"NIKT NIE MA WIĘKSZEJ MIŁOŚCI OD TEJ, GDY KTOŚ...Jana 15:13

Obrazek użytkownika poeta
Historia

 

Rozpętały się dyskusje gorące na internetowych forach na temat rozdania oskarów i tego filmu, POlskiego, który treścią swoją opluwa Polaków, fałszywie pokazując tamtą okupacyjną rzeczywistość.

Podobnie jak wcześniejsze "dzieło"potomków niemieckich zbrodniarzy, niemiecki film, "nasze matki, nasi ojcowie" .

Oba paszkwilanckie "dzieła" widzą tylko holocaust żydowski, zapominając celowo, fałszując prawdę o holocauście Polaków.

 
Nie wspominają to nie było !
 
Za miesiąc dokładnie, w nocy z 23 na 24 Marca minie 71 lat jak bandyci niemieccy, zbrodniarze okupanci, zamordowali Polską Rodzinę Ulmów, za ukrywanie,
za danie schronienia Żydom.
Za ratowanie Żydów od śmierci.
 
Zamordowano, zastrzelili bandyci  Matkę, Ojca i sześcioro dzieci.
A siódme, już przychodziło na świat.
 
Już Matka zaczęła rodzić, ginąc.
 
Niewyobrażalna tragedia.
Niewyobrażalna zbrodnia i bestialstwo, okrucieństwo Niemców, nadludzi, rasy panów.
Brakuje słów by oddać i opisać ogrom tej zbrodni na Tej Rodzinie, Która zginęła, bo wyciągnęła pomocną dłoń do bliźniego.
 
Ratując Żydów,
Polacy, Rodzina Cała straciła życie....
 
Może zamiast paszkwile na Polaków kręcić,
 ten "artysta" wziąłby się i nakręcił film o tym wydarzeniu?

 
Pewnie przerasta to jego umiejętności.
Nie dorósł do
Prawdy.

 
Dojrzały do kłamstwa......
 
Pochylmy czoła w Modlitwie za Ofiary tej straszliwej, okrutnej
zbrodni Niemców.

Wyświetlanie rodzinaulmow.jpg





 

.....Wkrótce rozległo się kilka strzałów. Jako pierwsi zginęli, jeszcze podczas snu, dwaj bracia Szallowie oraz jedna z sióstr Gołda Goldman. Wtedy Niemcy wezwali furmanów, aby patrzyli, jak dokonują mordu. To miało odstraszyć innych od pomocy Żydom. Wtedy zastrzelili kolejnego z braci Szallów, następnie Laykę Goldman wraz z małym dzieckiem, a na końcu pozostałych Szallów. Przed chałupę wyprowadzono też Józefa i Wiktorię i tam zastrzelono. (...) Wśród krzyków i płaczu żandarmi zastanawiali się, co zrobić z szóstką dzieci. Po krótkiej naradzie Dieken zdecydował, że ich także należy rozstrzelać. Trójkę lub czwórkę dzieci własnoręcznie zamordował Kokott. Krzyczał przy tym: „Patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów". (...) Od kul zginęły wszystkie dzieci Ulmów: Stasia, Basia, Władziu, Franus, Antoś, Marysia i siódme w łonie matki, która właśnie zaczęła je rodzić.

Obecnie trwa proces beatyfikacyjny męczenników drugiej wojny światowej. Wśród kandydatów na ołtarze znajduje się również rodzina Ulmów.

 

Andrzej Solak

Kaźń rodziny Ulmów

Data publikacji: 2014-03-22 19:00
Data aktualizacji: 2014-03-24 14:44:00
Kaźń rodziny Ulmów
Fot. Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej

Teofil Kielar, sołtys Markowej, wezwany przez Niemców na teren gospodarstwa Józefa i Wiktorii Ulmów, wpatrywał się z osłupieniem w stos martwych ciał.

- Dlaczego zabiliście dzieci? – wyksztusił zapominając na chwilę o własnym bezpieczeństwie. Porucznik Eilert Dieken z posterunku żandarmerii w Łańcucie zmierzył go szyderczym spojrzeniem. - Żeby wasza gromada nie miała z nimi kłopotu! – wyjaśnił z udawaną troską.

 

Józef

 

Przed wojną Markowa, miejscowość położona opodal Łańcuta, zaliczała się do największych wsi w całej Polsce. Przeprowadzony w 1931 roku spis wykazał istnienie 931 gospodarstw zamieszkałych przez 4 442 osób.

 

Ogromna większość mieszkańców Markowej deklarowała się jako Polacy i katolicy. Tym niemniej we wsi żyło też około 30 rodzin żydowskich – łącznie 120 osób.

 

Wyróżniającym się obywatelem miejscowości był Józef Ulma, działacz społeczny. Była to osobowość ponadprzeciętna, ciekawa życia i zaangażowana w wiele inicjatyw, a przy tym wszechstronnie utalentowana. Józef udzielał się jako bibliotekarz w miejscowym Kole Młodzieży Katolickiej, również jako działacz współpracującego ze Stronnictwem Ludowym Związku Młodzieży Wiejskiej. Ulma propagował wśród sąsiadów nowoczesne metody sadownictwa i ogrodnictwa. Jako pierwszy założył w Markowej szkółkę drzew owocowych. Na całą okolicę słynne były jego hodowle jedwabników i drzew morwowych. Parał się też pszczelarstwem, a wykonane przezeń pomysłowe ule i narzędzia pszczelarskie doczekały się wyróżnienia na Powiatowej Wystawie Rolniczej w Przeworsku (1933). Wolne chwile wypełniała mu pasja fotografowania. Wykonał tysiące zdjęć swych znajomych oraz rodzinnych stron za pomocą aparatu fotograficznego, który własnoręcznie skonstruował.

 

W 1935 roku Józef Ulma, wówczas 35-letni, pojął za żonę młodszą o 12 lat Wiktorię Niemczak. W następnych latach ich dom zaroił się gromadką wesołych dzieci. Ulmowie planowali przeprowadzkę, zakupili już nawet ziemię koło Sokala, w województwie lwowskim, jednak ich plany pokrzyżowała wojna.

 

Ostatnia fotografia

 

Latem i jesienią 1942 roku Niemcy wymordowali większość żydowskich obywateli Markowej. Część zdołała znaleźć schronienie u polskich chłopów.

 

Wśród osób, które pospieszyły z pomocą nieszczęsnym ofiarom terroru, było małżeństwo Ulmów. Ich dom położony był na uboczu, stąd nadawał się na kryjówkę lepiej niż inne gospodarstwa. Znalazło tu schronienie ośmioro Żydów – mieszkanki Markowej Gołda i Layka Goldman, ta ostatnia z maleńką córeczką, oraz handlarz bydła z Łańcuta Szall wraz czterema dorosłymi synami. Zamieszkali oni na poddaszu domostwa Ulmów.

 

Ponadto w pobliskim lesie Józef pomógł wybudować ziemiankę innej grupie żydowskich uciekinierów – trzem kobietom oraz dziecku. Zaopatrywał ich tam w żywność i odzież. Po jakimś czasie ziemiankę odkryli Niemcy i zamordowali całą czwórkę ukrywających się tam osób. Nieszczęsne ofiary zginęły nie zdradzając swych polskich dobrodziei.

 

Widoczna skuteczność oraz bezwzględność niemieckich służb policyjnych nie przestraszyła Ulmów. Nadal udzielali schronienia w swym domu ośmiorgu Żydów, mimo że sytuacja materialna rodziny (na wiosnę 1944 roku spodziewali się już siódmego potomka) była trudna.

 

Ukrywający się handlarz Szall dysponował przed wojną dość znacznym majątkiem. Zostawił go pod opieką swego dawnego przyjaciela, Ukraińca Włodzimierza Lesia, teraz posterunkowego policji granatowej w Łańcucie. Szallowie kilkakrotnie kontaktowali się z Lesiem. Prawdopodobnie domagali się odeń zwrotu pieniędzy, które z pewnością byłyby pomocne w dalszym ukrywaniu się. Jednak Leś postanowił wykorzystać sytuację do pozbycia się żydowskich wierzycieli i zagarnięcia ich własności. Rychło ustalił, gdzie Szellowie mają kryjówkę. Dla upewnienia się odwiedził nawet dom Józefa Ulmy, prosząc o wykonanie mu fotografii. Zaraz potem zadenuncjował go Niemcom.

 

Egzekucja

 

23 marca 1944 roku porucznik Eilert Dieken, dowódca żandarmerii niemieckiej w Łańcucie, wydał polecenie, by wieczorem w stajni magistratu stawiło się czterech polskich woźniców wraz z końmi i furmankami.

Oczywiście nie wyjawiono im celu planowanego wyjazdu, choć zadbano o to, aby żaden nie pochodził z Markowej.

 

Było już po północy, gdy furmani otrzymali rozkaz udania się pod posterunek żandarmerii. Tutaj do wozów wsiadł Dieken wraz z trzema żandarmami oraz czterema policjantami granatowymi. Woźnicom nakazano jechać w stronę Markowej. Nie zajęło to wiele czasu – obie miejscowości dzieli w linii prostej około 8 kilometrów. Następnie porucznik nakazał furmanom pilnować wozów, a sam w towarzystwie swych podwładnych ruszył do domu Ulmów. Policjanci granatowi otrzymali rozkaz otoczenia budynku. Dieken wraz z pozostałymi żandarmami wtargnął do wnętrza.

 

Niemcy otworzyli ogień do śpiących Żydów, zabijając Gołdę Goldman i dwóch młodych Szallów. Pozostałych domowników sterroryzowali bronią. Dieken uznał, że dalsze zabójstwa dadzą odstraszający efekt, jeśli odbędą się na oczach Polaków. Dlatego wysłał jednego ze swych ludzi po czterech woźniców. Owi przerażeni nieszczęśnicy stali się świadkami sceny mrożącej krew w żyłach.

 

Niemcy zastrzelili dwóch braci Szallów, potem Laykę Goldman wraz z jej córeczką, wreszcie starego Szalla. Wtedy przyszła kolej na Józefa i Wiktorię Ulmów. Pani Wiktoria była w dziewiątym miesiącu ciąży. Prawdopodobnie (co potwierdziły późniejsze oględziny zwłok) zaczęła wówczas rodzić. Nie powstrzymało to morderców. Państwo Ulmowie zginęli na oczach swych dzieci.

 

Oprawcy chwilę naradzali się, co począć z małymi Ulmami. Było ich sześcioro, teraz rozpaczających przy zwłokach swych rodziców – ośmioletnia Stasia, sześcioletnia Basia, o rok młodszy Władek, czteroletni Franek, trzyletni Antoś, wreszcie półtoraroczna Marysia. Dieken wydał rozkaz rozstrzelania maleństw. Według polskich świadków w dzieciobójstwie wyróżnił się żandarm Joseph Kokott, czeski volksdeutsch, który sam osobiście zastrzelił trójkę lub czwórkę maluchów, a potem ograbił zwłoki Gołdy Goldman. Pozostali uczestnicy zbrodni również obłowili się sowicie – potem na posterunek w Łańcucie dotarło sześć furmanek wyładowanych rozmaitym dobrem, zrabowanym w gospodarstwie…

 

Dieken następnie wezwał sołtysa Markowej, Teofila Kielara. Nakazał mu zakopanie zwłok w zbiorowej mogile, a także natychmiastowe dostarczenie trzech litrów wódki. Oprawcy spożyli alkohol na miejscu zbrodni.

 

Kilka dni później, pod osłoną ciemności nocy, mimo wyraźnego zakazu Niemców, grupa mieszkańców Markowej rozkopała mogiłę i złożyła ciała zamordowanych w przygotowanych trumnach. U Wiktorii Ulmowej żałobnicy z przerażeniem dostrzegli główkę i tułów najmłodszego dziecka wystające z jej narządów rodnych.

 

Za przyjaciół swoich

 

Mimo potwornego ryzyka polscy chłopi nadal ukrywali swych żydowskich sąsiadów. Dzięki tym dzielnym ludziom wojnę zdołało przetrwać 17 markowskich Żydów, to jest co siódmy członek ich społeczności.

Pół roku po dokonaniu zbrodni na rodzinie Ulmów jej sprawca, policjant Włodzimierz Leś zginął zastrzelony z wyroku polskiego Podziemia. Dzieciobójca Joseph Kokott przeżył wojnę i zamieszkał w Czechosłowacji. Rozpoznany w 1957 roku, został aresztowany, deportowany do Polski i osądzony. Skazany na karę śmierci, a następnie ułaskawiony, zmarł w więzieniu w 1980 roku.

 

Dowodzący mordercami porucznik Eilert Dieken miał więcej szczęścia. Schronił się w Niemczech Zachodnich, w Essen. Pracował tam jako... inspektor policji (!). Dopiero w latach 60. opieszały aparat ścigania Bundesrepubliki zaczął gromadzić przeciw niemu materiał dowodowy, wszakże jakoś nie zdołał postawić zbrodniarza w stan oskarżenia. Eilert Dieken umarł jako człowiek wolny.

 

17 września 2003 roku otwarty został proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów. Bez wątpienia ich postawa w czasie okupacji miała swe źródło w wyznawanej bezkompromisowo chrześcijańskiej miłości bliźniego.

„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).

 

Andrzej Solak

 
Wyświetlanie Markowa_pomnik.jpg
 



Read more: ]]>http://www.pch24.pl/kazn-rodziny-ulmow,21875,i.html#ixzz3Sdrq4Ycr]]>

]]>http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1081082,Rodzina-Ulmow-symbol-polskiej-pomocy-Zydom]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)