"Afera" Bergu (2)
Akcja na Kraj prowadzona przez Wydział Krajowy Rady Politycznej okupiona została licznymi ofiarami, które spowodowane zostały przez infiltrację kanałów łączności oraz placówki w Bergu przez komunistyczne MBP.
Aktywną działalność przeciwko polskiemu wychodźstwu politycznemu prowadziły komunistyczne placówki dyplomatyczne w Europie Zachodniej oraz misje wojskowe LWP stacjonujące na terenie Niemiec. Jedną z takich akcji kierował ówczesny konsul generalny w strefie brytyjskiej w Niemczech Romuald Spasowski. Niezależnie „szef Polskiej Misji Wojskowej kierował równoległą akcją wykorzystywania własnych kontaktów z ludźmi niezadowolonymi, popierając w miarę potrzeb zasiłkami pieniężnymi”. Innym „zasłużonym” agentem bezpieki był Marcel Reich-Ranicki – agent w Niemczech, a potem konsul MSZ w Londynie.
Wedle raportów komunistycznego wywiadu na przestrzeni 1946-1948 „drogą poufną zebrano szczegółowe dane na temat składów osobowych zarządów organizacji emigracyjnych, ze szczególnym uwzględnieniem przynależności partyjnej i ich powiązań z i ośrodkami dyspozycyjnymi”.
Informacje o aktywnej działalności komunistycznej bezpieki docierały do polskiego MSW w Londynie. Wedle raportów doskonale orientowano się, że „aparat Bezpieki działa bardzo sprawnie i można śmiało twierdzić, że duża część akcji, prowadzonej przez czynniki związane z rządem polskim w Londynie jest zdekonspirowana”. Pomimo tej wiedzy oraz znajomości reguł konspiracji z lat wojny, kierownicy akcji Wydziału Krajowego Rady Politycznej popełnili wszystkie możliwe błędy, zdecydowanie ułatwiając komunistycznej bezpiece przeprowadzenie wyrafinowanej operacji.
Na przełomie lat 40. i 50. bezpieka pod nadzorem sowieckich służb specjalnych przeprowadziła trzy wielkie prowokacje – grę „Cezary” z Delegaturą WiN, grę z podziemiem ukraińskim oraz grę z ośrodkiem w Bergu.
Podejście do placówek Rady Politycznej w Niemczech Departament III MBP uzyskał po przejęciu kontroli nad kanałami łączności wykorzystywanymi w latach 1945-1948 przez polskie MSW i Stronnictwo Narodowe oraz w trakcie prowokacji z tzw. V Komendą WiN. Poufna obserwacja dróg łączności oraz tras kurierów pozwoliła UB na coraz głębszą inwigilację środowisk utrzymujących kontakty z emigracją. Pozostawiono pod dyskretną kontrolą wybrane kanały przerzutowe oraz niektóre osoby związane z obozem niepodległościowym, pozwalając im działać i nawiązywać nowe kontakty. Stało się tak w myśl zarządzenia MBP, które zalecało by „w wypadku uzyskania jakichkolwiek danych o sprawach dotyczących przerzutu należy mieć na uwadze, że akcja ta jest kierowana przez obcy wywiad (…), że przez każdą informację uzyskaną o przerzucie należy zmierzać do ujawnienia wszelkich dróg przerzutowych oraz do ich operacyjnego opanowania, a nie likwidacji”.
W MBP wytypowano do tej operacji dwie osoby – Jana Ostaszewskiego oraz Wandę Macińską. Wanda Macińska była żoną znanego działacza narodowego z okresu wojny – Tadeusza, aresztowanego pod koniec 1946 roku przez UB i skazanego na karę śmierci (zamienioną następnie na dożywocie). Stąd też przyjazd Macińskiej na Zachód nie wzbudził jakichkolwiek podejrzeń i została w końcu 1952 roku zatrudniona w placówce w Bergu.
Jan Ostaszewski również wywodził się ze środowiska Stronnictwa Narodowego, będąc członkiem tej partii przed wojną oraz działając w strukturach konspiracyjnych obozu narodowego w czasie II wojny światowej. Po zorganizowanej w 1950 roku przez UB „ucieczce” z kraju został zatrudniony w placówce „Północ”, a potem przeniesiony do bazy „Południe”.
Po wycofaniu obu agentów w końcu grudnia 1952 roku kierownicy Wydziału Krajowego Rady Politycznej nie wierzyli w ich zdradę, uznając, iż zostali oni porwani przez komunistycznych agentów.
Pierwsze uderzenie MBP w sieć informatorów Rady Politycznej nastąpiło już w listopadzie 1951 roku, kiedy to bezpieka aresztowała ponad 30 działaczy związanych z placówką „Południe”. Aresztowania te nastąpiły wskutek wpadek kurierów oraz obserwacji adresatów przesyłek zagranicznych. Kolejna kontrakcja UB nastąpiła w listopadzie i grudniu 1952 roku, krótko przed decyzją o końcu prowokacji dotyczącej tzw. V Komendy WiN oraz wycofaniu agentów z Bergu. Tym razem w więzieniach znalazło się ponad 100 osób, w tym wszyscy członkowie punktów informacyjnych placówki „Północ” oraz członkowie rodzin prawie wszystkich pracowników aparatu łączności Wydziału Krajowego Rady Politycznej.
Na dwa miesiące przed ucieczką agentów z Bergu, Amerykanie wycofali się ze współpracy z Radą Polityczną. Nikłe wyniki „:akcji na Kraj” , potwierdzenie podejrzeń o fałszowanie meldunków, spowodowały, iż w październiku 1952 roku zarządzili likwidację obu placówek Wydziału Krajowego. Możliwe, iż ta ich decyzja wpłynęła na termin zakończenia operacji komunistycznego wywiadu.
Oprócz nagonki prasowej i oficjalnych protestów rządu PRL w Waszyngtonie, władze komunistyczne zorganizowały pokazowy proces duchownych z kurii krakowskiej, oskarżonych o rzekomą współpracę z wywiadem amerykańskim. We współpracę z ośrodkami Rady Politycznej w Niemczech zaangażowani byli – wedle sądu – wszyscy oskarżeni księża z ks. Józefem Lelito na czele. Sąd skazał 3 księży na karę śmierci, a pozostałych na długoletnie kary więzienia.
Dla komunistycznej władzy sprawa Bergu stała się znakomitą okazją do skompromitowania emigracji polskiej, ataku na Kościół w Polsce oraz zademonstrowania sprawności służb bezpieczeństwa.
Akcja Rady Politycznej objęła tylko bardzo wąską część społeczeństwa polskiego i prawdopodobnie kierowana była przede wszystkim do resztek obozu narodowego, byłych członków PPS i WiN.
Efekty wywiadowcze operacji okazały się bardzo mizerne. W sprawozdaniu napisano, iż „przywieziono z kraju prawie wszystkie książki telefonicznie, plany miast, kalendarze, roczniki, rozkłady każdy PKP i PKS; zorganizowano stała dostawę gazet i czasopism z Polski”.
Oprócz tego „informacje krajowe z przesłuchań uciekinierów i bezpośrednio z kraju uzyskiwane przez moją placówkę dostarczono także „Biuru Informacyjnemu” Radio Wolnej Europy”.
Kompromitacja Rady Politycznej pozwoliła prezydentowi Zaleskiemu na zdyskredytowanie opozycyjnych wobec niego stronnictw politycznych zaangażowanych w sprawę Bergu oraz zerwanie podpisanego w marcu 1954 roku tzw. Aktu Zjednoczenia. . W prasie emigracyjnej wskazywano, iż „Rada Polityczna uprawiała akcję wywiadowczą na terytorium Polski na rachunek państw obcych, bez wiedzy i aprobaty Rządu RP, co według Kodeksu Karnego z punktu widzenia formalnoprawnego jest przestępstwem”.
W czerwcu 1954 roku w miejsce rozwiązanej Rady Politycznej powołano Tymczasową Radę Jedności Narodowej, jako forum reprezentacji ugrupowań politycznych, opozycyjnych w stosunku do obozu prezydenckiego. Akt ten doprowadził do wieloletniego podziału polskiej emigracji politycznej na dwa wrogie sobie obozy oraz w zdecydowany sposób osłabił autorytet emigracji w społeczeństwie w kraju.
Wybrana literatura:
Materiały do dziejów polskiego uchodźstwa niepodległościowego 1939-1990
Sprawozdanie komisji do rozpatrzenia spraw łączności z krajem Egzekutywy Zjednoczenia Narodowego, ZH 1987 nr 79
P. Machcewicz – Emigracja w polityce międzynarodowej
Mobilizacja uchodźstwa do walki politycznej 1945-1990
Warszawa nad Tamizą. Z dziejów polskiej emigracji politycznej po drugiej wojnie światowej
T. Wolsza – Rząd RP na obczyźnie wobec wydarzeń w kraju 1945-1950
T. Wyrwa – Bezdroża dziejów Polski. Kraj i emigracja po 1 września 1939 r.
J. Jaruzelski – Stanisław Cat Mackiewicz 1896-1966
A. Friszke – Życie polityczne emigracji
H. Piecuch – Akcje specjalne
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2674 odsłony
Komentarze
@Godziemba
18 Lipca, 2012 - 10:18
Zgłaszam pewną wątpliwość, dotyczącą działalności w okupowanych Niemczech Marcela Reicha-Ranickiego, o którym wspominasz na początku tekstu.
Otóż Piotr Gontarczyk (artykuł: "Reich-Ranicki i fałszywy życiorys" [w] ŻW 13.X.2006) stwierdził, że R-R przebywający w Berlinie od grudnia 1945 do kwietnia 1946, był oficjalnie zatrudniony w polskim Biurze Rewindykacji i Odszkodowań. Instytucja ta podlegała Ministerstwu Kultury i Sztuki.
Jednak - niezależnie od tego, czy R-R był formalnie konsulem przy PMW, czy też pracownikiem BRiO, to faktycznie był oczywiście agentem MBP.
Pozdrawiam
tł,
18 Lipca, 2012 - 12:51
Jak napisałem w PW jeszcze sprawdzę jego oficjalną funkcję w PMW.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
tł,
18 Lipca, 2012 - 17:26
Sprawdziłem - miał Pan rację, Ranicki najpierw był agentem w Niemczech, luźno związanym z PMW, a potem oczywiście był konsulem w Londynie.
Zaufałem jednemu źródłu, które okazało się niedokładne.
Poprawiłem - jeszcze raz dziękuję za wychwycenie tego błędu.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
@Godziemba
18 Lipca, 2012 - 17:31
Zaszczyt to prawdziwy Godziembę przyłapać... ;-)))
Ranicki jest marginesowym bohaterem tej notki, a więc - siłą rzeczy - potraktowany został trochę ulgowo. Żaden błąd, po prostu przeoczenie.
Pozdrawiam :-)