Brzeziński krytycznie o polskiej dyplomacji. Więcej realizmu!
Zbigniew Brzeziński, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Jimmy'ego Cartera, to bez wątpienia wybitny umysł politologiczny. Szkoda, że w Polsce tak rzadko się go słucha, a gdy udziela wywiadu, przemyka on niezauważony przez media, polityków i decydentów. Nie można na to pozwolić.
W " Rzeczpospolitej " z dn. 31 października Big Zbig, jak mówi się o Brzezińskim, powiedział kilka niezwykle istotnych rzeczy. Nie będą one miłe dla uszu wielu Czytelników, gdyż mało kto lubi słuchać krytyki, w szczególności gdy dotyczy to ich własnych przekonań. Brzeziński przede wszystkim ostro podsumował stanowisko kolejnych polskich rządów wobec Gazociągu Północnego: " Niemcy od razu zaproponowali przecież odnogę prowadzącą do Polski, ale władze w Warszawie tę propozycję odrzuciły (...) Można było przyjąć tę propozycję, a i tak walczyć o zablokowanie projektu. Obowiązkiem polskich władz jest podjęcie kroków zapobiegawczych. I to jak najwcześniej, a nie dopiero wtedy, gdy ten rurociąg będzie już praktycznie gotowy ."
Zamiast krzyków o zdradzie, zagrożeniu kolejnym rozbiorem Polski oraz pakcie Ribbentrop-Mołotow, należało z zimną krwią prowadzić realistyczną, cyniczną grę, obliczoną na to, aby na końcu wilk był syty, a owca cała. Kolejne ekipy rządzące wolały jednak wymachiwać szabelką i liczyć na to, że obawy obrońców środowiska zablokują projekt, którego realizacji chciało kilka wpływowych państw unijnych oraz Rosja. Jest oczywiste, że przeprowadzenie rurociągu pod wodą, zamiast przez terytorium państw bałtyckich i Polski jest celowym działaniem, które nie jest dla nas korzystne. Z drugiej strony, nie jest korzystne odcinanie się od dostaw surowców oraz polityka oparta na emocjach, a nie na chłodnej kalkulacji.
Jednak najważniejsze jest inne stwierdzenie Brzezińskiego, w którym wskazuje główną bolączkę polskiej polityki zagranicznej - domaganie się od innych, żeby zrobili coś dla Polski. Oddajmy głos Brzezińskiemu: " Władze w Warszawie muszą prowadzić politykę realizowaną w przemyślany sposób. A ona nie może opierać się na ciągłych oczekiwaniach, że inne kraje pomogą Polsce rozwiązać kwestie, co do których Polska już dawno powinna była zająć konsekwentne stanowisko . I nie chodzi tu o stanowisko typu: „to mi się nie podoba”, „my się tego boimy”, tylko o konkretne działania, by danemu niebezpieczeństwu zapobiec lub przynajmniej zmniejszyć zagrożenie. A o tym bardzo mało słychać. Za to bardzo dużo się ciągle mówi o tym, co inni powinni dla Polski zrobić ."
Nasze przeświadczenie o własnej wyjątkowości, częstokroć wyższości nad innymi; domaganie się szczególnego traktowania w każdej możliwej sytuacji; granie na emocjach i brak treści polityki zagranicznej, to najważniejsze zarzuty stawiane przez Brzezińskiego polskim decydentom w ostatnich latach. Szczególnie widać to w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, które oparliśmy na komplementach ze strony amerykańskiej i wierze w cudowną moc sprawczą słów i sformułowań, chociażby takich jak bycie "partnerem Stanów Zjednoczonych". Tymczasem różnica potencjałów między Polską a Ameryką jest tak wielka, że określenie "partner" w żadnym razie nie oznacza równoprawnej pozycji czy szczególnych relacji. Jak wskazuje Brzeziński we wcześniejszym wywiadzie dla " Rz ", z połowy września br., świetnie sztukę gry na emocjach Polaków opanowała administracja Busha, umiejętnie podbijająca antyrosyjski bębenek w Polsce. To, co w Warszawie odbierano jako szczególnie bliskie stosunki, z amerykańskiego punktu widzenia było cyniczną (realistyczną) grą obliczoną na potrzeby Waszyngtonu.
Były doradca Cartera mówi: " Strona amerykańska nie czuje się jednak zobowiązana do specjalnych świadczeń wobec Polski. Stosunki między Warszawą a Waszyngtonem są normalne i partnerskie. Amerykanie podchodzą jednak racjonalnie do istotnych dysproporcji w potencjale Polski i Stanów Zjednoczonych. Wychodzą też z założenia, że jeżeli polskiemu rządowi łatwiej jest ten fakt przełknąć pod przykrywką daleko idących komplementów, to proszę bardzo ." Szkoda, że łykamy tak łatwo okrągłe słowa, nie dbając o to, aby poszły za nimi konkretne czyny.
Jakie rady dla polskiej dyplomacji ma Brzeziński? - " Radziłbym stronie polskiej troszeczkę się uspokoić. Polska ma niemały potencjał, znaczący w pewnej części Europy. Jest członkiem NATO i Unii Europejskiej. Ma też do pewnego stopnia partnerskie stosunki z Ameryką ." Jego zdaniem nadszedł " najwyższy czas, by Polska stała się poważnym państwem, a nie żyła ciągle w zawieszeniu między niebem a piekłem ." Przy czym niebo rozumiane jest jako przekonanie o szczególnie bliskich relacjach z Ameryką, piekło zaś sytuacją, w której można mówić o kolejnej zdradzie.
Ocena działań polskich rządów i dyplomacji dokonana przez doświadczonego politologa jest bardzo krytyczna. Smutne, że jest ona jak najbardziej prawdziwa. Polska polityka zagraniczna jest w dużej mierze pozbawiona treści i oparta na fałszywych założeniach. Przekonanie o własnej wyjątkowości i roszczeniowa postawa wobec innych państw niejako immunizują nas od podejmowania działań na własną rękę , zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Zbyt emocjonalna dyplomacja, przywiązanie do pustych gestów i nieumiejętność właściwej ich interpretacji doprowadzają nas do mylnych wniosków. Gdy prawda wychodzi na jaw, nasze zdziwienie jest ogromne, a często towarzyszy mu zawód oraz bardziej negatywne uczucia, prowadzące do nadużywania określeń takich jak "zdrada".
Czas dorosnąć, powiedział Brzeziński. I trzeba przyznać mu rację. Nasi politycy powinni przestać myśleć życzeniowo i zrozumieć "jak działa świat". Dość już obrażania się, braku zrozumienia i liczenia na innych. Umiesz liczyć? Licz na siebie. Nikt nie zrobi za ciebie tego, co powinieneś zrobić sam.
Piotr Wołejko
Czytaj cały wywiad Brzezińskiego w "Rz"
grafika: Wikimedia Commons
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4552 odsłony
Komentarze
well ... well,
11 Listopada, 2009 - 05:32
trochę się dziwię, ze Zbigniew Brzeziński jest na tym forum dla wielu ludzi takim objawieniem, niemal guru. Warto przypomnieć, że za czasów Cartera, gdy Brzeziński był jego doradcą ds. bezpieczeństwa, Ameryka poniosła największe porażki w okresie postwietnamskim. Na następną trzeba było czekać ponad 20 lat - 9/11/2001.
Właśnie m.in. w drugiej połowie lat 70tych ub. wieku ekipa Carter/Brzeziński pozwoliła uzyskać ZSRR przewagę strategiczną we wszystkich najwazniejszych obszarach uzbrojenia (ilość głowic nuklearnych, atomowe okręty podwodne - nosiciele rakiet strategicznych), SS-20 - rakiety średniego zasięgu wycelowane w Europę zachodnią, nie wspominając już porażki w Iranie (zajecie ambasady USA i nieudana próba uwonienia zakładników) czy też oddawanie wpływów w Afryce. Było tego więcej, ale nie pamiętam tak z marszu.
Dlaczego o tym piszę ???
Mniej więcej w 1984 moze 5tym wpadła mi w ręce ksiażka wydana w drugim obiegu pt. Plan gry - autorstwa Zbigniewa Brzezińskiego (ok.250 stron). Jako student historii 4go roku, specjalizujący sie w historii najnowszej, byłem rzeczywiście pod sporym wrazeniem aczkolwiem raził mnie pewien schematyzm, no .... ale pod wrazeniem byłem. Jednak krótko.
Dosyć prędko wpadła mi ręce kolejna praca (ok. 97 stron) napisana przez: Edward Luttwak: Strategia sowieckiego imperializmu.
Jako że tematyka obydwu prac w znacznym stopniu sie pokrywała, mogłem porównać sosób myślenia i podejścia obydwu panów do istotnych zagadnień zimnej wojny, polityki USA i ZSRR, kwestii równowagi strategicnej, znaczenia wojny w Afganistanie itd.
Czas pewnej krótkie fascynacji prof. Brzezińskim się skończył.
To było coś takiego jak się porówna Krajobraz po bitwie - Kuronia (jesień 1986 - chyba się nie mylę) i wiosna 1987: Krajobraz przed bitwą - Moczulskiego.
Przepraszam, trochę się rozpisałem. Kończąc: Big Zbig majaczy,. Kto ma ,,robić'' polską politykę zagraniczną, KTO ???
Jakość polityki zagranicznej jest bezpośrednio uwarunkowana jakoscia elit politycznych i intelektualnych posiadajacych wysokie morale i poczucie służby narodowi i państwu (lub odwrotnie). Tutaj nawet dobre chęci nie zawsze wystarczą - mam na mysli rząd premiera Kaczyńskiego, któremu nie mozna odmówić sporych zasług.
Innym istotnym elementem w polityce zagranicznej jest stan służb spec. i armii. Służby mamy i one sobie i jeszcze komuś służą i tak się to wszystko kręci.
Oczywiście pan prof. Brzeziński tego nie powie, to by było niepoprawne, a przecież mógłby chociaż raz wyłożyć kawę na ławę wszak jest obecnie osobą prtwatną i nie pełni żadnych funkcji w rządzie amerykańskim.
rob london
Well …rozwój wydarzeń w Polsce nabiera tempa.
Opublikowanie raportu MAK-u gen. Anodiny czytaj rządu rosyjskiego i słaba reakcja rządu polskiego przy jednoczesnej aktywnej działalności komisji śledczej posła Maciarewicza czy publikow
Big Zbig majaczy
11 Listopada, 2009 - 08:16
Zgadzam się w 110%
Brzeziński już dawno temu zaczął majaczyć. A z czasem zrobił mu się tylko gorzej.
Ten wywiad do Rz jest jednym z kolejnych jego wywiadów z których nic nie wynika. Udziela się on znacznie cześciej w Stanach i jego political correctness jest nie do zniesienia.
Od dawna nie jest on żadnym autorytetem.
Pozdrowienia
dokładnie tak
11 Listopada, 2009 - 13:45
Big Zbig jako autorytet to śmieszne. Może dla salonowców, bo ma baaardzo poprawnie polityczne poglądy. Sam żadnych osiagnięć nie ma, doradzać to może takim takim popaprańcom jak Carter, Clintonowie czy Obama. Od Polski niech się trzyma z daleka, bo my nie chcemy takich "sukcesów" jak administracja Cartera.
oszołom z Ciemnogrodu
oszołom z Ciemnogrodu
Dyskutujmy o meritum
11 Listopada, 2009 - 16:01
Czyli o polskiej polityce zagranicznej, a nie o Brzezińskim i subiektywnych odczuciach czytelników do niego oraz prezydenta Cartera. Przypominam też, że ten "nieudacznik" Carter doprowadził do pokoju pomiędzy Izraelem a Egiptem.
Piotrze
11 Listopada, 2009 - 16:40
...a tymczasem ZSRR poczynił największe postępy od epoki stalinowskiej...
Kiedyś się nad Brzezińskim nieźle w "Odcinkach" w Gazecie Polskiej Kwieciński poznęcał. Jednym słowem: totalna demaskacja.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Otóż to. Brzeziński np.
11 Listopada, 2009 - 17:22
Otóż to.
Brzeziński np. krytykował inwazję na Irak w 2003 roku. I z perspektywy czasu widać, że miał racje...
Inna sprawa, że krytykował też Regana w latach 80-tych.
Tylko co to ma do rzeczy w kontekście naszej polityki zagranicznej A.D. 2009?? Puki co przejechaliśmy się na bezwarunkowym popieraniu USA i czekaniu na to, aż inni coś dla nas zrobią. O rurze nie chce mi się nawet zaczynać, cnie mówiąc o rozsypce sił zbrojnych.
Re: Otóż to. Brzeziński np.
11 Listopada, 2009 - 19:19
amerykanofilia wszystkich gabinetów od 1989 roku to było coś irracjonalnego. Trzeba samemu rozwijać siły zbrojne, a nie liczyć na kogoś, że nam pomoże, a samemu mieć armię, która nie pokona nawet liliputa. Już kilka razy w historii przejechaliśmy się na deklaracjach współpracy. Teraz tak samo. W efekcie ponownie znaleźliśmy się w niemiecko-rosyjskich kleszczach.
A rura? To nie byłby żaden problem, gdyby nie koncesjonowanie rurociągów, przypomnę, przegłosowane przez KL-D.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
DoktorNo
11 Listopada, 2009 - 19:28
Nasi pożal się Boże politycy uprawiają politykę na poziomie piaskownicy, co gorsza w swojej pysze, uważają, że tak uprawia się politykę międzynarodową. Ze można sobie sobie pozwolić na rezygnację z rozumu i zastąpić go emocjami. Nie potrzeba się trudnej metodologii zarządzania projektami, wystarczy plota, albo jęczenie, że ktoś nas zdradził.
Kwaśniewski zachowywał się jak koleś z ZSMP, Bartoszewski jak dziadek mający problemy ze zwieraczami, Fotyga jak podejrzliwa nauczycielka, Sikorski jak chłoptyś od ołowianych żołnierzyków.
pzdr
Milton
Brzeziński o polityce polskiej
11 Listopada, 2009 - 10:36
Uważam, że Brzeziński ma rację. Dyletancko prowadzona polska polityka zagraniczna doprowadziła do obecnej sytuacji, którą dobrze opisał Ziemkiewicz w swoim artykule z września br. opublikowanym w Rzeczpospolitej. Znowu znaleźliśmy się między Rosją a Niemcami, pierwsze owoce tego już zbieramy w postaci pata w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego. Nastąpił upadek polskiej polityki wschodniej (vide: Co po Giedroyciu). Czy zagraniczna polityka polski musi się opierać albo na serwilizmie albo na abnegacji ? Czy nie ma miejsca na zdrowy rozsądek ?
Do Roblondona: piszesz o historii swoich uczuć do Brzezińskiego, a nie ustosunkowujesz się do treści.
pzdr
Milton
Re: Brzeziński o polityce polskiej
11 Listopada, 2009 - 14:24
Administracja Cartera jaka była, taka była, ale w jaki sposób unieważnia to spostrzeżenia Brzezińskiego nt. naszej polityki zagranicznej?
Gdy Brzeziński był
11 Listopada, 2009 - 17:40
Gdy Brzeziński był doradcą ds. bezpieczeństwa, Ameryka poniosła największe porażki w okresie postwietnamskim.
Ale nasza polityka zagraniczna jest prowadzona po skałtowsku i bez głowy.
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Miltonie
11 Listopada, 2009 - 20:11
"Odrzucam pogląd, że argumenty na dany temat, muszą wygłaszać tzw. autorytety."
Już dwanaście komentarzy, mój trzynasty (o ile ktoś nie doda, zanim ja nie napiszę), a nie odniesiono się w ogóle do meritum, czyli polskiej polityki zagranicznej. Trudno uznać za coś więcej niż zalążek dyskusji twierdzenia (słuszne) o irracjonalności stawiania (w tak dużym stopniu) na Amerykę i (przez to) lekceważeniu innych.
pozdrawiam
Re: Miltonie
11 Listopada, 2009 - 21:33
Przede wszystkim: nasza polityka wschodnia poniosła klęskę. Można tyle powiedzieć, jak mawiają Anglosasi, "deal with it" czyli "liczmy się z tym".
http://niepoprawni.pl/blog/680/co-po-giedroyciu
Dwa: podejmujemy działania przekraczające nasze siły (np. Afganistan), licząc za odwzajemnienie, zapominając o tym, że wzajemność w stosunkach międzynarodowych ma miejsce wtedy, gdy drugiej stronie się to kalkuluje. Czas z tym skończyć.
Trzy: skoro Amerykanie wycofują się z tarczy antyrakietowej itp. to może czas na zaciśnienie współpracy obronnej w trójkącie Niemcy-Francja-Polska? Zyskamy więcej, niż modląc się o to, żeby USA coś u nas zainstalowała...
Cztery: Rafał Ziemkiewicz kilka tygodni temu sprowokował dyskusje o tym, że może czas (z głową!) zaciśnić stosunki z Niemcami? (patrz też punkt 3). W końcu to połówka tandemu zarządzającego UE i mocarna gospodarka Europy.
Tyle na razie, na ile jestem w stanie wymyśleć o 21.00 wieczorem. :))
DoktorNo
11 Listopada, 2009 - 21:52
Interesujące uwagi. Warte refleksji. Wkrótce na blogu dużo szerzej o polskiej polityce zagranicznej :)
pozdrawiam,
PW
OK. Pozdrawiam. :)
11 Listopada, 2009 - 22:39
OK.
Pozdrawiam. :)
Piotr i DoktorNo
12 Listopada, 2009 - 01:03
Odpowiadam wprost: moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak polska polityka zagraniczna opierająca się na spójnym, precyzyjnym, pozbawionym emocji obrazie świata, pozwalająca wyznaczyć cele i metody działania na rzecz interesów Państwa Polskiego i obywateli, przy uwzględnieniu konsekwencji z racji przynależności do UE i NATO.
Taka całościowa wizja powinna być podstawą do określenia doktryny państwowej, która powinna zawierać bardziej szczegółowo rozpisane poszczególne polityki państwa np. stosunek do globalizacji, polityka niemiecka, polityka wschodnia, polityka amerykańska itd.
Poszczególne polityki powinny mieć swoich właścicieli, czyli dyplomatów, odpowiedzialnych za ich realizację, czy wprowadzanie korekt. Cele polityczne powinny uwzględniać historię, nie powinny jednak być jej niewolnikiem. Regularnie powinny odbywać się przeglądy poszczególnych polityk pod kątem ich realizacji.
Zgadzam się z tezami prezentowanymi przez DoktoraNo.
Sprawie rurociągu gazowego na Bałtyku i bezpieczeństwa energetycznego jest tematem blogu prowadzonego przez pana Andrzeja Szcześniaka, którego lekturę bardzo polecam http://szczesniak.pl/. Jest to prowadzona na dobrym poziomie krytyka poczynań kolejnych rządów.RP.
pzdr
Milton
Serce czy głowa?
12 Listopada, 2009 - 02:20
Serce mówi, że dla Polski najlepszy byłby układ środkowoeuropejski tzn, Polska, Litwa, Estonia, Łotwa, Czechy, Sowacja, Węgry, być może Rumunia. Jest to układ optymalny, z różnych względów. Geograficznych, geopolitycznych czy historycznych. Nawiązanie bardzo ścisej współracy z luźną formą federacji włącznie. Niestety nie widzę w tym układzie Ukrainy. Czy jest to możliwe? Nie! Choćby z przyczyn wspólnych granic i nierozwiązanych zaszłości historycznych. A więc polityka zagraniczna Polski dążąca do tego, według mnie, będzie straconym czasem. Poza tym wielu dzisiejszym potentatom europejskim nie byłoby to na rękę, a więc możnabyloby się spodziewać cichych ale za to bardzo zdecydowanych działań zmierzających do rozbicia tego układu czy związku.
A teraz co mówi głowa. Głowa mówi wyraźnie. Niemcy! Nawet nie Francja. W mojej opinii Francją należy grać z Niemcami, Rosją czy Ameryką, ale nie wolno ufać, a już tym bardziej dać się zaprząc do francuskiego rydwanu. Bardzo niepewny ten rydwan. A więc znowu Niemcy. oczywiście trzeba koniecznie rozwiązać sprawę mniejszości polskiej w Niemczech czy żądań wysiedlonych. Raz na zawsze. Wprawdzie to, że wysiedleni podskakują to zasługa kolejnych rządów w Warszawie, bo nie jestem pewny czy polskich. A więc kalkulując na zimno. Niemcy, ale pod pewnymi warunkami
A co rury na dnie Bałtyku, to myślę, że dobrze się stało, że nie będzie ona biegła poprzez polskie tereny. Odbierze to Rosji możliwość szantażowania Polski przymknięciem kurka, a tym samym Niemiec i reszty, ale obarczanie winą za to Polski. A jaka to różnica z Rosji czy z Niemiec?
_________________________________________________
"Strzeżcie się Wilki, strzeżcie się przynęty..."
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
Dobrze godosz . Przenieść
12 Listopada, 2009 - 10:21
Dobrze godosz .
Przenieść "Trzon Europy " bardziej ku wschodowi .
Tak przemyślane i konsekwentne działanie ma sens .Smiem jednak twierdzić ,elity pójdą w łapy niemieckie jak barany . Polska do tego bloku powinna usilnie wciągać Ukraine .
Co do rury - budować niezależność energetyczną i nie traktować gazu jako surowca chemicznego . To jest kula u nogi na którą musimy uważać .
Warto tyle poświęcać dla Polic?
Re: Brzeziński krytycznie o polskiej dyplomacji. Więcej realizmu
19 Listopada, 2009 - 13:25
Nie lekceważyłbym doświadczeń Brzezińskiego. Jeśli popełniał błędy, to nie znaczy, że nie wyciągnął z nich wniosków. Generalnie dziwię się, że nasi pseudopolitycy nie korzystają z jego doświadczeń, rad, wsparcia. Ale to już moje zdanie. Po prostu uważam, że każde naświetlenie problemu z innego punktu widzenia jest cenne i pomaga podjąć właściwą decyzję. Stąd moje zdziwienie.
Re: Re: Brzeziński krytycznie o polskiej dyplomacji. Więcej real
20 Listopada, 2009 - 00:08
Podzielam Pańskie zdziwienie. Dziwi mnie także, czemu komentujący odrzucają Brzezińskiego z marszu, nie zastanawiając się nawet sekundy nad tym, co mówi.
pozdrawiam
prof. Brzezinski
20 Listopada, 2009 - 01:58
nie wiadomo po co sie wypowiada w tak obcesowy sposob; krytykuje skutki polskich niemoznosci w polityce zagranicznej nie dotykajac przyczyn jej slabosci czyli meritum: brak dekomunizacji struktur panstwa w tym MSZ; brak ostrej lustracji w MSZ; ciaglosc starych powiazan rodzinnych w rektrutacji do MSZ; jeszcze mam wyliczac ??? - on jest w pelni swiadomy powyzszego, ale nic na ten temat nie mowi;
POWTORZE: JEGO KRYTYKA DOTYCZY SKUTKOW I TO BARDZO POWIERZCHOWNYCH;
dlatego jest w moich oczach zupelnie niewiarogodny.
plus: jego porazki jako czlonka administracji Cartera.
rob london
Well …rozwój wydarzeń w Polsce nabiera tempa.
Opublikowanie raportu MAK-u gen. Anodiny czytaj rządu rosyjskiego i słaba reakcja rządu polskiego przy jednoczesnej aktywnej działalności komisji śledczej posła Maciarewicza czy publikow