Kleryk w sutannie, rasizm i nowa religia
<p>Pewien kleryk opowiadał, jak spacerując po Warszawie (w sutannie), co chwilę musiał wysłuchiwać zaczepek słownych pod swoim adresem. Gdyby był czarnoskórym rodem z Afryki mógłby poskarżyć się polit-poprawnym redakcjom, które z radością przygotowałyby rozkładówkę o polskim rasizmie. Ale on jest tym “złym czarnym”, “agentem Watykanu” i w praktyce nie ma szans na taką obronę. Są rasizmy lepsze i gorsze.</p><p>Gdyby można zmierzyć stopień agresji do Kościoła obecnie i za czasów komunizmu, w kategorii “władza” towarzysze niewątpliwie zwyciężyliby z liberałami, zaś w kategorii “społeczeństwo” - współczesny Polak wyraźnie dystansuje swoim poziomem agresji tego z lat sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Wymiar zjawiska uświadamiają nie tylko wpisy internetowe na różnych forach i portalach, ale także rozmowy z tzw. “zwykłymi ludźmi”. Normą jest wykłócanie się o różne sprawy, a w niektórych środowiskach narażanie się wręcz na ostracyzm społeczny. Czy to tylko tradycyjny, polski antyklerykalizm, czy może całkiem nowe zjawisko?</p><p>Światło na sprawę rzucają opublikowane nie tak dawno w Rzeczpospolitej" badania o stanie świadomości religijnej Polaków. Przypomnijmy: tylko 22% uważa, że w Kościele można się zbawić, to znaczy, że 78% jest przeciwnego zdania. Z jednej strony taka postawa jest wynikiem "pedagogii ekumenizmu" rozpowszechnionej w wielu środowiskach katolickich. W praktyce rozumiana jest ona jako uznanie przez Kościół wielu dróg zbawienia, wspólne dialogowanie ze sobą i poklepywanie się po plecach. Z drugiej - tak naprawdę niewielu “młodych, wykształconych, z wielkich miast”, wie o co chodzi z tym ekumenizmem. Ich zainteresowanie sprawami wiary jest znikome. Dlatego też głównym czynnikiem wpływającym na uformowanie się powyższego przekonania jest raczej ślepe przyjmowanie agnostyczno-liberalnego mitu, iż każdy ma swoją prywatną prawdę, który w wersji religijnej objawia się wiarą w wielość dróg zbawienia.</p><p>Ta wiara w zetknięciu z wiarą Kościoła o istnieniu jednej drogi w sposób naturalny prowadzi do konfliktu. Powiedzmy sobie szczerze: te 78%, to jakby wyznawcy nowej, synkretyczno-panteistycznej religii, dla których katolicy manifestujący swoją odrębność, wyjątkowość i występujący zdecydowanie ze swoim orędziem, to wrogowie religijni, których trzeba zwalczać. Jak widać na przykładzie kleryka w sutannie czasami wystarczą tylko pewne symbole, aby wywołać działania agresywno-zaczepne.</p>
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 976 odsłon
Komentarze
przyczyny
1 Sierpnia, 2009 - 00:16
No ale niestety Kosciol Katolicki nie jest tu bez winy. Biskupi zachowuja sie czasami tak jakby mieli przepraszac za to ze sa katolikami. Biskupi "niezlomni" (najczesciej sympatyzujacy z "Radiem Maryja") sa traktowani jak tredowaci.
Oj, przydalby sie ktos na miare kardynala Wyszynskiego...