Medialne orgazmy wielbicieli władzy, czyli, przepis na dostatnie i spokojne życie w III RP prosowieckiej...

Obrazek użytkownika Harpoon
Kraj

Mnożą się wielbiciele obecnej demokracji czerpanej z teczek pochowanych w archiwach Łubianki.

Nie trzeba się zbyt długo wsłuchiwać w peany politycznych i społecznych autorytetów, aby dojść do wniosku, że dziś nie wystarczy już pochwalać spektakularnych sukcesów pana Donalda.

Dziś, aby udowodnić, że się wrogiem władzy nie jest, nie można broń Boże zaprzeczać jej dokonaniom.

Przypadkowy, ledwo dostrzegalny uśmiech w czasie rozmów o sukcesach obecnej władzy, może zostać wzięty za ich kwestionowanie, a uśmiechający się akurat nieszczęśnik, za PiSowca, czyli wroga demokracji i faszystę.

Zdają sobie z tego sprawę wszyscy ci, którym droga jest kariera. Zarówno ta mała, jak i ta duża.

Dziś, żeby zostać celebrytą, czyli kimś, kto może niekoniecznie ma talent, ale mówi się o nim, wystarczy rzucić kilka krytycznych wobec Kościoła, lub opozycji haseł.

Aby zasłużyć się michnikowemu szmatławcowi, a co za tym idzie zdobyć sympatię salonu, trzeba prześcigać się w wylewaniu plwociny na Kaczyńskiego, albo na Kościół. Lub, co mile widziane, na jedno i drugie.

Posłusznych idiotów przybywa.

Jedni robią to świadomie, inni wiedzeni strachem.

Do grona tych pierwszych zaliczyć można takie indywidua jak Towarzysz Nałęcz, Niesiołowski, Palikot, Tusk, czy Komorowski - wymienienie zajęłoby sporo czasu - czyli ludzie, których celem jest kreowanie polityki prosowieckiej, zakładającej powolne, acz systematyczne i sukcesywne niszczenie Polski i narodu.

Drugą zaś grupę reprezentują pożyteczni idioci, którzy powodowani strachem o swoje medialne jutro, skaczą za głównym szeregiem PO niczym osiołek w Shreku i krzyczą "ja też, ja też, ja też potrafię przywalić Kaczystom i Kościołowi!!"

I przywalają.

Klan Stuhrów prześciga się w wyrażaniu swoich mądrości o Polsce i Polakach, a Romek Giertych z wielką namiętnością niczym gumka z majtek ciągnie się ze swoją krytyką za każdym nowym neuwsem wychodzącym z politbiura PO. O Niejakiej Marii Peszek wspominał nie będę, bo ktoś, kto na lewo i prawo opowiada, że ciężkie chwile pomógł jej przetrwać brak wiary w Boga, jest nie wart najmniejszej uwagi.

Trudnym do sklasyfikowania w którymś z tych towarzystw jest Wałęsa. On jest jednak przypadkiem szczególnym, wymagającym analizy nie tyle mojej, co psychiatry bardziej. Zastanawiające jest jednak, że tak długo ktoś tak infantylny, prosty i zakłamany mógł uchodzić za autorytet nie tyle nawet polityczny, co w zakresie elektryki.

Postsowiecka władza zarządzająca od paru lat Polską, a mająca swoje korzenie ukryte głęboko w poprzedniej komunistycznej Polsce perfidnie wykorzystała i wykorzystuje piramidę potrzeb Maslova, u której podstaw leży poczucie bezpieczeństwa, a nieco wyżej dopiero potrzeba zawodowego spełniania się, czyli kariery.

Wystarczyło tylko uświadomić narodowi, że krytykowanie władzy może w najlepszym wypadku grozić nazwaniem PiSowcem i wykluczeniem towarzyskim, a w najgorszym - weekendową wizytą "seryjnego samobójcy", który czuwa nieustannie nad przebiegiem budowy demokracji, wolności słowa i sprawiedliwości w III RP postkomunistycznej.

Teraz pozostaje tylko czekać, jak obywatele zaczną się masowo zapisywać do jedynie słusznej partii, aby dać papierowy dowód swojego uznania i uwielbienia dla odradzającej się demokracji ludowej. Przepraszam - obywatelskiej.

Tym więc, którzy lubią sobie pogadać o polityce, a nie koniecznie chcą narażać siebie i rodzinę na reperkusje jakoweś, milczenie zalecam kompletne i mimikę ograniczoną do minimum bezwzględnego.

Szczególnie w sklepie, na ulicy czy pubie.

Nigdy bowiem nie wiadomo, czy nie otworzy się gęby do jakiegoś na przykład oddanego demokracji policjanta w cywilu, co to pod wpływem stresu nieustającego jest i presji. Po mordzie oberwać można i to nie tylko pięścią, bo i butem również...

Szkoda się narażać na wizytę u ortopedy i stomatologa, a i przysparzanie pracy sądom, które musiałyby za obrazę demokracji skazywać jest nie na miejscu i nieobywatelskie.

Najlepszym wyjściem jest postępowanie, które niebawem uświadomi sobie większość społeczeństwa.

Pamiętajcie - wchodząc do osiedlowego spożywczaka, po artykuły potrzeby pierwszej zachowujcie kolejność i logikę komunikacji "

"Dzień dobry. Ależ się cieszę, że rządzi PO, a pan premier jest taki wspaniały. Proszę sześć bułek, mleko i Gazetę Wyborczą. ...o jak tanio płacę. Znowu była cen obniżka? Patrz pani, a na świecie kryzys i drożyzna"

Brak głosów