Prowokacje

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

Prowokacja z punktu widzenia etyczno-moralnego budzi moje mieszane uczucia. No, bo jak tu z czystym sumieniem akceptować testowanie ludzkiej uczciwości? Oczywiście rozwój przestępczości zorganizowanej, korupcji, nepotyzmu skłania państwa do wprowadzania prowokacji kontrolowanej do arsenału narzędzi walki z bardzo trudnymi do wykrycia i udowodnienia patologiami.

Można by było zaakceptować jej stosowanie pod warunkiem, że stosujący to narzędzie sam nie budzi żadnych wątpliwości, co do własnej moralności, etyki czy uczciwych zamiarów. Obojętnie jednak jak na to spojrzymy to jest to zawsze wymuszanie określonych zachowań na ofierze przez osoby trzecie. Piszę „ofierze”, dlatego, że choćby to był niewiadomo jak zdegenerowany przestępca to ten konkretny czyn, jakiego dokonuje wskutek prowokacji nigdy nie zostałby popełniony.

W Polsce niepokój mój budzą tak zwane prowokacje dziennikarskie, które moim zdaniem nie mają nic wspólnego ze wzniosłymi deklaracjami prowokatorów mówiących o chęci uzdrowienia obyczajów, napiętnowaniu patologii i innych patetycznych duperelach. Tak naprawdę prowokacja w wydaniu na przykład duetu Sekielski-Morozowski to narzędzie walki politycznej, a nagradzane za stosowanie ubeckich metod gwiazdy to zwykli funkcjonariusze realizujący zlecenia na określone środowiska.

Słynne taśmy Beger, czy ostatnie zdemaskowanie nepotyzmu w PSL spotkało się dzięki odpowiedniej oprawie medialnej z wielkim społecznym uznaniem i aplauzem. W ten sposób dano gawiedzi do zrozumienia, że mamy tu do czynienia z prowokacją słuszną.

Słuszną, bo demaskuje, piętnuje, obnaża, ukazuje jak na dłoni, przestrzega i na koniec leczy.

Jej pomysłodawcy zaś są coroczne obsypywani laurami gdyż są ponoć bezkompromisowi, dociekliwi, kryształowo uczciwi, profesjonalni i co najbardziej kuriozalne bezstronni.

Ten rodzaj prowokacji wynoszą pod niebiosa takie autorytety jak Stefan Niesiołowski, Bronisław Komorowski, Donald Tusk, Sebastian Karpiniuk, Julia Pitera i cały kwiat polskiego dziennikarstwa z Olejnik, Żakowskim i Wołkiem na czele.

Istnieje jednak coś takiego jak prowokacja zła. Dochodzi do niej wówczas, kiedy legalne organy państwa, zgodnie z obowiązującym prawem demaskują nieuczciwość członkini ukochanego ugrupowania. W tym wypadku wszystkie wyżej wymienione osoby wraz z dziennikarskim duetem wyspecjalizowanym w prowokacjach na zlecenie, są oburzeni. Tu nie przekonają taśmy ujawniające, że mamy do czynienie z kutą na cztery nogi, wyrafinowaną pazerną babą, której jedynym celem bycia w polityce jest kręcenie lodów.

Prowokacja zła już nie demaskuje, piętnuje, obnaża, ukazuje jak na dłoni, przestrzega, a odziera z prywatności i intymności, podżega do przestępstwa, niszczy szczęście rodzinne, łamie serce i krzywdzi.

Niestety tak to już u nas w Polsce jest, że od pouczania, moralizowania i dobrych rad mamy od lat tych, którzy naprawę czegokolwiek powinni zacząć od siebie samych.

Brak głosów