Sam

Obrazek użytkownika referent Bulzacki
Blog

Los struga ze mnie wariata; nękają mnie przypadki. Ostatnio nagromadziło się ich tak wiele, że zaczynam się zastanawiać, czy są to jeszcze przypadki, czy może już raczej fragmenty większej całości. Taki referencki patchwork albo garb zanurzonego w basenie wieloryba. Zapewne do niczego nie dojdę, nic nie odkryję, przecież jestem tylko zwykłym referentem... Muszę jednak wykrzyczeć, że żyję z niepokojem, a niezgoda targa mną czasami jak burza wietnamską budą. Dam przykład, bo nie ma to jak przykład.

Poszedłem z rana do sklepu spożywczego po bułkę z szynką. Staję w kolejce, dochodzę do kasy, w drodze umowy kupna-sprzedaży nabywam towar, po czym kieruję się do wyjścia. Jak zawsze pchnąłem drzwi, ale tym razem wyczuwam, że coś jest nie tak. Inaczej niż zwykle. Skrzydło pruje do przodu, wchodzi w przestrzeń, rwie w stronę zewnętrznej ściany. Nie zdążyłem zareagować i wpadłem w dziurę. Wiatr znienacka sypnął mi w oczy liśćmi kasztanowca. Zasłoniłem reklamówką głowę, bo łoskot hamującego przed skrzyżowaniem tramwaju wzbił stojące obok stado gołębi. Trzymałem się ościeżnicy jak pijany, ale lewa noga była już na zewnątrz. Zakolebałem się, obkręciłem i... wyszedłem. "Ufff... — refleksja przyszła po chwili — najadłem się strachu. Gorzej było chyba tylko wtedy, kiedy we śnie płynąłem do Szwecji rowerem wodnym. Koszmar".

Odwróciłem się, żeby podejść bliżej ulicy, a tu drogę blokuje mi jakaś blada kobiecina z parasolką, groźnie się wgapiając. "No, ładnie — przeanalizowałem sytuację — takie chucherko, a ze sklepu wyciągnęła mnie razem z drzwiami". Tymczasem kobieta pokiwała głową, zaszurała na liściach i wyraźnie zrezygnowana weszła.

Dotarło do mnie, że w jej przekonaniu zaczepił ją właśnie buc nieziemski, lustrator pryszczaty, prymityw, kanalia i raróg. Przyroda nie przewidziała dla białego człowieka możliwości, żeby mógł wyhamować w miejscu, kiedy niesiony jest na chodnik ciężarem drzwi z hartowanego szkła. O elemencie zaskoczenia nie wspomnę, bo nie chcę żeby ktoś pomyślał, że się tłumaczę. Trudno, zdzierżyłem niesprawiedliwość, wróciłem z bułką do referatu.

Dwie godziny później wszedłem do tramwaju i usiadłem obok kasownika. Jeden, drugi przystanek, ruszyliśmy z trzeciego ― oglądam się... za mną stoi ta sama kobiecina. "Deżawi, czy ki czort ― zaciągnąłem obcym językiem. ― Musi być, że za mną łazi." I nagle doznałem olśnienia! Zrehabilituję się, wyznam winę, uzyskam przebaczenie, wrócę na łono społeczeństwa. Wstałem i wskazując krzesełko szepnąłem słodkim głosem: "Zechce pani spocząć? Proszę bardzo. Wolne miejsce."

Popatrzyła, jakby nie do końca rozumiejąc propozycję, po czym wyciągnęła szyję i jak nie ryknie: "Ty chamie! Czy ja jestem emerytem, żeby ustępować mi miejsca! To gbur! Bezczelny..." Szczęście, że tramwaj wjechał na przystanek, więc szybko wyskoczyłem i schowałem się w podcieniach placu Zbawiciela.

I w podcieniach placu Zbawiciela zrozumiałem, że zostając referentem nie pojmowałem istoty mojego zawodu; nie wiedziałem, że na pewno przyjdzie kiedyś moment, gdy będę musiał zostać w referacie sam.

Brak głosów

Komentarze

widzę, że nie jest lekko być Referentem...a ile ma sił w płucach kobiecina blada???
Tylko jedno mnie zastanawia, jak bułkę wraz z szynką na raz?;p

Pozdrawiam.

Ps. Opowiadanko cudne na szóstkę, co z całym szacunkiem godnym Referenta daję.:D

" Upupa Epops ".

Vote up!
0
Vote down!
0

" Upupa Epops ".

#4769

Ja, ja! nawet w Bundesrepublice nie byłoby pracy dla...
torreadorów!
pozdr
p.s.
Iwona,"jak bułkę wraz z szynką na raz" dla dobrego referenta to pryszcz!
Dobry referent zjada takich bułek po kilka dziennie! A jak zgłodnieje to i zarękawkom nie odpuści...

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#4821