Dlaczego osoba publiczna może być chamem a nie może być matołem?
Wydaje mi się jako uzasadnione wywołanie dyskusji na temat osób publicznych. Jakie kryteria powinny spełniać , jakim zasadom podlegać. Pytanie wyjściowe jest takie jak w tytule.
Osoba publiczna - osoba, która wykonuje funkcje publiczne lub przez inną swoją działalność zawodową, gospodarczą, społeczną, polityczną, kulturalną itp. wpływa znacząco na funkcjonowanie społeczeństwa, przeciwieństwo osoby prywatnej.
Ciekawą interpretacje tego pojęcia zafundowali nam "ojciwe założyciele" kołchozu zwanego Unia Eurpoejska:
"Decyzja Rady z dnia 28 listopada 2002 r. ustanawiająca europejską sieć ochrony osób publicznych dla jej potrzeb określa osobę publiczną jako każdą osobę, której przyznaje się służbę ochrony, zgodnie z ustawodawstwem krajowym Państwa Członkowskiego (Unii Eurpoejskiej) lub na podstawie przepisów organizacji lub instytucji o charakterze krajowym lub ponadnarodowym."
Ze zdziwieniem obserwuję, że w ramach transformacji "europejskiej" w świadmości obywatelskiej następuje relatywizacja nie tylko pojęć etycznych i moralnych ( o praktyce na razie nie wspominam) ale także podstawowych definicji we wszystkich niemal dziedzinach. To zupelnie tak samo jak w dziedzinie językowej poprawności politycznej. Powymyślano takie dziwolągi na zjawiska znane od wieków ,że chyba nawet ich "twórcy" nie potrafia ich zrozumieć. Bo kto to słyszał i komu to przszkadzało aby dwóch homoseksualistów nazywać związkiem partnerskim skoro i tak i tak jest to to samo. Trzeba natomiast być kompletnym idiotą aby nazwać to zdziczenie "malżeństwem". No ale zagadałem się.
Na fali powszechnej nowomowy wprowadzono do języka polskiego mutację pojęcia " celebrity". Oczywiście jak wszystko bezrozumnie małpowane zachodu wrzucono je do wspólnegogarnka i wyszło "celebryt". Zgodnie z definicją sformułowaną przez Daniela Boorstina w 1961 roku celebryt to osoba, która jest znana z tego, że jest znana. Słowo celebryt nie jest dokładnym synonimem gwiazdy, sławy, idola.Termin, odnoszący się do osoby często występującej w mediach i wzbudzającej ich zainteresowanie, bez względu na pełniony przez nią zawód (choć najczęściej są to aktorzy, piosenkarki, uczestnicy programów telewizyjnych , sportowcy czy dziennikarze). W polskich warunkach przywykło się nazywać celebrytami również osoby publiczne, zupełnie zresztą niesłusznie.
Nie należy bowiem w jednej kategorii mieścić bęcwała wtykającego flage drugim , co wyprawiają ci pierwsi choć czasami trudno ustalić różnicę.:
Osoba publiczna to jednak coś więcej niż "celebryta" , korzysta ze specjalnego traktowania, najczęściej opłacana jest i utrzymywana z publicznych pieniędzy , więc nie ma prawa domagać sie prywatności. Ani ta osoba, ani jej najbliższa a nawet dalsza rodzina. Kropka.Jeśli komuś miła jest prywatność po jaka cholere pcha się na świecznik. To chyba oczywiste.
Czy więc , przenosząc "Weinergate" na polski grunt i mając w pamięci "aferę senatora Piesiewiczą" czy też "seksaferę Leppera" , aferę "posłanki sawickiej z Tomkiem" albo wcześniejsze " przygody z Anastazją" możemy spokojnie skonstatować:
"Seks to prywatna sprawa, nikomu nic do tego kto z kim sypia i dlaczego. "
Takie podejście nie jest wcale odosobnione. Przeprowoadzono już badania sodażowe wśród wyborców pana kongresmena . Większość go potępia, większość uważa że sprzeniewierzył się przysiędze ( nie tylko tej złożonej swojej żonie), większoścć żąda rezygnacji ale ta mniejszośc jest jednak niepokojąco duża. Nawet mimo tego że Nowy Jork, jest tak samo czerwono-lewacki jak Warszawa.
Powracając na nasze podwórko.Problem jest w tym ,że on nie jest (tak jak poseł, wojewoda, prezydent, wójt, naczelnik miasta czy gminy) osoba prywatną. W języku angielskim brzmi do dokładniej niż po polsku : " represntative" . Oznacza to dokładnie że on reprezentuje : Ciebie ,mnie ,innych. I dlatego przyjmując stanowisko zrzeka się prawa do prywatności i ma obowiązek postępowac tak jak życzą sobie ci co go wybrali.Dlatego nie ma prawa szpikować się kokainą , udając że korzysta ze "ścieżki zdrowia" bo antybiotyków nie zażywa się " do nośnie", nie ma praw]a rozsyłać fotografi swego przyrodzenia do młodych dziewcząt ( nawet gdyby dorabiały jako TIR-ówki), nie ma prawa kłamać że to nie on je rozsyłał ale "haker", nie ma prawa nabierać widzów na krokodyle łzy lejące sie strumieniami i latajacy, łkający podbródek gdy w chwilę potem oświadcza że rezygnacji nie złoży bo on kocha żonę a ona jego.
Aha. Musze Wam to powiedzięć. Szczytem dziennikarskiej bezczelności, rzadko spotykanej nawek w Polsce było wystąpienie jednego z lewacko-liberalnych dziennikarzy MSNBC. Znacie juz to gniazdo szerszeni bo zalęgło sie razem z CNN i na d Wisłą. Otóż jeden taki bezczelny typek , stylem i nawet blon fryzura kojarzący się z MO wspólwinna afery uczynił żonę aferzysty. Ma być wspólwinna bo ponoc co nieco wiedziała i " nie zapobiegła"..... Dobre co ? To tak jakby Mariusza Kamińskiego czynić współwinnym afery hazardowej .
Ten relatywizm zaczyna być widoczny w polskiej rzeczywistości i to nie tylko w sferze moralnej. Wracamy znowu do mentalności ,że można ukraść choć Boskie przykazanie " NIE KRADNIJ" nie wspomina że jednego okraść można a kogo innnego nie. To dlatego trzytygodniowy płód ludzki wyrzucić do kubła można a śześciomiesięczny (jeszcze) nie, ale kto wie na jak długo. To dlatego siedmioletniemu chłopcu nie mozna dać klapsa ale tego samego chłopca jak będzie miał lat siedemnaście starżni miejski pobije pod krzyżem, policjant rzuci o ziemie za spiewnie piosenki o Toli a ABW obudzi o 6-tej rano ,skuje go i ukradnie mu komputer.
Ten relatywizm nie może zezwalać na funkcjonowanie w sferze publicznej i państwowej osobnikom którzy nie potrafią zapanować nad swoja osobowościa w jakielkowiek tej osobowości sferze. Bowiem dowodzi do że są oni podatni na przekupstwo , zdradę ,kłamstwo i szantaż. Dlatego należy eliminować z działalności państwowej: narkomanów, alkoholków, aferzystów seksualnych, zboczeńców wszelkiej maści, donosicieli ,TW jawnych czy niejawnych , zlustrowanych czy niezlustrowanych . Bo to nimi przepełnione są ławy i gabinety a człowieka uczciwego trzeba ze świecą szukać. Trzeba tym łotorm głośno i wyraźnie powiedzieć, ze ich czas minąl.
Z obrzydzeniem ostanio przeczytałem chełpliwa notkę pewnego etosa, który jest raz solidarnościowcem , po chwili komuchem a teraz mieni się być niezależnym. Facet który ponoć uciekł z miejsca wypadku, winę zrzucił na kobietę, sam ze strachu zgubił ostatnią swoja komórkę i chyba jako bezkomórkowiec jest gotów się zakładać ,że Senatorem zostanie.Po rodzinie. Widać ma posadę murowaną, przez masonów ,zwanych swojsko murarzami. Przykład do tego o czym mówię idealny. Koleś nie tylko nie został po takiej aferze ukarany, to jeszcze odwala taki numer ,że stać go na billbaordy w Warszawie. Gołodupiec za PRL-u ( bo przecież prześladowany) .Dorobić się w biednej wolnej Polsce chyba w parlamnecie ani w rządzie nie mogł. Nie mógł bo posłowie płaczą że dieta nie starcza na garnitur a kasa zapomogowo -pożyczkowa w Sejmie pusta bo posłowie zapożyczja się na chleb. Niektórzy działacze państwowi ( bez rodziny) nie mają podobno nawet konta w Banku . No to skąd innego stać na wynajem billboardów i na prywatną kampanię . Czy nie trzeba będzie ( jeśli to finansują sponsorzy) kiedyś sie im ( nie wyborcom) odwdzięczyć?
Tak moi drodzy. Relatywizm i przymykanie oka w jednym miejscu prowadzi do takich wynaturzeń w innym.
W ten sposób osoba publiczna podległa krytyce i osądowi opinii publicznej , stała się w ostatnim czasie nietykalna i za jej krytkę zakuwają w kajdany i stawiają przed sądem. Chociaż to oni sami powinni przed sądem stanąć.Okazuje się ,że można było osobę publiczna, poprzedniego Prezydenta, nazwać chamem, ale nie można o innej osobie publicznej zaśpiewać że " ma Tolę".
Stąd już tylko krok do zamazania różnicy między immunitetem a bezprawiem. Ale to temat na kolejną. w innym terminie, pogadankę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2030 odsłon
Komentarze
A kto powiedział, że ne może? W konstytucji nie ma zakazu.
8 Czerwca, 2011 - 21:31
A jak taki np. MATOŁ zostanie Premierem w wyniku zastosowania skutecznej metody "policzmy głosy" - to co mu zrobisz?
Zdymisjonujesz? Możesz mu skoczyć, szczególnie, jeśli ma za sobą zaprzyjaźnioną dziennikarkę*.
* nie mylić z dziennikarstwem, chociaż etymologia słowa podobna
W demokracji nie takie rzeczy się zdarzają. Taki Le chu jeden elektryk ze stoczni został prezydentem, bo ludziom się wydawało, że to Człowiek jest - i mi też przyznam szczerze i też się dałem nabrać i na niego głosowałem. I dopiero po wybraniu chlapnął, się otworzywszy zapewne "zdrowie wasze w gardło nasze" i już wtedy wiedziałem, że to cham. Ale było już za późno, głosu wrzuconego nie cofniesz. Ale mam nauczkę, interesuję się polityką i potrafię rozpoznać chamów & matołów od przyzwoitych, czego niestety o Lemingach powiedzieć nie mogę.
Piłem wczoraj z takim jednym, chyba o tym też tu napiszę, ..
Pozdrawiam PS