Wałbrzych i sprawiedliwość demokratyczna

Obrazek użytkownika Chłodny Żółw
Blog

Przed dwoma miesiącami Platforma Obywatelska rozwiązała wałbrzyskie struktury partii... z powodu kupowania głosów przez jej wałbrzyskich funkcjonariuszy podczas wyborów samorządowych.

Czy kupione głosy zadecydowały o wyniku wyborów? To możliwe. Kandydat PO wygrał z przewagą 325 głosów.

Sąd oddalił jednak wyborczy protest, a autorytety w dziedzinie demokratycznej sprawiedliwości twierdzą, że "jeżeli nawet głosy były kupowane, to należy ukarać odpowiedzialne osoby, ale nie unieważniać wyborów". 

No tak, no tak... fakt, że ktoś kupował głosy nie znaczy wcale, że te kupione głosy miały jakiekolwiek znaczenie. Dzięki licznym intelektualistom wiadomo przecież, że w europejskiej demokracji najważniejsza jest frekwencja, a nie wynik głosowania.

Może głosy kupowane były tylko po to żeby podnieść frekwencję? W takim razie nie byłoby podstaw do unieważnienia wyników wyborów. A kupujący głosy fani demokracji zasługują raczej na ordery, niż na jakiekolwiek kary...

Co  musiało by się wydarzyć, aby wybory mogły zostać unieważnione? Nie wiadomo. Jednak kupowanie głosów to za mało...

Sprawiedliwość demokratyczna zadziałała w tej sprawie podobnie jak w przypadku słynnych "dziadków z granatami i słokami". Uczciwi ci obywatele pracujący wśród "obrońców krzyża", nigdy nie zostali ukarani, bo po jakimś czasie okazywali się posiadaczami państwowej licencji na swoją działalność...

Dla przypomnienia:

"Jeszcze w środę w południe policjanci planowali oskarżyć 60-letniego Andrzeja K. o "sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób" (grozi za to do dziesięciu lat więzienia). Później chcieli postawić mu zarzut gróźb karalnych (do dwóch lat więzienia). Ostatecznie jednak mężczyzna po przesłuchaniu poszedł do domu. Bez zarzutów. (...) Okazało się, że granat nie był groźny, bo choć prawdziwy, nie miał zapalnika i materiału wybuchowego, nie można więc było postawić zarzutu o sprowadzeniu zagrożenia (...)- Tu rzeczywiście nie było mowy o popełnieniu przestępstwa. Człowiek po prostu pytał się ludzi, czy się boją - mówi jeden z policjantów. - Zresztą nam też nie potrafił logicznie wytłumaczyć, o co mu chodziło. Twierdził, że szedł akurat na obchody związane z Powstaniem Warszawskim. Miał granat, bo jest fanem militariów".

Sprawiedliwość demokratyczna trzyma się mocno. Działania prokuratury, sądów, policji... Wszystko jest czytelne i zgodne z przewidywaniami. Demokratyczne państwo prawa funkcjonuje jak stary szwajcarski zegarek.

Węgry mają nową konstytucję!

Aktualna liczba uczestników "Gulaszowego Czwartku" zarejestrowanych na Facebooku: 367 

(Facebookowcy! Dopisujcie się! I zapraszajcie znajomych!)

Brak głosów