Mały artykulik o Donaldzie Tusku. Cz. II - historyczne zasługi
W końcówce rządów rozpadającego się AWS, w Donaldzie Tusku nastąpiła gwałtowana przemiana. Nieskomplikowany bon vivant, zmienia się w twardego i walecznego lwa rzucając rękawicę powszechnie szanowanym mentorom z UW. Konkretnie zaś najbardziej spiżowemu ze spiżowych Bronisławowi Geremkowi, człowiekowi którego pozycję i wielkość uznawał nawet wrogi mu Waldemar Łysiak, plasując go wśród 5 osób realnie sprawujących w Polsce władzę (w przeciwieństwie np do Kuronia i Michnika).
Efektem tego starcia było ostatecznie odstawienie UW na katafalk, jej miejsce zajęła zaś PO.
Historia PO jest znana Tutaj krótko ją streścimy.
I okres to czas Platformy romantycznej, gdy ława wolontariuszy ruszyła na wybory. Wiodło ją trzech, a właściwie czterech tenorów: Olechowski, który bazował na swoim powodzeniu z wyborów prezydenckich, Plażyński, bardzo dobry organizator, tworzący na bazie SKL struktury, inny doskonały budowniczy struktur Pawel Piskorski, najzdolniejszy polityk młodego pokolenia, oraz Donald Tusk, który miał zajmować się budową programu. Nieafiszujacym się tenorem miał być, jak sam twierdzi, Gromosław Czempiński.
Po wejściu do sejmu powstaje chadecka partia o zabarwieniu konserwatywnym. Jej znakiem firmowym jest inteligenckość wyrażona w sojuszu profesorów z przedsiębiorcami. Z tenorów ostaje się Tusk, jednak twarzami partii stają się: ostra w języku profesor ekonomii z KUL oraz błyskotliwy inteligent z Krakowa, pogromca MIllera, Rywina i Michnika przed kamerami wszystkich telewizji.
Okazuje się jednak, że mimo wszelkich znaków na niebie i ziemi inteligenckość przegrała z marginalną partią braci Kaczyńskich. Jako główną przyczynę wskazano zastosowanie przez spindoktorów PiS kilku zgrabnych reklamówek. Biorący zaś przyspieszone lekcje PR Tusk przgrał bezpośrednią debatę z Lechem Kaczyńskim, a z nią całe wybory. To był szok. Szykujące sie do władzy PO znalazło się w sytuacji, której nie przewidziało, bycia słabszym partnerem. Postawiono podstawowy warunek koalicji: amnestia, gwarantowana przez uzyskanie przez PO kontroli nad policją lub prokuraturą. PiS się nie zgodził.
W ten sposób rozpoczyna się trzeci etap w dziejach PO, stworzenie partii władzy zorganizowanej na wzór wojskowy, z osobistą dyktaturą przywódcy, charakterystyczny wcześniej dla dzieł Pawła Piskorskiego. Prawdopodobnie też i tutaj Piskorski był architektem ideologiem zaś Rokita, który dążył do osobistych rządów za pośrednictwem figuranta i spoiwa w osobie Donalda Tuska. Prace trwały w spokoju przez dwa lata, atakowaniem pisowskiego rządu z powodzeniem zajęły się bowiem niezależne media i czujące zagrożenie środowiska. Aktem wieńczącym przebudowę PO była dekapitacja dwóch twórców nowej partii: Piskorskiego, któremu zarzocono, że kupił za dużo lasów (choć wcześniej dano wiarę wyjaśnieniom o kilkusetkrotnym pod rzad rozbiciu banku w kasynie) oraz Rokity, który widząc swe dzieło postanowił wycofać się pod eleganckim pretekstem.
Celem tej przemiany było osiągnięcie dwóch wartości. Po pierwsze uzyskanie bezwzględnej kontroli nad przekazem medialnym. Po drugie zmianę technik kontaktowania się z grupą docelową. Wybory wykazały bowiem, że inteligenckość w stylu oświeceniowym nie zapewnia zwycięstwa. Odtąd głównym adresatem tez PO miał tzw. aspirujący i nowobogaccy. Stąd też zmiana frontmenów. Intelektualizującego Rokitę zastąpiono nidoszłym doktorem filozofii i producentem tanich win w jednym. A błyskotliwe riposty i hasła fantazyjno-chamskimi performasami z seksualnymi podtekstami. Wyborców zaś, dla których i ten poziom był zbyt wygórowany obslugiwał zwykła knajpianą rąbanką polityczny bankrut, niegdyś uznawany za lidera katolickich talibów. Zmieniła się równiez lista intelektualnych totemów partii. Wymiotło profesorów i przedsiębiorców. Zastąpili ich artyści estrady i małego ekranu, reżyserzy, sportowcy. Zaś wyborca PO zyskiwał markę młodego, wykształconego, wielkomiejskiego.
Ta właśnie partia, III Platforma jest, moim zdaniem, formacją polityczną, dzięki której Donald Tusk na trwałe wpisze się do histori polskiej sceny politycznej. Jest to bowiem pierwsza polska partia postpolityczna, czyli partia władzy, nie posiadająca realnie żadnych treści ideowych, a nastawiona wyłącznie na zarządzanie. Po prostu przedsiębiorstwo, które działa w polityce, za pomocą odpowiednich technik zdobywa sobie poparcie czyni zaś to co jest korzystne dla przedsiębiorstwa. W ten sposób Donald Tusk byłby tym, który zakończył etap pokojowej rewolucji solidarności i transformacji. Solidarność była bowiem niewątpliwie wielkim ruchem ideowym, którego celem były zmiany ustrojowo - formacyjne. Ten właśnie element był wiodącym we wszystkich solidarnościowych rządach podobnie zresztą był on wodącym w towarzyszących im rządach postkomunistycznych. Dominacja partia, w której policy (program) jest jedynie częścią politics (piaru) to symboliczny kres tego sporu. Sama zaś PO jest partią, bez barier, łączącą obie strony ideowego sporu. Jej głównymi politykami są bowiem byli solidarnościowcy, podstawową zaś bazą poparcia tereny dotychczas wiernie popierające SLD.
Oczywiście brak warstwy ideowej (koryto dla swoich kiepsko się sprzedaje) wymusił przemiany w dyskursie politycznym. Brak treści musiał zostać nadrobiony formą. Stąd rozdymanie do wymiaru podstawowego dupereli typu: samolot dla prezydenta, nie podawanie ręki, rzuconego na korytarzu słówka czy wyrwanych z kontekstu zdań, które nadyma się do wymiaru uraz dla całych wielkich grup społecznych. Stąd też teraźniejsza dyskusja o debatach zamiast noramlengo wymiaru ideowego. Metoda jest prosta: nie mamy czekolady, to dajmy tak wiele wyrobu czekoladopodobnego by lud nie zauważył braku. O tym z jak dużą skutecznością udało się Tuskowi jego ekipie i sojusznikom ów erzac politycznego sporu wpoić w ludzkie umysły niech świadczy fakt, że jeden z członków PO (zdrowy na umyśle) zdecydował się na dokonanie zabójstwa szefa przeciwnego ugrupowania, a gdy ten miał zbyt dobrą ochronę zabił chociaż jednego ze znienawidzonych "pisiaków".
Wróćmy jednak do metody politycznej Tuska. Otóż postpolitkę (zarządzanie zamiast polityki) zastosował on tylko w częściowym wymiarze. Miała być to postpolityka pod scentralizowaną polityczną kontrolą. Tak chyba należy odczytywać gwałtowny wzrost zatrudnienia w administracji, najprawdopodobniej Tusk pozostawił w ministerstwach dotychczasowych urzędników by wykonywali pracę merytoryczną ale jednocześnie dodał im tylu politycznych komisarzy, albo zwykłych pieczeniarzy, ilu zdołał.
Ciekawa jest też konstrukcja rządu otóż występują w nim trzy typy ministrów:
A. Urzędnicy, bez politycznego umocowania (najczęstsza kategoria)
B. Politycy o silnym umocowaniu w PO, ale rzuceni na odcinki na których się nie znali (np. Grad, Grabarczyk)
C. I fachowi, i mocni w PO, ale o niskim potencjale ogólnym (Kopacz)
W ten sposób powstali słabi ministrowie, którzy ważniejsze, a przez to bardziej kontrowersyjne decyzje mogli podejmować wyłacznie dzięki sile politycznej premiera. Aby taki układ mógł sprawnie funkcjonować premier powinien stworzyć w swoim najbliższym biurze komitet będący w istocie kopią RM, tymczasem stworzył komórkę PR wskazując w ten sposób jasno swoje priorytety.
Ciekawe też, że na początku w rządzie funkcjonowało 4 ministrów, którzy mieli szansę stać się silnymi. Schetyna i Drzewiecki byli i mocni w PO, i znali się na tym co robili. Zaś Ćwiąkalski i minister ds środowiska dzięki swojej działalności zawodowej wyrobili sobie własną markę. Wszyscy czterej nie są już ministrami, dzieląc los wielu poprzedników, którzy co prawda Tuskowi nie zagrażali, ale mieli potencjał by takim zagrożeniem się stać.
Kolejnym elementem systemu Tuska jest udzielenie dużych uprawnień służbom specjalnych z jednoczesnym osłabieniem ich kontroli.
Następnym zawiązanie sojuszu z mediami połączone z czyszczenie przestrzeni publicznej z mediów/dziennikarzy niesojuszniczych.
Jaki był efekt takiej polityki Tuska? Dla państwa mizerny. Zaostrzony konflikt polityczny przeniósł sie bowiem z dużą intensywnościa do instytucji państwowych powodując ich częściowy bezwład, któremu nie są w stanie zapobiec słabi, jeśli chodzi o moc sprawczą, ministrowie. Najjaskrawszym owocem tego chaosu była katastrofa smoleńska, a także póżniejsze próby śledztwa. I MON nie jest wcale wyjątkiem, żle i w słabym tempie budowana jest infrastruktura, wiele projektów jest przepłacanych. Nastąpił gwałtowny przyrost długu, połączony z głwałtowną obiżką wartości złotego, podwyżką podatków i opłat, zwyżką cen.
Jednak dla przedsiębiorstwa PO system Tuska wydaje się skuteczny. PO zdołało zwyciężyć w kilku wyborach z rzędu i ma bardzo duże szanse by, jako pierwsza partia w historii III RP, utrzymać władzę przez dwie kadencje z rzędu.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2511 odsłon
Komentarze
Foros
31 Sierpnia, 2011 - 08:44
Niech Pan nie skreśla Schetyny: on jest z Wrocławia....... Jego czas jeszcze przyjdzie!!!
Jerzy45
Jerzy45