28 czerwca

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Z racji tego, że Łukaszek miał wakacje, Hiobowscy zaprzęgli go do mnóstwa prac domowych. Niektóre z nich były kuriozalne. Na przykład chadzał z dziadkiem i babcią po zakupy. Dzięki temu seniorzy, krępując się nieco obecnością wnuka unikali gorszących scen, kiedy to kłócili się publicznie i zażarcia... Na każdy temat właściwie.
I tak oto pewnego ciepłego, czerwcowego popołudnia wędrując przez miasto natknęli się na stojące na placu stelaże z czarno-białymi fotografiami. Wprawne oko Łukaszka natychmiast wychwyciło na nich czołgi i podszedł się przyjrzeć.
- Co to jest? - zapytał Łukaszek.
- Wojna - burknęła babcia Łukaszka i chciała iść dalej, ale Łukaszek stał nadal przy fotografiach.
- Ale tak konkretnie? - dociekał zaintrygowany wnuk. W temacie wojennym babcia nigdy nie burczała, za to pomstowała na Niemców i chwaliła Rosjan i Polaków. Tych właściwych.
- Wypadki poznańskie z czerwca tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego roku - objaśnił dziadek. - Czyli babcia miała rację. Wojna.
- Jaka znowu wojna?! - krzyknęła babcia.
- Czołgi jeździły po ulicach Poznania i strzelały - przypomniał dziadek.
- To jak na wojnie - zgodził się Łukaszek.
- Tylko, że one nie strzelały do innych czołgów, a do ludzi. Zwykłych. Takich jak my.
- Jak to?
- Tak to. Wyobraź sobie, że teraz wyjechałby tu zza narożnika czołg i by grzmotnął z tej wielkiej armaty. Buty by z ciebie zostały.
Łukaszek chwilę przetrawiał apokaliptyczny obraz, po czym zapytał co to za ludzie latali po ulicach na tych fotografiach.
- Poznaniacy. To do nich strzelały czołgi - powiedział dziadek.
- A kto siedział w tych czołgach?
- Polacy - powiedziała prędko babcia Łukaszka.
- Polak by nie strzelał do Polaka, co mi babcia...
- A policja strzela do kibiców!
- Ale gumowymi kulami z karabinów! A nie gumowymi kulami z czołgów!
- Oni nie strzelali z tych czołgów gumowymi kulami - rzekł poważnie dziadek. - Prawdziwymi pociskami. Ludzi zabijali.
- To kto strzelał?
- Rosjanie.
- Jak, w Polsce?
- W Polsce stały wojska radzieckie. No, powiedzmy, rosyjskie.
- Jak Niemcy w czasie wojny?
I tu babcia nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć na dziadka, że dziecku miesza w głowie. I że to było zupełnie inaczej.
- Dawno, dawno temu... W tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym szóstym roku, w Poznaniu, mnóstwo robotników wyszło na ulicę. Zrobili straszne zamieszanie! Władza musiała bronić porządku.
- A czemu wyszli?
- Bo władza ich oszukała - podpowiedział dziadek. - Jednocześnie obniżyli pensje i podnieśli ceny.
- Nieprawda!!! Za komuny żyło się całkiem nieźle! Spytaj każdego, to ci odpowie!
- Komandor Zbigniew Przybyszewski już nie odpowie - rzekł ze smutkiem dziadek. - Ale za to go rehabilitowali pośmiertnie!
Babcia opanowała się z najwyższym trudem i kontynuowała:
- To był protest polityczny, inspirowany przez szpiegów...
- Z powodów materialnych - poprawił dziadek.
- Nikt z powodów materialnych nie będzie podnosił haseł wolnościowych! - zaoponowała babcia. - To szpiedzy i prowokatorzy porwali się na władzę ludową! Słusznie Cyrankiewicz ogłosił...
- To jak to w końcu było? - spytał skołowany Łukaszek.
- Pokażę ci, przytrzymaj tylko babcię - powiedział dziadek Łukaszka. Wziął babci siatkę z lekarstwami i przykucnął tyłem do nich przy kratce kanalizacji deszczowej.
- Nieee!!! Stój!!! Co ty robisz?!!! Puszczaj, gówniarzu!!! - darła się babcia Łukaszka zwracając uwagę przechodniów. Dziadek ze stoickim spokojem wyjmował lekarstwa z babcinej siatki i wrzucał do kanalizacji.
- Luuudziieee!!! Ratujcie!!! Rabują!!! Wariat!!! Przestań!!! Te leki kosztują majątek!!! Jakieś pięćdziesiąt euro!!! Zostaw to!!! Jak ja cię dostanę, to pożałujesz!!! Słyszysz mnie?!!! Zostaw to?!!! Nie, ludzie on zwariował!!! Ratunku!!! Puszczaj mnie!!! Niech mi ktoś pomoże!!! Na pomoc!!! Ludzie, uwolnijcie mnie!!!
- I tak to było w Poznaniu - powiedział dziadek wstając z trudem. - Zaczęło się od haseł o stopie życiowej a potem przekształciło w wołanie o wolność.
- A jak się skończyło? - spytał Łukaszek.
- Poguglaj sobie o Romku Strzałkowskim. I puść babcię. Masz tu swoje leki. Wszystkie. Tylko udawałem, że je wrzucam.
Babcia, śmiertelnie obrażona, wyrwała dziadkowi siatkę z lakami i wysyczała:
- Ja cię chyba zastrzelę!
- Z czołgu? - wtrącił się Łukaszek.
- Nawet i z czołgu!
Dziadek, widząc, że przeholował, kajał się i przepraszał. Łukaszek poskrobał się po głowie i kiedy już wydawało się, że sytuacja się uspokoiła, zapytał:
- Czy babcia jest Rosjaninem?

Brak głosów

Komentarze

Jak zawsze...:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#68621