Dawno temu, w czasie kampanii prezydenckiej w 1990 roku Lech Bolesław Wałęsa obiecał każdemu dorosłemu Polakowi 100 milionów złotych. Pieniądze miały pochodzić z prywatyzacji przedsiębiorstw.
Była to olbrzymia kwota, gdyż ówczesne średnie wynagrodzenie miesięczne nie przekraczało 1 mln złotych. Wypłacenie po 100 milionów 28 milionom dorosłych Polaków ( w sumie 2,8 tryliona złotych) dwunastokrotnie przekraczało budżet państwa.
W grudniu 1995 r. Józef Gawęda z Kęt, nie doczekawszy się spełnienia obietnicy wyborczej Lecha Wałęsy, pozwał byłego już prezydenta do sądu, żądając wypłaty. Ze względu na wysokie wadium sądowe obniżył roszczenie do 10 mln starych złotych. „Chcę w ten sposób zwrócić uwagę politykom – uzasadniał Gawęda wniesienie pozwu – żeby brali odpowiedzialność za swoje słowa, żeby nie traktowali społeczeństwa jak bandy idiotów i tumanów, którym wszystko można wmówić”. Sąd Rejonowy w Gdańsku zobowiązał byłego prezydenta do zapłaty 10 mln zł. Jednak we wrześniu 1996 r. Sąd Najwyższy orzekł, że „obietnica wyborcza nie może być podstawą do roszczeń cywilnych w sądzie”, a więc Lech Wałęsa nie musi płacić swoim wyborcom (w tym czasie do sądów wpływały kolejne pozwy o wypłatę). Od tej pory politycy mogą obiecywać, co chcą.
– Nie zrobiłem tego, co obiecywałem, bo nie dali mi tego zrobić ludzie mali, bez wyobraźni – tłumaczył się Wałęsa. – Nie zrobiłem, bo demokracja mi na to nie pozwalała. A szkoda, bo dzisiaj nikt by nie mógł powiedzieć, że nie miał szansy, że tylko cwaniacy rozgrabili majątek. Walczyłem o system prezydencki, ale jak teraz widzę, co się dzieje, to może i dobrze, że go nie wywalczyłem.
Następca największego elektryka, Donald Tusk w trakcie kampanii wyborczej w 2007 roku złożył 10 obietnic, z których – jak sam deklarował – Polacy mieli go rozliczyć. Jedna z nich mówiła o przyspieszeniu wzrostu gospodarczego oraz likwidacji deficytu państwa. W momencie przejęcia władzy, ustępująca minister finansów prof. Zyta Gilowska pozostawiła ponad 200 milionów nadwyżki budżetowej, a w 2007 roku wzrost PKB wyniósł 6,7 %.
Od tego czasu najlepszy w historii premier Donald Tusk oraz najwspanialszy minister finansów w Europie Vincent Rostowski zwiększyli dług publiczny o ponad 280 miliardów złotych. Zrobili to bezkarnie, bo przecież żaden sąd nie uzna ich winnymi nie wywiązania się z obietnic wyborczych.
280 miliardów złotych stanowi, iż każdy dorosły Polak ma zapłacić 10.000 złotych. W 1995 przeprowadzono w Polsce denominację złotego w skali 1:10.000. Tak więc 10.000 złotych długu każdego z nas, to 100 milionów starych złotych.
Tym samym można powiedzieć, że Tusk zrealizował po 20 latach obietnicę Wałęsy – każdy dorosły Polak dostał 100 milionów złotych. Dostał do zapłacenia, ale przecież to szczegół.
Gdy słuchacze Radio Erewań pytali się: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody. Radio Erewań odpowiadało: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach dworca Warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną.
Już w 1992 roku Kazik śpiewał (niewielka przeróbka):
Wstałem dziś, tak jak zwykle, o 5:30
Jeszcze szaro za oknami, dymy snują się po mieście
Zjadłem to co zwykle, jak zwykle się nie myłem
Wyszedłem z domu, na autobus zaczekałem
Gdy autobus przyjechał, ledwo wlazłem do środka
Tą linią cala huta jeździ, kogom ja nie spotkał
Nagle jeden krzyknął - spójrzcie w okna na wystawy cen
Patrzę, Jezu, w sklepach ceny podwyższone o 100%
Tusk, oddawaj moje dziesięć tysięcy
Tusk, oddawaj moje dziesięć tysięcy
Tusk, oddawaj moje dziesięć tysięcy
Tusk, oddawaj moje dziesięć tysięcy
Ty na wiecu w naszej hucie obiecałeś nam pieniądze
I pamiętam, co mówiłeś, mogłeś liczyć się ze słowem:
- Nie chcę jeść tego, co zwykle, chcę żyć tak, jak wy żyjecie
No i zobacz, stało się, jest sprawiedliwość na tym świecie
Krzyczę teraz już z innymi: - Mówiliśmy, że tak będzie
Pomogli mu rękami, pomogli mu zwyciężyć
Gdzie mieszkałem w tej ulicy, sto lat świetlnych do stolicy
Pokonałem je zawzięcie, znalazłem to zajęcie
Niech zatrwożą się niewierni, przyjaciele, na sztorc kosa
Niech zobaczą, jak się gniewa horda krwawego Pollusa
Obserwują nasze życie urzędnicy za biurkami
Zobacz, przyjrzyj się uważnie, urzędnicy tacy sami
Na folwarku jest tak często, że ktoś kogoś kontroluje
Ja to czuję!
Obiecałeś dziesięć tysięcy, wyraźnie słyszałem
I minęło tyle czasu, ja nic nie dostałem
Czekam jeszcze trzy dni i ani chwili dłużej
Niecierpliwość moja wzrasta, gdy czekanie się wydłuża
Moi wszyscy koledzy, oni myślą tak samo
Gdy się kładą wieczorem i gdy wstają rano
Pamiętają twoje słowa, gdy słuchali cię na placu
Tusk, oddawaj moje dziesięć tysięcy
Tusk, oddawaj nasze dziesięć tysięcy
Tusk, oddawaj moje dziesięć tysięcy
Tusk, oddawaj moje dziesięć tysięcy