Jaś Marysia kontra IV Rzesza
Ci, którzy bloga tego czytają, wiedza doskonale jakie mam zdanie o Jasiu Marysi o diabelskim nazwisku. Nazwisku, dodam, na wyrost bardzo, bo co by nie gadać diabeł Rokita, to był polski szlachcic! A Jaś Marysia to... no własnie, co?
Wstęp ten był konieczny po to, by nawet kompletne matoły zorientowały się, że nie mam zamiaru brac w obrone Jasia Marysi ale będzie mi chodziło o coś zupełnie innego.
***
Jak kto lata samolotami od czasu do czasu to zwłaszcza w tych trochę starszych wszędzie może zauważyć popielniczki przy fotelach. Te popielniczki pochodza jeszcze z czasów, gdy samoloty budowano według takiego konceptu, że najwazniejszy jest pasażer. I jak pasażer jest palący to nie ma powodu by go szykanowac i zapalić mu w samolocie nie dać. Bo nie ma chyba nikogo tutaj tak głupiego, że będzie twierdził iz sa jakiekolwiek problemy z wietrzeniem na pokladzie samolotu zasuwającego sobie w chmurach. Takich problemów nie ma.
Problemem jest zaś zmiana postrzegania konsumenta usług lotniczych z dawniejszego "klient nasz pan", na dzisiejsze- "trzeba jakoś przewieźć to bydło".
Gdy pierwszy raz wzyciu leciałem samolotem, a było to jeszcze za komuny, to nawet w liniach aerofłot (czyli jak najbardziej sovieckich) spotkałem sie z wyjątkową uprzejmością. Nawet ci cholerni Sovieci otrzaskali się juz na tyle po świecie, by zrozumiec, że ludzie cywilizowani, którzy płaca za bilety to sa ich chlebodawcy i z tego tytułu oczekują od personelu uprzejmości, wyrozumiałości dla swoich słabości i lęków itp.
Zachowanie pracowników Luftwaffe, oups, Lufthansy, oczywiscie, stanowi absolutne zaprzeczenie tej uprzejmości i tej wyrozumiałości, która w cywilizowanym biznesie, dla cywilizowanych ludzi jest normą.
Świadczy o tym, że europejskie postrzeganie konsumenta zostało przez socjalistów przeorientowane całkowicie i zaczyna niepokojaco przypominać to z filmów Barei- tego kierownika sklepu, granego przez Gajosa i "tych klientów nie obsługujemy".
***
Na tym tle jak ponury żart prezentują sie postawy takich naszych internetowych kolegów jak Neospazmin, czy Chevalier oraz pewien florencki jurgieltnik.
Sprawiaja oni bowiem wrazenie, że z tęsknoty oczęta wypatruja za czasami, gdy kierowniczka mięsnego to byl ktoś. Ktoś budzący automatyczny szacunek, przy którym ruki układały sie pa szwam niezależnie od woli.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1314 odsłon
Komentarze
Tak
12 Lutego, 2009 - 16:58
marzy im się ta kierowniczka z miesnego,z brudem za pazurami wylakierowanymi na ostry róż,ale za to z pierscieniami ze szczerego złoya.
I ta kierowniczka rzucała do zaszczutego klienta to swoje-"CZEGO?"
pozdrawiam