Nasza marka

Obrazek użytkownika referent Bulzacki
Kraj

W dzisiejszym "Dzienniku" R. Krasowski wyraża zdziwienie, że projekt polityczny zwany powszechnie Unią Europejską przechodzi kryzys, i najtęższe głowy nie bardzo wiedzą, jak ten proces odwrócić.

Przywołując zamieszczony w tym samym wydaniu "Dziennika" wywiad z J. Habermasem, Krasowski oskarża narodowych polityków o małoduszność, brukselską biurokrację o arogancję, a zwykłym Europejczykom wytyka niedojrzałość i niewdzięczność. Niestety — bije na alarm — nie potrafimy wyzwolić się z okowów państwa narodowego, nie zdołaliśmy porzucić krajowych partykularyzmów, wreszcie — nie jesteśmy skłonni uwierzyć w unijny patriotyzm i europejską tożsamość.

Cóż zrobić — złośliwie można się poznęcać nad autorem — przecież trudno zawierzyć swój los czemuś, co jest mrzonką, fantomem, mirażem. O ile koncepcja wspólnego rynku i kooperacji gospodarczej trzyma się jakoś kupy i dobrze zaprojektowana może przyczynić się do bogacenia ludzi, o tyle owa tożsamość i unijny patriotyzm, to jest już jakaś bujda na resorach. Unia Europejska od początku była ufundowana w oparciu o balans i hamowanie wpływów niemieckich i francuskich, a państwa członkowskie, obok zdefiniowania i realizacji celów wspólnotowych, cały czas zaciekle walczyły o własne interesy narodowe i pozycję geopolityczną. Nikt tego nie krył, nikt się tego nie wstydził (no, może poza nami).

Do budowania swojego międzynarodowego statusu rządy Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii wykorzystywały również instytucje unijne; poprzez udział w podejmowaniu decyzji, presję i obietnice modelowały rzeczywistość, która nie była obojętna dla innych państw członkowskich. Jest to zresztą w pełni zrozumiałe i naturalne. Nie da się zmienić natury wilka albo oduczyć kozy nawyków żywieniowych. Dopóki unijna polityka skupiała się na kwestiach gospodarczych, sprawy były w miarę czytelne i gracze mogli rozpoznać co ryzykują i na czym może polegać ich zysk. W momencie, kiedy pojęcie Unii Europejskiej (Wspólnot Europejskich) zreinterpretowano, kiedy współpraca zaczęła obejmować coraz szersze dziedziny życia społecznego, w tym pojawiła się konieczność integracji w obszarach nie mających nic wspólnego z przepływem towarów i usług, do dyskusji o Europie przestały starczać dotychczasowe modele i aparatura pojęciowa.

Niepokój R. Krasowskiego dobrze oddaje fragment tekstu, w którym autor obwinia intelektualistów (zakładam, że to są ci intelektualiści, którzy jednocześnie nie są autorytetami), pisząc: "Mimo sukcesów i szans na kolejne entuzjazm dla integracji straciły nawet elity wiedzy i kultury. Choć przez całe stulecia potrafiły być kosmopolityczne, operacja przejścia granicy narodu, aby zatrzymać się na kontynencie, nie powiodła się. Nie ma inteligenckiej lojalności kontynentalnej. Ze zdumieniem odkrywam, że rzymskie miecze i chrześcijańska woda święcona miały dla elit większy powab i silniej je integrowały niż idea zjednoczonej na gruncie rozumu Europy. Gdyby Kant tego dożył, pewnie by się powiesił."

O Kancie się nie wypowiadam, bo co ja skromny referent mogę wiedzieć. Jeżeli natomiast chodzi o "miecz" i "wodę święconą"... hmmm... — warto, aby pan, panie Krasowski, ze swoim "rozumem jednoczącym Europę" znał jednak swoje miejsce w szeregu. O sile takiego i tym podobnych rozumów pewien znany pisarz opowiedział następującą dykteryjkę:

" — [...] niepokoi mnie zagadnienie: skoro nie ma Boga, to kto kieruje życiem człowieka i w ogóle wszystkim, co się dzieje na świecie?

— O tym wszystkim decyduje człowiek – Berlioz pośpieszył z gniewną odpowiedzią na to, trzeba przyznać, niezupełnie jasne pytanie.

— Przepraszam – łagodnie powiedział nieznajomy – po to, żeby czymś kierować, trzeba bądź co bądź mieć dokładny plan, obejmujący jakiś możliwie przyzwoity okres czasu. Pozwoli więc pan, że go zapytam, jak człowiek może czymkolwiek kierować, skoro pozbawiony jest nie tylko możliwości planowania na choćby śmiesznie krótki czas, no, powiedzmy, na tysiąc lat, ale nie może ponadto ręczyć za to, co się z nim samym stanie następnego dnia? Bo istotnie – tu nieznajomy zwrócił się do Berlioza – proszę sobie wyobrazić, że zaczyna pan rządzić, sobą i innymi, że tak powiem – dopiero zaczyna się pan rozsmakowywać i nagle okazuje się, że ma pan... kche... kche... sarkomę płuc... – I cudzoziemiec uśmiechnął się słodko, jak gdyby myśl o sarkomie płuc sprawiła mu przyjemność. – Tak, sarkoma – po kociemu mrużąc oczy powtórzył dźwięczne słowo – i pańskie rządy się skończyły! Interesuje pana już tylko los własny, niczyj więcej! Krewni zaczynają pana okłamywać. Pan czuje, że coś jest nie w porządku, pędzi pan do uczonych lekarzy, potem do szarlatanów, a w końcu, być może, idzie pan nawet do wróżki. Zarówno to pierwsze, jak to drugie i to trzecie nie ma żadnego sensu, sam pan to rozumie. I cała historia kończy się tragicznie – ten, który jeszcze niedawno sądził, że o czymś tam decyduje, spoczywa sobie w drewnianej skrzynce, a otoczenie, zdając sobie sprawę, że z leżącego żadnego pożytku mieć już nie będzie, spala go w specjalnym piecu. A bywa i gorzej – człowiek dopiero co wybierał się do Kisłowodska – tu cudzoziemiec zmrużonymi oczyma popatrzył na Berlioza – zdawałoby się głupstwo, ale nawet tego nie może dokonać, bo nagle, nie wiedzieć czemu, poślizgnie się i wpadnie pod tramwaj! Czy naprawdę uważa pan, że ten człowiek sam tak sobą pokierował? Czy nie słuszniej byłoby uznać, że pokierował nim ktoś zupełnie inny? – tu nieznajomy zaśmiał się dziwnie.

Berlioz z wielką uwagą słuchał nieprzyjemnego opowiadania o sarkomie i tramwaju i zaczęły go dręczyć jakieś trwożne myśli. «Nie, to nie cudzoziemiec... to nie cudzoziemiec... – myślał – to jakiś przedziwny facet... ale kim on w takim razie jest?»

— Ma pan, jak widzę, ochotę zapalić? – nieznajomy zwrócił się niespodziewanie do Bezdomnego. – Jakie pan pali?

— A co, ma pan do wyboru? – ponuro zapytał poeta, któremu skończyły się papierosy.

— Jakie pan pali? – powtórzył nieznajomy.

— «Naszą markę» – z nienawiścią odpowiedział Bezdomny.

Nieznajomy niezwłocznie wyciągnął z kieszeni papierośnicę i podał ją Bezdomnemu:

— «Nasza marka»..."

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

Z Unią wiele rzeczy jest źle: ]]>http://doktorno.boo.pl/content/co-jest-]]>źle-z-unią-europejską
Vote up!
0
Vote down!
0
#5295

chociaż, moim zdaniem, Habermas ostatecznie dobrze broni swego poruszając sprawę wspólnego bezpieczeństwa, polityki zagranicznej i wspomina coś o energetyce. wszystko podpiera ogólnoeuropejskim referendum. to chyba nawet lepsze niż propozycje oparcia się tylko na urzędnikach Brukseli (Staniszkis?)

Vote up!
0
Vote down!
0
#5305

Habermas, cokolwiek by nie mówić, to jest ktoś. Dlatego tym bardziej znacząca jest jego krytyka UE. To tak jakby Kasperczak nagle zaczął publicznie krytykować system 4:4:2, kiedy wiadomo, że prawie wszystkie jego drużyny najlepiej grały w tym ustawieniu.

Habermas ma też wiele racji. Podobne oskarżenia wobec eurokratów (o zamknięcie na realne problemy i pogardę dla obywatelskiego motłochu) równie dobrze mógłby sformułować oszołom prawicowy albo inny europejski sceptyk.

Pozdrawiam.

---
referent Bulzacki

Vote up!
0
Vote down!
0

-
referent

#5319

[quote=referent Bulzacki] Habermas ma też wiele racji. Podobne oskarżenia wobec eurokratów (o zamknięcie na realne problemy i pogardę dla obywatelskiego motłochu) równie dobrze mógłby sformułować oszołom prawicowy albo inny europejski sceptyk.[/quote]

"PRAWO TO JA!" Nie podoba się teaktat z Lizbony, to morda w kubeł!!

ups...

Vote up!
0
Vote down!
0
#5323

Racja, jeśli przyznać, że Marks to też był ktoś.
Obydwaj z tej samej szkoły. Frankfurckiej.

Habermas to spadkobierca Marksa po prostu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#5327

Niech Pani nie szarżuje, bo nie ma powodu. Starałem się to wytłumaczyć na przykładzie Kasperczaka, ale może lepiej będzie odwołać się do generalnej uwagi: jeśli ich człowiek, ich guru, zaczyna przestrzegać, że nie idzie ku dobremu, a racje są co najmniej podzielone, to jest to głos znaczący. Uwagę zwraca nie żaden tam radykalny nieprzejednany przeciwnik UE, który i tak wiadomo, co powie, ale sojusznik, lider. Po co to robi, to inna sprawa.

Tylko tyle.

Dobranoc.

---
referent Bulzacki

Vote up!
0
Vote down!
0

-
referent

#5328

Jeśli ich guru przestrzega, że nie idzie ku dobremu, to należy się cieszyć.
Obserwuję spór Habermasa z Ratzingerem, który toczy się od 2002 roku i powiem, że intelektualnie Habermas przegrywa na całej lini.
Miło mi widzieć, że nie ma żadnego środka, jest tak i nie, jak mówił Chrystus.
Habermas to ,,nie''. I ta opcja, ideologia nie tylko przegrywa z chrześcijaństwem na gruncie racji, ale i bankrutuje ekonomicznie, bo osiągnęła granice absurdu..
Zbiega się to więc ze spektakularnym zawaleniem się światowej gospodarki opartej na filozofii Habermasa i jego uczniów.

Ja spokojnie obserwuję, jak bestia kona, zagarniając ogonem wszystko co po drodze.
A co mam robić?
Tak dłużej nie dało się żyć. W tym kłamstwie, które wszyscy mamy na myśli.

Pozdrawiam z uśmiechem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#5335

czy propozycja przyklepania pewnych spraw UE przez ogólnoeuropejskie referendum nie stanowi  "koła ratunkowego"? trochę dla nas to ryzykowne, bo głosowanie byłoby większościowe, a przedmiot głosowania (jak wynika z doświadczeń) nieznany.

a co po referendum? co dalej? może jednak TL i urzędnicy lepsi?

Vote up!
0
Vote down!
0
#5340

To jest obraz pana Delakroix pt "Śmierć Sardanapala"
Wydał mi się odpowiedni jako komentarz.
Panie Referencie! Ukłony

Vote up!
1
Vote down!
0
#5306

Czasami eurokraci mają zapędy autorytarne. Społeczeństwo ma słuchać i tyle. Najlepiej to by chcieli mieć uprawnienia Sędziego Dredda.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#5307

Zerknę, poczytam, dziękuję. Tekst napisał się po lekturze "Europy" w Dzienniku, tak trochę spontanicznie. Nie pretenduje do miana: "wyczerpujący" :-)

A że z UE jest więcej problemów... No, jest; za chwilę będzie jeszcze więcej, jeśli na siłę będą forsować kartę praw podstawowych i resztę traktatu. A pewnie będą.

---
referent Bulzacki

Vote up!
0
Vote down!
0

-
referent

#5318

"Niczego sobie kobitki; dobrze zbudowane" - jak powiedziałby Nikodem Dyzma :-)

Dzięki za odwiedziny. Również pozdrawiam,

---
referent Bulzacki

Vote up!
0
Vote down!
0

-
referent

#5320

Solidne opracowanie. Poza tym niezły duży blog. Dziękuję.

---
referent Bulzacki

Vote up!
0
Vote down!
0

-
referent

#5322

Dziękuje. :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#5343

między inteligentem a intelektualistą!Stąd jego rozterki i niepokój.
A moim zdaniem różnica jest po prostu zasadnicza, jakościowa na niekorzyść intelektualisty!
pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#5353