nie tylko o mordach

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

"Tristis est anima mea
usque, jak mówią, ad mortem..
-Jesień się dzisiaj zaczęła
i nie ma komu dać w mordę.."

Cytat (z kogo, koteczku ?) smaczny, ale "nieadekwatny", jak dziś się mawia w środowiskach, dawniej mawiających w takiej sytuacji "niet pri cziom" - dla odróżnienie od środowisk, gdzie mawiano "nie a propos", albo z braku innych możliwości.

Po pierwsze, nieprawdą jest, że jesień się dzisiaj zaczęła.

Jesień zaczęła się wczoraj, minutę przed "Teleekspressem", którego od dawna nie oglądam, ale porę emisji pamiętam, bo była przez lata regulatorem dobowego rytmu Polaków niczym południowa transmisja hejnału z wieży Mariackiej, obecnie ćwiartowana ze względów oszczędnościowych.

Złośliwi mówią, że prawdziwą przyczyną jest niska jakość nowych trąbek, które krakowskim strażakom sprezentował był niedawno pan prezydent Majchrowski - przeznaczone były one w istocie do jednorazowego użytku i szybko się grzeją.

Po wtóre, nieprawdą jest, że nie ma komu dać w mordę.

Mord do brania jest znacznie więcej, niż rąk do dawania; kto nie wierzy, niech się rozejrzy.

Po trzecie, nieprawdą jest, jakoby moja dusza była smutna.

Pogrążam się niekiedy w melancholii, ale ów miły błogostan rychło przerywają porywy uczuć znacznie intensywniejszych, o symptomach niepokojących nawet tych sąsiadów, którzy akurat oglądają ten sam program telewizyjny.

Na ich szczęście nauczyłem się "odreagowywać" na blogu.

***

Cytat był smaczny, więc teraz czas na to, co niesmaczne, bo zostało mi przecie z cytatu jeszcze to "ad mortem".

W poprzednim wpisie poruszyłem kwestię prawa własności do ciała, a ściślej rzecz ujmując - ciał (nie chodziło mi o abstrakcyjnych obywateli, lecz o konkretną, niewielką, bo niespełna stuosobową wspólnotę, która miała być wyłącznie okazjonalna a stała się, w jakiejś mierze, trwała.

Do krótkiej listy dysponentów tych ciał, Tomasza Arabskiego i Ewy Kopacz, dopisany został onegdaj Krzysztof Parulski, co potwierdza, że Boh trojcu liubit i przypomina, iż tres faciunt collegium.

Nie byłoby i bez tego kłopotu z ewentualnym podziałem owej własności, który mógł być dychotomiczny (bo 96 to liczba parzysta) a teraz może być trynitarny (bo owa liczba dzieli się przez trzy bez reszty).

Sprawa skomplikowała się jednak właśnie w związku z resztą, o której dotąd nic nie było wiadomo, a teraz okazuje się że istniała - i nadal, choć w zmienionej formie, istnieje.

Tę dwustukilogramową pono superatę pozostałą po napełnieniu
i zalutowaniu 96 pojemników, wysłanych z Moskwy do Polski,
podzielić było niewątpliwie trudno.

Przykro mi to pisać, ale łatwiej - nie będzie.

***

Skoro już jesteśmy przy reszcie..

Warto zauważyć, że rządcy oraz zarządcy ciał żywych bądź umarłych obywateli zrezygnowali z formalnego potwierdzania prawa własności (współwłasności)owych ciał bądź ich części (wyjąwszy niektóre endoprotezy), konsekwentnie legitymizują natomiast swe władztwo nad r e s z t ą - różnie nazywaną, czy - na wszelki wypadek - nie nazywaną.

Zarządzanie zasobami ludzkimi obejmuje również (na wyższym poziomie - głównie) sferę uczuć i myśli jednostek, które współtworzą owe "zasoby" - a stopień ubezwłasnowolnienia członków korporacji czy sekty bywa dostatecznie wysoki, by można uważać władców ich serc i umysłów za właścicieli.

Nic w tym zdrożnego, "bo gdy się kogoś ma, to zaraz jest inaczej, a w dodatku z każdym dniem pięknieje cały świat";
rzecz w tym, komu dana wspólnota się powierza i zawierza, dokąd jest przezeń prowadzona.

Fałszywych proroków, krzywoprzysiężców, hochsztaplerów i kuglarzy nie zawsze da się rozpoznać na pierwszy rzut oka, zwłaszcza w czasach, gdy specjaliści od wizerunku potrafią
więcej, niż mógł Kaligula, bo ich patroni mogą więcej, niż potrafił Talleyrand; warto jednak rzucić okiem ponownie, i jeszcze raz, bo czasem udaje się zobaczyć coś ciekawego - ot, krople potu, tik, błysk oka..

Dobrze jest też patrzeć na ręce.

Miałem jednak pisać o "reszcie", więc pora się wziąć za Jana Dworaka, który nie jest fałszywym prorokiem, kuglarzem ani hochsztaplerem, nie jest też zapewne krzywoprzysięzcą, choć jego prawdomówność niskiej jest próby - jest natomiast, z woli rządzącej partii i z rekomendacji głowy państwa, urzędowym protektorem całej tej zbójeckiej bandy, która z "reszty" ograbia bezkarnie Polaków w biały dzień i co noc.

Pan Jan Dworak występuje w charakterze właściciela czegoś, co bywa nazywane "przestrzenią informacyjną" i z pewnością nie stanowi jego własności, nie jest także własnością ani rządzącej partii, ani wykreowanego przez nią gabinetu.

Jego konsekwentne dążenie do legalizacji monopolistycznego zawłaszczenia owej "przestrzeni" przez obcą kontrkulturę uważam za działalność tak groźną, że wręcz zbrodniczą.

Ani prezydent Komorowski, ani przewodniczący Tusk, ani Jan Dworak nie mają prawa własności do tej "reszty" narodowej substancji, jaką umiejętnie zagospodarowują przedsiębiorcze instytucje "czwartej władzy", ale wszyscy trzej osobiście odpowiadają za to, by nie zabrakło wśród nich tej jednej, może jedynej, która nie szkodzi podtrzymaniu narodowej tradycji i obyczajów, nie zagraża szczęściu jednostek ani rodzin, nie upowszechnia fałszywych informacji - a jeśli
czemuś przeszkadza lub zagraża, to nie głoszeniu prawdy i czynieniu dobra.

Jan Dworak nie jest zapewne w stanie wyeliminować z naszej "przestrzeni medialnej" toksycznych wydzielin, obficie dostarczanych w charakterze strawy duchowej bezbronnym odbiorcom, ofiarom systematycznej, programowej deprawacji i dezinformacji; nie jest też - rzecz jasna - duszpasterzem.

Być może jednak jest jednak w stanie wyeliminować z owej przestrzeni konkurentów stacji "zaprzyjaźnionych" z panem prezydentem Komorowskim czy z jego przyjacielem Januszem, którzy -każdy na swój sposób- zajmują się aktualnie pracą niewątpliwie duszpasterską, choć nieco innego rodzaju.

Wysoka pozycja w państwie pozwala niejednemu mieć w dupie vox populi; pan Dworak nie jest tu wyjątkiem; powinien mieć jednak świadomość, że gdy zapanuje w tym kraju spokój i ład medialny wg koncepcji p. Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, prezes Dworak i jego Czerepach staną się równie zbędni, jak cała zacna Krajowa Rada.

Na państwo też przyjdzie pora.

- Co to zresztą za państwo ?

Bękart Traktatu Wersalskiego.

O, w mordę..

Brak głosów

Komentarze

tym bardziej, nie zrozumieją. A już na ten przykład pą prezydą nie daj Bóg w miejscu publicznym - rżnąc światowca - pomyli populację (vox populi) z kopulacją (choć dzięki tej drugiej ta pierwsza ma realne szanse się powiększyć czym niechybnie przysporzy nowych wyborców partii karmicielce) i dopiero się narobi.

Do nich trzeba z kłonicą i z mięchem, przeplatającym razy.
...A najlepiej tylko kłonicą !

Pozdrawiam.
contessa
_______________
... Tak trudno iść się wyspowiadać mając świadomość, że spowiednik... dopiero co wyszedł z burdelu !
_________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.y

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#292577

I tu mały smaczek. Konia z rzędem temu, kto zgadnie w którą stronę świata będzie od za niedługo odtrąbiany hejnał mariacki ? Możliwości mamy (przynajmniej) cztery.
I drugi smaczek. To już tylko krok do zabrania krakowskiemu trębaczowi trąbki i wręczenia mu wu wu-zele.
Od ponad 600 lat czeka na to cała Polska.

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#292609