Dwóch panów w łodce i znicze pod tęczą
Obcowanie z tak zwanym przekazem medialnym, dotyczącym „zniszczeń po zamieszkach” przypomniało mi scenkę z początków telewizyjnej kariery pewnego dziennikarskiego meteoru, który, nim zniknął, zdążył jednak wywalczyć niechlubny tytuł „hieny roku”. Ów wówczas reporter jednego z ośrodków lokalnych publicznej telewizji łasy był na wszelkie materiały, które miały szansę przebić się do wydań krajowych. Bo z tym wiązała się kasa i szansa na ogólnopolska karierę A że na prowincji o takie tematy trudno, trzeba było nie raz jeden ruszać głową. Kiedy więc przez Polskę przechodziła któraś kolejna fala powodziowa, cały kraj mógł oglądać jego relacje wprost z łódki zakotwiczonej wśród domów zalanych po sam dach. Zajmował w tej łodzi miejsce mając u boku brygadiera straży pożarnej, który z jakąś zażenowaną miną odpowiadał półsłówkami na zadawane dramatycznym tonem pytania. Jedna z relacji zakończona została komunikatem „mamy informację, że woda właśnie przerwała wał”. Po czasie okazało się, że żadna woda żadnego wału nie przerwała a ta łódka pływała po zalewanych rok rocznie ogródkach działkowych zaś wspomniane wcześniej dachy były dachami ogródkowych altanek. Zażenowanie brygadiera było absolutnie nieprzypadkowe.
Dokładnie czymś takim była linkowana wczoraj galeria zdjęć zniszczeń z Onetu* albo oglądana dzisiaj „pętla obrazków” sklejonych przez TVN24 i także pokazujących owe zniszczenia. Brak mi w tym tylko tego brygadiera.
Ja oczywiście rozumiem, że po ogłoszeniu, iż „Warszawa płonie” trzeba teraz te zdjęcia zapętlać i obfotografować ukruszony krawężnik z sześciu miejsc ale sugerowanie, że to efekt bytności w Warszawie dziesiątek tysięcy „rozwydrzonych nacjonalistów” to chyba przesada. Przynajmniej jeśli chce się usilnie z tych „tysięcy nacjonalistów” zrobić bydło we wściekłym amoku. Bo trudno taki obrazek obronić pokazując skutki, które byłby w stanie spowodować sam jeden lekko nietrzeźwy kierowca tracąc panowanie nad autem albo klasa gimnazjalistów w „dzień wagarowicza” po dwóch piwach. Po kilkudziesięciu tysiącach nacjonalistów w lekkim choćby stanie amoku powinna tam zostać dziura w ziemi na ładnych kilkanaście metrów.
Nie wiem czy przekaz medialny przekona obywateli, że faktycznie Warszawa spłonęła. Szczególnie warszawiaków. Nie wiem czy przekona o roli Jarosława Kaczyńskiego w tym podpaleniu choć usilnie się stara. Nie wiem bo i media i, zdecydowanie bardziej ich konsumenci potrafią już nie tylko zaskoczyć ale wręcz wprawić w zdumienie.
Kiedy odkryłem na stronie „Wyborczej” krótką galerię zdjęć Warszawiaków wplatających w spaloną tęczę żywe kwiaty** i powiedziałem o tym Kobiecie Mojej Kochanej, ta zapytała, czy palą też pod nią znicze. I wtedy przyszła mi do głowy znana prawda, że jeśli Bóg chce kogoś ukarać, odbiera mu rozum. Tylko tak skomentować można moment, w którym najbardziej radykalna część stołecznych lemingów doczekała się własnego „krzyża na Krakowskim”. Dokładnie takiego, na jaki zasługują. Historia naznaczona tragedią powtarza się jako farsa. W której konsekwentna sprzątaczka tulipanów i parafiny sprzed miesięcy odegra całkiem inną rolę. Wartą, jak się szacuje, jakieś siedemdziesiąt tysięcy.
Oczywiście ja rozumiem, że chodzą po świecie tacy, dla których ta tęcza to taka „kurtka ze skóry węża, symbol mojej indywidualności i wiary w wolność jednostki”*** W jakiś tam sposób nawet im współczuję straty. Potrafię też pojąc, że pani Edyta Górniak znów nie mogła spać. Jak pani Edyta spać nie może to serce mi krwawi. Ale nie potrafię równocześnie jakoś powstrzymać się od kpiny pytając gdzie są znicze i kwiaty dla budki i czy godzi się tak ją pomijać w tej żałobie.
Mały ze mnie człowiek…
** http://wyborcza.pl/1,75248,14940211,Ludzie_wieczorem_dekoruja_tecze__Wsrod_nich_Edyta.html#TRrelSST
*** Sailor Ripley z „Dzikości serca” Lyncha.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2109 odsłon
Komentarze
Palenie zniczy pod spaloną tęczą oraz budą przy ruskiej
13 Listopada, 2013 - 18:06
ambasadzie zakrawałoby na drwinę, kpinę i szyderstwo a la Monty Python. Czyli akuratny sposób uczczenia zaszłych wydarzeń.
Pozdrawiam
HdeS
HdeS
Rosemannie,
13 Listopada, 2013 - 18:16
oj mały, mały człowiek z Ciebie, tak bez serca do tych zrozpaczonych lemingów! A tylu artystów wyrażało ból i poczucie, że tej pustki nic nie może zastąpić.
Przykład brać należy!
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
To pewno śmieszne, ale inżynierowie społeczni nie boją się
13 Listopada, 2013 - 20:02
smiechu:), zdobywają teren. Za parę lat to co wydaje się dziś nienormalne i idiotyczne (żałoba po spalonym łuku) może byc uznane za normę (nie tyle żałoba będzie normą, co cześć dla pedalskich symboli). Wszak nie tak dawno posłanka z postepowej-prounijnej partii SLD, pani Błochowiak, użyła publicznie w czasie posiedzenia komisji rywinowej, słowa "pedały" i nie było jeszcze specjalnego oburzenia. Był to chyba 2004 r. Dziś oznacza to własciwie smierć cywilną dla tzw. politykow.
Niemniej warto chyba się smiać i pukać w głowę. Chyba w 2010 r., na 11 listopada, inzynierowie społeczni ubrali gupie (tak głupie, że nawet nie zasługują na "ł" w srodku tego słowa) dzieci w pasiaki mające symbolizować więźniów obozów koncentracyjnych. Było to tak głupie i żałosne, że na razie z tego inżynierowie dusz, na razie z tego się wycofali. Ale .. zapewne za kilka-kilkanascie lat pasiaki na 11 listopada wrócą, i będzie wprowadzony kult łuku tęczowego - no może nie będzie obowiązkowe czczenie łuku, ale obowiązkowy będzie szacunek dla uczuć tych, którzy tą cześć oddają. Cóz może nasz opór to opóźni, a może coś w przeciągu kilkunastu lat stanie się takiego, że do tego w ogóle nie dojdzie.
trzech panów w łódce (nie licząc PiSa):):):)
13 Listopada, 2013 - 20:15
To odniesienie do powieści "Three Men in a Boat (To Say Nothing of the Dog)", wyjaśniam od razu.
Mimo narracji o "bandzie czworga" jeden to Komorowski, drugi Tusk, a trzeci... jakiś "narodowiec":):):)
PiSa chętnie wywaliliby za burtę
, żeby nie zabierał miejsca "narodowcom".
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
@Dixi
13 Listopada, 2013 - 20:40
Książka świetna,a fragment jak głowa rodziny wiesza obraz wprost genialny.
Niezłe skojarzenie.
markiza
książeczka Jerome'a K. Jerome'a jest zabawna
13 Listopada, 2013 - 20:51
Sytuacja w Polsce aż tak śmieszna nie jest, niestety.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Wolę opowieść o serze liwerpulskim (sic!)
13 Listopada, 2013 - 21:18
W Polsce tez mamy podobny... klimat... :)
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*