Jaki Hitler taki „pożar Reichstagu”

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 W czerwcu ubiegłego roku w artykule, „Kiedy POdpalą POlski Reichstag” pisałem na łamach Warszawskiej Gazety:

 
„W momencie, kiedy gra idzie już tylko i wyłącznie o ocalenie własnej skóry nasilą się wspomagane przez wspólników w zbrodni, poszukiwania „POlskiego Reichstagu”, którego podpalenie i pożar uzasadni drastyczne zaostrzenie prawa i przeprowadzenie polskiej wersji „nocy długich noży”.  
 
Jak pamiętamy z historii właśnie podpalenie Reichstagu, budynku niemieckiego parlamentu stało się dla Hitlera pretekstem do delegalizacji opozycji i podpisania dekretu "O ochronie narodu i państwa” na mocy, którego „zawieszono czasowo” podstawowe prawa obywatelskie zawarte w konstytucji. 
 
Taki czarny scenariusz przyszedł mi wtedy do głowy w momencie, kiedy „wiodące media”, „autorytety” i politycy zarówno partii rządzącej jak i ci udający opozycję wręcz zagrzewały do rozruchów, których początkiem miało być zaatakowanie w Warszawie rosyjskich kibiców.
Mimo, że prowokacja dała mierne rezultaty doszło wtedy do wydarzenia haniebnego, bijącego na głowę w swej bezczelności pamiętny list-donos na Jarosława Kaczyńskiego byłych ministrów spraw zagranicznych: Władysława Bartoszewskiego pseudonim salonowy „Profesor”, Włodzimierza Cimoszewicza (TW „Carex”), Andrzeja Olechowskiego (TW „Must”), Dariusza Rosatiego (kandydat na TW „Kajtek” i kontakt operacyjny SB „Buyer”) i Adama Daniela Rotfelda (kontakt operacyjny SB „Rauf”, „Rad”, „Ralf”, „Serb”).
 
Otóż 12 czerwca 2012 roku politycy Ruchu Palikota udali się do rosyjskiej ambasady i tam pomijając wszystkie organy polskiego państwa oraz traktując rosyjskie przedstawicielstwo niczym swoich zwierzchników i pryncypałów wręczyli list, w którym napisali:
 
„ Całe polskie społeczeństwo w obliczu zaistniałej sytuacji jest postrzegane przez pryzmat kilkunastoosobowej grupy bandytów, inspirowanych przez środowisko związane z PiS, Radio Maryja oraz Solidarni 2010. Reprezentują oni niewielką część polskiego społeczeństwa o skrajnych poglądach narodowo-katolickich”
 
W tamtym czasie myślałem, że przykład z Hitlerem i podpaleniem Reichstagu jest z gatunku tych „z grubej rury” i tylko na potrzeby felietonu celowo tak przeze mnie wybrany, aby czytelnicy nie mieli wątpliwości, co do intencji dzisiejszych włodarzy Polski oraz mechanizmów brudnej polityki, która często sięga po narzędzie prowokacji.
 
Na koniec tamtego artykułu zapytałem:
„Co stanie się „Pożarem POlskiego Reichstagu”, który usprawiedliwi w oczach świata założenie Polakom kompletu, kaganiec-kolczatka i ocali lub co bardziej prawdopodobne, tylko odroczy ukaranie sprawców największego politycznego mordu w najnowszej historii świata?
Nadchodzi decydująca akcja „domykania systemu” i tak jak przed wprowadzeniem stanu wojennego obóz rządzący nie jest pewny jak zareagują Polacy?”
 
Dzisiaj mamy już 2013 rok i sensacyjną dymisję szefa ABW Krzysztofa Bondaryka oraz znamy chyba odpowiedź, jednak nie na pytanie, „Co stanie się „POżarem POlskiego Reichstagu?”, a co miało się nim stać?
Okazuje się, że posługując się Hitlerem i Reichstagiem byłem wyjątkowo ostrożny i wstrzemięźliwy.
 
20 listopada 2012 emocje sięgnęły zenitu, kiedy na wspólnej konferencji prokuratury i ABW ujawniono, że zatrzymano Brunona K., który nie tylko chciał wysadzić w powietrz budynek polskiego parlamentu wraz z posłami, ale planował również unicestwić rząd oraz samego pana prezydenta.
 
Kiedy jeszcze wydawało się, że cała ta prowokacja ma się dobrze ruszono w świat by przekonać międzynarodową opinię publiczną, że dla dobra ogółu być może warto miejscowej dzikiej tłuszczy przykręcić śrubę, a być może zdelegalizować to i owo?
Dlatego nie zdziwił mnie ogłoszony niemal natychmiast komunikat:
 
„Szef MSW Jacek Cichocki przedstawi sprawę niedoszłego zamachowca na spotkaniu ministrów Grupy G6 i USA poinformowała Małgorzata Woźniak, rzecznik MSW  
 
Oczywiście podobnie jak w przypadku łódzkiego mordu na Marku Rosiaku dokonanym przez członka PO, Ryszarda Cybę próbowano z miejsca moralną odpowiedzialnością obarczyć ojca Tadeusza Rydzyka:
 
Jerzy Wenderlich: „To Rydzyk był wzorem dla zamachowca z Krakowa”  
 
Na szczęście poziom absurdu i grube nici, jakimi szyto tę prowokację zaczęły począwszy od Internetu budzić coraz głośniejsze salwy śmiechu, a już dopisanie do listy domniemanych ofiar „Brunobombera”, Moniki Olejnik wywołało wielki rechot gdyż przypomniało rodakom „Dziurawego Stefana” Niesiołowskiego, który jak pamiętamy odprawił dziękczynne modły ogłaszając kłamliwie, że to on był celem ataku w Łodzi.
Nie sądzę, aby ojcowie paulini z Jasnej Góry dyżurowali na wieży wyglądając „cudem ocalonych” Moniki Olejnik i Stefana Niesiołowskiego niosącego wotywne dary.
 
Wracając do dymisji Krzysztofa Bondaryka to nie będę mrugał okiem do czytelników i wzorem niektórych publicystów udawał, że znam jej powody.
Być może winna jest ta nieudolna prowokacja z podpaleniem „polskiego Reichstagu”, ale równie prawdopodobne może być podzielenie losu Waldemara Pawlaka, który już w czasach studenckich zamieszkiwał z Bondarykiem nie tylko w tym samym akademiku, ale i pokoju.
 
Jednego natomiast jestem pewien. Nie chodzi tu o dobro Polski, bo gdyby o nie chodziło to Krzysztof Bondaryk uwikłany w oczywisty i wprost książkowy konflikt interesów nigdy na tym stanowisku nie powinien był się znaleźć.  
Na koniec słowa pociechy dla wszystkich tych, którzy sądzą, że spiski rządzą światem.
Być może spiskowcy by tego chcieli, ale jak widzimy także im nie wszystko się zawsze udaje.
Cóż, jaki Hitler taki „pożar Reichstagu”.
 
Artykuł opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta
Polecam moją nową książkę, "Polacy, już czas" ozdobioną rysunkami Arkadiusza "Gaspara" Gacparskiego, jak i poprzednią.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
 
Brak głosów