Kaczofoby

Obrazek użytkownika Smok Eustachy
Kraj

W naszym społeczeństwie nie wszyscy blogonauci wiedzą, że Jarosław Kaczyński to Jarosław Kaczyński, że ów Jarosław wystawił na prezydenta Andrzeja Dudę, który jest Andrzejem Dudą. Że na premiera poszła Beata Szydło, która jest Beatą Szydło. Myślą, że Duda jest Władysławem Frasyniukiem. I stad zdziwienie: Czemu prezydent Duda robi to co robi a nie to, co Frasyniuk? Stąd frustracja w szeregach. Podobnie nie dotarło jeszcze, że Beata Szydło to nie Ewa Kopacz i proceduje po szydłowemu. Mogło im się pomylić bo Ewa jest z Szydłowca. Pomruk się podniósł już przy wymianie wojewodów: no jak mogą wywalić wojewodów, wszakże jeszcze Donald Tusk ich mianował a ci swe świętokradcze łapska wyciągają i wywalają.

Podobnie przy okazji afery z Trybunałem: zdziwienie ciężkie, że podrażnione pisiory nie dały se w kaszę dmuchać. Trzeba było ich nie drażnić. Szkoda, że KORWiN nie wszedł do sejmu zamiast PSL, bo by konstytucja była zmieniona i pozamiataliby już dawno. KOD by se mógł co najwyżej zakwilić.

Serce mi sie kraje jak widzę mękę KODowców i wszelakich innych kaczofobów, którzy męczą się udając, że nie są kaczofobami. Słynny wywiad Mazurka z wodzem KOD Kijewskim jest znany i nawet nie będę linkował. Nie wpadł na pomysł, żeby protestować aż tu nagle wpadł i protestuje.

Oni tam nie rozumieją o co chodzi Ziobrze piszącemu list otwarty do komisarza Oettingera. Czy Mazurkowi cisnącemu Kijowskiego. Nie o usprawiedliwienie się, że PO coś robiło to i my robimy. (Tu zwracam się do lemingradu wprost):

To o waszą postawę chodzi. Pytanie jest, czy zależy wam na tej całej demokracji, mediach, pluralizmie, trybunale itp.? Jakby wam zależało to byście protestowali wcześniej, a ponieważ nie protestowaliście to jesteście przeciw. Czyli zamordyzm wam nie przeszkadza, bo często sami jesteście funkcyjnymi zamordystycznymi. Przeszkadza wam, że teraz inny gang się dorwał i jesteście na wylocie. I szczerze to przyznajcie.

Dawno sie zorientowałem, że zarzuty względem pisiorów to projekcja własnych zamiarów. Czyli np. oskarżają PiS o antydemokratyczność, bo sami są antydemokratami. Np. projekty ustawy antydemonstacyjnej Bronka, nalot na Antykomora itp.

Za pluralizmem to w ogóle nie są, bo obecnie pluralizm w reżimowej TV się poszerza. A znamienne jest, że Dominika Wielowieyska nie chciała być takim ostatnim bastionem, coś jak Pospieszalski w drugą stronę, tylko zrezygnowała. Rachoń ją ponoć usilnie namawiał, żeby została. Ów Michał Rachoń to niezłe ziółko zresztą jest. Apelwałem, żeby z platformersami sobie ≥śmielej poczynał to mówi, że nie bo standardy. Jakie tam standardy, na rożen i smażymy. Ale ja nie o tym.

Powinni otwarcie mówić, że chodzi im o media wolne od PiS. Podobnie trybunał ma orzekać niezgodne z konstytucją, a przeciw pisiorom. Jeden propagandysta z drugim nie odniesie się do obaw, że trybunał będzie orzekał niezgodnie z konstytucją byle dowalić pisiorom. Zdają sobie sprawę, że tak ma być tylko wstydzą się przyznać. Z tą zgodnościa to jest pewien problem, który muszę objaśnić. Słuchajcie uważnie bo profesor Zoll tego wam nie powie:

Problem jest bowiem dwojaki:

  1. Czy jeśli Trybunał uzna ustawę zgodną z konstytucją za niezgodna to ona będzie zgodna czy nie zgodna?
  2. A jak Trybunał uzna, że ustawa niezgodna z konstytucja jest zgodna to ona będzie zgodna?

Jest to ważne zagadnienie, bo jeśli Trybunał se może orzec dowolną różność to konstytucja jest niepotrzebna. Przykład jakiś sobie dośpiewajcie sami. Tzw. wykładnia operuje tu terminem suzerena. Ja odwołam się do klasyków demokracji: obywatele powinni być uzbrojeni po to, żeby mogli zbuntować się przed tyranią reżimu, np. trybunału, który zacznie odwalać chamówę. U nas ta klasyczna myśl demokratyczna jest nieobecna w debacie publicznej. Prezydentem jest Bronek, premierem Tusk. Jaka tyrania może być? Taka była linia ideowa ale czekajcie, tera sobie przypomną, zobaczycie.

Widać dowodnie, ze tworzenia prawa nie można zostawić prawnikom, są oni w stanie wytworzyć jedynie wewnętrznie sprzeczny bełkot. Nie zajmą się rozwiązywaniem konkretnych problemów, jak: kto przypilnuje strażników?

Przykładowo weźmy ostatnie zawirowania (bo są pod ręką, pisze tu o zasadach szerszych w maksymalnym oderwaniu): Każdy normalny człowiek widząc zapisy o powoływaniu sędziów zapytałby się: a co będzie jak prezydent nie przyjmie tego ślubowanie? Będzie taki nominat sędzią czy nie? Prawnicy w takiej sytuacji wpadają w jakieś dziwne logiczne stany nieustalone (oczywiście bredzą coś o wspomnianej wykładni).

Zjawisko przepisów, których nie trzeba przestrzegać jest szersze i wykładnia sobie z nim nie radzi. Np. konieczność zbierania opinii przy różnych decyzjach. Możesz taką opinie wyrzucić od razu do kosza ale musi być. I jak chcą zablokować procedowanie to nie wysyłają opinii po prostu i nie można wydać decyzji. Chyba do tej pory nie poradzili sobie z tym.

W wypadku prezydenta możliwości mogą być zasadniczo dwie: albo może nie przyjąć ślubowania i wtedy sędzia jest ugotowany a jak komuś się nie podoba to niech go skarży do Trybunału Stanu (gdzie trzeba 140 podpisów posłów/senatorów zebrać i przegłosować większością 2/3 Zgromadzenia Narodowego. 2/3 z 560 to jest 374. Powodzenia). Albo uznajemy, że to całe ślubowanie to tylko taka ceremonia i się można obyć bez. Podobnie jest z wieloma różnymi uprawnieniami różnych organów. Sformułujmy problem ogólny:

Organ ma obowiązek coś tam zrobić ale nie ma żadnych sankcji na wypadek, jakby nie zrobił. Co jeśli nie zrobi?

Oczekiwałbym, że w konstytucji będzie tu jasno udzielona odpowiedz. No ale nima. Wszystko się opiera na takiej konstrukcji prawnej, że autorytet prawniczy z dorobkiem, profesor, nie zrobi chamówy bo się będzie wstydził. No widać że to nie działa. Rzepliński się nie wstydzi a i reszta popiera. Odrzućcie słodką naiwność.

Ale weźmy zadanie trudniejsze: dają prezydentowi do przyjęcia ślubowanie gościa, który nie został wybrany przez sejm: np. nie było kworum, albo pomylili głosowania. Albo zagłosowali, ale nie zgłosili kandydatury. I co?

Powtarzam się tutaj: oczekuję jasnego uregulowania takich kwestii a nie sadzenia farmazonów i bezsensownych formułek.

PS: Interesujący wpis:]]>http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/dwa_moje_bledy/2775]]>

Zauważcie, że prezes Rzepliński wywodzi, że Trybunał orzeka wyłącznie wedle Konstytucji a tu się okazuje, że któraś z poprzednich ustaw o owym Trybunale również nakładała na Rzeplińskiego obowiązki orzecznicze. Sprzeczność?

PS2: Słusznie zwrócono mi uwagę na 2 artykuł Konstytucji:

Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.

Ponieważ nigdzie nie zdefiniowano tych zasad sprawiedliwości społecznej Trybunał może orzec, co chce w każdej sprawie. Np. może orzec, że nie można każdemu emerytowi podnieść emerytury o 50 zł bo bidoki zrównają się powoli z beneficjentami wysokiej emerytury. A Ci mają prawo nabyte do wyższego dochodu. A może odwrotnie: że sprawiedliwość społeczna wymaga solidaryzmu i dlatego muszą cierpieć zmniejszenie widełek dochodów. Na podstawie tego artykułu dowolne orzeczenie mogą wydać w praktycznie dowolnej sprawie.

Przypisy:
* - jakie to delikatne jest, jak to się oburza na twierdzenie, że wykładnia to bełkot. Co za napuszony brak samokrytyki.

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)