Recepta kasjerki
Salon24 jak róg obfitości pęka od ilości tekstów, w których jako receptę na uzdrowienie Rzeczpospolitej serwowane jest objęcie władzy przez konkretną partię polityczną czy określone środowisko.
Przyznam szczerze, że i ja bardzo długo naiwnie wierzyłem, że Polskę można zmienić w cywilizowany sposób.
Mija 20 lat od geszeftu przyklepanego przy okrągłym stole, a Polacy ciągle i z niezmienną naiwnością sądzą, że utrwalony i zabetonowany patologiczny układ da się zlikwidować demokratycznymi metodami za pomocą kartki wyborczej.
Scena polityczna w Polsce jest jednak tak przemyślnie skonstruowana, że może w niej uczestniczyć na poważnie tylko ściśle określona ilość graczy, a cokolwiek nowego rodzić się może tylko przez podział tego, co już jest lub pączkowanie zagospodarowujące jakiś polityczny plankton.
W wypadku jakiejś „demokratycznej” wpadki wyborczej, do boju przystępują rodzime i europejskie wpływowe salony, których zadaniem jest jak najszybsze doprowadzenie do kolejnego rozdania, po którym tubylcy skorygują swoje błędy zgodnie z oczekiwaniami klasy panującej. Przećwiczono to na mniejszą skalę w Polsce i na dużo większą w Irlandii gdzie doprowadzono do kolejnego, tym razem już pozytywnie zakończonego referendum.
Po dwóch dekadach jesteśmy jednym z najbiedniejszych i najbardziej skorumpowanych krajów regionu, w którym 24% dzieci żyje w ubóstwie. W tym niechlubnym rankingu w Europie wyprzedza nas tylko Turcja. Bank Światowy w swoim raporcie właśnie w Polsce odkrył nowe, na tak dużą skalę występujące w Europie zjawisko. Są to tak zwani pracujący nędzarze, którzy mimo zatrudnienia nie są w stanie się utrzymać.
Kraj supermarketów i zwykłych montowni należących do różnych zagranicznych koncernów, pozbawiony został rodzimego, znaczącego przemysłu, a rządzą nim przeróżne koterie, grupy interesu i wywiady obcych państw.
Wielką hańbą samozwańczych elit III RP jest poziom biedy w dzisiejszej Polsce. Patologią nie do uzdrowienia jest zadekretowana w 89 roku bezkarność elit.
Zdegenerowany wymiar sprawiedliwości i likwidowana armia, w której jest pułk generałów wystarczający na potrzeby 600 tysięcy wojska oraz więcej oficerów i podoficerów niż szeregowych żołnierzy. W III RP najliczniejsza formacją mundurową nie jest armia czy policja, lecz należące w większości do byłych esbeków, milicjantów, zomowców i oficerów LWP, prywatne firmy ochroniarskie w skład, których wchodzą też Specjalistyczne Uzbrojone Formacje Ochrony (SUFO).
Włodarze republiki bananowej, w której żyjemy nie są w stanie zaakceptować jedynej instytucji w państwie, która ośmieliła się podnieść rękę na klasę rządzącą.
Mariusz Kamiński z racji swojej powszechnie znanej ideowości, uczciwości i bezkompromisowości miał być osobą nieusuwalną, na którą tabun dziennikarzy śledczych, będących tak naprawdę skrzynkami pocztowymi służb specjalnych, nie mógł znaleźć żadnego haka. Postanowiono, więc w bezczelny i bezceremonialny sposób, za pomocą prymitywnego pretekstu, pozbyć się go za zamach na stojące ponad prawem od 20 lat elity.
Kolejne wielkie oburzenie wywoła „zamach” CBA na Aleksandra Grada. W jego obronie stanie zapewne zwarty salon III RP, który doskonale wie, kim jest ów jegomość oraz to, że nigdy w poważnym kraju nie powinien on sprawować żadnych odpowiedzialnych funkcji.
Po jego nominacji na ministra skarbu nikomu z establishmentu Polskiej Republiki Bananowej, ani „wiodącym” dziennikarzom czy wierchuszce PO nie przeszkadzała powszechnie znana przeszłość Grada, którą przypomnę pokrótce koncentrując się tylko na jego działalności w kadencji 2001-2005
Po pierwsze w swoim oświadczeniu majątkowym nie ujawnił, że jest posiadaczem akcji spółki geodezyjnej Compass wartych 105 tys. złotych.
W sejmie był wtedy szefem sejmowej podkomisji do spraw monitorowania wdrażania Zintegrowanego Systemu Zarządzania i Kontroli (IACS).
Przetargi na stworzenie lotniczej mapy kraju i bazy danych niezbędnych do wypłacania rolnikom unijnych dopłat jakimś zrządzeniem losu wygrywały firmy, których współwłaścicielką była żona posła PO, Małgorzata.
I tak zdjęcia wykonywała firma Geokart, w której to radzie nadzorczej zasiadała małżonka posła.
Była też w radzie nadzorczej firmy Compass z Krakowa, która to otrzymała zlecenie od kontrolowanej przez męża, jako szefa sejmowej podkomisji agencji na kwotę 1, 2 mln złotych.
Przetarg na stworzenie bazy danych o działkach warty 6, 5 mln złotych wygrała Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa SA, której współwłaścicielką o dziwo była również Małgorzata Grad.
Spośród nieskończonej ilości recept na uzdrowienie państwa, serwowanych przez różnych jajogłowych pismaków, ja dojrzewam do zaakceptowania tej, jaką zasłyszałem przypadkiem od pewnej kasjerki w budowlanym markecie.
Zwierzała się ona swojej koleżance ze swoich problemów. Otóż w urzędzie gminy zagubiono jakieś zaświadczenie, przez co młoda kobieta będzie musiała zwrócić 1200 złotych zasiłku rodzinnego, jaki pobierała w zeszłym roku na swoje bliźniaki.
-Wiesz, mam już tego wszystkiego po prostu dość-powiedziała
-Pod koniec miesiąca brakuje mi nawet na chleb. Najchętniej wyszłabym na ulicę i choćbym mała zginąć to może moje dzieci miałyby kiedyś lepiej.
W ilu polskich głowach dojrzewa taki pomysł na zmiany?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1411 odsłon
Komentarze
kokos,rząd Tuska POwinien przybrać logo "Teraz POlska jest nasza
10 Października, 2009 - 10:44
POziom zawłaszczenia przekroczył wydawołoby się niebotyczny za SLD!
Co jest straszne, jest już od gminy w górę przez nowych władców Polski!
A arogancja jest równa tej za prl!
A co gorzej metody rodem z esbe są niemal na POrządku dziennym i to w wydaniu ludzi młodych kociąt partii miłości!
pzdr
antysalon