WOŚP traci popularność?

Tak naprawdę cała WOŚP trzyma się właściwie tylko na propagandzie medialnej oraz szantażu emocjonalnym. I paradoksalnie dokładnie ten klimat zniechęca do WOŚP Kościół Katolicki i wielu prostych ludzi.

Jak wszyscy o WOŚP, to i ja się wypowiem. Wojciech Sadurski popełnił ostatnio połajankę pod adresem osób krytykujących WOŚP. Znalazło się w odpowiedzi argumentów niemało. Ja może niczego nowego nie wymyślę, bo to akurat jest trudne w tak wyświechtanym temacie, ale jednak wyrażę swoje zdanie.

Pierwszą i najważniejszą kwestią jest oprawa medialna i wielkość środków, jakie udaje się dzięki tej oprawie zebrać. Grzegorz Wszołek już o tym pisał za Krzysztofem Leskim, ja więc po nich powtórzę, że w roku pańskim 2008 przychody WOŚP wyniosły 41,5 mln zł, Caritas dla porównania   452,4 mln zł. Tak więc przy tej całej wrzawie medialnej, przy koncertach itp. WOŚP nadal pozostaje smętnie z wynikiem ponad dziesięciokrotnie gorszym od Caritasu, który koncertów nie organizuje, wrzawy medialnej wokół niego nie ma i w ogóle jest poza systemowym wsparciem.
No ale jak ktoś nie da na Caritas to jakoś problemu nie ma. A nie daj na WOŚP to zaraz wyskakuje banda szympansów wrzeszczących, że zabijasz chore dzieci.

Prof. Sadurski się bardzo oburzył na słowa Grzegorza Wszołka:
Dlaczego mam, przy całym poparciu dla akcji pomagania dzieciom, popierać filozofię "Róbta co chceta" i jak się nie zgadzasz, to "dam Ci w baśkę", a w ogóle więcej w telewizji Owsiaka?
Bo co? Bo prof. Sadurski sprowokuje na blogu i napisze, że skoro mam jakiekolwiek wątpliwości i ośmielam się krytykować postać, posługującą się iście dresiarskim slangiem, to mi wyjedzie z zarzutem, że przeze mnie zginie niewinne stworzenie?

A prof. Sadurski napisał:
Róbta co chceta.  Ale nie wytaczajcie przeciw Owsiakowi swych argumentów przed ale raczej po głównej zbiórce – bo w przypadku, gdyby udało wam się przekonać jakichś czytelników (hipoteza, której nigdy całkiem wykluczyć nie można), wasza racjonalizacja własnych kompleksów, uprzedzeń lub egoizmu może kosztować kilka, kilkaset lub kilka tysięcy żyć dzieci.

Jak byk wychodzi, że Grzegorz Wszołek miał rację co do sensu wpisu prof. Sadurskiego. Zabawne, profesor, a nie pamięta co napisał. Zauważmy też, prof. Sadurski nie raczy zauważyć, że ktoś może mieć słuszne argumenty. Wrzuca wszystko do jednego wora i każdą krytykę WOŚP podsumowuje to jako „racjonalizację własnych kompleksów, uprzedzeń lub egoizmu”. Cudnie.
Rzecz jasna potem, już po fakcie, Sadurski zaczął się bronić, że racjonalnych argumentów przeciw Owsiakowi nie krytykował. Ale jakoś nie przyszło mu do głowy tego zaznaczyć w tekście, gdy go pisał.
A tak w ogóle to co to jest za pomysł, żeby stawiać tezę „Owsiak albo nic”? Caritas rzecz jasna nie istnieje? Jak ktoś nie da na Owsiaka, to rzecz jasna nie da na nic innego? Jak nie pomoże Owsiak, to nikt inny się nie znajdzie? Kretynizm widoczny gołym okiem. Źle to świadczy o panu profesorze że ima się takich głupich chwytów.
Co więcej prof. Sadurski kompromituje się stosując zasadę „cel uświęca środki”.
Z punktu widzenia utylitaryzmu etycznego (teorii mówiącej, wbrew obiegowym rozumieniom utylitaryzmu, że o moralnej jakości działania przesądzają jego efekty) efektywność działań skierowanych na dobro jest kluczowym czynnikiem oceny człowieka i jego działań.
Dla mnie to nic innego niż właśnie zasada „cel uświęca środki”. Innymi słowy jest to odrzucenie podstawowej zasady moralności chrześcijańskiej, że dobra nie da się osiągnąć metodami zła. Pan Sadurski zaakceptowałby Owsiaka nawet gdyby WOŚP kradła i zabijała, jeśli tylko uratowanych dzieci byłoby więcej niż zabitych ludzi. To właśnie w praktyce oznacza „utylitaryzm etyczny”, który pan Sadurski postuluje.
Przeciwnie, w chrześcijaństwie o moralnej ocenie przesądzają nie efekty, tylko INTENCJE. Morderca może przypadkiem ocalić życie nawet jeśli tak naprawdę chciał zabić. I to nie oznacza, że było to moralnie dobre. Nie można winić człowieka ani też nagradzać za coś, co od człowieka nie zależy, a miało miejsce jedynie na zasadzie „tak akurat wyszło”, albo wręcz dlatego, że inaczej się nie da. Mam poważne wątpliwości, czy intencją Owsiaka jest pomaganie. Skłonny jestem raczej przypuszczać, że jego intencją jest robienie show i zbijanie popularności, a pomaganie jest tylko przy okazji.

Następna kwestia dotyczy tego, że cały ten show wokół WOŚP nie jest tylko z pieniędzy Owsiaka. Płacimy za to wszyscy. WOŚP pomagają samorządy, TVP oddaje mu za friko najlepszy czas antenowy. Jak sobie przypomnieć, do jakiego stopnia ta akcja jest nieudolna, zakrawa to na ponury żart. Sami pomyślcie, ile dobrego zrobiłby Caritas przy takim wsparciu.
No więc właśnie. Owsiak stworzył system powszechnego szantażu moralnego. Jego ludzie są wszędzie, obrażając i szkalując każdego burmistrza czy prezydenta miasta, który choćby przebąknie o wycofaniu się z organizacji finału WOŚP. Dlaczego podatki ludzi niechętnych Owsiakowi też idą na finansowanie jego działalności? Owsiak wykorzystuje fakt braku kontroli wyborców nad politykami do drenażu finansów publicznych, a niepokornych szczuje swoimi medialnymi ogarami. Do tej pory nikt nie ważył się na takie chamstwo i taką bezczelność.
By zebrać te kilkadziesiąt milionów szkaluje się wielu ludzi, stosuje się podłe metody. Wolontariusze są wręcz nachalni. Wszystkie chwyty są dozwolone, byleby zebrać pieniądze. I ja mam to pochwalać? To nie jest dobroczynność. To iście szatańska karykatura dobroczynności.
Zresztą bardzo ładnie szlachetną postawę tychże wolontariuszy widać po komentarzu Kuchennika na blogu Grzegorza Wszołka:
Za udział w akcji charytatywnej w szkole dostaje się punkty, które mogą pomóc w dostaniu się do wymarzonego liceum.
Caritas to syf - trzeba się męczyć przez cały rok ze śmierdzącymi staruchami, żeby uskubać te dwa punkty.

TYLE SAMO dostaje się za jeden wieczór z puszką.

To jest ABSOLUTNIE CHORE!
KUCHENNIK 28 94  | 05.01.2012 23:06

Chore to jest moim zdaniem tego typu podejście. Jak tacy ludzie mają nie być nachalni i chamscy? Przecież dla nich to czysty biznes. Wolontariuszom opłaca się, bo dostają punkty. Owsiakowi opłaca się, bo robi na tym popularność, co się przekłada na znane nazwisko i co za tym idzie na kasę.
Dobroczynność? SIC!

Ważną kwestię podjął też Janusz Wojciechowski na swoim blogu. Postuluje on kontrolę kwestii związanych z finansami publicznymi idącymi na WOŚP. Nie samej Orkiestry, tylko jej finansowania z publicznej kasy. Organizowanie koncertów przez samorządy. Czas antenowy w TVP w najlepszych godzinach. Na jakich zasadach jest kupowany sprzęt, czy odpowiada potrzebom szpitali. Ostatecznie tylko WOŚP może tym sprzętem rozporządzać i go przenosić do innego szpitala, więc jego niewłaściwe rozdzielenie stanowi dla publicznych szpitali problem. Niepotrzebny sprzęt zajmuje miejsce, które bynajmniej nieskończone nie jest. A poza tym o przypadkach niewłaściwego wykorzystania tego sprzętu ma prawo wiedzieć tak WOŚP, jak i darczyńcy. A także darczyńcy mają prawo wiedzieć, czy WOŚP o marnotrawstwie wie i czy coś z tym robi.

I wreszcie na koniec najsmaczniejszy kąsek. Otóż WOŚP wcale żadnego sprzętu nikomu nie daje. Ten sprzęt nie jest własnością szpitali, nadal pozostaje w dyspozycji WOŚP. WOŚP może „darowany” sprzęt odebrać jeśli tylko uzna, że jest on niewłaściwie wykorzystywany. Wszelkie przenosiny sprzętu do innego szpitala również z tego co wiem muszą być przyklepane przez WOŚP. Trudno tu więc mówić o działalności charytatywnej jeśli się ze zbiórek rozszerza majątek fundacji. Ktoś powie, że to zabezpieczenie, by wysiłek nie szedł na marne. Tak. A także świetne narzędzie szantażu w razie potrzeby.
Swoją drogą na czarny humor zakrawa fakt, że WOŚP odgraża się odbieraniem sprzętu sprywatyzowanym szpitalom, a partia po której stronie opowiada się Owsiak niedwuznacznie prze do prywatyzacji szpitali ze wszystkich sił. A może o to chodzi? Dać, potem odebrać, a sprzęt potem tajemniczo się ulotni?

Co na to wszystko zwolennicy Owsiaka? Ano im nie przeszkadza, że TVP nagłaśnia Owsiaka, olewając ostentacyjnie dzieła o znacznie wyższym stosunku zebranych funduszy do kosztów. Im nie przeszkadza to, w jakim stopniu cały splendor spada na Owsiaka, który staje się głównym beneficjentem tego wszystkiego. Ważne, że „Owsiak czyni dobro”. I rzecz jasna jakby nie Owsiak, to nikt by nawet nie pomyślał o pomaganiu tym dzieciom, a już najmniej Caritas, dysponująca środkami finansowymi takiej wielkości, że Owsiak jest przy niej żebrakiem i pomagająca rokrocznie takiej ilości ludzi, że te dzieci od Owsiaka to przy tym ledwie niewielka grupka. Taaaa... Owsiak jest niezastąpiony, kanonizujmy go od razu. Co to będzie jak Owsiak umrze? Razem z Owsiakiem umrze dobroczynność.

Tak naprawdę cała WOŚP trzyma się właściwie tylko na propagandzie medialnej oraz szantażu emocjonalnym. I paradoksalnie dokładnie ten klimat zniechęca do WOŚP Kościół Katolicki i wielu prostych ludzi. Odnoszę wrażenie, że ludzie coraz wyraźniej kojarzą Owsiaka z PO i coraz częściej upominającym się nachalnie o datki wolontariuszom pokazują wała. Świadczy o tym zahamowanie wzrostu wpływów WOŚP w ostatnich latach. A koszty organizacji finałów cały czas rosną, inflacja robi swoje. Tylko nie Owsiak przecież je ponosi, a budżety miast. Sukces WOŚP jak widać wcale nie jest taki oczywisty i niekwestionowany. I wcale nie jest tak, że ludzie się do tego garną a zebrane kwoty wzrastają lawinowo.
Jeszcze parę finałów i może się okazać, że Owsiak zacznie spadać do poziomu z początków istnienia WOŚP i stanie się jasne, że nie da się dłużej utrzymywać iluzji wielkiego sukcesu Owsiaka. Także dlatego, że coraz więcej ludzi telewizji nie ogląda wcale.

A Caritas? Caritas był, jest i będzie. A żeby przestała istnieć WOŚP, wystarczy że ludziom się znudzi pompowany na chama przez media zgrywający cwaniaka jąkała i jego zgraja narętnych gówniarzy zaczepiających ludzi na ulicach.