Głównym argumentem obrońców (zwolenników?) zaproszenia Jaruzelskiego na obrady RBN było to, że przecież prezydent zaprosił wszystkich premierów/prezydentów III RP. Robienie jednak z generała "jednego z wielu" to niedźwiedzia przysługa dla pozostałych gości, będących przecież większymi od niego ulubieńcami mediów.
Czego byśmy bowiem nie myśleli o Kwaśniewskim, Millerze czy Cimoszewiczu z jednej...