, że w swoim czasie, nie były przydatne.
Po trzecie, kwestia świadomości współpracy. „Cappino” miał nie być świadomy tego, że gada z esbekiem. Tyle tylko, że cytując pewien wielce interesujący słowniczek (http://karnet.ar.wroc.pl/polish/aktualnosci/2007/03/zalaczniki/Slowniczek.doc.),
„kontakt informacyjny – dominująca w latach sześćdziesiątych kategoria osobowego źródła informacji w wywiadzie cywilnym PRL; w przypadku obywatela PRL współpraca zawsze była świadoma (wytłuszczenie moje – G.G.)”.
Zresztą, nawet jeżeli, jakimś nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności, arcybiskup został zarejestrowany bez swej wiedzy, to czy nie miał świadomości, kim może być ten miły i kulturalny II sekretarz ambasady PRL, z którym się spotyka? (dr Edward Kotowski, ps. „Pietro”. Więcej na ren temat w „Rzepie”, tam też kopia dokumentu, który posłużył tu za ilustrację, link - http://www.rp.pl/artykul/2,244958_Nieznane_dokumenty_na_temat_abp__Kowalczyka.html).
Owszem, wiem, że kontakty z przedstawicielami Zespołu Rządowego do Stałych Kontaktów Roboczych ze Stolicą Apostolską wchodziły w zakres obowiązków księdza arcybiskupa, ale już chlapanie jęzorem na temat różnic w poglądach między poszczególnymi hierarchami i o tym, do czyjego zdaniu Papież się przychylił – to już chyba, jakby to delikatnie ująć – pewna nadgorliwość, nieprawdaż? Żeby jeszcze usiłował siać w ten naiwny sposób dezinformację… Ale nie - na dole dokumentu stoi jak wół – „Źródło sprawdzono. Informacja wiarygodna”.
Swojego czasu przyszło mi się zżymać na saloniarskie dyrdymały, jakie abp. Kowalczyk wypisywał o gen. Jaruzelskim („Ignorancja i konformizm” http://www.niepoprawni.pl/blog/287/ignorancja-i-konformizm). Wtedy kładłem to na karb konformizmu wobec umysłowych prądów mainstreamu, jakim przeżarta jest część naszej hierarchii. Teraz jednak niewczesne pochwały Jaruzela, jakie wyszły spod pióra naszego purpurata zaczynam postrzegać w zupełnie innym świetle.
Gadający Grzyb
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 9566 odsłon
Komentarze
GG coś jest chyba na rzeczy! To chlapanie jęzorami to była norma
7 Stycznia, 2009 - 22:00
Oj chlapali na siebie wzajemnie chlapali a chłopcy szkoleni w analizowaniu półsłówek i nie tylko, wiele wniosków z tego wyciągali.
A samouczek, mały konspirator pouczał jak najmniej słów w rozmowie z towarzyszami prokuratorami/ tzw rozmowy ostrzegawcze/oraz esbekami/przesłuchania/.
A przewielebni sobie babulili z miłymi esbekami/ jak niejaki prof. Miodek we Wrocławiu latami po kawiarniach!!!/ sądząc zapewne , że ewangelizują!i zakładali sobie niemal sami teczki!
pozdr
antysalon
re: zakładali sobie niemal sami teczki!
7 Stycznia, 2009 - 22:22
Pytanie, na ile było to nieświadome z ich strony. Nie zdawali sobie sprawy do czego ich chlapanina może być wykorzystana?
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
@GG
7 Stycznia, 2009 - 22:42
Powoli układają się kawałki mozaiki pt. "autorytety salonu i GW-czej". W większości są to agenci i współpracownicy służb specjalnych. Taka to była "pokojowa rewolucja" sterowana przez chłopców z KGB. Pochwały generała przez ks. Kowalczyka doskonale wpisują się w ten schemat.
Pozdro.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
GG
8 Stycznia, 2009 - 23:07
O różnych rewolucjach słyszałem,o francuskiej,o październikowej,
o kubańskiej i jeszcze kilku innych.Ale nigdzie nie mogłem się
doczytać że były one bezkrwawe.Pociągały za sobą dziesiątki jak
nie setki tysięcy ludzkich istnień.A tu(czytaj w Polsce)
wciskają mi kit że u nas była pokojowa.To nie była rewolucja tylko przewrót rządowy odeszła jedna klika(Jaruzel,Kiszczak)itd.
a przyszła następna(Wałęsa,Mazowiecki, Geremek).A trzeba było
palić komitety,rżnąć komuchów od sekretarza zakładowego wzwyż i
wówczas mogli byśmy mówić o rewolucji.A tak to mamy jak mamy.
Słowniki
7 Stycznia, 2009 - 22:53
Łukasz Kamiński Lingua securitatisMini-słownik terminologii SB
Dwudziestowieczne systemy totalitarne swoje piętno odciskały na wszystkich dziedzinach życia społecznego. Dotyczyło to także, a być może przede wszystkim, społecznej komunikacji. Odwróceniu ulegało znaczenie słów, powstawały nowe; zmieniały się nawet reguły gramatyki i składni. Język był jednym z głównych narzędzi służących kreowaniu fałszywego świata totalitarnej utopii. Nie mogąc w wystarczającym stopniu zmienić rzeczywistości, ideolodzy budowali sztuczny „świat przedstawiony”. Za pośrednictwem zatrutego języka skażeniu ulegały umysły.
Specyfika języka totalitarnego bardzo szybko zwróciła na siebie uwagę badaczy. Już w 1946 r. Victor Klemperer opublikował swoje klasyczne dzieło Lingua Tertii Imperii[1]. Na gruncie polskim największe znaczenie mają prace Michała Głowińskiego, poświęcone analizie języka peerelowskiej propagandy[2]. Do powszechnej świadomości wszedł ukuty przez George Orwella w jego powieści Rok 1984 termin „nowomowa” (new-speak). Specyficzną odmianą totalitarnego języka był „język wewnętrzny” aparatu bezpieczeństwa, niezrozumiały dla niewtajemniczonych. Łączył on w sobie ideologię z żargonem zawodowym charakterystycznym dla pracowników śledczych i operacyjnych. Interesującą próbę analizy tej problematyki, aczkolwiek w znacznie szerszym niż tylko esbeckim kontekście, podjął Zdzisław Uniszewski[3]. Christian Bergmann swoje opracowanie poświęcił językowi Stasi[4].
Wschodnioniemiecka Stasi dla celów szkoleniowych opracowała Słownik pracy polityczno-operacyjnej, na kilkuset stronach niezwykle precyzyjnie definiujący wszystkie określenia i pojęcia stosowane w pracy bezpieki. Każdy nowoprzyjęty pracownik zapoznawał się z tym dziełem, wdrażając się do pracy operacyjnej. Po upadku muru berlińskiego słownik doczekał się kilku wydań, ciesząc się ogromnym zainteresowaniem czytelników[5].
Niestety, jak się wydaje, polski aparat bezpieczeństwa nie zdobył się na przygotowanie podobnego opracowania. Taki stan rzeczy nie ułatwia pracy badaczom Służby Bezpieczeństwa (a także wszystkim innym historykom korzystającym z jej akt). Lektura dokumentów wytworzonych przez SB, nasyconych niezrozumiałymi skrótami i terminami, staje się utrudniona. Jedyną pomoc stanowią wielokrotnie zmieniane instrukcje o pracy operacyjnej SB.
Poniższy słowniczek, o ile nie zaznaczono inaczej, odnosi się do terminologii stosowanej przez SB po 1956 r. Nie rości on sobie pretensji do kompletności, z pewnością będzie wymagał wielu uzupełnień oraz zmian. Dalsze badania, w szczególności nad aktami normatywnymi, powinny stworzyć możliwość przygotowania i publikacji pełnego „Słownika bezpieki”, obejmującego – obok terminów stosowanych przez UB i SB w latach 1944–1989 – także język Informacji Wojskowej (Wojskowej Służby Wewnętrznej), funkcjonariuszy Służby Więziennej itp.
„A” – pion szyfrów SB – w ministerstwie w randze departamentu (Biuro „A”), w komendach wojewódzkich MO (od 1983 r. WUSW) w randze samodzielnej sekcji.Agent – do połowy lat pięćdziesiątych jedna z form agentury. W odróżnieniu od informatorów agenci byli werbowani dla rozpracowywania środowisk prowadzących (w rozumieniu UB i SB) „wrogą działalność”, mogli też otrzymywać do wykonania konkretne zadania operacyjne.Agentura – ogół niejawnych współpracowników aparatu bezpieczeństwa. Stosowano także określenie „sieć agenturalna”, potocznie „sieć”.Agentura celna – agentura umiejscowiona w aresztach śledczych lub więzieniach.„B” – pion obserwacji zewnętrznej SB – w ministerstwie w randze departamentu (Biuro „B”), w komendach wojewódzkich MO (od 1983 r. WUSW) w randze wydziału. Zajmował się prowadzeniem obserwacji (jawnej i ukrytej) osób rozpracowywanych, miejsc zagrożonych itp.b. TW – były tajny współpracownik. Osoba formalnie wyrejestrowana z sieci agenturalnej, w rzeczywistości nadal dostarczająca informacji SB.„C” – pion ewidencyjno-archiwalny SB – w ministerstwie w randze departamentu (Biuro „C”, występujące pod oficjalną nazwą Centralne Archiwum MSW), w komendach wojewódzkich MO (od 1983 r. WUSW) w randze wydziału. Zajmował się przechowywaniem dokumentacji archiwalnej (akta agentury, operacyjne, administracyjne itp.) oraz prowadzeniem kartotek ewidencji operacyjnej.Dane agenturalne – informacje pochodzące od agentury. Początkowo używano też sformułowania „dane agencyjne”.Dialog operacyjny – nawiązanie przez funkcjonariusza SB bliższego kontaktu z figurantem sprawy, osobą podejrzaną, funkcjonariuszem obcej służby itp. w formie bezpośredniej (najczęściej rozmowa) lub pośredniej (na przykład kontakt listowny) w celu osiągnięcia określonych korzyści operacyjnych.E-15 – karta służąca do dokonywania sprawdzeń osób pozostających w zainteresowaniu SB w kartotekach pionów ewidencyjno-archiwalnych SB i MO.Ewidencja operacyjna – ogół kartotek, dzienników rejestracyjnych, dzienników archiwalnych zawierających informacje o agenturze, prowadzonych sprawach, osobach rozpracowywanych itp.Faktologia – w żargonie funkcjonariuszy SB sporządzane w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych charakterystyki (opracowania faktograficzne) poświęcone działalności poszczególnych grup opozycyjnych, oddziałów zbrojnych itp. Zawierały one syntetyczne informacje na temat składu i działalności danej organizacji, stosowanych wobec niej działań operacyjnych, agentury itd.Figurant – osoba rozpracowywana w ramach danej sprawy.Informator – do połowy lat pięćdziesiątych najniższa kategoria agentury. Informatorów werbowano w środowiskach i grupach potencjalnie zagrożonych „wrogą działalnością”, poza dostarczaniem informacji nie powierzano im zadań do wykonania.Inspiracja – czynności podejmowane przez SB w celu skłonienia poszczególnych osób lub grup do określonych działań.Ko – 1. kontakt obywatelski (kontakt poufny), do 1970 r. nierejestrowana forma agentury, w rzeczywistości spełniająca często funkcje TW. 2. kontakt operacyjny, od 1970 r. niższa kategoria agentury, podlegająca rejestracji; w pionie wywiadu odpowiednik TW. Kontakt obywatelski pozwalał na omijanie zakazu werbowania członków PZPR.Kombinacja operacyjna – zespół działań operacyjnych SB, zmierzających do uzyskania konkretnego efektu (na przykład kompromitacji figuranta, rozbicia organizacji opozycyjnej, wprowadzenia do niej TW itp.).Komprmateriały – materiały kompromitujące daną osobę (na przykład dowody popełnienia przez nią przestępstw lub wykroczeń natury moralnej), służące do szantażu, najczęściej w celu zwerbowania przez SB.Konsultant – jedna z kategorii osobowych źródeł informacji. Konsultanci nie podlegali rejestracji, SB wykorzystywała ich ze względu na szczególne umiejętności lub wiedzę.Kontakt służbowy – osoba zobowiązana z racji zajmowanego (najczęściej kierowniczego) stanowiska do udzielania informacji funkcjonariuszom SB.Kp – kontakt poufny; por. Ko.Kwestionariusz ewidencyjny – wprowadzona instrukcją z 1970 r. kategoria spraw operacyjnych. Kwestionariusz służył dokumentowaniu działalności osób, które w przeszłości podejmowały „wrogą działalność” lub były podejrzane o możliwość jej podjęcia, jednakże żadnych działań nie podejmowały.Legenda – fikcyjna lub częściowo fikcyjna wersja życia danej osoby (oficera SB, tajnego współpracownika) mająca ją uwiarygodnić przed innymi osobami, na przykład członkami grupy konspiracyjnej i wzbudzić ich zaufanie.LK – lokal kontaktowy. Najczęściej mieszkanie prywatne, rzadziej pomieszczenia instytucji, wykorzystywane w pracy operacyjnej SB, najczęściej dla spotkań z agenturą. Osoba udostępniająca lokal kontaktowy podlegała rejestracji jako jedno z osobowych źródeł informacji.MK – mieszkanie konspiracyjne. Spełniało podobne funkcje jak lokal kontaktowy, z tym że właścicielem mieszkania konspiracyjnego było MSW. Mieszkanie konspiracyjne mogło też służyć do prowadzenia stałej obserwacji.Opracowywanie figuranta – w żargonie funkcjonariuszy SB proces zbierania dokumentacji dotyczącej „wrogiej działalności” danej osoby.Ochrona operacyjna – zabezpieczanie danego obiektu, grupy lub środowiska przed „wrogą działalnością”. W rzeczywistości oznaczała permanentną inwigilację przy użyciu zarówno techniki operacyjnej, jak i agentury.Ozew. – obserwacja zewnętrzna.Osobowe źródła informacji (OZI) – ogół osób udzielających informacji SB (agentura, kontakty służbowe, konsultanci).PDF – podgląd dokumentowany fotograficznie (filmowo).Posiadać na kontakcie – w żargonie funkcjonariuszy SB prowadzić pracę (utrzymywać kontakt) z tajnym współpracownikiem.PP – podsłuch pokojowy (pomieszczeń).Pracować pod przykryciem – w żargonie funkcjonariuszy SB określenie prowadzenia pracy operacyjnej przy użyciu fałszywej tożsamości, pod pozorem wykonywania innej działalności, przy wykorzystaniu odpowiednio opracowanej legendy.Praca operacyjna – działania funkcjonariuszy SB polegające na zdobywaniu informacji o osobach, zdarzeniach i zagadnieniach, celem zapobiegania, wykrywania i zwalczania „wrogiej działalności”.Przesłuchanie operatywne – pierwsza, intensywna faza przesłuchań osoby aresztowanej tuż po jej zatrzymaniu. Jego celem było uzyskanie w możliwie krótkim czasie maksymalnej liczby informacji przydatnych w dalszej pracy operacyjnej. Przesłuchanie to prowadzili funkcjonariusze pionów operacyjnych, a nie śledczych UB (SB). Termin stosowany przede wszystkim w latach czterdziestych i pięćdziesiątych.PT – podsłuch telefoniczny.PZ – punkt zakryty, miejsce lub pojazd, z którego prowadzono obserwację, por. RPZ, ZPO.Realizacja sprawy – w żargonie funkcjonariuszy SB zakończenie działań operacyjnych w danej sprawie w celu przerwania „wrogiej działalności” danej osoby lub grupy osób. Najczęściej oznaczała aresztowanie figurantów sprawy, likwidację nielegalnej organizacji itp.Rezydent – 1. do połowy lat pięćdziesiątych jedna z form agentury. Rezydenci mieli za zadanie prowadzenie pracy z kilkoma informatorami, najczęściej byli byłymi funkcjonariuszami UB; w późniejszym okresie rezydentami byli najczęściej czynni oficerowie SB. 2. w pionie wywiadu oficer kierujący pracą rezydentury, w tym działalnością innych funkcjonariuszy. Zarówno rezydent, jak i podlegli mu oficerowie pracowali pod przykryciem, oficjalnie występując jako pracownicy placówek dyplomatycznych, przedstawicielstw handlowych, ośrodków naukowych i kulturalnych PRL.Rezydentura – zagraniczna placówka pionu wywiadu, umiejscowiona (poza krajami socjalistycznymi) przy przedstawicielstwach dyplomatycznych PRL.RPZ – ruchomy punkt zakryty, zob. PZ.Rzeczowe źródła informacji – materialne źródła informacji SB (na przykład dokumenty związane z „wrogą działalnością”, materiały z PP, PT, PDF, kontroli korespondencji).Sieć agenturalna, sieć – zob. agentura.Sprawa operacyjna – podstawowa forma pracy operacyjnej SB, zob. kwestionariusz ewidencyjny, sprawa obiektowa, sprawa operacyjnego rozpracowania, sprawa operacyjnego sprawdzenia.Sprawa obiektowa (SO) – wprowadzona instrukcją z 1970 r. kategoria spraw operacyjnych. Wszczynana była dla rozpracowywania „wrogiej działalności” zagranicznych instytucji i organizacji (obcych i emigracyjnych), instytucji kościelnych (parafie, gminy, zgromadzenia zakonne itp.). Sprawy obiektowe zakładano także w celu ochrony operacyjnej instytucji i organizacji zagrożonych „wrogą działalnością” (uczelnie, instytuty naukowe, niektóre przedsiębiorstwa itd.), zjazdów i konferencji naukowych z udziałem osób z krajów kapitalistycznych, uroczystości i akcji organizowanych przez związki wyznaniowe i inne organizacje.Sprawa operacyjnego rozpracowania (SOR) – wprowadzona instrukcją z 1970 r. kategoria spraw operacyjnych. Sprawy operacyjnego rozpracowania wszczynano w przypadku, gdy stwierdzono dokonanie „czynu przestępczego” (na przykład pojawienie się ulotek lub napisu na murze), uzyskano informację o podjęciu przez daną osobę lub grupę osób „wrogiej działalności” lub też przygotowań do podjęcia takiej działalności.Sprawa operacyjnego sprawdzenia (SOS) – wprowadzona instrukcją z 1970 r. kategoria spraw operacyjnych. Sprawy operacyjnego sprawdzenia wszczynano w przypadku uzyskania wymagającej sprawdzenia informacji o podjęciu przez daną osobę lub grupę osób „wrogiej działalności”, przygotowań do podjęcia takiej działalności lub w przypadku konieczności ustalenia, czy dane zdarzenie (na przykład awaria) związane jest z „wrogim działaniem”.Świński wywiad – pogardliwe określenie Departamentu VI MSW (i jego terenowych odpowiedników), zajmującego się ochroną operacyjną sektora rolno-spożywczego.„T” – pion techniki operacyjnej SB – w ministerstwie w randze departamentu (Biuro „T”, nast. Departament Techniki), w komendach wojewódzkich MO (od 1983 r. WUSW) w randze wydziału. Zajmował się instalacją i eksploatacją środków techniki operacyjnej (podsłuchy i podglądy), tajnym otwieraniem mieszkań, kopiowaniem dokumentów, produkcją dokumentów niezbędnych do pracy operacyjnej (jak fałszywe dokumenty tożsamości) itp.Tajne zdjęcie kogoś – tajne aresztowanie dokonywane w celach operacyjnych, na przykład zwerbowania lub operatywnego przesłuchania. Osoba „tajnie zdjęta” mogła następnie zostać oficjalnie aresztowana lub potajemnie zwolniona.Technika – w żargonie funkcjonariuszy SB określenie: 1. pionu „T”, 2. techniki operacyjnej.Technika operacyjna – ogół środków technicznych i działań stosowanych w pracy operacyjnej SB (podsłuchy, podglądy, obserwacja zewnętrzna, kontrola korespondencji itd.).TEOK – teczka ewidencji operacyjnej na księdza. Gromadzono w niej wszystkie informacje dotyczące danej osoby duchownej (donosy agentury, wykazy jego kontaktów, materiały z PP, PT itd.) od momentu wstąpienia do seminarium duchownego do śmierci lub opuszczenia stanu duchownego.TEOP – teczka ewidencji operacyjnej na parafię. Forma sprawy obiektowej, zakładana dla rozpracowywania każdej parafii Kościoła katolickiego.TP – tajne przeszukanie. Niejawna forma rewizji, nie pozostawiająca widocznych śladów (na przykład w celu skopiowania notatek danej osoby czy kontroli bagażu cudzoziemców).TW – tajny współpracownik. „W” – pion kontroli korespondencji SB – w ministerstwie w randze departamentu (Biuro „W”), w komendach wojewódzkich MO (od 1983 r. WUSW) w randze wydziału. Zajmował się losową („wyrywkową”) lub systematyczną (w stosunku do wybranych osób) kontrolą (perlustracją) korespondencji.Wyrywka – w żargonie funkcjonariuszy SB materiał pochodzący z losowej („wyrywkowej”) kontroli korespondencji; określano tak też sam proces perlustracji korespondencji.Zaczepka – w żargonie funkcjonariuszy SB informacja lub materiał pozwalający na wszczęcie sprawy.Zdjęcie kogoś – w żargonie funkcjonariuszy SB aresztowanie danej osoby.ZPO – zakryty punkt obserwacyjny, w pionie kontrwywiadu odpowiednik PZ.ZSKO – Zintegrowany System Kartotek Operacyjnych, komputerowa baza danych zwierająca dane o osobach, elektroniczny odpowiednik kartoteki ogólnoinformacyjnej MSW.
Andrzej Paczkowski Bardzo krótki słownik wywiadu Chyba każda grupa zawodowa posługuje się żargonem lub przynajmniej zbiorem swoich określeń czy nazw. Ich znajomość bywa dowodem wtajemniczenia, ale przede wszystkim mają one ułatwiać komunikację wewnątrz grupy, gdyż dzięki ich używaniu można krótko nazwać jakieś czynności czy przedmioty, unikając za każdym razem definicji, które czasami musiałyby być rozwlekłe. Znajomość takiego żargonu lub słownictwa potrzebna jest każdemu, kto bada taką grupę zawodową lub wytworzone przez nią dokumenty. Oczywiste, że aparat bezpieczeństwa PRL też posługiwał się własnym „językiem”. Pierwszą próbę jego analizy podjął Zdzisław Uniszewski[6], zaś Łukasz Kamiński na podstawie znajomości aktów normatywnych, sprawozdań i dokumentów operacyjnych ułożył słowniczek zawierający także rozszyfrowania skrótów niektórych komórek SB[7]. W materiałach Departamentu I MSW – a więc wywiadu – natrafiłem na krótki, zawierający zaledwie 51 haseł, ale jednak oryginalny, słowniczek stosowany w pracy tego pionu. Zapewne część przedstawionych w nim określeń używana była także w innych „pionach” SB. Myślę więc, że może przydać się badaczom czy choćby tylko czytelnikom dokumentów wywiadu. Innym jego walorem jest to, że mówi on trochę o technikach pracy operacyjnej. Dokument ten znajduje się w zbiorach IPN – (archiwum centrali w Warszawie), sygn. IPN BU 01748/162; korzystałem z wersji mikrofilmowej (IPN BU 7767). Dokument Ściśle tajneEgz. Nr 1 Terminologia wywiadowcza obowiązująca w pracy Departamentu I-go
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
werbunek księży
7 Stycznia, 2009 - 23:10
Kiedyś jedyną drogą dla młodszego syna, który nie dziedxiczył tytułów, był "kościłó, lub morze, lub służba na dworze". Przysłowie jest hiszpańskie, ale zasada ogólnoeuropejska. W pewnym sensie takze ponadczasowa, bo aktualna za komuny, tyle, że w innej kolejności: aparat-wojsko-kościłó.
Pomijam już osławiony "worek-korek-rozporek" służące do werbunku-szantażu.
Trzeba pamietać, że każdy ambitny kleryk chcąc robić karierę musiał studiować i wyjeżdżać do Rzymu, a UB-SB miało w ręku możliwosć wywalenia czy wyrwania gościa z uczelni, no i decyzję o przyznaniu paszportu.
Trzeba pamietać też, że na wyższych etapach kariery procedura byłą taka, ze Kościół proponował listę trzech kandydatów na stanowiska biskupie, a komuna wybierała jednego z tej listy (dowcip robił się wtedy, gdy wszyscy byli nie do przyjęcia, ale Kościłół nieczęsto sobie na to pozwalał).
Wreszcie trzeba pamietać, że działanie w "niszy ekologicznej" zostawionej dla Kościoła, dawało szansę wyżycia się ambitnym grafomanom.
Na koniec, mało kto wie, że werbunki "patriotyczne" ("księdza patrioci") z a w s z e starano się z czasem zamienić w układ finansowy. Książa są tylko ludźmi i lubią dobre trunki i dobre samochody.
Oto powody, dla których złapano tak wielu księży i przyszłych biskupów.
Biorąc pod uwagę nasilenie starań i nacisków - mniej, niż mozna sie spodziewać.
Warto jednak, żeby tłumaczenia i kłamstwa szmaciarzy, nie odwracały uwagi od prawdziwych kapłanów, którzy wytrwali.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
7 Stycznia, 2009 - 23:14
Nie wiem czy czytałeś oficjalne stanowisko hierarchów kościoła. Nic dziwnego, że ateiści drwią z katolików, skoro w samym kościele panuje takie zakłamanie.
"Solidaryzujemy się z oświadczeniem Komisji Historycznej Metropolii Warszawskiej oraz ekspertów Kościelnej Komisji Historycznej i Zespołu ds. Oceny Etyczno-Prawnej z dnia 5 stycznia 2009 r., w którym ukazany został kontekst działań ks. Arcybiskupa Nuncjusza podczas jego pracy w służbie Stolicy Apostolskiej w Rzymie oraz bezpodstawność pomówień o współpracę z organami wywiadu PRL"
Pod oświadczeniem podpisali się: metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz, kard. Franciszek Macharski, ordynariusz bielsko-żywiecki bp Tadeusz Rakoczy, ordynariusz diecezji kieleckiej bp Kazimierz Ryczan, ordynariusz diecezji tarnowskiej bp Wiktor Skworc, bp Albin Małysiak, bp Tadeusz Pieronek, bp Władysław Bobowski, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Stanisław Budzik, bp Marian Florczyk, bp Kazimierz Gurda, bp Józef Guzek, bp Wiesław Lechowicz, bp Jan Szkodoń, bp Jan Zając i bp Janusz Zimniak.
http://www.rp.pl/artykul/2,245065.html
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Nie dziwi (?), ale smuci!
7 Stycznia, 2009 - 23:33
Kościół pudrował gangrenę od 89-tego.
Rozumiem stare przyzwyczajenia, że niby "nierychliwy, ale sprawiedliwy" (jak Panbucek), rozumiem niecheć przed publicznym praniem brudów...
Od początku powtarzam, że każde środowisko i gildia powinno się było jak najszybciej zlustrować same. znów zacytuję; "Z ojca ręki nie boli". Naiwnością było mniemanie, że sprawa załatwi się sama z czasem, a lustrację można powstrzymać, albo pogrzebać pod betonem.
"Lekarzu, lecz się sam"!
Zaczyna wyglądać na to, że Episkopat nie jest w stanie sam się uleczyć. Może proporcje uczciwych do wplątanych są nieodpowiednie?.
OPisałem kilka powodów, dla których księża szli na współpracę. Nie dodałem, że w pewnym momencie Rzym, a włąsciwie Paweł VI, odpuścił wojnę z komuną i prowadził "ostpolitik", czyli politykę niezadrażniania i dogadywania się z komunistami dla utrzymania status quo. U nas trafiło to na epokę Gierka - "tradycyjnego Ślązaka" (a Jaruzelski z Kiszczakiem właśnie się szykowali). Wielu księży i hierarchów poszło na tem miodek (choć Wojtyła umiejętnie przeszkadzał). Dopiero po konklawe, które powołało na tron Piotrowy Jana Pawła II ilość werbunków gwałtownie spadła. Dla wielu umaczanych było juz za późno.
Przykro mi tak pisać, bo to mój Kościół.
Papież musiał sam i to szybko (nowość) interweniować w sprawie Wielgusa. Staruszkowie jednak jak korzystali z zaufania (zobowiązującego!!!) JPII, tak teraz maja nadzieję, że przeczekają na uboczu.
Wstyd i rozpacz!
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Najgorsze w tym...
8 Stycznia, 2009 - 02:00
Najgorsze w tym wszystkim jest to. ze cierpi uczciwa większość - ci, którzy się nie dali i przeważnie nie porobili przez to karier. A prominentni kapusie zawsze mogą liczyć na ochronę w tradycyjnym schemacie lustracyjnego korowodu: wypływają dokumenty - kapuś zaprzecza; wypływa więcej - spieszą go wesprzeć dyżurne autorytety od wszystkiego; dokumenty nie pozostawiają wątpliwosci - rozlega się krzyk, że fałszywki; wredni lustratorzy dalej drążą temat - ukazują się listy protestacyjne/poparcia podpisane przez wszystkich świętych, którzy oświadczają, ze "nie wierzą" we współpracę iksińskiego. poza tym to szlachetny, ciepły człowiek, a lustratorzy schlebiają tłuszczy żądnej igrzysk i "niszczą człowieka". Kończy się przewaznie na niczym (z małymi wyjątkami - Wielgus, Czajkowski). Demoralizujący wniosek dla przyszłych "Filozofów: trzymasz z właściwym środowiskiem - nawet płatek pozłoty ci z tiary nie spadnie.
Jeszcze gorzej, ze ci ludzie mają wpływ na kształtowanie postaw młodego kapłańskiego narybku. I wychowują potulnych księżulków salonowych. Natomiast ci uczciwi spośród starszych, sterroryzowani - milczą.
I tylko jeden Boży szaleniec, Isakowicz - Zalewski, szarpie się i woła o prawdę, pomnażając z każdym dniem szeregi swych śmiertelnych wrogów (w tym przełozonych). Juz podnoszą się głosy, by zakneblować mu usta, by wykluczyć go z kapłaństwa.
Jeżeli Kościół nie potrafi stanąć w prawdzie - to trzeba Go do tego zmusić. Dla Jego własnego dobra. Dla dobra nas wszystkich.
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
okrągły stół
8 Stycznia, 2009 - 09:02
mniej więcej teraz wiadomo dlaczego przy okrągłym stole zasiedli esbecy, TW, strona kościelna oraz - nie wykluczam - użyteczni idioci.
GG & all - Po teczkach czas na taczki!!!
8 Stycznia, 2009 - 10:26
Nagle zrozumiałe stają się te wszystkie pompatyczne kościelne pogrzeby rozmaitych Geremków, Rakowskich, Szechterów i Kapuś(c)ińskich.
Ręka rękę myje....Trzeba dbać o siebie także i po śmierci, jak i na ziemi, tak w niebie...
Kawałki puzzle, choć nie wszystkie, dają już cały obraz
Po teczkach czas na taczki!!!
z szacunkiem
Alpha-Alpha
Taczek nie wystarczy...
8 Stycznia, 2009 - 11:37
chyba, że zrobimy zrzutę na jakiś konkretny import sprzętu z np. Chin... Tam dość tanio... Jedno koło, rama z bambusa, poszycie z jakiegoś łyka... Tanie, ekologiczne, weźmy jakieś kilkadziesiąt tysięcy sztuk na rozgrzewkę...
Mechanizm czynnej obrony demaskowanych kapusiów opisany przez GG jest naprawdę "mocny", daje jednak, przynajmniej tak mi się wydaje, pewną nadzieję... Zużywa się... Wprawdzie powoli, ale stopniowo...
Każdy ratowany kapuś później już raczej nie zabiera głosu podczas akcji ratowania następnej konfidenckiej świni... No i po każdej akcji ratowania - mechanizm "słabnie" troszeczkę - traci jednak na wiarygodności...
Im wyżej postawiony kapuś zostanie ujawniony i im bardziej nie damy się zakrzyczeć - tym lepiej... Był taki jeden sławny, zawsze miał pełną gębę frazesów na podorędziu, nazywał się (T.W.) Filozof... Jakoś przycichł, nieprawdaż?... ;)
kontakt informacyjny "Cappino"
8 Stycznia, 2009 - 22:41
I znowu nie zawiodłem się na tobie GG. Świetny artykuł.Wszyscy
widzą, wszyscy wiedzą tylko nie kler.A potem się dziwią że im
frekwencja na mszach spada.Nigdy nie potrafili zająć(a może nie
chcieli)jasnego stanowiska.Ale tak to już z nimi jest.