Zarzuty wobec Edmunda Klicha
Ważą się losy Edmunda Klicha. Niedługo dowiemy się, czy ponownie zostanie on powołany na szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Odnośnie postawy Klicha w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej i jako szefa PKBWL mam 3 najważniejsze zarzuty:
1. Brak znajomości przepisów prawnych
2. Słaba troska o polski interes państwowy i wyjaśnienie katastrofy
3. Niewłaściwa polityka informacyjna
Uzasadnienie:
1. Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych powinna mieć świadomość o wszystkich regulacjach prawnych dotyczących wypadków lotniczych. Również tych z udziałem polskich samolotów za granicą.
W połowie drogi dostałem telefon od pana Aleksieja Morozowa,(...) On zaproponował załącznik 13 do konwencji, bo myślę, że i według jego wiedzy, i ówczesnej mojej wiedzy, to jest jedyny dokument, który podpisała i strona polska, i Federacja Rosyjska jako konwencję chicagowską tak zwaną z ’44 roku.
Ja wtedy nie wypowiedziałem się jednoznacznie, ale też sądziłem, że to będzie jedyne rozwiązanie, to znaczy rozwiązanie, które ma jasne zasady prawne. Wspomina E. Klich przed komisją sejmową.
Czy E. Klich wiedział o istnieniu dwustronnej umowy o badaniu wypadków lotniczych między Polską a Rosją? Czy w tej kwestii konsultował się z ekspertami prawnymi swojej komisji? Brak świadomości szefa PKBWL odnośnie istnienia takiej umowy byłby poważnym obicążeniem dla tej instytucji. PKBWL. Pojawia się też pytanie o znajomość umów miedzynarodowych przez Komisję.
2. Katastrofa smoleńska była dla E. Klicha najpowazniejszym wyzwaniem. W jaki sposób wywiązał się z niego?
Jako ekspert od badania wypadków lotniczych powienien wiedziec, że istnieją conajmniej 3 modele procedowania katastrof międzynarodowych:
- międzynarodowa komisja z międzynarodowymi ekspertami
- komisja dwustronna (obie strony na równych prawach)
- działanie wg zał. 13 konwencji (sprawę wyjaśnia komisja powołana przez państwo, w którym zdarzył się wypadek, państwo właściciela obserwuje te prace poprzez akredytowanego i może się odnieść do wyników)
Który z tych modeli był dla państwa polskiego najbardziej korzystny, i jednocześnie dawał największe szanse na możliwie obiektywne wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej? Współczesna Rosja nie jest krajem demokratycznym. Władze tego kraju niejednokrotnie udowodniły, że najważniejsze są dla nich ich własne interesy. Strona polska powinna więc dążyć do jak najszerszego udziału w śledztwie.
Ranga wydarzenia niewątpliwie predysponowała go do komisji międzynarodowej, pod auspicjami ICAO jak to miało miejsce np. przy katastrofie lotniczej, w której prezydent Mozambiku zginął na terenie RPA.. Tymczasem E. Klich od początku i był zwolennikiem, i, nawet bez wskazania władz naczelnych, procedował ściśle trzymając się 13 załacznika. Dla wyjaśnienia sprawy okazło się to mało korzystne, strona polska miała bowiem problemy z uzyskaniem dowodów np. nagrań z wieży, części dowodów nie uzyskała do dziś (np. zapis pracy urządzeń), część jej wniosków nie zostało zrealizowane, nie miała też głosu decyzyjnego przy powstawaniu raportu ze śledztwa.
Czy inny sposób procedowania był możliwy? Wydaje się, że istniała taka szansa. Początkowo bowiem i ze strony polskiej i z rosyjskiej do wyjaśnienia przyczyn katastrofy skierowani zostali głównie wojskowi. Szefem komisji miał być rosyjski generał (wiemy o tym ze słów Klicha), a strona polska miała mieć w niej kilku członków:
w niedzielę 11 kwietnia, do Rosji udał się zespół wojskowych specjalistów, którzy zajmują się badaniem okoliczności katastrofy. Dołączyli oni do powołanej przez Rosję – jako państwo-gospodarza – komisji. Jak informuje płk Wiesław Grzegorzewski, dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON, polski zespół liczy 26 osób, kieruje nim płk pil. Mirosław Grochowski, szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów. Polacy pracują wspólnie z biegłymi rosyjskimi, jednak w skład komisji wchodzi tylko czterech członków wojskowego zespołu. Pozostali są ich doradcami.
Przy międzynarodowej komisji akredytowani są także przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych działającej przy Ministerstwie Infrastruktury, w tym jej przewodniczący Edmund Klich. Spośród pięciu członków PKBWL, dwóch zostało włączonych w skład polsko-rosyjskiej komisji, trzech jest ich doradcami.
Jak tę kwestię widział E. Klich? Przytoczmy jego relację:
W godzinach popołudniowych przybyła duża delegacja wojskowa, to znaczy z Inspektoratu MON do spraw bezpieczeństwa lotów, około dwudziestu kilku osób.
Ja oczywiście (...) przekazałem całość spraw panu Mirosławowi Grochowskiemu – pułkownikowi,(...) Spotkanie z komisją rosyjską (...) było kolejnego dnia to znaczy już w poniedziałek. I układ był na tym spotkaniu taki: szefem komisji rosyjskiej był pan generał (...) jego zastępcą był Morozow. I identycznie z naszej strony szefem był Grochowski, ja byłem jego zastępcą. Bo ja mu powiedziałem, jeśli chcesz, ty nie znasz, jeśli to będzie procedowane do tego aneksu 13 ja znam ten aneks dobrze. Ponieważ wojsko nie działa według tego załącznika, więc on przystał na to, że ja będę jego zastępcą, wsparciem. I tam od razu wyszła sprawa liczby akredytowanych. Pan płk Grochowski poprosił, żeby akredytowano ze strony polskiej siedmiu przedstawicieli. No to jest oczywiste niezgodne z załącznikiem, bo załącznik 13 jasno mówi,(...) że może być jeden pełnomocny akredytowany (...) No i Rosjanie, strona rosyjska nie bardzo chciała przystać ze zrozumiałych względów. ja wtedy podniosłem sprawę, że – właściwie oni też już nie procedują zgodnie z załącznikiem 13, bo jeśli chodzi o załącznik 13, to raczej wskazanie jest, że powinien być ktoś ze strony cywilnej, z komisji cywilnej. No i na tym się zakończyło to spotkanie.
W kolejny dzień – to był poniedziałek – a i kolejny dzień godzina 13.00, tj. wtorek, trzynastego – przepraszam – o godzinie 12.00 podchodzi do mnie pan Morozow i mówi: pan premier Putin zaprasza(...) ciebie na konferencję prasową do Moskwy na trzecią. (...) No i od razu zadzwoniłem do pana ministra Grabarczyka,(...) i w rozmowie, ja nie wiem czy była taka jasna akceptacja, ale wyczułem, że mogę się na to spotkanie udać (...). Udałem się na tę konferencję. Pierwszy głos zabrał pan premier Putin, później jego zastępca pan Iwanow i jako trzecia pani Anodina – szefowa MAK-u, która jasno powiedziała, że będzie procedowanie według załącznika 13.
W związku z tym zorientowałem się… Aha i Morozow mi mówi od teraz ja jestem szefem. Więc już został wycofany ten przedstawiciel wojskowy. Ja identycznie sądząc zebrałem całą grupę i mówię: panowie myślę, że jeśli z tamtej strony jest taka zmiana to tutaj też będzie i ja na razie czekam na decyzję, ale myślę, że musimy się przygotować, żebyśmy wiedzieli, jakie mamy prawa, obowiązki zgodnie z załącznikiem 13. I odczytałem przy wszystkich. Skład był grupy około ponad 20 wojskowych, z mojej komisji był tylko pan Fydrych. I mówię: ten załącznik jest do dyspozycji, proszę się zapoznać, kto chce jeszcze więcej. Ja odczytałem te ważne punkty. Nasze uprawnienia, do czego mamy dostęp, czego możemy żądać i jak możemy procedować.
Była to trochę stresująca sytuacja dla strony wojskowej szczególnie. Ja rozumiem, bo jeśli ktoś jest szefem i nagle zostaje przesunięty… Ja oczywiście ustanowiłem go od razu zastępcą, prawda? Jesteśmy, znamy się i mówię: słuchaj Mirek, to nie moja decyzja, jeśli tak, to ja ciebie wspierałem wczoraj i bym wspierał do końca, bo to nie jest sprawa moja, ambicji moich tylko sprawa kraju, reprezentowania kraju i dbania o to, żeby to badanie było robione profesjonalnie, żeby wszystkie sprawy związane z tym badaniem były jasne, klarowne dla obydwu stron. No i od tego momentu zauważyłem, że ta współpraca zaczęła się poprawiać. Już nie było tych problemów proceduralnych, bo i pan Morozow i ja, znaliśmy załącznik 13 i nie było już tutaj pod tym względem żadnych konfliktów.
Przypomnijmy, że oficjalną decyzję władz polskich o procedowaniu wg konwencji chicagowskiej jak i akredytację E. Klich uzyskał 15 kwietnia.
Po przeczytaniu relacji Klicha nasuwają się pytania:
1. Czy E. Klich nie przedłożył "klarowności" w kontaktach z Rosjanami nad udzial strony polskiej w wyjaśnianiu katastrofy.
2. Czy E. Klich nie był zbyt ufny wobec Rosjan
To nie od E. Klicha zależał wybór trybu procedowania nad badaniem katastrofy. Wydaje się jednak, że jego działania przyczyniły się do zmniejszenia udziału strony polskiej w oficjalnym wyjaśnianiu przyczyn katastrofy. Klarowna wspólpraca z Rosjanami była dla niego ważniejsza niż udział w śledztwie polskich ekspertów.
3. Jak ocenić politykę informacyjną E. Klicha? Na pewno była ona lepsza niż polityka komisji Millera, która po dziś dzień ma głęboko w tyłku swojego suzerena, czyli obywateli polskich i wogóle nie informuje ich o swoich ustaleniach. Najważniejszy zarzut w tej mierze do Klicha to wybiórczość przedstawianych przez niego informacji. Klich chętnie mówił o prawdziwych czy wydumanych polskich zaniedbaniach (zwłaszcza gdy dotyczyły one polskiej armii, szczególnie gen. Błasika), niechętnie zaś bądż post factum o zaniedbaniach rosyjskich czy też odmowie przez Rosjan współpracy. Być może wynikało to z faktu, że nie organizował konferencji prasowych lecz raczej odpowiadał na pytnia dziennikarzy, których interesowały jedynie "polskie" aspekty katastrofy. Któż jednak miał organizować akredytowanem konferencje prasowe, skoro ani PKBWL ani urząd akredytowanego nie posiada rzecznika prasowego?
Nie znam się na kwestiach lotniczych, nie wiem też w jaki sposób E. Klich spisał się przy ich wyjaśnianiu, mam nadzieję, ze taka ocena będzie udostępniona opinii publicznej. Jednak postawa wysokiego urzędnika niepodległej RP w stosunku do Rosji powinna być inna niz postawa urzędnika PRL w stosunku do ZSRR. A chyba z czymś podobnym mieliśmy do czynienia w przypadku działań E. Klicha. Największa odpowiedzialność spoczywa tu jednak na naczelnych władzach RP.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3748 odsłon
Komentarze
Re: Zarzuty wobec Edmunda Klicha
5 Stycznia, 2011 - 14:29
raz jest specem -raz akredytowanym .(u Pospieszalskiego)
Ogólnie - krętacz i matacz ,0 wiarygodności .
Można uznać tego agenta wpływu za symboliczną postać formacji zdrady.
Re: Re: Zarzuty wobec Edmunda Klicha
5 Stycznia, 2011 - 20:55
tak daleko nie posuwałbym się. Ciekawe byłyby jednak billingi Klicha z 10-11 kwietnia.
Z kim rozmawiał i kiedy? O czym?
Gdzieś w sieci znalazłem informację, że jest dobrym znajomym rodziny Kwaśniewskich.
Było nie było, z jego zeznań przed komisją sejmową wynika, że od początku działał w sposób zdecydowany i miał dużą pewność tego co robi.
Weźmy szefa komisji wojskowej płk. Grochowskiego, on zaczął od kompletowania ekipy (tak przypuszczam)i na pewno w wojsku było łatwiej to zrobić.
Cywil E. Klich dążył do jak najszybszego przybycia na miejsce zdarzenia.
Bardzo ważnym pytaniem jest rzadko podejmowana publicznie kwestia o zachowanie polskich służb specjalnych w dniu katastrofy. Ich psim obowiązkiem było jak najszybsze zabezpieczenie miejsca zdarzenia możliwie dużymi i skutecznie działającymi siłami. To one musiały się spieszyć. Istnieje wogóle w Polsce coś takiego jak szybkie siły reagowania, które działają również w weekendy?
Re: Zarzuty wobec Edmunda Klicha
5 Stycznia, 2011 - 15:26
Edmund Klich miał tylko jedno wyjście, gdy dzwonił do niego Morozow z informacją o katastrofie "rządowego samolotu". Miał odpowiedzieć, "panie Morozow, to nie moje kompetencje???", tyle i tylko tyle!!! Jako specjalista (mam wątpliwości) "konwencji chicagowskiej", powinien wiedzieć, że ta konwencja nie zajmuje się samolotami państwowymi i wojskowymi, bo to wielokrotnie wyższa półka??? I koniec dyskusji. To, co pan Klich zrobił, spowodował, bo to on zasugerował i obronił, zastosowanie tej konwencji w tej katastrofie, wbrew swoim uprawnieniom, a na polecenie i korzyść Rosji??? Jego postawa, już dziś zasługuje na Trybunał Stanu, i surowy, pokazowy wyrok??? Pzdr.
Re: Re: Zarzuty wobec Edmunda Klicha
5 Stycznia, 2011 - 21:00
Coś takiego powinien Klich raczej powiedzieć min. Grabarczykowi niż Morozowowi.
Tupolew był samolotem wojskowym, nie cywilnym jeżeli Klich miał już coś doradzać ministrowi, to powinien to wyraźnie zaznaczyć, bo wojsko wszak rządzi się innymi, niż cywile, prawami.
Po ilu godzinach od katastrofy dotarły do Smoleńska polskie siły zabezpieczające? Na pewno nie można za takie uznać kilku funkcjonariuszy BOR, którzy ponoć zajmowali się głównie pomocą przy identyfikacji zwłok.
GWARANTUJĘ
5 Stycznia, 2011 - 17:11
Zostanie i jeszcze długo porządzi ten cały pułkownik. Nawet podwyżkę dostanie.
************************** BETTER DEAD THAN RED!
**************************
BETTER DEAD THAN RED!
Re: GWARANTUJĘ
5 Stycznia, 2011 - 18:12
oczywiście że zostanie dostanie medale i podwyżkę, oraz umrze śmiercią naturalną w wypadku samochodowym
Niekoniecznie
5 Stycznia, 2011 - 20:19
[quote=teli]oczywiście że zostanie dostanie medale i podwyżkę, oraz umrze śmiercią naturalną w wypadku samochodowym [/quote]
Może żyć długo i nie wiem czy akurat szczęśliwie, ale myslę ,że zabezpieczył sobie asy, jako glejt na żywot
Athina
Re: Niekoniecznie
5 Stycznia, 2011 - 21:23
kiedy przeczytamy notatki Klicha, które sporządzał ponoć codziennie?
E.Klich nie posiada żadnych preferencji
5 Stycznia, 2011 - 20:51
Jedyną publikacją w wieloletniej(!) karierze wojskowej płk dra E.Klicha jest... jego praca doktorska (wikipedia - "Bezpieczeństwo lotów: wypadki, przyczyny, profilaktyka", Zakład Poligraficzny "Wisła", Puławy 1998).
Poza tym - zero.
Wikipedyczna informacja plus reprezentowane podczas śledztwa smoleńskiego "kompetencje" p.Klicha - z samego zakresu przepisów (polskich i międzynarodowych) pozostawia wiele do życzenia. Ekspert, akredytowany powinien również wykazywać się szczególną kondycją psychiczną by nie ulegać wpływom o stronniczość. Tego niestety p.Klich również nie posiada. Nieznajomość języków obcych również wyklucza go z szeregu ekspertów - nie każdy tłumacz jest w stanie bez przygotowania przetłumaczyć ekspertowi skomplikowany pod względem technicznym tekst. Co stanie się jeśli przetłumaczy p.Klichowi "pi razy drzwi" tekst lub replikę nafaszerowaną terminami technicznymi, które wchodzą do protokołu?
E.Klich to jedna wielka pomyłka. To nic, że wygodny Moskwie z powodów poniżej.
http://www.bibula.com/?p=29835
Czyżby jego miał na myśli Komorowski, twierdząc, że polski pilot poleci nawet na wrotach stodoły? Jeśli tak i tylko jego - to ja jestem zdolna się w tej kwestii z B.K. zgodzić.
Pozdrawiam.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Poniżej oficjalny życiorys
5 Stycznia, 2011 - 21:14
Poniżej oficjalny życiorys Klicha ze strony PKBWL, Nie zawsze źródła "prezydenckie" wyczerpują temat;)
Przyznam, że najbardziej dziwił mnie kontrast kariery Klicha z karierą Błasika. Błasik został szefem lotnictwa w sposób błyskawiczny. Zauważmy, że gdy Klich był już poważną personą w dęblińskiej szkole Błasik dopiero rozpoczynał tam naukę. Wyobrażam sobie frustrację części starej kadry oficerskiej, która musiała słuchać rozkazów szczawików, których nie tak dawno szkoliła.
@Teli, Re: Re: GWARANTUJĘ
5 Stycznia, 2011 - 21:22
po szachownicy rozumiem, że jest Pan człowiekiem związanym z lotnictwem.
Gdy zastanawiałem się nieco nad postawą E. Klicha uderzało, że często niezbyt pochlebnie wyrażał się o sposobie szkolenia w polskim lotnictwie. Zwłaszcza zaś o gen. Błasiku (wcześniej również zajmującego, wysoką pozycję w szkoleniu lotniczym).
Zastanawiam się czy między Błasikiem a Klichem nie było konfliktów?
A może szerzej, między starą LWP-owską kadrą, a nowomianowańcami z III RP?
Wszak kariera Błasika była błyskawiczna.
@foros
5 Stycznia, 2011 - 22:07
nie tylko w lotnictwie, w całej armii są dwa światy, pro rosyjskie i pro natowski, nie wiem czy akurat był konflikt między panami, jednak wiem na pewno Błasik był jednym z najbardziej lubianych dowódców
w pewnym stopniu za szkolenia na WOSLu odpowiadał Edek więc sam sobie wystawił cenzurkę
polecam artykuły Ppłk dr Tadeusza Augustynowicza, który wokół siebie zebrał wielu znakomitych pilotów i ekspertów lotniczych, ostatnio martwi nie mniejsza obecność Płk Tomasza Pietrzaka którego opinie były bardzo wyważone i rzeczowe