Nazywam się Bondaryk, Krzysztof Bondaryk

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 Stało się to, co przewidywałem i na co czekałem.

Świat oniemiał, kiedy wczoraj obiegła go sensacyjna wieść o zneutralizowaniu w 2011 roku przez ABW aż 3! (Trzech!) białoruskich szpiegów. TVN24 raduje się ze skuteczności generała Krzysztofa Bondaryka, o czym zaświadczają zapraszani goście z byłym dyrektorem Biura Analiz i Informacji UOP, Piotrem Niemczykiem na czele.

Ostatnio w moherowych mediach sporo pisało się i mówiło o kompletnym spenetrowaniu i sparaliżowaniu naszego kraju przez obcą, a w szczególności rosyjską agenturę, a opinia publiczna zaczyna coraz bardziej zdawać sobie z tego sprawę.

Trzeba było ogłosić sukces i pokazać siłę.

Oczywiście jak wiemy według wiodących w III RP mediów, rosyjskich agentów w Polsce nie ma, a jak już ktoś o ich rzekomej aktywności nad Wisłą napomknie to może liczyć na parsknięcie śmiechem w wykonaniu Moniki Olejnik. Ruski agent nad Wisłą to niemal to samo, co mason czy cyklista.

Skoro generałowi Dukaczewskiemu i podobnym mu najwyższej klasy fachowcom nie udało się przez 22 lata tych rzekomych szpiegów wyłapać to mamy dzisiaj pewność, że ich po prostu nie ma.

Zastanawia mnie jednak taki kraj jak maleńka trzymilionowa Litwa. Tam problem rosyjskiej agentury nie jest tematem tabu i powodem do drwin, o czym mogliśmy się przekonać czytając w 2010 roku wpływowy dziennik, „Lietuvos Rytas” i zamieszczony w nim artykuł wieloletniego szefa litewskich służb specjalnych Mečysa Laurinkusa, który twierdził:

„W Europie Środkowej ze względu na brak środków Rosja zamierza zadowolić się przejęciem poszczególnych segmentów infrastruktury energetycznej, dążąc jednak do strategicznej dominacji”

Dalej autor pisał, że na Litwie cele te realizuje około 3 tysięcy rosyjskich agentów usadowionych w branży energetycznej, transportowej, małym i średnim biznesie oraz w mediach.

W jakiej jesteśmy komfortowej sytuacji w porównaniu z Litwą zrozumiemy czytając komentarz do wypowiedzi Laurinkusa, czołowego litewskiego politologa Vytautasa Radžvilasa:

–„ Rosja ma tak duże wpływy, że litewscy politycy nie są w stanie zrealizować żadnego programu, który pomógłby naszemu krajowi uwolnić się od tej zależności „

–„ Jeśli weźmiemy pod uwagę postępujące zbliżenie dużych państw UE, w pierwszej kolejności Niemiec i Francji, z Rosją, Litwę czeka los kondominium. Formalnie będziemy członkami UE i NATO, jednak w rzeczywistości znajdziemy się pod całkowitą kontrolą Rosji. To, co dzieje się z Litwą, przypomina mi schyłek Rzeczypospolitej Obojga Narodów pod koniec XVIII wieku, gdy elity nie miały dość sił na przeprowadzenie reform”

Jaka radość, że nie jesteśmy w sytuacji Litwy, a dzięki Krzysztofowi Bondarykowi możemy spać spokojnie zwłaszcza, że już w zeszłym roku wyłapał on, co do jednego ostatnich białoruskich szpiegów.

Całe szczęście, że nasi spece od służb oraz czołowi politolodzy mogą spać spokojnie i oddychać pełną piersią, a pod koniec czerwca wybrać się do Zielonej Góry na Festiwal Piosenki Rosyjskiej i pasjonować się, kto po Annie Dereszowskiej i Agnieszce Włodarczyk, zdobędzie w tym roku Złoty Samowar.

Źródło:

http://www.rp.pl/artykul/441188.html

Brak głosów