Bronią Palikota - on musi zostać w Platformie

Jeden z głównych działaczy partii rządzącej, Janusz Palikot nazwał posłankę opozycji parlamentarnej “prostytutką”. Stało się to po jego wcześniejszej wypowiedzi, w której umawiał się z dziennikarkami dużej gazety “po dwóch winach i na golasa”. Innymi słowy poseł PO potraktował wtedy dziennikarki jak tanie dziwki, a później de facto nazwał byłą Minister Współpracy Regionalnej “kurwą”. Wiele osób wyraża dzisiaj oburzenie z powodu chamskiego zachowania posła Platformy i sugeruje, że powinien on zostać wyrzucony ze swojej partii. Osoby te bardzo się mylą i należy stanowczo zaprotestowac przeciwko takim postulatom.

Janusz Palikot nie jest żadnym wypadkiem przy pracy, tylko typową postacią działacza Platformy Obywatelskiej. Wywodzący się z nizin społecznych, formalnie wykształcony i wzbogacony dzięki umiejętnosci wykorzystania luk w prawie, “dojść” lub znajomości, zachował w sobie duże pokłady chamstwa i knajactwa, które wpoili mu rodzice. Jest oczywiste, że żulem zostaje się w domu rodzinnym i tak naprawdę wyssanego z mlekiem matki prostactwa nie można się pozbyć do końca życia. Dlatego Palikot jest dziś idolem znacznej części (jeśli nie większości) funkcjonariuszy PO, gdyż wypowiada publicznie to, co oni sami mówią tylko po cichu, w kręgu rodziny i przyjaciół, czy też w stanie upojenia alkoholowego lub narkotycznego. Jest jasne, że dla osób takich jak Dolniak, Chlebowski, Niesiołowski, Pitera czy Bieńkowska użycie słowa “prostytutka” - czytaj: “kurwa” pod adresem kobiety jest może zachowaniem niesmacznym, jednak w żaden sposób nie wyklucza z towarzystwa. Ot, może i lekka przesada, ale tak naprawdę to ta Gęsicka sama zasłużyła sobie na tę obelgę

Zachowanie Palikota daje nam unikalną okazję rozpoznania poziomu kulturowego posłów i posłanek PO. Dziś niejaki Dolniak w “Sygnałach Dnia” usprawiedliwiał Palikota rzekomą manipulacją faktami, jakiej miała dopuścić się Grażyna Gęsicka. Pan poseł jednak nie przywołał żadnych liczb na poparcie swojej tezy. Podobnie Julia Pitera w wywiadzie dla RMF FM stwierdziła, że Minister Gęsicka “sprzeniewierzyła się prawdzie”. Cały jej wywiad powinien zresztą przejść do annałów politycznej głupoty, bo posłanka opowiadała jakieś banialuki o działaczach PiS rozpowszechniajacych plotki o homoseksualiźmie posłów PO. Marszałek Niesiołowski z kolei w TVN24 nazwał twarde fakty przytoczone przez posłankę PiS “obrzydliwym kłamstwem”. Zauważmy, że za każdym razem mamy do czynienia z próbą relatywizacji inwektywy, próbą całkowicie nonsensowną, bo nawet niesłuszna krytyka rządu nie może wywoływac reakcji obelżywych czy agresywnych ze strony władzy.

Ciekawym przypadkiem jest Pani Minister Bieńkowska, która bardzo łagodnie potraktowała Palikota, podtrzymując tezę o “kłamstwie” swojej poprzedniczki. Pani Minister w ten sposób ukręciła sznur na własną szyję, bo przecież od dziś będzie można ją “krytykować” w ten sam sposób. Przez wzgląd na kobietę nie stawiam tutaj tezy, ze język Palikota pani minister Bieńkowskiej po prostu odpowiada i już nie raz słyszała ten typ “argumentów” od swoich kolegów, znajomych czy bliskich.

Dość zabawne wyglądają dzisiaj głosy oburzenia kobiet zasiadających w klubie Platformy Obywatelskiej. Panie zdały sobie sprawę, że w każdej chwili ich kolega może po pijanemu (wydaje się, że ostatni wpis na blogu Palikota o płci Kaczyńskiego powstał po kilkunastu głębszych) lub ze zwykłej chęci zrobienia draki nazwać je – podobnie jak Grażynę Gęsicką – prostytutkami. Klub PO zbiera się przecież co pewnien czas na “roboczych” wyjazdach, gdzie zabawa odbywa się na cztery fajerki i niejednemu działaczowi już puściły hamulce. A obecność bywa zwykle obowiązkowa. Co się stanie, kiedy na kształtnym udzie działaczki pojawi się spocona dłoń Palikota i padnie niedwuznaczna propozycja: “u mnie nago i po dwóch winach”. Do kogo sie wtedy odwołać? Czy Donald Tusk nas wtedy obroni? Czy media staną za nami murem? A może profesor Magdalena Środa, która, przypominając stare wybryki Leppera, odwraca uwagę opinii publicznej od ekscessów Palikota.

Panie posłanki Platformy Obywatelskiej czeka jeszcze wiele niespodzianek. Pewne jest jedno – Palikot zostanie w Paltformie. Jest on potrzebny Premierowi, aby regularnie opluwać Prezydenta i szefa PiS. Jest potrzebny PO, aby przykrywać jej rządowy blamaż i jest potrzebny tej części elektoratu PO, która widzi w Palikocie uosobienie sukcesu.

Ach byłbym zapomniał, jest przecież senator Gowin i jego świętoszkowate oburzenie. Jednak, czy można poważnie potraktować człowieka, który twierdzi, że rząd PO zrobił bardzo wiele dla Polski. Odpowiadając czytelnikom Wprost stwierdził, że PO odniosła sukces w sprawie pakietu klimatycznego (60 miliardów wirtualnych pieniędzy na walkę z urojonym efektem cieplarnianym) oraz umocniło międzynarodową pozycję Polski. Jednak jak dowiadujemy się z mediów to “umocnienie” polega na tym, że znany dziennikarz państwowego radia brytyjskiego BBC nazwał w popularnej audycji Polaków dobrymi naprawiaczami samochodów, sprzątaczami i .. prostytutkami. Jak widać panie posłanki Platformy Obywatelskiej czeka straszny los. Skoro senator Gowin w ten sposób rozumie “wzrost międzynarodowej pozycji”, do czego jeszcze będzie zdolny Palikot. Już wkrótce zapewne się tego dowiemy...