Pożegnalny tekst Łysiaka - już nie w Uwazam Rze
Nie mogąc pożegnalnego felietonu zamieścić w „Uważam Rze”, postanowiłem
opublikować go internetowo. Wszystkim Czytelnikom dziękuję za życzliwe
przyjęcie 84 wcześniejszych felietonów.
nihil Novi sub sole
Połknięcie „Uważam Rze” przez tamtych to nic nowego, zważywszy, że III
Rzecząpospolitą już ćwierć wieku rządzą z „tylnego siedzenia” — o czym
nieraz pisałem — ci sami „chłopcy” z tych samych „służb”. Co mnie nastraja
do głębszej refleksji historiograficznej à propos powtarzalności zjawisk.
Jedna z ksiąg „Starego Testamentu”, zwana „Kohelet”, przekonuje, iż
wszystko, co wydaje się nam nowe, kiedyś już było. Ta prawda tyczy
również czasów dzisiejszych. Wszystko już było zagrane dawno temu — każdy
„numer”, każdy gest, każda inicjatywa i każda wredność. O tysiącach
rzeczy lub spraw możemy powiedzieć słowami Eklezjastesa: „Nihil novi sub
sole” („Nic nowego pod słońcem”).
Sprawiedliwości unikają dzisiaj wielcy złodzieje (elita szemranych
biznesmenów), generałowie, którzy mają ręce umazane po łokcie krwią
robotników, dygnitarze kombinatorzy, jak baronowie PO, co motali
sejmowy/hazardowy przekręt — lecz tak było nad Wisłą zawsze, o czym mówi
starosarmackie porzekadło: „Prawo w Rzeczypospolitej jest jak
pajęczyna, bąk się przebije, ugrzęźnie muszyna”. Prostaczków bulwersują
doniesienia, że hierarchowie „Solidarności” (Wałęsa, Jurczyk e tutti
quanti) pracowali dla SB, ale to też przerabiamy od wieków — niejeden
francuski szef bezpieki mawiał: „ — Gdy zbiera się czterech spiskowców,
dwaj z nich to moi ludzie” (słowa te przypisywane są Fouchému ,
Lepinowi, de Sartinesowi i innym). Prawie wszyscy szefowie antycarskich
organizacji terrorystycznych (sławny Azef, Malinowski i in.) byli
konfidentami Ochrany carskiej. Pozwalano im nawet wysadzać w powietrze
niektórych ministrów, dla uwiarygodnienia. Ze „służbami” zawsze jest
wesoło, Bolki można zrywać. Lub ten szok salonowców, gdy okazało się,
że „kultowy” król reporterów, Rysio Kapuściński, to Kapuś–ciński (TW
„Poeta”). Ludzie, przestańcie się dziwować — to samo było już grane na
ojczystej scenie sto kilkadziesiąt lat temu: konfidentem okazał się
„kultowy” pisarz Zygmunt Kaczkowski (podczas publicznych fet na jego
cześć, jak w warszawskim Hotelu Europejskim roku 1860, kobiety dostawały
zbiorowej histerii, zasypując „mistrza” stosami wieńców i bukietów). Obu
panów Ka zdemaskowano gdy umarli, dzięki odtajnionym dokumentom.
Wszystko już było, nawet tak znienawidzone przez Salon ciało
deagenturyzacyjne (IPN) — w 1830–1831, gdy Warszawa została chwilowo
wyzwolona (Powstanie Listopadowe), ówczesny IPN nosił nazwę Komitetu
Rozpoznawczego (później stał się Komisją do Roztrząsania Akt Policji
Tajnej) i demaskował konfidentów (wtedy: „szpiegów”).
Ludzie tzw. „starszego pokolenia” są zniesmaczeni wychynięciem
rozwiązłości spod kołdry i jej wskoczeniem na estradę medialną.
Światlejsi wśród nich (oczytani) dobrze wiedzą, że rozwiązłość była
królową balu podczas całego karnawału ludzkości, we wszystkich
stuleciach (grawitację można oszukać, balonem lub samolotem, ale biologii
nie da się wykiwać lansowaniem cnoty, moralności, skromności), jednak
za coś szokująco nowego uważają jej reklamowanie przez media, choćby
euforycznymi opisami tak regularnej, że wręcz rytmicznej zmiany
seksualnych partnerów przez wszelakie celebrytki (aktorki, piosenkarki,
prezenterki itp.). Tymczasem to żadna nowość. Owszem, jeszcze w XVIII
wieku tego nie było, bo prasa dopiero raczkowała, ale już w XIX wieku
poooszło! Przykładem celebrytka nr 1 ery Romantyzmu, kochanka
Chopina, pisarka George Sand. Plotki o jej ciągłych romansach
upubliczniali dziennikarze, zwłaszcza głośny krytyk Sainte–Beuve
(bracia Goncourtowie parskali: „Ten podsłuchiwacz bidetów zawsze ocierał
się o kobiece sekrety”), chętnie też cytowano wymierzane w Sand flesze
innych celebrytów, choćby poety Baudelaire’a: „Jest głupia, ma
niezgrabny i przegadany styl. Jej moralne idee odznaczają się tą samą
głębią osądu i delikatnością uczucia co wyznania dozorczyń i sprzedajnych
kobiet. Najlepszym dowodem upadku naszego stulecia jest fakt, że kilku
mężczyzn zadurzyło się w tej latrynie”. Czy winniśmy mówić, że najlepszym
dowodem upadku naszego stulecia są kolorowe pisemka sprzedające
„tajemnice alkowy” Dodek, Edytek i sitcomowych komediantek?
Z kolei chrześcijan do rozpaczy doprowadza deprecjonowanie katolicyzmu
przez międzynarodowy Salon, który dysponuje większością wpływowych mediów,
a te szerzą laicyzację. Dokładnie to samo działo się za Oświecenia (druga
połowa w. XVIII), gdy wolnomularze i „filozofowie” (Wolter, Diderot e
tutti quanti) dechrystianizowali kontynent nie bez sukcesów. Nie
zwalczano wtedy tradycji Bożonarodzeniowej, ale tylko dlatego, że
choinka (Polacy dostali ją od Prusaków w początkach stulecia XIX, choć
dzisiaj większość sądzi, iż to tradycja piastowska) tudzież symbolika
Bożego Narodzenia rozkwitły później. Obecnie Zachód usuwa nawet
Bożonarodzeniową terminologię („Merry Christmas” stało się: „Happy
Holiday”, „Christmas tree” to „Holiday tree”, etc.); londyńska ambasada
III RP, rozsyłająca „świeckie” świąteczne kartki, jest dla Polaków
symptomatycznym dowodem ulegania owemu terrorowi laicyzacyjnemu. A
przecież i to już było, za sprawą Hitlera, który nienawidził
chrześcijaństwa jako konkurenta do rządu dusz. Dla zatarcia symboliki
chrześcijańskiej, Boże Narodzenie połączono w kalendarzu z obchodami
święta Julfest (przesilenie zimowe), gwoli pogańskiej tradycji
pradawnych Germanów. NSDAP lansowała dechrystianizację kolęd,
nazistowskie ozdoby choinkowe (bombki w kształcie swastyk i
granatów), zaś choinkę świąteczną należało zwać nie
Christbaum, lecz
Jultree.
Wszelki gestykulacyjny bunt czy wyzwisko to też nie novum. Wśród wyzwisk
choćby „blachary” — tak zwie się dziś panienki lekkich obyczajów lecące
na drogie samochody, a w końcu XVIII wieku zwano tak łatwe damy
wizytujące warszawski Pałac „Pod Blachą”. Wśród gestów choćby zgięty
łokieć. Albo modniejsza dzisiaj wulgarność: sterczący palec środkowy. Ów
sterczący z kułaka paluch, który jest synonimem przezwiska–przekleństwa,
wynaleziono w XVI stuleciu! Pewien włoski rzeźbiarz umieścił figurę
Neptuna na bolońskim Piazza Nettuno. Przy placu był żeński klasztor i
mniszki zażądały od władz, aby Neptunowi zmniejszono nieprzyzwoicie
długi penis. Twórca musiał wykonać polecenie magistratu, zmniejszył,
lecz by się zemścić, powiększył i rozprostował środkowy palec
wysuniętej ręki Neptuna, dając temu paluchowi kształt sterczącego
penisa, oczywisty dla przechodniów. Tym właśnie gestem żegnam nowych
właścicieli „Uważam Rze” (Hajdarowicz & Co.), ich pożyczkodawców
(Czarnecki & Co.), ich mocodawców (tych wiejskich, ze WSI Komorówka)
oraz ich jamników żurnalistycznych (tych spod znaku „wraca nowe”, a
ściślej: „nowoekranowe”).
Waldemar Łysiak
Dostałam mailem, krąży w internecie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2107 odsłon
Komentarze
Dzięki, bo jeszcze na ten tekst nie trafiłam.
30 Listopada, 2012 - 20:56
A do wywodów Łysiaka niczego nie ośmielam się dodać.
Widać burdel chcą zaprowadzić wszędzie
30 Listopada, 2012 - 21:11
A to przystoi tylko mendzie
Wiara przetrwa okrojona w wyznawców
Ale piekło spadnie na wykonawców
Siania nienawiści i nieprawości wszelkich
Tacy nie należeli do wielkich
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Nie tak szybko Moćcium Panie, tonie to wezwanie Panie.
30 Listopada, 2012 - 22:44
Panie Waldemarze, jesteśmy pełni nadziei, że ciąg dalszy nastąpi. Po-lszewickie śmieci wkrótce wrzucimy do śmieciarek
i wywieziemy do brukselki, a może do moskiewki?
Siłą naszego narodu jest Trwanie.
Ileż to wrogów pokonaliśmy w historii naszej Rzeczpospolitej. Pokonaliśmy bolszewizm,pokonamy i po-lszewizm.
Pozdrawiamy i nie będzie nam po-lszewik w twarz pluł.
Odwagi, nie zamordują 10 milionów Polaków.
Nie ma tak dużego samolotu.
J.J. Polańscy.
enarStańczyk54
Pani to dostała mailem...
1 Grudnia, 2012 - 12:01
A ja myślę, ze warto jednak napisać, że Łysiak to zamieścił na Salonie 24. Dzień wcześniej zapowiadał ukazanie się felietonu Igor Janke:
http://jankepost.salon24.pl/467965,jutro-lysiak-zamiast-do-urze-do-s24-zapraszamy-wszystkich
Re: Pani to dostała mailem...
1 Grudnia, 2012 - 13:49
Dziękuję za link. Dostałam mailem i nie sprawdziłam czy już opublikowane. Zaniedbałam w ferworze różnych działań. Przepraszam.
Dobrze, że podany jest link bo będzie można tam szukać kolejnych tekstów Łysiaka.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart