Do referendum idź i ratuj Warszawę. Potem Polskę!

Obrazek użytkownika Jerzy Bielewicz
Kraj

To co wyprawia PO, by zdusić frekwencję w niedzielnym referendum, nie ma nic wspólnego z demokracją, co więcej, pewien jestem - stoi w sprzeczności z duchem i literą prawa. Przy czym konsekwencje nagannych poczynań polityków Platformy, tu w Warszawie, będą ważyły na przyszłości całego kraju. Dlaczego? Brak obwieszczeń informujących o referendum to tylko pikuś. Jeśliby prawdą są doniesienia o naciskach na policjantów, strażników miejskich, urzędników magistratu, czy pracowników organów centralnych państwa, by nie uczestniczyli w referendum, to PO bliżej raczej do zorganizowanej grupy przestępczej niż partii politycznej.

Z jakich powodów Warszawskie Metro odmówiło wspólnocie samorządowej prawa do akcji medialnej nawołującej do udziału w referendum? Dlaczego rektor Uniwersytetu Warszawskiego nie udostępnił sali na debatę referendalną? Czy zatrudnieni w MPO, MPK i innych spółkach komunalnych nie stracą aby pracy, jeśli wezmą udział w referendum? Takich pytać już dziś można stawiać bez liku. Są ku temu powody:

Skandaliczne okoliczności referendum: http://telewizjarepublika.pl/Zadanie-spcejalne-odc-6-zwiastun,video,384....

Otóż, ten odcinek Misji Specjalnej Anity Gargas wyemitowany przez TV Republika jeży włos na głowie. Dzieje się to „tu i teraz” za rządów PO. W jednej z wiejskich gmin mieszkańcy zebrali 500 podpisów pod listą o referendum w celu odwołania wójta. Jednak w samym referendum zagłosowało tylko 300 osób. W międzyczasie mieszkańcy byli nachodzeni w swych domach przez policję i miejscowych notabli. Czuli się zastraszani. Podobną taktykę przyjęto ostatnio we Włocławku, gdzie mieszkańcy zebrali 15 000 podpisów za referendum. Już po decyzji o zwołaniu referendum, lokalna prokuratura wszczyna śledztwo kwestionując autentyczność podpisów. Niektórzy z sygnatariuszy nachodzeni przez policję wypierają się podpisów, które przedtem złożyli. Inni rozważają przyznając, że podpisali, czy iść do referendum, czy może przezornie uniknąć kłopotów.

Stąd też nie jest to żadem apel, a zwykła ludzka dorada. I nie chcę, by brzmiało to patetycznie, ale jeśli Warszawiacy nie chcą któregoś pięknego dnia obudzić się w państwie policyjnym, to muszą gremialnie ruszyć do niedzielnego referendum.

Ponieważ obecna władza nie przestrzega podstawowych zasad i bez względu na cenę zdaje się dążyć do rozwiązań siłowych zwracam się w szczególności:

do stołecznych policjantów i strażników miejskich, którzy z całą pewnością nie chcą być przymuszani do czynności służbowych, za które będą musieli się w wstydzić w przyszłości, jak teraz ich koledzy z Włocławka.

do prokuratorów i sędziów, którzy przecież nie chcą uczestniczyć w budowaniu systemu państwa opartego na brutalnej sile zamiast na prawie i z akceptacji społecznej.

do żołnierzy Żandarmerii Wojskowej, którzy mają ochraniać Marsz Niepodległości w Warszawie, by uniknęli sytuacji, w której mogą być zmuszeni do wykonywania rozkazów wbrew własnym przekonaniom.

Ale też do pracowników urzędów centralnych i samorządu warszawskiego.

Idźcie do referendum!

Bo niezależnie od wyniku referendum, jeśli frekwencja wyborcza okaże się poniżej wymaganego progu, wasza absencja zostanie odebrana jako przyzwolenie dla tej władzy, która na naszych oczach najzwyczajniej w świecie deprawuje instytucje i organa Państwa, bo oto przyzwala by używano ich w partykularnych celach politycznych - wbrew dobru ogólnemu. Czy naprawdę chcecie takiego państwa?!

Więcej na: http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_informacje/

Brak głosów