Pod okupacją mniejszości

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 Artykuł Cezarego Gmyza, ujawniający milicyjną i SB-cką przeszłość matki sędziego Tuleyi wywołał oburzenie wśród establishmentu III RP. 

Dziś wiemy już znacznie więcej.
 
Matka sędziego, Lucyna Tylaya już po odejściu na resortową emeryturę została tajnym współpracownikiem biura „B" Służby Bezpieczeństwa i jako TW „Lucyna” prowadziła 10 tajnych agentów, zaś ojciec, Witold, również funkcjonariusz MSW to doktorant Akademii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR, co ustalili dziennikarze Gazety Polskiej Codziennie.
 
Czytelnicy Warszawskiej Gazety na pewno nie byli zaskoczeni „listą zbulwersowanych”, którym grzebanie w życiorysach najbardziej nie jest na rękę.
Oczywiście od razu „haniebnym postępkiem” Gmyza zajął się TVN24, gdzie komuch Nałęcz, doradca prezydenta stwierdził, że „To nie tylko zamach, ale brutalny gwałt na niezależności sędziowskiej”, a w imieniu Czerskiej dał głos Waldemar Kumór pisząc:
„To, co zrobił Cezary Gmyz w TygodnikuLisickiego.pl, przypomina metody stalinowskie. Bo to przecież stalinowcy oceniali człowieka po tym, kim byli jego rodzice. A dokładnie to zrobił red. Gmyz”
 
Ci wszyscy oburzeni wiedzą doskonale, że nawet w najstarszych demokracjach czy w takich na przykład Stanach Zjednoczonych jest czymś oczywistym, że opinia publiczna ma prawo znać przeszłość ludzi, którzy w jakimkolwiek stopniu decydują o ich losach. Prześwietlany jest każdy nie wyłączając prezydenta. W Wielkiej Brytanii wystarczy zgłosić chęć zostania policjantem by rozpoczęła się „ostra stalinowska jazda” po drzewie genealogicznym kandydata.
 
Nie będę się dłużej rozwodził nad tą salonową histerią gdyż dowodzi ona tylko tego, że włodarze III RP próbują cały czas ukryć przed narodem pewne bardzo dziwne, niepokojące i podejrzane zjawisko.
Polega ono na tym, że dzieci i wnuki różnych zdrajców, byłych sowieckich szpiegów, stalinowskich oprawców, peerelowskich sędziów czy prokuratorów, komunistycznych sekretarzy, działaczy agenturalnej KPP są delikatnie mówiąc nadreprezentowani w tak zwanych elitach politycznych, medialnych, biznesowych, jak również wśród pracowników szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości, organów ścigania czy instytucjach finansowych.
 
Przypomnę, że te same dzisiaj „oburzone” środowiska prześwietlały dwa pokolenia wstecz rodzinę Romana Giertycha, kiedy ten jeszcze nie zgiął karku przed Salonem. To te same zakłamane gęby nie widziały niczego złego, kiedy lustrowano historyka Sławomira Cenckiewicza, wyciągając mu dziadka z UB, którego ten w ogóle nie znał. Miało to świadczyć o tym, że historyk z takim protoplastą w życiorysie nie był godzien pisania czegokolwiek o „Bolku” Wałęsie.
 
Czy wtedy Nałęcz krzyczał, że „To nie tylko zamach, ale brutalny gwałt na niezależność badań naukowych”
A może Gazeta Wyborcza na pierwszej stronie zadawała dramatyczne pytanie:, „Kto obroni historyków Cenckiewicza i Zyzaka?”  
 
Oczywiście nic takiego nie miało miejsca. Nie oponował nikt z tego pomagdalenkowego towarzystwa wzajemnej adoracji.
 
Dzisiaj jednak Czerska rzuca na całą Polskę dramatyczne pytanie, „Kto obroni sędziego Tuleyę?”
Kandydatów na obrońców jest cała okrągłostołowa horda z tym, że szczerze radzę Salonowcom nie sięgać tym razem po „Bolka” Wałęsę, bo nie kto inny jak on sam grzmiał w 2009 roku:
„Jeśli chodzi o Cenckiewicza, to wnuk ubeka, który strasznie gnębił Polaków. Dopuszczony do dokumentacji chce sądzić patriotów, niszczyć zwycięstwo. Niech rozliczy się z własną przeszłością (...) Chyba nasze prawo nie jest fair. Czy to jest w porządku, by dopuszczać ludzi, którzy byli związani z ubecją, do papierów tego typu?”
 
Oj macie z tym I-szym Elektrykiem III RP problem, zwłaszcza, że okazuje się mięć on po latach rację. Wszak  sam proroczo przepowiedział dokładnie, kim będzie:
„Powinna być lewa noga i prawa noga. A ja będę pośrodku”
 
Zgadzam się, że dzieci i wnuki nie powinny ponosić odpowiedzialności za postępki swoich rodziców czy dziadków, ale już twierdzenie, że rodzinny dom nie ma wpływu na kształtowanie charakteru, poglądów, postaw czy dalszych życiowych wyborów młodych ludzi przeczy nie tylko logice, ale i nauce czy doświadczeniu życiowemu.
 
Prawda o tym, kto w III RP rozdaje dzisiaj karty byłaby dla społeczeństwa porażająca i dlatego takie próby jak tekst Cezarego Gmyza zawsze powodują u salonowców nerwowe mrowienie od stóp do głów i dość histeryczne reakcje.
Sytuacja staje się tym bardziej niebezpieczna, że nawet próba likwidacji niewygodnych mediów kończy się dzisiaj odwrotnie do intencji i zamierzeń włodarzy III RP.
 
Likwidując jedną gazetę obserwują oni z niepokojem, że staje się ona lernejską Hydrą, której natychmiast odrastają dwie, a nawet trzy głowy.
Na całe szczęście coraz większa liczba Polaków dowiaduje się o tym, że olbrzymia część tak zwanych autorytetów, celebrytów, pracowników mediów, i „ekspertów” to tak jak w wypadku Kuby Wojewódzkiego, Michała Figurskiego, Jerzego Owsiaka czy Piotra Kraśki, synalkowie i wnukowie komunistycznej nomenklatury, a sędzia Igor Tuleya jest tu raczej regułą niż wyjątkiem.
Zagłębiając się w te rodzinne powiązania jeży się włos na głowie, a podane wyżej przykłady w porównaniu z innymi „autorytetami” czy „biznesmenami” są naprawdę niewinne.
 
Ludziom zaczyna wydawać się to dziwne, że niemal ćwierć wieku od tak zwanego odzyskania niepodległości, nie ma wśród elit, celebrytów czy stręczonych nam autorytetów nikogo spośród dzieci i wnuków „żołnierzy niezłomnych”.
Czyżby potomek takiego na przykład sadysty Józefa Światły czy komucha Wincentego Kraśki był z automatu zdolniejszy od dziecka czy wnuka rotmistrza Pileckeigo, albo Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”? Czy dzieci sowieckich szpiegów i zdrajców Polski mają wyższe IQ niż potomkowie pomordowanych bohaterów ekshumowanych z „powązkowskiej łączki”?
 
Dlaczego zmarła w 2010 roku Maria Fieldorf-Czarska oprócz Naszego Dziennika i Radia Maryja nie mogła przemówić do swoich rodaków za pośrednictwem tych mediów gdzie aż roi się o różnych Passentów, Urbanów, Ciosków i Dukaczewskich, Millerów i Oleksych?  Z jakiego powodu była dla Salonu „trędowata”?
 
Dlaczego Polacy nic nie wiedzą o losach Irenki i Wiesi, ukochanych sióstr „Inki”, Danusi Siedzikówny?.
A co z ich pociechami? Może są nadymanymi przez media stylistkami, jak córka Jaruzelskiego, albo mimo kompletnego braku talentu ktoś powalony samym nazwiskiem zrobił z nich aktorki typu Weroniki Rosati?
Dlaczego musimy oglądać na ekranach telewizorów już trzecie pokolenie komuchów Kraśków, a nikt nie pokaże nam syna Józefa Franczaka „Lalka”, ostatniego polskiego partyzanta.
 
Dlaczego Polacy nie mają okazji poznać losów syna majora Żubryda ps „Zuch”, zamordowanego podstępnie wraz z ciężarną żoną przez agenta UB, Jerzego Vaulina, dożywającego w Warszawie spokojnie swoich dni, wielokrotnie nagradzanego, zasłużonego reżysera wytwórni „Czołówka”?
Dlaczego dzieci komunistycznych kacyków i różnego rodzaju zaprzańców brylują w mediach, a potomkowie patriotów i bohaterów są zupełnie nieobecni?
Przecież nie wszyscy walczący z komuną, UB i NKWD polscy patrioci zginęli młodo i bezpotomnie.
 
Dlaczego w demokratycznym i w przeważającej większości katolickim kraju na ekranach telewizorów królują agnostycy, ludzie niewierzący, a jeśli już pojawia się jakiś kapłan to najczęściej upadły Bartoś, albo Obirek, którego „bohaterstwo” polega na zrzuceniu sutanny czy habitu, a jeżeli już pojawia się czynny kapłan to zawsze jest to ksiądz Sowa lub jakiś jego klon? 
 
Odpowiedź jest prosta.
A
by utrzymać swój stan posiadania establishment III RP stosuje pewien perfidny zabieg, a umożliwia mu to „zaprzyjaźnienie się” z tak zwanymi wiodącymi mediami.
Kamień ciągnący od 1989 roku polskiego topielca na dno zostaje za pomocą wszechobecnej propagandy przedstawiony jako kapok, dzięki któremu utrzymujemy się na powierzchni i nie toniemy.
 
Ludzie z każdym dniem coraz bardziej zdają sobie sprawę, że ukształtowała się w Polsce pewna nieliczna kasta posiadaczy, która opanowała swoimi mackami całe państwo i nie jest w żadnym stopniu reprezentatywna dla ogółu polskiego społeczeństwa oraz przekształciła się w oligarchię, która działa wyłącznie w swoim własnym interesie.
 
Dla nich szansą na przetrwanie i utrzymanie łupów oraz swoich pozycji jest niszczenie tradycyjnej rodziny, wiary, wartości chrześcijańskich i patriotyzmu oraz piętnowanie wszystkich bez wyjątku historycznych narodowych zrywów tylko po to, aby wybić nam z głów nawet samą myśl o buncie.
 
Ja jestem jednak optymistą i już widzę wyraźne symptomy trzeźwienia narodu.
Polska się budzi i przyjdzie taki czas, że raz i na zawsze pogoni te samozwańcze elity III RP, żerujące na Polsce.
 
Artykuł opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta
 
Polecam moją nową książkę, "Polacy, już czas" ozdobioną rysunkami Arkadiusza "Gaspara" Gacparskiego, jak i poprzednią.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
 
Brak głosów

Komentarze

POzostała lewa noga i prawa noga  , a pośrodku ONI i ON  "bolek" !

Vote up!
0
Vote down!
0
#327227

kokos 26
10 +
Artykuł jest cząstkową odpowiedzią, na zadane przeze mnie
pytania w blogu : CV Niepoprawnego, ale nie tylko.

Przy silnym wietrze, śmieci zawsze lądują na wierzchu.
Tylko burza z piorunami i ulewą, mogłaby zepchnąć śmieci
do kanału.
Dołóżmy wszyscy starań, by większość znalazła środki do
wywołania burzy i wyzwolenia się spod okupacji mniejszości.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Jesion26

#327261

oburza i może sobie nawet ze swoim oburzeniem jechać na Wall Street, które jest znakomitym miejscem dla "oburzaczy". My swoje wiemy z dokumentów IPN i potrafimy oceniać po polsku zaistniałe fakty.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#327291