Wiosna nie będzie nasza
Z cyklu dyskusje o Polsce prezentuję ważny tekst
Marka Wareckiego i Wojciecha Wareckiego o sytuacji w Polsce.
"Wiosna nie będzie nasza"
O Polsko! Póki ty duszę anielską Będziesz więziła w czerepie rubasznym.
Juliusz Słowacki
Zima była raczej ponura. Założymy się z Wami, że wiosna też nie będzie nasza (choć chętnie byśmy przegrali ten zakład). Zobaczymy, co wyniknie z oburzenia oburzonych.
Istnieje mniej więcej sto (a raczej więcej) powodów, aby zakończyć rządy obecnego układu władzy. Nie myślimy bynajmniej tylko o samym Panu Premierze, ale mniejszych i większych układach dojących najjaśniejszą Rzeczpospolitą i jej obywateli.
Nasza umiłowana władza jest spójna i zwarta i nie zamierza się dzielić, ani dać się zniszczyć. Dlaczego wykazuje tak dużą spójność?
Ma tyle za uszami, że każdy kto posiada w niej udział wie, że trzeba trzymać gębę na kłódkę , bo, jak sprawy i sprawki ujrzą światło dzienne, może być nie lada kłopot
Czuje się kompletnie bezkarna
Opozycję uznaje za bandę kompletnych durni
Społeczeństwem pogardza do głębi i słusznie uważa, że można nim bezkarnie manipulować – tresura ponad wszystko
A my, społeczeństwo, dlaczego jak stado baranów przyglądamy się biernie, jak nas wodzą za nos?
Powód pierwszy: Wyuczona bezradność
Zjawisko wyuczonej bezradności zostało odkryte dzięki serii psich eksperymentów, jakie przeprowadził amerykański psycholog Martin Seligman w latach sześćdziesiątych. Psy były podzielone na trzy grupy eksperymentalne:
Pierwsza część badania:
Psy otrzymujące wstrząsy elektryczne ( tu uwaga: oczywiście owe wstrząsy w niczym nie zagrażały ich zdrowiu). Mogły je wyłączyć dzięki naciśnięciu dźwigni.
Pieski, które w podobnej sytuacji nie mogły wyłączyć niemiłych bodźców elektrycznych,
Grupa kontrolna- psy, którym dano święty spokój
W drugiej części eksperymentu psy mogły swobodnie przechodzić do części klatki, w której nie groziły im wstrząsy elektryczne. Co się okazało? Zwierzęta z grupy pierwszej oraz z trzeciej łatwo uczyły się, jak uniknąć seryjnych bodźców i łatwo nauczyły się przechodzić do drugiej,bezpiecznej części klatki. Natomiast te, które nauczyły się, że nie mają wpływu na sytuację, pozostały bierne i, mimo bólu, nie robiły nic.
Dlaczego? Jakie płyną z tego wnioski? Ludzie, którzy doświadczają trudnych sytuacji i nie mają na nie wpływu (lub tak uważają) doznają stanu wyuczonej bezradności.
Czym on się charakteryzuje?
1. Samooskarżaniem się o niepowodzenia, poczuciem winy, obniżenie nastroju, negatywną samooceną,
2. Rezygnacją, biernością, brakiem motywacji do działania
3. Spowolnieniem reakcji motorycznych
4. Problemy z koncentracją, jakością myślenia, uczeniem.
My jesteśmy od wielu lat poddawani bardzo intensywnemu treningowi bezradności. W gruncie rzeczy mało kto wierzy, że obecny stan rzeczy można zmienić.
Powód drugi: brak liderów
Nie mamy liderów narodowej zmiany, zdolnych poderwać naród do lotu. Jest grono ludzi, którzy do tej funkcji pretendują , ale sporo im brakuje: jednemu charyzmy, drugiemu doświadczenia, umiejętności autoprezentacji czy pracy zespołowej. A wszystkim - wizji Polski , do jakiej zmierzamy.
Co tworzy autorytet prawdziwego przywódcy?
Uczciwość i zaufanie;
Przewidywalność, czyli jasny system wartości i reguł, jakie wyznaje i realizuje w praktyce szef;
Wiarygodność , która stanowi fundament, na którym budowane są wizje przywództwa. Wiarygodność przywódcy pozwala podwładnym czuć się bezpiecznie;
Umiejętność przyznania się do błędu, jeśli tego trzeba i branie za to odpowiedzialności;
Lider, jako pierwszy wychodzi naprzeciw niebezpieczeństwu;
Kompetencja zawodowa;
Doświadczenie;
Umiejętność motywowania innych;
Umiejętność pracy zespołowej (właściwy dobór ludzi do zespołu);
Umiejętność podejmowania trudnych decyzji w porę;
Wizja przyszłości - prawdziwy przywódca musi wiedzieć, dokąd zmierza. Lider jest kompasem wskazującym kierunek przyszłych działań.
Znacie kogoś takiego? Czy macie wrażenie, że oni w ogóle wiedzą, czego nie wiedzą?
Powód trzeci: Definicje rzeczywistości
Od definicji rzeczywistości zależy możliwość skutecznego działania. Musisz wiedzieć! Jak jest inaczej daleko nie zajdziesz.
Czy w Polsce jest źle czy dobrze? Oglądając wieczorne dzienniki można dojść do wniosku, że nic strasznego się nie dzieje. Specjalnie nie widać nędzy i brudu, a ostatnio nawet zaangażowano Jerzego Owsiaka do ratowania umierających dzieci. Nawet nikt się specjalnie nie zdziwił. Rzeczywistość w Polsce jest tylko jedna, a jej definicji i opisów wiele. Często wzajemnie się wykluczających i sprzecznych.
Powód czwarty: Brak wizji zmiany
Wszystkie zmiany zaczynają się od ludzi. Oni stanowią konieczny i podstawowy jej warunek – najpierw zmiana indywidualna, a potem wszystko inne. Czy Polacy mają siłę i ochotę się zmieniać? Jaki procent naszego społeczeństwa chce zmian? Teoretycznie powinno wystarczyć 10 % aby sprawa się udała. Problem w braku postrzeganych korzyści – zwykli ludzie nie widzą nikogo, kto by ich przekonał, że w Polsce może coś zmienić się na lepsze, że możliwa jest jakaś realna zmiana, z której oni odniosą korzyści jako przedsiębiorcy czy obywatele tego państwa. Obawiamy się, że opowieści o wygranych wyborach za lat kilka (kto to zresztą może zagwarantować) mało kogo przekonują. Komuniści rządzą od 1945 roku z małymi przerwami na pieredyszki. Jaki heros to zmieni?
Powód szósty: Jako społeczeństwo powszechnie odczuwamy wysoki niepokój, stres i frustrację związaną z codziennymi trudnościami życiowymi. A jeszcze jakiś prostak zaleca nam szczaw jako panaceum na nasze kłopoty.
Powód siódmy to indyferentyzm (obojętność), jaki ogarnął wielu z naszych współobywateli skrupulatnie podtrzymywany przez media mętnego nurtu za pomocą ogłupiającej rozrywki i dezinformacji. Nie częsta to sytuacja, kiedy rząd i media ramię w ramię działają przeciwko żywotnym interesom własnego narodu.
Powód ósmy: nikt nie jest zainteresowany, aby finansowo wspierać kontestatorów i buntowników. Jak to powiedział (a raczej zaśpiewał Kazik Staszewski): Nie ma kasy na kiełbasy, wszystko zjadły tajne służby”. Może nie na kiełbasy, a raczej na skuteczne robienie polityki, ale na pewno zjadły i nikt się nie wybiera, aby sypnąć groszem.
Dlatego właśnie wiosna nie będzie nasza.
Quod erat demonstrandum (co było do udowodnienia).
Chyba, że Pan Bóg zdecyduje inaczej.
Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga.
Marek Warecki
Wojciech Warecki
www.warecki.pl
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1944 odsłony
Komentarze
Bóg już przemówił
26 Marca, 2013 - 09:25
Proszę Pani. Tam gdzie wszystko wydaje się trudne i niemożliwe, najbardziej skuteczne stają się rozwiązania proste.
Nauczmy się ZATEM czytać Boskie znaki. Przecież Bóg już do nas przemówił. Przemówił ustami prostego człowieka z ludu, który wskazał nam drogę wyjścia mówiąc :
NIECH NIE BĘDZIE NICZEGO
a co to znaczy niech nie będzie niczego ?
To znaczy właśnie to co znaczy. Nie ma być niczego.
Mają stanąć tramwaje, autobusy, pociągi, fabryki, szkoły, mleczarnie, piekarnie, sklepy, kina, teatry, galerie, stacje benzynowe i zakłady oczyszczania miasta, nie ma być niczego.
Jak długo ? Tak długo aż ten rząd ustąpi.
To raptem tydzień lub dwa. Warto poświęcić dwa tygodnie życia dla lepszej Polski ? Wydaje mi się, że warto.
Wsłuchujmy się w słowa prostych ludzi, bo tam Bóg ukrywa prawdę.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Tańczący
26 Marca, 2013 - 10:07
to najlepszy komentarz, jaki ostatnimi czasy czytałem. Jego przesłanie ma większą moc niż setki dobrych artykułów, felietonów i wpisów.
Kłaniam się i jeśli pozwolisz to zrobię przedruk na swoich blogach. Ściskam dłoń.
Re: Wiosna nie będzie nasza
26 Marca, 2013 - 10:37
,,Natomiast te, które nauczyły się, że nie mają wpływu na sytuację, pozostały bierne i, mimo bólu, nie robiły nic.
(...) - doznają stanu wyuczonej bezradności.
Czym on się charakteryzuje?
1. Samooskarżaniem się o niepowodzenia, poczuciem winy, obniżenie nastroju, negatywną samooceną,
2. Rezygnacją, biernością, brakiem motywacji do działania
3. Spowolnieniem reakcji motorycznych
4. Problemy z koncentracją, jakością myślenia, uczeniem,,.
Tak, to bardzo ważny eksperyment. Spotykam co jakiś czas znajomego, typowego przedstawiciela drugiej grupy, który otwarcie głosi, że w polityce nic się cie da zmienić, i ,,jak diabeł święconej wody,, unika dyskusji na tematy polityczne,,. Najwyraźniej więc to go boli.
Otacza się więc znajomymi, którzy wręcz twierdzą, że jest dobrze. Ba, sam często ,,patrzy ich oczami,, i usiłuje potwierdzać, że ,,jest dobrze,, , a gdy próbuję mu pokazać, że jednak źle, nie bierze tego pod uwagę, bo jednak w jego otoczeniu jest dobrze. Zauważyłem nawet, że wraz z żoną poszukują znajomych, którzy są gotowi potwierdzić, że ,,jest dobrze,,.
Mało tego. Oddał się specyficznie traktowanej religijności, dzięki której radzi sobie z pierwszym punktem powyższej charakterystyki. Religijności o wyraźnym skażeniu jezuicko-neomodernistycznym, w którym zwłaszcza prawda staje się rozmyta, a więc można się opierać o dowolną iluzję i nie odczuwać wyrzutów sumienia.
Jego stosunek do prawdy od razu wchodzi w ,,Powód drugi,, - brak liderów.
Kiedy stanowczo coś tam stwierdziłem na gruncie prawdy, odparował mi: ,,nie jesteś dla mnie autorytetem,,.
Wydaje mi się, że prawdą jest dla niego to, w czym ma interes, że autorytetem może być dla niego tylko ten, kto mu schlebia, kto mu potwierdza słuszność jego postawy.
Dokładnie to samo odnosi się u niego do ,,Powodu trzeciego: Definicje rzeczywistości,,.
Realna jest tylko prawda. Gdy prawda jest płynna, rzeczywistość nie da się jednoznacznie opisać.
Powód czwarty - wizja zmiany. Twierdzi, że jedyne, co można zmienić, to siebie, ale nie widzę u niego jakiejś ochoty nawet do tej zmiany.
Powód siódmy - indyferentyzm (obojętność). Owszem, finansowo (groszowo) wspiera ubogich, ale już brak sięgania do przyczyn ubóstwa, do pomocy w wyjściu z niego.
To też tłumaczy i ,,Powód ósmy: nikt nie jest zainteresowany, aby finansowo wspierać kontestatorów i buntowników,,.
Ja bym to dodał jeszcze ,,Powód dziewiąty - rozpowszechnione traktowanie postawy cierpiętniczej, jako postawy chrześcijańskiej,,. To ,,pokora,, cielęcia, które dwie matki ssie, to ,,ustawianie się,, , ,,wchodzenie w układy,,.
To przyjmowanie ,,drugiego policzka,, z ,,pokorą,, wobec silniejszego, a nie z powodu ochrony i promowania ludzkich wartości wyższego rzędu, z powodu bezkompromisowej obrony prawdy i dobra, obrony wolności, w tym wolności słowa, jako ,,mówienia dobrze,, , obrony godności ludzkiego ducha, nawet z poświęceniem godności cielesnej, obrony rzeczy najważniejszej - tego co służy naszemu uświęcaniu się, a więc i całej sfery ludzkich świętości.
Właśnie to widzę za powód do optymizmu: posiadanie przez Polaków bogatej sfery narodowych, chrześcijańskich, ludzkich świętości, wobec których nie wolno nam ustępować.
Non Possumus.
Re: Wiosna nie będzie nasza
26 Marca, 2013 - 11:27
"Czy w Polsce jest źle czy dobrze? Oglądając wieczorne dzienniki można dojść do wniosku, że nic strasznego się nie dzieje."
Jak się widzi świat kreślony mendiami, to i takie notki się pisze...
Pamiętam czerwiec-lipiec 1980 roku. Wydawało się, że nic NARODU nie ruszy.
O wiośnie - to mówili marzyciele. Ja mówiłem i podtrzymuję, o jesieni.
Stasiek
Re: Re: Wiosna nie będzie nasza
26 Marca, 2013 - 12:47
,,Pamiętam czerwiec-lipiec 1980 roku. Wydawało się, że nic NARODU nie ruszy.
O wiośnie - to mówili marzyciele,,.
A ja marzec. Wtedy to próbowałem zorganizować strajk w dużym zakładzie, gdzie pracowałem. Wśród pracowników dobrze mi szło, choć związki zawodowe odmówiły, ale wdał się sekretarz partyjny i swoim: ,,Co ? robotnicy by mieli strajkować przeciw władzy robotniczej ???,, , wystudził nastroje. A wtedy prawda w Narodzie była mocno zakorzeniona, nie to, co teraz. Zabrakło jednak determinacji i nadziei, zabrakło poczucia siły.
To przyniósł Sierpień, ale Sierpień nie spadł z nieba. Wcześniej np. w Lublinie przyspawano pociąg z ,,eksportem,, na wschód do torów.
To prawda, że marzyciele chętnie mówią o wiośnie, ale robią to nie dla kwiatków i ptaszków, a dla nadziei, która wtedy ma szczególną łatwość dostępu do serc ludzkich.
To marzyciele jednak zostają romantykami, a romantycy demokratami, ludźmi, którzy walczą o sprawiedliwość wspólnotową, o wolność, równość i braterstwo jednocześnie, a więc z samoograniczeniem przez wzgląd na miłość braterską, na równość praw i obowiązków, brak przywilejów, na wolność ku dobru wspólnemu, a przy nim własnemu.
Owszem, można mieć nadzieję i w jesieni, ale nadzieja, to jednak ,,wiosna w sercach,,.
Można i na jesieni być romantykami, ale właściwy rozmach dają jednak wiosenne marzenia o szlachetnym, wzniosłym celu.
Zawsze trzeba jednak być sprawiedliwymi i o sprawiedliwość, walczącymi.
Nie ma jednak co czekać do jesieni, gdy już na wiosnę wiemy, że dzieje się nam krzywda i trzeba aktywności, a nawet ofiary, by sprawiedliwość zapanowała.
Re: Wiosna nie będzie nasza
26 Marca, 2013 - 19:39
Tanczacy,warto poswiecic 2 tygodnie dla Polski ..i nie tylko.Zalozmy,ze rzad upadnie,ale co dalej?Grozi nam to co w krajach arabskich.Rzady upadaja a nie ma komu zaufac aby go posadzic na "tronie".A moze jest ktos taki a tylko ja go nie widze?Pozdrawiam
Verita