Legnica: Bezprawie na ulicach miasta
Ależ tytuł, prawda? Niczym z Alistaira MacLeana, ewentualnie jakiegoś klasycznego westernu, w którym cała masa tych złych i jeden “sprawiedliwy” który z nimi wygrywa. A ten tytuł dałem tylko dlatego, że zastanowiło mnie lokalne bezprawie (w moim mniemaniu), jednak nie w aspekcie tego kto go dokonuje a raczej tych którzy powinni mu przeciwdziałać lub za nie karać.
Ostatnio zaobserwowałem kilka takich pozornie niezauważalnych sytuacji, które jednak wprawiły mnie w osłupienie. Po jednej stronie legnicka policja, po drugiej ci wobec których powinni zareagować, a nie zrobili tego.
Sytuacja pierwsza: ul. Najświętszej Marii Panny, główny deptak Legnicy, przez wielu nazywana ulicą reprezentacyjną miasta, w którą wpompowano mnóstwo unijnej kasy by na taką wyglądała. Murek przy Urzędzie Skarbowym, na murku 5 pudełek z jakimiś malinami, za murkiem facet który na czole ma wypisane: sprzedam wszystkie za atrakcyjną cenę. Obok przechodzi patrol policji. No właśnie, przechodzi obok i na tym przejściu poprzestaje, nie reaguje, mimo że mamy tutaj handlowanie w miejscu niedozwolonym. Poza tym nie sądzę by gość mający do sprzedania parę malin starał się o pozwolenie na handel, na najbardziej reprezentacyjnej ulicy miasta. A patrol tego nawet nie sprawdził. A przecież handlowanie w miejscach niedozwolonych oraz bez zezwolenia jest zakazane i objęte odpowiednią karą.
Ale patrol idzie dalej, ja też idę dalej. Na całości tej ulicy można napotkać dwie (czasem trzy) panie pochodzenia romskiego, które czystością swoją skarpet powinny zaalarmować nie tylko policję ale i Sanepid. Niestety ich obecnością i działalnością nie interesuje się ani policji ani Sanepid. O ile dobrze pamiętam w moim mieście (jak w całym kraju) żebractwo jest karane. I co z tego? Powyższy Pan sobie handluje, poniższe Panie sobie żebrzą, patrol idzie dalej.
Kolejne zdarzenie: skrzyżowanie Witelona, Libana i Wrocławskiej, na jednym pasie ul. Witelona stoi radiowóz z pięknym R (czyli drogówka), obok podjeżdża mała dyskoteka czyli Audi z dudnieniem wydobywającym się ze środka. Za kierowcą cieleśnie wykształcony oraz umysłowo odkształcony Pan z…. komórką przy uchu. Panowie z radiowozu patrzą na niego, on spogląda na nich. Tyle z tego wyszło. A o ile pamiętam rozmawianie przez telefon podczas prowadzenia pojazdu bez pomocy zestawu głośnomówiącego zagrożone jest mandatem i punktami karnymi. Ale co z tego? Facet pojedzie dalej, nie zauważy dziecka przebiegającego przez ulicę bo rozmawiał przez telefon, nie zauważył. A patrol wcześniej zauważył?
Kolejny przykład, ulica Złotoryjska, tuż przy skrzyżowaniu z Dziennikarską i Muzealną, dość ruchliwa czteropasmówka, przejście przez jezdnie zakazane, obok jest przejście podziemne. Przez jednię przebiega (a także przeskakuje bo obie jezdnie przedziela żywopłocik) dwójka młodocianych. Gdy już byli na drugiej jezdni oczom ich ukazał się… radiowóz. Zatem oczywiste, że jednocześnie radiowozowi oraz jego zawartości ukazał się widok dwóch łebków, którzy przekraczali ulicę w miejscu skrajnie nieodpowiednim (oraz niebezpiecznym). Radiowóz humanitarnie przyhamował by nie potrącić, zatrąbił i… pojechał dalej. Cóż, już nie marzyłem nawet o tym by wysiedli, ukarali, aresztowali, cokolwiek. Marzyłem tylko o tym, by choć palcem pogrozili, tak dla czystej zawodowej przyzwoitości. Cóż, nawet palec tego dnia miał swój ciężar, trudny do przełamania.
I tak chodzę, patrzę na to wszechobecne ignorowanie prawa i zastanawiam się gdzie jest ta cienka czerwona linia za którą jest już bezprawie a przed którą jeszcze “ignorowanie prawa”. I wiem, że Legnica czy Zagłębie Miedziowe nie są tutaj wyjątkiem, to zapewne normalność (która powinna być nienormalnością a przez to karana i napiętnowana) w skali całego kraju. Nie wiem czy większe pretensje mieć do tych co prawo łamią (naginają) czy tych, co na łamanie (naginanie) prawa nie reagują choć ich zawód opiera się głównie na pilnowaniu by prawo było przestrzegane. Coś jak śpiewał niegdyś Kazik: niech się wstydzi ten kto robi, nie ten co widzi.
A skoro policjant widzi i się nie wstydzi, nie reaguje, nie wykonuje zadań od których jest jak przysłowiowa dupa od srania, to na co do cholery idą moje podatki?
Piotr Cybulski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1092 odsłony
Komentarze
dura lex sed lex
24 Września, 2009 - 16:23
ale czy to aż tak poważne wykroczenia? Wg mnie jeśli ktoś sobie chce postawić malinki na murku, to niech to robi - obojętnie jaki by to murek nie był. Żebracy - a niech sobie żebrzą - ich prawo żebrać, moje nie dać. Zakaz rozmawiania przez komórkę podczas jazdy to wg mnie akurat głupi zakaz - o tyle głupi, ze nie zakazuje się np sterować radiem podczas jazdy czy obsługiwać ręką jakiegokolwiek innego urządzenia - np odtwarzacza mp3.. Przechodzenie na czerwonym czy w miejscach niedozwolonych - u nas nie jest źle - proponuję przyjrzeć się jak to działa w Amsterdamie ;) Tam generalnie światła są dla porządku. Jeśli nic nie jedzie możesz sobie przejść na czerwonym przy policji i nikt ci za to nic nie zrobi. Masz rację, że każde z tych zachowań jest wykroczeniem, ale ja nie popieram zamordyzmu Państwa i jego służb nad ludźmi. jestem za maksimum wolności. To co opisujesz występuje w każdym mieście w Polsce i dzięki bogu, że nie ma terroru.
Ja bym się raczej przyjrzał takim przypadkom ignorowania działań bezprawnych:
http://niepoprawni.pl/content/swiete-krowy-bis
To o czym piszesz to pikuś ;)
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
Gawrionie
24 Września, 2009 - 20:55
jestem przeciwny zabranianiu żebractwa czy handlu ulicznego. W przypadku tego drugiego jak ktoś uiszczy opłatę targową, to niech sobie sprzedaje. Miasto tylko będzie z tego miało zysk. Czy skończyłoby się to tak, żeby wszystkie ulice były zastawione straganami? Mnie tam bazary w niczym nie przeszkadzają.
Jestem jednak skłonny poprzeć zakaz picia w miejscach publicznych. Po pierwsze kultura picia w naszym narodzie - bardzo często widzi się śpiących na ławkach pijaków. Po drugie przecież takich pijących oglądają osoby postronne, w tym dzieci. Tak samo z zakazem palenia w miejscach publicznych. A na terenie prywatnej posesji to niech właściciel decyduje, czy u niego się pali, czy też nie. Tak należy sprawę rozwiązać.
Prawda jest taka, że jesteśmy obecnie jak jakiś interior w Trzecim Świecie. Prawo sobie jest na papierze, a nikt go nie egzekwuje.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista