Projekt "Madagaskar", czyli państwo Izrael na Madagaskarze...powrót do przeszłości...
Wiem, że w historii nie ma czegoś takiego jak "co by było, gdyby", ja jednak nie jestem historykiem, bardziej lubię analizować przyczyny i skutki pewnych działań, lub wydarzeń i ich wpływ na dalsze dzieje świata.
Zainteresował mnie temat Projekt Madagaskar, czyli stworzenie przez Niemców w czasie II Wojny Światowej wielkiego, globalnego getta dla Żydów ulokowanego na Madagaskarze, ale nie był to li tylko projekt Niemców, plany osiedlania się Żydów (w ramach zakładania państwa syjonistycznego) na Madagaskarze sięgają połowy dziewiętnastego wieku.
Odwołam się tutaj do świetnego artykułu profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego, gdzie plany ewakuacyjne Żydów z Europy zostały zamienione na plan tzw. "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej"...ale bardziej chodzi mi tutaj o straszliwe konsekwencje zmiany tych planów, jakich doświadczyło państwo Polskie...po artykule zapraszam na beletrystykę w moim wydaniu...ale także może i czytelników :)
***
Ewakuacja Żydów na wyspę Madagaskar była celem Hitlera w lecie 1940 roku, a nie zagłada według istniejących dokumentów. Dokumenty historyczne świadczą o tym i są dostępne wszyskim jako plany rządu niemieckiego w lecie 1940 roku.
Dwie grudniowe rocznice ilustrują powody zmian w planach rządu w Berlinie: upadek projetu Madagaskar w grudniu 1940 i rok później klęska pod Moskwą, w grudniu 1941. Okres ten ilustruje, jak wielkie zmiany nastąpiły na przestrzeni 12-stu miesięcy w historii Drugiej Wojny Światowej. Tak więc zmiany te miały miejsce między grudniowym upadkiem planów opublikowanych przez Adolfa Eichman’a 15go sierpnia, 1940 roku pod tytułem „Reichssicherheitshauptamt: Madagaskar Projekt.”
Plan ten miał za cel usunięcie Żydów z Europy na wyspę Madagaskar. Dopiero zaszłości od lata 1940 do końca 1941 roku, zakończonego druzgoczącą klęską Niemców w bitwie o Moskwę kojarzą się z decyzją ludobójstwa. Jeszcze w 1940 roku nazistowski rząd w Berlinie był przepełniony nastrojem zwycięstwa na froncie zachodnim.
Wtedy Niemcy robili plany, żeby za pomocą floty francuskiej i brytyjskiej po upadku Paryża i spodziewanej się przez Hitlera, szybkiej kapitulacji Londynu, wprowadzić w życie plan ewakuacji Żydów z Europy na Madagaskar. Wyspa Madagaskar była jedną z kilku alternatyw jako miejsce przyszłego państwa żydowskiego.
Już w drugiej połowie dziewiętnastego wieku w Europie, omawiano projekt ewakuacji Żydów z Europy na wyspę Madagaskar, kolonię francuską, której mieszkańców nikt się nie pytał o opinię w tej sprawie podobnie jak pózniej stało się Palestynie. Nacjonalizm diaspory żydowskiej wiązał się z tradycyjnymi przekonaniami nauki talmudu o wyższości Żydów nad nie-Żydami i tradycji specjalnej roli Żydów w rządzeniu światem oraz pasożytniczej działalności Żydów, takiej jak lichwa i sprzedaż alkoholu, zwłaszcza na kredyt. W 1897 roku odbył się pierwszy zjazd sjonistów nawołujący do ożywienia nacjonalizmu żydowskiego w ramach programu Theodora Herztla.
Plany ewakuacji Żydów z Europy były zainicjowane przez Brytyjczyków H. H. Beamish’a, Arnold’a Leese, lorda Moyne. Później były one podjęte były przez rządy W. Brytanii i Francji. Rokowania na ten temat prowadzono do późnych lat trzydziestych i nawet próbowano zainteresować tym projektem również rząd Polski, na terenie której mieszkało najwięcej Żydów w Europie.
Od 1938 roku w Niemczech temat ewakuacji żydów omawiali tacy naziści jak Julius Stereicher, Hermann Goering i Joachim von Ribbentrop. W maju 1940 roku Heinrich Himmler pisał o ewakuacji Żydów do kolonii w Afryce.
Zwycięstwo nad Francją w czerwcu 1940 roku wydawało się pewne. Wtedy Hitler wierzył, że wygra powietrzną bitwę o W. Brytanię, ponieważ miał wtedy najlepsze na świecie lotnictwo i najlepsze łodzie podwodne. Jednocześnie nazisci planowali część elity żydowskiej zatrzymać w Polsce, w regionie Lublina, jako zakładników w celu szantażowania elity żydowskiej w Ameryce, żeby nie powodowała wojny USA przeciwko Niemcom, jak to się stało w czasie Pierwszej Wojny Światowej.
Ribbentrop miału uzyskać od Francji przekaznie Niemcom Madagaskaru. Josef Goebbels miał kontrowoć media na Madagaskarze. Jednostki Waffen SS pod dowództwem Reinhard’a Heydrich’a, miały zajmować się doprowadzaniem i ładowaniem Żydów na statki francuskie i brytyjskie. Herman Goering miał nadzorować gospodarkę na Madagaskarze. W przeciągu czterech lat Żydzi znajdujący się pod niemiecką okupacją mieli być przsiedleni na wyspę Madagaskar, która miała być protektoratem niemieckim.
Nazisci urochomili działania w tej sprawie władz niemieckich i planowali pokryć koszty ewakuacji Żydów z Europy za pomocą funduszów nowego banku, do którego Niemcy mieli składać pieniądze ze sprzedaży mienia żydowskiego. Przed 18-tym czerwca 1940 r. Hitler i Ribbentrop omawiali ten plan z Mussolinim. Budowa getta w Warszawie została wstrzymana 10-go lipca 1940 r., jak też transporty Żydów z zagranicy do Polski.
Madagaskar miał być zorganizowany jak „super getto” pod żydowskim zarządem kontrolowanym przez nazistów. Przegrana Niemców w bitwie o Anglię w 1940 r. była faktycznym powodem upadku planu ewakuacji Żydów na Madagaskar.
Rok później już nie było mowy o ewakuacji. W cieniu przegranej bitwy o Anglię, w której polscy piloci odegrali ważną rolę jak i wobec straty wartości Żydów jako zakładników zapobiegających wojnie z USA, oraz wobec przegranej bitwy o Moskwę perspektywa wojny zmieniła się brdzo na niekorzyść Niemiec.
Pozostała możliwość, że Niemcy wojnę przgrają i wtedy miliony Żydów wschodnich najadą Niemcy i staną się ciężarem dla ludności niemieckiej. Na tym tle, została zwołana 20-go stycznia 1942 roku, odprawa głównych biurokratów niemieckich w celu ogłoszenia „ostatecznego rozwiązania sprawy żydowskiej.”
Odprawa w Wannsee, znana jako „konferencja w Wannsee” była skutkiem klęski armii niemieckiej pod Moskwą, stratą wartości Żydów jako zakładników przeciwko Ameryce, jak też z powodu klęski w bitwie o Anglię. Na odprawie tej rząd niemiecki uruchomił mechanizm zagłady Żydów i Cyganów, jak też nieco póżniej, zagłady 51 milionów Słowian, w pierwszym rzędzie Polaków.
Plan nazywany przez nazistów: „Plan Ost” dotyczył Słowian, którzy zamieszkiwali tereny mające być przyłączone do Niemiec, w czasie tworzenia wielkiej niemieckiej przestrzeni życiowej. Dowodzi tego, między innymi sam fakt, że Niemcy w czasie wojny wyprodukowali wielokrotnie większe ilości gazu do zabijania ludzi w komorach gazowych, niż było Żydów i Cyganów na całym świecie.
Protokół odprawy w Wannsee przetrwał wojnę i jest dowodem jak w biurokracji niemieckiej były podzielone role ministerstw i głównych instytucji do procesu zmechanizowanego ludobójstwa oraz przetargu na zamówienia od przemysłu niemieckiego, potrzebnych w tym zbrodniczym celu, urządzeń i procedur. Protokół odprawy w Wannsee był w całości używany jako dowód rzeczowy zbrodni niemieckich w czasie procesu w Norymberdze. Sam protokół był sporządzony przez Adolfa Eichmann’a, niemieckiego Żyda urodzonego w Jerozolimie, który pracował pod nadzorem Reinharda Heydricha, szefa głównego biura bezpieczeństwa państwa niemieckiego. Tak więc na przestrzeni jednego roku, strategia Niemiec nazistowskich, w sprawie rozwiązania nizistowskiego problemu Żydów przeszła ewolucję od przymusowej ewakuacji Żydów z Europy, do super-getta na wyspie Madagaskar w formie państwa pod protektoratem niemieckim, do uruchomienia masowych mordów naprzód Żydów i Cyganów a później Słowian.
Do czasu odprawy w Wannsee, Polacy a zwłaszcza polska inteligencja byli głównymi ofiarami mordów niemieckiego aparatu terroru podczas gdy w żadnym innym państwie okupowanym podobnego „odrąbywania głowy” narodowi nie było czego przykładem m.in. są Czesi i Francuzi. Wprowadzenie przez nazistów niemieckich masowych mordów Żydów, nie spowodowało przerwy w zabijaniu Polaków. Trzeba pamiętać że Polacy byli masowo mordowani przez Niemców i przez Sowietów. Ludność żydowska nie podlegała masowym i systematycznym mordom sowieckim. Co gorsze Żydzi nagminnie kolaborowali na kresach z Sowietami pomagając w mordowaniu Polaków.
Propaganda żydowskiego ruchu roszczeniowego podważająca znaczenie odprawy w Wannsee ukrywa niemieckie plany ewakuacji Żydów z Europy na Madagaskar (następuje, przypis mój) przesuwanie wstecz daty decyzji pogańskiego rządu Hitlera o dokonaniu ludobójstwa Żydów w celach propagandowych, żeby szerzyć oskarżenia Polaków o partnerstwo z Hilerem i nawet przeciwko papieżowi Piusowi XII i całemu Chrześcijaństwu. Żydowski ruch roszczeniowy żąda 65 miliardów dolarów odszkodowania od skarbu państwa polskiego za udział w zagładzie Żydów.
***
Tyle, jeśli chodzi o artykuł profesora Pogonowskiego...a jak potoczyłyby się losy Europy, a zwłaszcza Polski, gdyby Niemcom udało się dopiąć na ostatni guzik Plan Madagaskar?
Po pierwsze...jeśli mogę tak określić, to "krecia" robota polskich lotników w bitwie o Anglię, oczywiście nie umniejszam zasług polskich lotników, są najlepsi na świecie, tylko pytam, kto i jak wkręcił ich w bitwę o Anglię, Angoli, którzy razem z Francją ewidentnie wypięli się na Polskę, wtedy kiedy Polska potrzebowała wsparcia jak nigdy. Kiedy Niemcy brutalnie zaatakowali Polskę, Angolskie "sojuszniki" nie kiwnęli palcem w bucie, aby cokolwiek zrobić w tej kwestii...irracjonalne jest z perpektywy czasu ryzykowanie życia polskich lotników na terytorium Anglii...z perspektywy czasu możemy założyć, że gdyby przez nieangażowanie się polskich lotników Anglia by skapitulowała, a Niemcom udało by się jednak ewakuować Żydów na Madagaskar.
Proszę Państwa, gdyby do ewakuacji jednak doszło, to ewidentnie znika z naszej przestrzeni publicznej słowo holokaust, ba, znikają sformułowania typu "polskie obozy koncentracyjne", znika słowo antysemityzm...nikt nie przepraszałyby za Jedwabne, znika roszczenie 65 milardów dolarów za "udział" Polaków w zagładzie Żydów..czy życie nie byłoby wtedy piękne !!! Zamknijmy oczy, pomyślmy, w Polsce nie byłoby korporacji, lichwiarskich banków, tego wszechobecnego, taniego alkoholu, które leje się strumieniami...może nigdy nie słyszelibyśmy o okrągłym stole, Bolkach, Mazowieckich, Geremkach, Michnikach...Balcerowiczach, a może brutalnie zakatowana, polska prawdziwa Elita żyłaby po dziś dzień przekazując nam te piękne zamiłowanie do Ojczyzny, może dziś bylibyśmy gospodarzami w naszym kraju, gdzie nie morduje się bezbronnych, nienarodzonych w łonach matek...gdzie nie zabija się Boga w sercach Polaków...może, może, może...
ps. Tylko proszę mi nie zarzucać wybielanie nazistowskich Niemiec, myślę, że nie obyło by się także bez polskich ofiar z rąk Niemiec, niemniej uważam, że z Niemcami spokojnie Polacy mogli sobie poradzić, większe spustoszenie zrobiło nam uderzenie ze wschodu, gdzie chazarscy sowieci mordowali podstępnie naszą Elitę...pozytywna rola Niemiec w tejże tematycznej ewakuacji mogła by zapobiec zbrodniom w Katyniu, Miednoje, Ostaszkowie...tak myślę...
literatura :
http://www.pogonowski.com/display_pl.php?textid=540
http://pl.wikipedia.org/wiki/Projekt_osiedlenia_Żydów_europejskich_na_Madagaskarze
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 7224 odsłony
Komentarze
@trybeusie!
6 Lipca, 2014 - 21:50
Wynika z tego, że historia wystawiła nas na bardzo ciężką próbę.
A może ponieśliśmy karę za ....swoją polską naiwność, miękkie serce i słowiańską gościnność?
Smutna, oj ciężkostrawną "dobranockę" dzisiaj nam napisałeś.
Daje wiele do myślenia.
Pozdrawiam.
Reszko...
6 Lipca, 2014 - 22:40
..przepraszam, za tą ciężkostrawną dobranockę...teraz jednak z perspektywy czasu można przeanalizować polskie zaangażowania się we frontach II wojny światowej, uważam, że było to niesamowite nadużywanie polskiej waleczności, przykładów można by mnożyć, może pokuszę się kiedyś w takie zestawienie...ale jeśli chodzi o sytuację na teraz, to niestety żadnych korzyści nam to nie przyniosło...jedynie smierć i cierpienie niewinnych Polaków, które to cierpienie trwa dalej, do dziś, nawet nie możemy odkryć prawdy jeśli chodzi o Katyń, Angole dalej kryją morderców, czyli nie otworzą swoich archiwów ...czy warto było umierać za Anglię ??? hmm...pozdrawiam niepoprawnie
http://trybeus.blogspot.com/
@trybeus
6 Lipca, 2014 - 22:47
Zgadzam się z każdym Twoim słowem.
Pozdrawiam.
Ocalały z Holocaustu krytykuje powstanie w Getcie
6 Lipca, 2014 - 22:00
Eli Gat, któremu udało się przeżyć Holocaust, krytykujesens żydowskiego powstania w warszawskim Getcie. W wywiadzie udzielonym miesięcznikowi „Historia Do Rzeczy” uważa zryw za niepotrzebną rzeź, krytykując również zmitologizowanie tego wydarzenia.
Zdaniem Gata, powstanie w Getcie zostało wyolbrzymione na potrzeby budowy mitu, potrzebnego Żydom ocalałym z Holocaustu, którzy po wojnie znaleźli się w Izraelu. Reszta Żydów miała nimi gardzić, ponieważ nie odpowiadali oni wizerunkowi żydowskiego herosa. Z tego powodu przybysze z Europy postanowili otoczyć mitem powstanie w Getcie, które według Gata było bezsensowne.
Żyd twierdzi, iż konflikt wybuchł w chwili, gdy Niemcy przegrywali zarówno na froncie wschodnim, jak i w Afryce. Na terenie Getta pozostało zaś około 45-50 tys. ludzi, najczęściej wykwalifikowanych specjalistów, potrzebnych Niemcom do pracy w ważnych zakładach przemysłowych. Część z nich miała szansę na dożycie do końca wojny, jednak przekreślił je wybuch powstania, które z góry było skazane na niepowodzenie.
Osoby które wywołały zryw stanowiły zdecydowaną mniejszość społeczności Getta, natomiast duża część bojowników już w pierwszych dniach przedostała się na polską stronę. Tym samym pozostawili oni ludność cywilną na pastwę losu.
Eli Gat twierdzi również, że Ci którym nie udało się uciec, wyrzucali broń i kryli się wśród cywili. Spotkała ich więc śmierć, której tak bardzo chcieli uniknąć. Jako mit określa twierdzenia, że powstanie trwało ponad miesiąc. Gat podaje jeden dzień jako czas prawdziwego oporu. Po nim Niemcy przystąpili do pacyfikacji Getta, zabijając ponad 12 tys. Żydów a resztę wysyłając do obozów zagłady. Sami Niemcy ponieśli straty w liczbie 16 osób, a nie kilkuset jak twierdzi spora część żydowskich historyków.
Na podstawie: „Historia Do Rzeczy”, lipiec 2014.
http://autonom.pl/?p=9167
Zob. też: http://www.haaretz.com/misc/writers/eli-gat-1.564849
Operacja Jedwabne
6 Lipca, 2014 - 22:07
Kampania medialna o niezwykłym nasileniu wokół sprawy Jedwabnego trwała ponad dwa lata. W tym czasie przeprowadzono pospieszne śledztwo w Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku. Jego tempo, biorąc pod uwagę realia w podobnych sprawach, gdzie śledztwa toczą się (bez rezultatów oczywiście) nawet po kilkanaście i więcej lat, nakłady sił i środków (w tym materialnych) pokazały, że jest to możliwe, o ile istnieje odpowiednia wola polityczna.
Rzeczą bardzo złą był fakt, że oczekiwania i „ustalenia” większości mediów, a także sił politycznych nie brały pod uwagę stanu faktycznego, nie zmierzały do pełnego, wszechstronnego i w pełni obiektywnego ustalenia najważniejszych okoliczności. W pewnym sensie przypominały nagonkę z okresu stalinowskiego, gdzie normą było pomijanie praktycznie wszelkich dowodów, które świadczyły na rzecz oskarżonego, a wyrok zapadał odpowiednio wcześniej, w zaciszu gabinetów.
FAKTY BYŁY INNE
To, co działo się wokół tej sprawy w Polsce, w dziwny sposób współgrało z kampanią polityczną i medialną w państwach zachodnich, w których przecież stale powoływano się na „obiektywne” wypowiedzi niektórych polityków, historyków i dziennikarzy z Polski, dostarczających odpowiedniej amunicji. Nic dziwnego, że w tym zgiełku zaczęło umykać to, co było najbardziej istotne – co się tam wydarzyło, ile było ofiar, kto był sprawcą.
W dniu 30 czerwca 2003 r. śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Prokurator uznał, że sprawcy zbrodni popełnionej 10 lipca 1941 r. na ludności żydowskiej nie zostali wykryci (!), nie można wykluczyć bezpośredniej roli funkcjonariuszy niemieckich, liczbę ofiar przyjęto dość arbitralnie na „nie mniej niż” 340 osób. W toku szczegółowych dochodzeń ustalono, czasem dość drobiazgowo, szereg pobocznych okoliczności, które jednak do pełnego wyjaśnienia sprawy nie prowadziły.
Funkcjonariusz niemiecki Hermann Schaper, który był bezpośrednim uczestnikiem zbrodni i wówczas bodajże jako jedyny jeszcze żył, poczuł się źle podczas wstępnego przesłuchania i dano mu… święty spokój, choć cieszył się zdrowiem jeszcze przez wiele następnych lat.
Prawdopodobnie była to kluczowa postać i najważniejszy świadek. Tym bardziej że w toku wcześniejszych śledztw dotyczących podobnych wydarzeń (jak choćby w Radziłowie 7 lipca 1941 r.) został w nienasuwający wątpliwości sposób rozpoznany przez świadków żydowskich.
Drugą niezwykle istotną okolicznością był fakt, że po pierwszej próbie ekshumacji w zbiorowym grobie w obrębie spalonej stodoły w Jedwabnem i ujawnieniu pierwszych rezultatów (dodajmy – całkowicie sprzecznych z dotychczasową wersją, rozpowszechnianą i utrwalaną od dłuższego czasu) została ona nagle przerwana. Oficjalną przyczyną rezygnacji ze zbadania najbardziej wartościowych dowodów miało być podłoże religijne wynikające ze stanowiska amerykańskich rabinów domagających się poszanowania doczesnych szczątków ofiar.
[Warto sobie przypomnieć, kto odpowiada za skandaliczne przerwanie ekshumacji i próby zatajania prawdy przez społeczeństwem Polski i mediami światowymi. Dla ułatwienia dodam, że nie chodzi o Putina, ani o jego słynną razwiedkę, lecz o wybitnego patriotę spoczywającego na Wawelu - admin]
Jednakże w podobnych sprawach w bardzo wielu krajach prowadzono podobne śledztwa i ekshumacje bez większych przeszkód. Po prostu nie jest prawnie dopuszczalne, żeby przedstawiciel jakiejkolwiek religii mógł wpłynąć na wstrzymanie badań sądowo-medycznych i uniemożliwić gromadzenie wszelkich, w tym najważniejszych, dowodów popełnionej zbrodni, ustalenia liczby ofiar i ustalenia przyczyn ich śmierci. Tak samo dzieje się w Izraelu, który jest jednym wielkim cmentarzyskiem od tysięcy lat, a jednak buduje się drogi, osiedla mieszkaniowe, obiekty przemysłowe i nawet dochodzi do niwelacji cmentarzy.
Wstępna próba ekshumacji jednak coś dała. Okazało się bowiem, że nie zgadza się liczba ofiar (mogło ich być ok. 150), miejsce popełnionej zbrodni (szczątki tych, którzy mieli być zamordowani i pochowani na kirkucie spoczywają w obrębie stodoły, razem z łuskami i kulami karabinowymi), zwłoki nie były zbezczeszczone i obrabowane, a rzekomi świadkowie wprowadzali nas w błąd.
Szczególna rola w tym polityczno-medialnym wydarzeniu przypadła Janowi Tomaszowi Grossowi, który po publikacji książeczki „Sąsiedzi”, w której przedstawił nieprawdziwy przebieg wydarzeń, stał się naukową sławą rangi światowej. Okazało się jednak, że nie potrafi on czytać nawet prostych dokumentów, mylą mu się osoby (także ich płeć!), nie potrafi korzystać z dokumentów i przeprowadzić oczywistego, wydawałoby się, wnioskowania.
Mieliśmy do czynienia z pomijaniem bądź nawet fałszowaniem bardzo ważnych dowodów. Gross przyznał wreszcie, że jego wiedza o wydarzeniach pochodzi z… objawienia, jakie rzekomo miał w tej sprawie („New York Times” z 12 marca 2001 r.), w związku z tym to właśnie jego wersja historii jest prawdziwa. Co więcej, uznał, że jego broszura „Sąsiedzi” jest… „publikacją naukową, napisaną w oparciu o dostępną dokumentację przedmiotu i skrupulatne badania. […] łatwo stwierdzić, że jest ona opatrzona przypisami i odnośnikami” (wypowiedź J.T. Grossa w portalu Gazeta.pl 17 maja 2001 r.). Hm, łatwo sprawdzić, że nawet niektóre politgramoty w „Trybunie Ludu” były swego czasu też opatrywane przypisami, co dzieł naukowych absolutnie z nich nie czyniło.
O skali determinacji Grossa może świadczyć fakt, że w kolejnych wydaniach swej książeczki, także w innych krajach, nie uwzględnił nawet tych ustaleń, które całkowicie i jednoznacznie przeczyły jego tezom, przyczyniał się zatem (i robi to nadal) do rozpowszechniania pierwotnej wersji, całkowicie już dziś zdezawuowanej.
ŻYDOWSKIE ŻĄDANIA
Sprawę Jedwabnego można uznać za część wielkiej światowej i wewnątrzpolskiej kampanii propagandowej związanej z pospiesznie rozwijającą się „pedagogiką wstydu”. Według jej założeń powinniśmy uznać, że jesteśmy współsprawcami ludobójstwa, nasza duma narodowa jest nieuprawniona i mamy praktycznie przewartościować ogląd i osąd naszej historii, szczególnie najnowszej.
W tej kampanii wzięły udział różne instytucje i ośrodki, także te, które sprawują najwyższą władzę w kraju. W 2011 r., w 70. rocznicę tych wydarzeń, na miejscowym cmentarzu pojawili się doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego – Tomasz Nałęcz i Tadeusz Mazowiecki. Ten ostatni odczytał list Komorowskiego, który napisał: „Naród ofiar musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą.”
Obarczenie całego Narodu winą to przecież wprowadzenie odpowiedzialności zbiorowej, całkowicie sprzecznej z naszym rozumieniem sprawiedliwości i odpowiedzialności.
Na jego bardzo wątpliwe „usprawiedliwienie” trzeba przypomnieć, że odpowiedni podkład pod te słowa przez lata czynili publicyści, „artyści”, samozwańczy celebryci, politycy. Anna Bikont swego czasu popełniła książkę „My z Jedwabnego”, do której wstęp napisał sam Jacek Kuroń (a jakże, też… historyk), a w nim: „Nie odczuwam dyskomfortu, że Polacy okazali się mordercami”.
Polacy mordercami? Tak po prostu wszyscy? Ileż to krokodylich łez wylano w rozważaniach nad tą sprawą. Prawdziwe intencje widać dopiero wtedy, jak skonfrontujemy je z innymi wydarzeniami z tamtej epoki, nad którymi pośpiesznie, lecz na szczęście nieudolnie, zaciąga się zasłonę milczenia. Nawet tam, gdzie zachowane dowody, bestialstwo sprawców, liczba i narodowość ofiar, także dane osobowe wielu sprawców, szczycących się przez powojenne dziesięciolecia swym wyjątkowym okrucieństwem – nie nasuwają żadnych wątpliwości. Przykładem mogą być zbrodnie w Nalibokach (8 maja 1943 r.) czy Koniuchach (29 stycznia 1944 r.). Tam też palono żywcem ludzi, w tym kobiety i dzieci. I Niemców tam nie było, nie ma żadnych wątpliwości. A przecież nie są to jedyne przykłady…
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi (również) o pieniądze. Izrael Singer rzucił takie słowa na Światowym Kongresie Żydów już w 1996 r.: „Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie poniżana i atakowana na forum międzynarodowym”.
Warto przypomnieć, że te roszczenia sięgają kilkudziesięciu miliardów dolarów! Z rzekomej wrażliwości moralnej pozostała drażliwość materialna. Nie nasza, oczywiście.
Leszek Żebrowski
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Pixi i Dixi został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
6 Lipca, 2014 - 22:48
Pixi i Dixi
W 1929 r. ujawniono „eksport
6 Lipca, 2014 - 23:07
W 1929 r. ujawniono „eksport” kobiet do Stanów Zjednoczonych.
Zamieszani w nią byli... rabini i amerykańscy dyplomaci
Niezwykła ta afera bierze swój początek w Nieświeżu” – stwierdził
„Kurier Poranny” 8 sierpnia 1929 r. w artykule „Szmuglowanie kobiet do
Ameryki”. Mariasza Mirska, Mira Dworecka i Genia Fabrykantówna złożyły
prośby o wydanie paszportów zagranicznych na wyjazd do Ameryki, gdyż są
żonami obywateli tego kraju. „Uwagę policji nieświeskiej zwrócił jeden
niezmiernie charakterystyczny szczegół: wszystkie trzy amerykańskie
połowice wzięły ślub jednego dnia u rabina w Wawrze i to tego właśnie
dnia, kiedy widziano je w Nieświeżu” – relacjonował „Kurier Poranny”.
Amerykańskim mężem Mirskiej, według aktu ślubu, był Sem Baskir. Okazało
się, że to Dawid Baskin z Nieświeża, młodszy brat Morrisa Baskina,
obywatela amerykańskiego. Mirska wyznała policji, że za wyjazd do USA
zapłaciła Baskinom 3600 dolarów.
Policja z Nieświeża zawiadomiła Urząd Śledczy w Warszawie, prosząc o
zablokowanie w amerykańskim konsulacie paszportów dziewcząt i
zatrzymanie Morrisa Baskina (gazety podawały to nazwisko w różnych
wersjach: Basskin, Barskin, Baskir, Barkin, Bakin). Ustalono, że
mieszkanki Nieświeża zostały fikcyjnie zameldowane w Warszawie przez
Abrahama Hermelina, zarządcę domów przy ul. Targowej. Kontrola wykazała,
że tak zameldował 17 kobiet, które wyemigrowały z Polski „w
okolicznościach wielce zagadkowych, nasuwających podejrzenie, iż wpadły
w ręce handlarzy żywym towarem” – ocenił „Kurier Poranny”.
W „Gazecie Śledczej” (rejestr listów gończych i osób poszukiwanych) w
1929 r. pod numerem 1262 figuruje Baskin vel Baskir vel Salowey Moryc
Samuel, obywatel amerykański. „Wzrost ok. 170 cm, szczupły, brunet.
Łysy, nos duży, okulary”. Syn Joska i Chai, urodzony w Nieświeżu w 1887
r. Miał 42 lata. Przy jego nazwisku widnieją litery „fd”, oznaczające
fałszerza dokumentów.
AMERYKAŃSCY MĘŻOWIE
Baskin dostawał od rabinów Jankela Zylbersztejna z Pragi i Mendla
Kestenberga z Wawra „fikcyjne akty ślubów religijnych na różne
nazwiska”. Potwierdzano je w urzędzie stanu cywilnego. Kobiety, jako
jadące do mężów, otrzymywały paszporty i amerykańskie wizy. Operowano
rejentalnie poświadczonymi dokumentami nieznanych mężczyzn. Część
małżeństw zawierano per procura, czasami jednak śluby odbywały się.
„Rolę mężów grali na przemian bracia Baskinowie. Morris występował jako
mieszkaniec Nowego Jorku Samuel Salowey (pod tym nazwiskiem »ożenił się«
w Warszawie z Henriettą Cecylią Zynderówną ze Lwowa), Dawid jako młodszy
brat Morrisa, 24-letni Sem Baskir, ponadto wchodzą tu w grę dwaj
międzynarodowi sutenerzy: Fredberg i Horowicz” – podał „Kurier Poranny”.
Rabini za fikcyjny akt ślubu dostawali 50 dolarów. Aresztowano rabina
Zylbersztejna. „Nie poczuwa się do niczego, możliwe jednak, że został
bezwiednie wmieszany w aferę, gdyż pisarz rabina Szmul Rozenberg
(Ząbkowska 7), który prowadził księgi stanu cywilnego, uciekł i
dotychczas policja nie wpadła na jego ślady”– podał „Nasz Przegląd”.
Funkcjonariusze zatrzymali Zyskinda Grynmana, posługacza w bóżnicy przy
ulicy Targowej, który podpisał się na 17 aktach ślubnych. – Ja tylko
byłem świadkiem! Ja podpisałem. Reszta mnie nie interesowała. To nie był
mój interes. Ja ślubu nie brałem. Niech się pan młody martwi – oświadczył.
Po interwencjach sędzia śledczy zwolnił Zylbersztejna z aresztu. „Na
terenie Pragi czekało na przyjazd rabina kilkuset obywateli” –
relacjonował „Nasz Przegląd”. Wyprzęgli konie i ciągnęli powóz pod
bóżnicę. Rabin odprawił nabożeństwo, po czym odbyła się „uroczysta
uczta”. Rabin u sędziego śledczego ogłosił, że rzuci „chajrem” (z
hebrajskiego: cherem – klątwa, ekskomunika – przyp. aut.) na
ukrywających pisarza Rozenberga.
Rozenberg schował się u Fajgelsona (Radzymińska 43). Ten w bóżnicy
usłyszał, że rabin obłożył pisarza „chajremem”. „Pospieszył do domu i tu
rzucił się na Rozenberga. Ten, uciekając przed razami Fajgelsona,
wyskoczył z okna parterowego mieszkania na ulicę” – relacjonował „Nasz
Przegląd”. Napiętnowany zgłosił się na policję. Tłumaczył, że Baskinowie
go oszukali. – Widziałem takich bogatych, elegancko ubranych panów z
cygarami w ustach. Myślałem, że mam do czynienia z porządnymi ludźmi,
omyliłem się – zapewniał. Za „fatygę”, czyli świadectwa ślubów, dostał
tylko 40 zł.
Rabina Mendla Kestenberga z Wawra też oskarżono o fikcyjne śluby. Tylko
w 1929 r. było ich ponoć 15. „Z całego szeregu poufnych doniesień
wywiedziono m.in., że rabin Kestenberg zwerbował sobie dwie osoby, które
wyzyskiwał jako świadków przy zawieraniu związków małżeńskich” – ogłosił
„Nasz Przegląd”. Rabina wsypał rzeźnik Froerman, dotychczas
zapewniający, że był świadkiem na ślubach. – Rabin namówił mnie do
fałszywych zeznań – wyznał. W Wawrze nie było bóżnicy, wierni co tydzień
zbierali się w innym domu. U Jankla Cyrklewicza modły zaczęły się w
szabat (trwa od zachodu słońca w piątek do zachodu słońca w sobotę) 8
sierpnia 1929 roku. Gdy wszedł rabin Kestenberg, zatrzymał go rzeźnik
Szaja Majnemer wołając: „Alfonsów tutaj nie potrzeba”. Rabin nazwał go
„łobuzem”. Majnemer spoliczkował rabina, którego wygnano, krzycząc: „Idź
precz z domu modlitwy!”. Kestenberg sprowadził policję, ale wtedy
wszyscy wyszli, a modlitwy mogą odbyć się, gdy uczestniczy w nich co
najmniej 10 osób. Rabin w odwecie rzucił „chajrem” na przygotowany
uroczysty posiłek. „Oburzona na rabina ludność Wawra pozbawiona przez
rzucenie klątwy posiłku udała się tłumnie pod dom rabina, gdzie
kamieniami powybijano szyby w oknach”. Sześćdziesięciu najpoważniejszych
żydowskich obywateli Wawra napisało podanie do starostwa „z prośbą o
odwołanie rabina Kestenberga z urzędu” – informował „IKC”.
Morris Baskin został zatrzymany przez policję w czerwcu 1929 r. w Hotelu
Londyńskim na Nalewkach. Znaleziono fotografie i listy kandydatek na
wyjazdy do USA. Podejrzewano go o handel żywym towarem. „Na rzecz
Baskina interweniował u wiceprokuratora Siwierskiego kierownik wydziału
paszportowo-wizowego przy generalnym konsulacie amerykańskim, który
oświadczył, że posądzanie Baskina o handel żywym towarem jest całkowicie
bezpodstawne” – informował „Nasz Przegląd”. Do kierownika Urzędu
Śledczego Maurycego Sonnenberga zatelefonował wicekonsul Harry Hall,
protestując przeciwko zatrzymaniu amerykańskiego obywatela. Baskina
wypuszczono z aresztu, a 29 lipca 1929 roku uciekł z Polski. Wysłano za
nim międzynarodowy list gończy. „Ponieważ padło podejrzenie, że w aferę
zamieszani są także urzędnicy konsulatu amerykańskiego, podjęto i tam
śledztwo” – podał „IKC”. Konsulat USA miał siedzibę przy ul. Jasnej 11.
Generalnym konsulem był Walter A. Leonard; konsulami – Chester W. Davis
i Charles H. Heisler. Urzędowało także czterech wicekonsulów.
Według „Tajnego Detektywa” dowody obciążające wicekonsula Halla zdobyto,
gdy zatrzymano w Warszawie mieszkańca Góry Kalwarii. Niósł do konsulatu
paczkę fałszywych paszportów. Ale pieczęcie wizowe i podpisy Halla były
prawdziwe. Fałszerz zeznał, że paszporty podrabiał dla Baskina. Hall był
w Polsce w 1920 r. z misją Czerwonego Krzyża. Później został
wicekonsulem USA na Łotwie, skąd przeniesiono go do Warszawy. Był
bywalcem knajp, a Baskin finansował jego popijawy. Hall w knajpach
podpisywał i stemplował wnioski wizowe oraz paszporty, także te
fałszywe. Do ich akceptowania namówił konsula Davisa.
SĄD NA BROOKLYNIE
Davis i Hall zostali wezwani do USA. Jak podaje Edward J. Bristow w
pracy „Prostitution and Prejudice. The Jewish Fight against White
Slavery 1870–1939” (Prostytucja i krzywda. Żydowska walka przeciwko
białemu niewolnictwu), w amerykańskich archiwach znajduje się bogata
dokumentacja afery Baskina. Hall dostarczał mu komplety dokumentów
wjazdowych do USA za 500 dolarów. Baskin z Hallem, według amerykańskich
danych, wysłali z Polski 62 osoby (według polskiej policji ok. 200).
Historyk polskiej policji Andrzej Misiuk zamieścił list gończy za
Baskinem w swojej książce „Policja Państwowa 1919–1939”, a wykrycie
afery Baskina nazwał „szczególnym sukcesem”, który spowodował nawiązanie
współpracy z amerykańską policją. Słynny szef FBI Edgar Hoover
zaproponował nawet Polsce „stałą wymianę informacji w zakresie
przestępczości międzynarodowej”.
Baskin stanął przed sądem na Brooklynie. „W zeznaniach zrujnował
Harry’ego Halla i w 1930 r. został skazany za złamanie przepisów
imigracyjnych na dwa lata więzienia” – podaje Bristow, którego zdaniem
część przemyconych kobiet mogła trafić do domów publicznych. Proces miał
też Hall, ale poza stwierdzeniem w „Tajnym Detektywie”, że został
„skierowany do więzienia”, nic więcej nie wiadomo.
--
o ile mi wiadomo...
6 Lipca, 2014 - 23:27
...to za beletrystykę jednak nie idzie "się siedzieć"...ale!!! jak mawia pewna góralka spod Gubałówki, w każdej beletrystyce jest trochę prawdy...więc ja w ramach tej prawdy zapodaję moje wnioski, aby młode pokolenia wiedziały skąd bierze się bieda w Polsce...
http://trybeus.blogspot.com/
Żydzi na Madagaskar! Alternatywna wersja historii
6 Lipca, 2014 - 23:42
Na temat niespełnionych aspiracji kolonialnych II RP napisano już naprawdę wiele. Jednak, co by się stało gdyby historia potoczyła się inaczej i dajmy na to Madagaskar faktycznie trafiłby w nasze ręce?
Madagaskar, jako polska kolonia, jest bliski sercu wielu rodaków nad Wisłą. Swego czasu nawet pewien bardzo znany podróżnik, który boso przemierza świat, w jednym z odcinków swojego programu ubolewał, że nie doszło do zajęcia przez Polaków tropikalnego lądu. Barwnie opowiadał przy tym, jak to czwarta największa wyspa świata stanowiłaby skrawek niepodległej Polski po zniewoleniu naszego kraju przez Związek Radziecki. Rzecz jasna, w tej wizji Polacy i Malgasze żyją w pełnej zgodzie i harmonii, zaś o żadnej dekolonizacji nie ma mowy. Zupełnie inaczej sprawa prezentuje się w książce Ziemowita Szczerka pt. „Rzeczpospolita zwycięska. Alternatywna historia Polski”.
Nie chcą nam dać Madagaskaru, to sobie go kupimyPolskie zainteresowanie Madagaskarem – jak zauważał w pracy „Dyskurs kolonialny w Drugiej Rzeczypospolitej” M.A. Kowalski – sięgało już lat 20. minionego stulecia. Jednak cała sprawa nabrała rumieńców w drugiej połowie lat 30. Wzmożona fascynacja potencjalną kolonią wiązała się ściśle z próbami rozwiązania „kwestii żydowskiej”. Krótko mówiąc, Madagaskar miał się stać miejscem do którego mogliby emigrować polscy starozakonni. W 1937 r. na Madagaskar wyjechała nawet mieszana polsko-żydowska komisja pod kierownictwem majora Mieczysława Lepeckiego. Efekty jej pracy nie napawały optymizmem. Okazało się, że na wyspie panuje niesprzyjający klimat, a na domiar złego ziemia jest mało urodzajna, co skutecznie przekreślało szanse na masową emigrację rolniczą. Nie miało to jednak większego znaczenia, gdyż władze francuskie, które początkowo wykazywały pewne zainteresowanie tematem – pod naciskiem opinii publicznej – i tak szybko wycofały się z całego przedsięwzięcia. Później wybuchła wojna, która raz na zawsze zamknęła kwestię polskich aspiracji kolonialnych.
W 1937 r. na Madagaskar wyjechała komisja mająca sprawdzić możliwości kolonizacji wyspy. Na zdjęciu jej kierownik mjr Mieczysław Lepecki rozmawia z Malgaszami.
Tyle fakty. W alternatywnej wersji naszej historii autorstwa Ziemowita Szczerka Polacy – przy pomocy Francuzów i Anglików – gromią hitlerowskie Niemcy. II RP staje się prawdziwym mocarstwem a do naszego kraju szerokim strumieniem płyną zagraniczne pożyczki. Właśnie za nie w latach 40. kupujemy od Francji wymarzony Madagaskar. I jak na tym wychodzimy? Zgadliście. Oczywiście jak Zabłocki na mydle.
Złe jeszcze gorszego początkiJuż na starcie pojawiły się problemy. Madagaskar zasadniczo miał być miejscem emigracji Żydów, tyle tylko że ci zdecydowanie woleli wyjeżdżać do Palestyny lub USA. Dlatego też gros przyszłych kolonistów stanowią biedni jak mysz kościelna chłopi z Kresów, którzy byli skłonni szukać lepszego życia gdziekolwiek, byle nie było tak dramatyczne jak tam, skąd pochodzą. Jednak w byłej francuskiej kolonii – wbrew temu co zapowiadała propaganda Ligi Morskiej i Kolonialnej – nie czekały na nich ani bogactwo, ani spokój. Wręcz przeciwnie!
Artykuł powstał w oparciu o książkę Ziemowita Szczerka „Rzeczpospolita zwycięska. Alternatywna historia Polski” (SIW Znak 2013).
Zdaniem Ziemowita Szczerka nie trzeba byłoby długo czekać, aby wśród osadników pojawiły się pierwsze przejawy niezadowolenia, które szybko przerodziłyby się w otwarty bunt. Kresowi chłopi nieprzywykli do ciężkiego klimatu zaczęliby masowo zapadać na tropikalne choroby, zaś nieurodzajna ziemia nie dawałaby takich dochodów na jakie liczono.
Oczywiście głód na razie nie groził kolonistom, bo Polska musiała dbać o swój prestiż i dowożono by żywność na wyspę. Jednak biorąc pod uwagę historię Polaków w Liberii czy Angoli śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że poza nielicznymi wyjątkami większość kolonistów chętnie wróciłaby na łono ojczyzny. Na domiar złego, po tym jak do kraju zaczęłyby docierać informacje o warunkach w jakich muszą żyć osadnicy, trudno byłoby znaleźć nowych chętnych do emigracji.
Problemy zawiedzionych chłopów to jedno, ale jeszcze większym zmartwieniem dla polskich władz w Warszawie byłyby olbrzymie straty jakie musiałaby przenieść iluzja „kolonialnego mocarstwa”. Płonne okazałyby się nadzieje na krociowe zyski z tzw. towarów kolonialnych i kopalin wydobywanych na wyspie. Na te pierwsze trudno byłoby po prostu znaleźć nabywców. Rynek międzynarodowy od dawna był już podzielony między wielkich graczy. W kraju z kolei ciągle nieznaczny odsetek obywateli mógł sobie pozwolić na takie zbytki. Co zaś się tyczy bogactw naturalnych, to niestety Madagaskar ma ich niewiele. Dlatego też dochody z handlu najpewniej nie pokryłyby nawet kosztów administracji wyspą. Trzeba bowiem pamiętać, że wraz z osadnikami należałoby wysłać tam, co najmniej kilka tysięcy żołnierzy. Ktoś w końcu musiał pilnować porządku.
Malgasze mówią dośćA byłoby czego, bowiem – jak przewiduje w swojej książce Ziemowit Szczerek – Malgasze w 1947 roku (podobnie jak w historii rzeczywistej) wzniecili antykolonialne powstanie. Nie oszukujmy się. Nasze relacje z rdzenną ludnością wyspy wcale nie układałyby się harmonijnie. Najpewniej traktowalibyśmy ich dokładnie tak samo jak Francuzi. W końcu przykład idzie z góry. Walki – tak jak w rzeczywistości – potrwałyby rok a może dłużej, a po ich krwawym stłumieniu w Warszawie musianoby podjąć decyzję, co począć z już niechcianą kolonią.
Pragnienie zdobycia kolonii w społeczeństwie II RP było bardzo silne. Wyrazem tego były organizowane przez LMiK dni kolonialne.
Najprostszym rozwiązaniem byłoby podarowanie Malgaszom niepodległości. Na to jednak w żadnym wypadku nie zgodziłyby się ani Francja, ani tym bardziej Wielka Brytania. Byłby to bowiem niezwykle niebezpieczny precedens. Równie istotą kwestią byli francuscy koloniści żyjący ciągle na wyspie, którym Polska zobowiązała się zapewnić bezpieczeństwo. Można pokusić się o stwierdzenie, że Józef Beck usłyszałby w Paryżu molierowskiesam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało. Inaczej mówiąc, marzyła wam się kolonia, to teraz ją macie z cały dobrodziejstwem inwentarza.
Nie mogąc pozwolić sobie na zerwanie sojuszu z Francją Polska zapewne przez kilka kolejnych lat zmagałaby się z coraz bardziej palącym problemem. Koniec końców – jak stwierdza Z. Szczerek – w 1951 roku Polska przyznała Madagaskarowi niepodległość kontrolowaną przez Warszawę. Rzecz jasna uczestnictwo w kontroli zaproponowano Paryżowi, który choćby ze względu na swoich obywateli na wyspie – nie mógł odmówić. I tak oto po zaledwie kilku latach zakończyła się nasza kolonialna epopeja.
To oczywiście tylko jeden z możliwych wariantów tego, jak mogły potoczyć się losy Madagaskaru jako polskiej kolonii. Jest on jednak znacznie bardziej prawdopodobny niż ten rysowany przez naczelnego kowboja RP. Warto o tym pamiętać, gdy ktoś znów zacznie biadolić jaka to szkoda, że w okresie międzywojennym nie mieliśmy kolonii…
Cytat za: http://ciekawostkihistoryczne.pl/2013/09/01/zydzi-na-madagaskar-alternatywna-wersja-historii/#ixzz36j7p0x6r
. Autor: Rafał Kuzak
dobry artykuł Józefie...
7 Lipca, 2014 - 00:00
...to dlatego Francji nie zależało na Madagaskarze, więc chciała się go pewnie pozbyć, pewnie przyklasnęła z radością na myśl, ze 3 lata póżniej Niemcy będą chcieli zrobić tam "jewish concentration camp" i chętnie odstąpiła roszczenia co do tej kolonii...perfidia tzw. zachodu nie zna granic...pozdrawiam niepoprawnie
http://trybeus.blogspot.com/
@Trybeus
7 Lipca, 2014 - 06:37
Bardzo dobrze, że przypomniałeś ten historyczny epizod.
Natychmiast promuję na fejsie.
Serdeczności
Ps. Zaglądaj tutaj i daj lajka https://www.facebook.com/niepoprawnipl?ref_type=bookmark
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
witaj Janusz...
7 Lipca, 2014 - 08:21
..dzięki za promocję...kurde nie wiem jak "lajkować", niem mam konta na pejsie :))..ale zaglądam, zaglądam...pozdrawiam niepoprawnie
http://trybeus.blogspot.com/
Dlaczego mialoby zniknac roszczenie 65 mld?Przeciez teoretycznie
7 Lipca, 2014 - 07:26
roszczenie dotyczy "utraconego mienia", a nie jest to "odszkodowanie" za "udzial Polakow". Propagowanie "udzialu Polaków", ma doprowadzic nas raczej do przyjmowania pozycji pokorno-przepraszajacej, co ulatwia wszelkie ewentualne negocjacje stronie ktora jest pokornie przepraszana. Nie zniknelyby wiec "roszczenia", co najwyzej bylyby wspomagane propagowaniem "udzialem w wywozeniu na Madagaskar" :)
@J23
7 Lipca, 2014 - 08:32
...ależ to proste...nie byłoby ofiar, nie byłoby"utraconego mienia", "udział" Polaków jest niestety propagowany, słychać to perfidnie w wypowiedziach o "polskich obozach", ale i wtedy nie byłoby podstaw do przyjmowania pozycji pokorno-przepraszającej jeśliby plan Madagaskar doszedł do skutku...nie byłoby podstaw do przepraszania, co najwyżej jedyna podstawa do przepraszania to tylko za nie wysyłanie pocztówek "starszym braciom" na Madagaskar ...czyż nie ?:)))pozdrawiam niepoprawnie
http://trybeus.blogspot.com/
Może niezbyt uwaznie przeczytałem artykuł, ale...
7 Lipca, 2014 - 22:19
Jak byłyby wysiedlenia (w czasie wojny) to chyba byłoby "utracone mienie"?
No chyba, ewentualnie, ze byłaby jakaś wymuszona sprzedaż mienia? Dziala to tak, ze jak rodzina Goeringa kupiła (pewnie płacąc poniżej wartości) fabrykę przerwatyw od Żyda, to zadne wystąpienia do sądu po wojnie, czy może po 1989 bo fabryka chyba leżala w NRD, nie pomogły. Żadnego odszkodowania nie było. Inaczej u nas:). Jak gmina sprzedała miastu Gdańsk (Wolnemu Miastu z władzami praktycznie niemieckimi wyłącznie) synagogę (pewnie zaplacano poniżej wartości, ale tak było też z ta fabryką) to oczywiscie Polska, czy może raczej obecne miasto Gdańsk, zapłaciła za tą synagogę (chyba jakąś działkę w dobrym miejscu dano), na podstawie ustawy o stosunku państwa do gmin wyzananiowych zydowskich. Tak to działa (chyba niczego nie pomyliłem)
Od agresorów
7 Lipca, 2014 - 09:29
od agresorów
od dwóch agresorów
co poczynili w Polsce
bezmiar zniszczenia
od Niemiec i Rosji
żądajcie Żydzi
zadośćuczynienia!!!
Rozwijający się pełną parą na naszych skrwawionych ziemiach
przemysł holokaustu ma charakter czysto rasistowski.
Zarazem uderzające jest jego podobieństwo do głoszonych wcześniej
przez wymienionych agresorów dwóch wersj rasizmu: rasowego i klasowego!
jan patmo
Janie Patmo...
7 Lipca, 2014 - 11:36
to prawda, wszystko się skupiło na Polakach...
...ciągnę dalej, gdyby Plan Madagaskar wszedł w życie, nie byłoby Listy Schindlera, a firma IG Farben nie zarobiłaby na produkcji cyklonu B, być może nie łykalibyśmy aspiryny firmy Bayer i niejeździlibyśmy samochodami marki Ford ( według mnie najgorsze strucle na świecie)..a co ciekawe pewnie nie doszłoby do Norynbergi, gdzie doszło do absurdalnego kuriozum...gdzie jeden z większych zbrodniarzy sądził "sprawiedliwie" mniejszego zbrodniarza...pozdrawiam niepoprawnie
http://trybeus.blogspot.com/